Выбрать главу

Polecenie Michi brzmiało „natychmiast”, więc pewnie nie zdąży zdjąć skafandra.

Z hełmem pod pachą opuścił sterownię i poczłapał korytarzem do kwater oficerskich. Chandra, Li i Coen zebrali się już w jadalni Michi, wszyscy w swych pękatych skafandrach. Michi i Chandra patrzyły na displeje, adiutanci w kompnotesy. Martinez wszedł i zasalutował.

— Wejść — powiedziała Michi, patrząc przenikliwie na displej ścienny, a potem odwróciła się do niego.

Mam zamiar ścigać wrogów i wykończyć ich raz na zawsze — powiedziała.

— Tak jest, milady — odrzekł Martinez.

Dobry pomysł — pomyślał.

TRZYDZIEŚCI TRZY

— Wszystkim dowódcom eskadr kazałam złożyć dokładny raport o stanie statków — oznajmiła Michi. — Jeśli uda nam się zebrać dostatecznie duże siły, zamierzam zawrócić z drugiej strony Magarii i polecieć za wrogiem przez wormhol pięć.

Uczucie satysfakcji zaśpiewało w głowie Martineza niczym chór Daimongów.

— Tak jest, milady — powiedział.

— Miał pan rację, mówiąc Chandrze, że gdy zlikwidujemy ich okręty, wojna zdechnie.

Michi ponownie analizowała informacje z ekranu.

— Tak, milordzie. Kontynuuj.

— „Podległość” ma połamane wręgi, przebite dwie ściany działowe, dwie baterie pocisków poważnie uszkodzone z powodu wysokich temperatur — meldował kapitan „Uległości”. — Wątpię, czy będzie zdolna do osiągania dużych przyśpieszeń, i choć dobrze wyposażony dok mógłby uratować statek, w końcu łatwiejsze może się okazać złomowanie okrętu i zbudowanie nowego. „Potulność” ma w dwóch miejscach uszkodzony kadłub, zginęło około sześćdziesięciu załogantów, ale statek melduje, że uszkodzenia dadzą się naprawić i remont już jest w toku. Szkody „Uległości” są powierzchowne i okręt jest gotów do natychmiastowego działania, choć nasze magazyny są wypełnione tylko w dwóch piątych.

— Niech pan się nie martwi o pociski — powiedziała Michi.

— Dostanie pan nowe. Dziękuję, lordzie kapitanie.

Nie martwić się o pociski? To interesujące — myślał Martinez. Może Michi zamierza przekazać pociski uszkodzonych jednostek tym okrętom, które zaraz wyruszą w pościg za Naksydami.

Chandra robiła zapiski w displeju mankietowym. Notatki te natychmiast ukazywały się na displeju ściennym: była to lista statków ze znakiem odhaczenia w jednej z trzech kolumn.

— Niech pan siada, kapitanie, zaraz podadzą jedzenie i kawę.

Martinez usiadł i wysłuchał następnego raportu. Dalsze „ptaszki” pojawiały się w różnych kolumnach.

Potem składała raport Sula. Złociste włosy spięła z tyłu, odsłaniając delikatne uszy. Na jej niemal przezroczystych policzkach igrał rumieniec, zielone oczy błyszczały wyzywająco. Nie miała na sobie skafandra, tylko roboczą kurtkę mundurową. Martinez domyślał się, że przed przyjściem tutaj wzięła prysznic i zmieniła strój.

— Siedemnasta lekka eskadra melduje stratę „Radcy” i „Ochoczego” — powiedziała. — Pozostałe nie mają uszkodzeń i są gotowe do potyczki z wrogiem.

Martinez wpatrywał się w Sulę. Nigdy nie widział, żeby była aż tak butna.

— Zapasy pocisków? — spytała Michi.

Sula podała dokładne liczby dla każdego statku. Nie strzelała tak obficie jak inne okręty i zachowała w swych magazynach prawie połowę pocisków.

— Dziękuję, kapitanie Sula. Wykonała pani zadanie wybitnie.

— Tak, milady — odparła Sula i wygasiła ekran. Powiedziała „tak”, a nie „dziękuję”. Za grosz pokory — pomyślał Martinez.

Dwoje służących Michi przyniosło talerze, sztućce i naczynie żaroodporne z potrawą, która spokojnie dochodziła, gdy między statkami mknęły pociski. Kawę i wodę podano po chwili. Woń pomidorów i czosnku uniosła się łagodnie w powietrze, gdy nakładano obiad. Wszyscy zaczęli jeść, zajmując się nadal danymi z displejów.

Zameldowały się wszystkie eskadry. Dwadzieścia osiem statków było zdolnych do działania. Reszta zostanie w tyle, by strzec układu Magarii przed ewentualnym naksydzkim kontratakiem, i przynajmniej niektóre z nich zostaną wyremontowane przy pierścieniu Magarii, o ile Magaria się podda.

— Dwadzieścia osiem przeciw trzydziestu — powiedziała zamyślona Michi.

— Z pewnością duża część naksydzkich okrętów jest uszkodzona. U nas to prawie jedna trzecia, u nich może być więcej — zauważył Martinez.

— Niepokoją mnie nie tyle te liczby, co pytanie, dlaczego Naksydzi się wycofują.

— Panika? — zasugerował Martinez. — Przerażenie?

Oczy Michi błysnęły spod grzywki ponurym rozbawieniem.

— Możliwe. Ale dręczy mnie, dlaczego przestali w tamtym momencie walczyć. Zastanawiam się, dlaczego uciekają.

— Po posiłki? Ale czy nie przysłaliby posiłków tutaj, do Magarii?

— Jestem przekonana, że by to zrobili, gdyby mieli taką możliwość. Ale niewykluczone, że nadal mają statki przy Naxas, albo w budowie, albo w fazie prób.

— Nie za wiele. I jeśli są jakieś nowe jednostki, będą obsadzone niedoświadczonymi załogami. Może jeszcze nawet nie trenowały współpracy między sobą. Rozwalimy ich na kawałki.

Michi pozwoliła sobie na uśmiech.

— Podejrzewam, że ma pan rację, lordzie kapitanie.

— Możemy ich szybko wykończyć, jeśli nie damy im złapać tchu.

— Proszę, niech pan pamięta, że ten pościg to mój pomysł. Nie musi mnie pan do niego namawiać.

Chandra zachichotała. Martinez uznał, że to dobra chwila na zmianę tematu.

— Możemy kazać, by uszkodzone okręty oddały swoje pociski siłom pościgowym — zaproponował. — Dzięki temu napełnimy nasze magazyny.

— To niepotrzebne. — Michi powróciła do jedzenia.

— Milady?

— Polityka ubezpieczeniowa Torka. — Michi mówiła z pełnymi ustami. — Za cztery dni około dwóch tysięcy pocisków wtargnie do układu z prędkościami relatywistycznymi.

Martinez patrzył na nią, zaskoczony. Michi przełknęła i napiła się wody.

— Jeśli nie dostaną prawidłowego hasła, walną w każdy statek, który napotkają.

Polityka ubezpieczeniowa — pomyślał Martinez.

— A więc gdyby Naksydzi odnieśli następne zwycięstwo — powiedział — Tork postara się zniszczyć każdego Naksyda, który przetrwał.

— I pierścień Magarii — dodała Michi — by Naksydzi nie mogli niczego remontować.

— Za zniszczenie Bai-do nazwał nas piratami — przypomniał Martinez. — A teraz sam zamierza zniszczyć pierścień Magarii?

— „Pirat” to najprzyjemniejsze określenie, jakie może czekać Torka, gdyby przegrał tę bitwę. Jestem pewna, że o tym wiedział.

— Przypuszczam, że zna pani hasło do sterowania pociskami, gdyż w przeciwnym razie musielibyśmy uciekać z układu przez najbliższy wormhol.

— Tak jest. Dzięki hasłu wszystkie te pociski zmienią się w nasze zaopatrzenie. Będziemy musieli wyhamować na tyle, by pozostać w układzie i odzyskać przynajmniej niektóre z tych pocisków, zanim wlecimy w wormhol pięć.

— Ilu ludzi zna to hasło?

— Dostali je wszyscy oficerowie flagowi.

— Z których chyba trzech nie żyje. Gdybyście wszyscy zginęli, ocalali znaleźliby się w trudnej sytuacji.

— Na szczęście ja i Altasz przeżyliśmy — stwierdziła spokojnie Michi. — To prowadzi nas do następnego zagadnienia. Zamierzam powierzyć Altaszowi dowództwo zostawionych tutaj okrętów. To łatwe, ponieważ jego okręt jest również uszkodzony. Dwadzieścia osiem jednostek atakujących podzieli się między trzy eskadry. Wezmę jedną, a Sula drugą. — Michi spojrzała na niego, unosząc brwi. — Nie ma pan obiekcji, by dowodzić trzecią?