Выбрать главу

Połowa wszechświata, która wcześniej poczerniała, bielała w miarę automatycznej zamiany czujników.

Ogromny impuls promieniowania znowu zaczernił połowę czujników. To nie był zwykły wybuch pocisku. Coś tak wielkiego musiało być wynikiem zniszczenia całego statku wraz z paliwem i amunicją.

— Dwanaście g przez dwie minuty! — krzyknął.

Maszyny zagrzmiały i Martinez wrzasnął, gdy przygniotło go ciążenie, a jego mózg zalała ciemność. Zacisnął szczęki, zmuszając krew, by napływała do mózgu. W uszach ostro dźwięczał mu własny oddech.

Utrata przytomności była wspaniałym wyzwoleniem.

Kilka chwil później przebił się do świadomości. W uszach zadzwonił mu głos Michi.

— Wszystkie statki, ognia salwami!

Martinez z trudem wyrzucił z siebie słowa; w jego ustach była chyba gumowa kula pokryta filcem.

— Broń, czy to odebraliście? Ognia salwami.

Husayn nie odpowiadał. Prawdopodobnie nadal był nieprzytomny. Kiedy Martinez potykając się, wypowiadał ciąg poleceń, które pozwalały mu sterować komputerem uzbrojenia, usłyszał niewyraźny głos Husayna.

— Niech pan się nie trudzi, lordzie kapitanie. Odebrałem to. — Nastąpiła przerwa. — Pociski poszły.

„Prześwietny” nadal znajdował się w ognistej kuli plazmy, choć kula przerzedzała się i stygła. Martinez znowu spojrzał na licznik promieniowania. Impulsy były małe, więc odległe. Temperatura kadłuba spadała.

Radary i lasery namierzające wystrzeliły w radiowy mrok. Z zamętu promieni gamma wynurzyły się obrazy kilku pobliskich okrętów — to następni ocalali z dziewiątej eskadry krążowników.

Trzy, liczył Martinez. Cztery. Pięć, jeśli uwzględnić „Prześwietnego”.

Kilka minut wcześniej było ich dziewięć.

— Wszystkie statki, ognia salwami. — Tym razem mówiła Chandra. Prawdopodobnie właśnie oprzytomniała.

Oddali następną salwę do niewidzialnego wroga. Martinez żałował, że nie może sprząc swych czujników z czujnikami szalup obserwacyjnych.

Plazmowa mgła gwałtownie stygła i rzedła. Pojawiły się mętne zarysy statku; a więc w daimongskiej eskadrze przynajmniej jeden okręt ocalał. Z przodu daimongskiego statku Martinez widział płomienie eksplodujących pocisków. Z tyłu wybuchów było znacznie więcej.

A potem w ciągu kilku sekund plazma otaczająca statek rozproszyła się do tego stopnia, że czujniki nagle mogły odbierać dane z jednego końca Floty do drugiego.

Martinez spojrzał najpierw na wrogą eskadrę, z którą się potykał; nic nie zobaczył, prócz stada wysłanych za nią pocisków. Przypuszczał, że Naksydzi nadal się chowają za stygnącymi wybuchami plazmy.

Na szczęście żaden pocisk nie zmierzał w jego kierunku.

Za rufą eskadry nadal się grzmociły. Z przodu zmaterializował się jeszcze jeden daimongski krążownik, który został wstępnie zidentyfikowany jako „Sędzia Urhug” — okręt flagowy Torka. Przynajmniej podążał kursem „Urhuga”.

Jeszcze dalej z przodu, na tle słońca Magarii, wrzała bitwa. Martinez zobaczył okręty wirujące wokół miejsca akcji w seriach nieregularnych krzywych i serce podskoczyło mu z radości, kiedy uświadomił sobie, że eskadra Suli nadal walczy, nadal stosuje nowy system taktyczny. Najwidoczniej zniszczyła eskadrę, z którą się potykała, a potem wyhamowała, by zaatakować nie walczące obecnie skrzydło następnej wrogiej eskadry. Był to klasyczny manewr dublujący, który nie udał się najbardziej wysuniętym na tyły eskadrom. Teraz, po zniszczeniu drugiej formacji okrętów nieprzyjaciela, Sula i drugi szwadron lojalistów zmniejszali szybkość, by wciągnąć do walki trzecią grupę wrogów.

Widział przynajmniej pięć okrętów Suli, a ich ruchy wskazywały, że są jeszcze jacyś inni ocaleni, których nie wykrywał. Radosna pieśń zabrzmiała w jego sercu, kiedy skonstatował, że Sula prawie na pewno przeżyła.

— Milordzie — odezwał się Choy. — Wiadomość z trzeciej szalupy: „Atak pomyślny. Wróg zniszczony. Oczekiwanie na rozkazy”.

Zaskoczony Martinez spoglądał na miejsce, które wcześniej zajmowała wroga eskadra. Choć plazmowe wybuchy przerzedziły się, żadne wrogie okręty nie były widoczne. Wygląda na to, że „Prześwietny” wystrzelił serię salw pocisków na wrogów, którzy już wcześniej wyparowali.

— Wezwać trzecią szalupę do statku — rozkazał. Broń, skierować wszystkie pozostałe pociski na najbliższego wroga za rufą. Silniki, zredukować przyśpieszenie do pół g.

Ulga bliska euforii przepłynęła przez jego ciało, kiedy zelżało wielkie ciśnienie ośmiu g. Kadłub wydał z siebie serię trzasków i drżeń, jakby zginał swe wielkie kończyny. Martinez dotknął tastra, który łączył go z Chandrą.

— Prośba o pozwolenie na hamowanie i zdublowanie następnego wroga od strony rufy.

Odpowiedź Chandry nadeszła szybko.

— Zostały tylko dwadzieścia dwie minuty do największego zbliżenia do słońca. Musimy poczekać, aż zakończymy procowanie.

Spojrzał na displej i zaskoczony stwierdził, że Chandra ma rację. Tak wiele uwagi poświęcał bitwie, że nie patrzył na odległość do Magarmath. Od chwili gdy pierwsza Naksydzka eskadra wystrzeliła pierwsze stado pocisków, upłynęły godziny, a tymczasem słońce zbliżało się.

— Wszystkie statki w szyku według flagowca — powiedziała Chandra, tym razem na kanale ogólnym. — „Prześwietny”, oto twój kurs.

Krążownik zmienił ustawienie, by wejść na kurs nakazany przez Torka po przejściu obok słońca. Trzej inni ocalali z bitwy ustawili się obok „Prześwietnego”. Wszyscyutrzymywali odpowiednie odległości, by uniknąć upieczenia przez płonące żagwie innych statków. Ostatni ocalały nie potwierdził odbioru żadnych wiadomości od Michi, ale ustawił swój własny kurs podejścia do słońca. Choć wyraźnie był dowodzony, prawdopodobnie nie odebrał rozkazu Michi. Inne statki trzymały się od niego z dala, na wypadek gdyby zrobił coś nieoczekiwanego.

„Sędzia Urhug” nie wydawał rozkazów i nie zmieniał kursu. Miał wyłączone silniki, w wyniku czego dziewiąta eskadra powoli się do niego zbliżała. Martinez zastanawiał się, czy krążownik Torka nie jest statkiem umarłych.

Z przodu „Urhuga” gwałtownie wybuchły płomienie, a potem zapanowała cisza. Eskadra Suli złamała swój szyk i rozpoczęła ostre przyśpieszanie, by ustawić się w kolejce do przejścia przez Magarmath.

Jeżeli jacyś Naksydzi pozostali przy życiu, to skrywali się za ekspandującymi wybuchami plazmy.

Silniki zaryczały i „Prześwietny” zadygotał, kiedy dziewiąta eskadra mijała w pędzie Magarmath. Martinez zacisnął szczęki przy wysokiej grawitacji i pozostał przytomny. „Prześwietny” utrzymywał ciąg przez jeszcze cztery minuty po procowaniu, by wejść na właściwy kurs na Magarię. Martinez spojrzał naprzód.

Między dziewiątą eskadrą a Magarią znajdowały się tylko przyjazne okręty. Siedemnasta eskadra Suli już znowu się rozpraszała w swój wirujący szyk i hamowała, by nadal ścierać się z wrogiem. Martinez naliczył siedem statków w jej eskadrze i czternaście w innych przyjaznych eskadrach.

 „Sędzia Urhug” nie uruchomił silników przy przechodzeniu obok słońca, i w ten sposób nie wszedł na kurs, który sam Tork nakazał Flocie. Flagowiec dryfował samotnie ku międzygwiezdnej pustce.

— Przygotować się do hamowania — ozwał się głos Chandry na kanale ogólnym. — Zdublujemy wrogą eskadrę z tyłu.