Выбрать главу
* * *

Sula cieszyła się, że odzyskała swoją eskadrę, choć żal jej było wysiłku, który włożyła w Carmody'ego. Ciekawa była, jaką w końcu przyjąłby koncepcję.

Nadal wraz z „Zaufaniem” ścigała wroga. Naksydzi mieli jakieś dwadzieścia godzin przewagi, a Michi chciała tę przewagę zmniejszyć.

Sula popierała jej decyzję. Podobnie jak Michi, zastanawiała się, dokąd Naksydzi się wycofują i czy ich ewentualne posiłki pędzą ku Naxas, czy też może już tam czekają.

Cokolwiek Naksydzi planowali, czas był z pewnością bardzo istotnym czynnikiem. Im szybciej lojaliści będą ich ścigać, tym bardziej Naksydzi muszą przyśpieszyć, forsując statki, załogę i sprzęt. Im większy stres wrogów, tym bardziej prawdopodobne ich pomyłki.

Wywołanie zamieszania w harmonogramach Naksydów miało swoją cenę. Załogi musiały przez piętnaście godzin dziennie znosić przyśpieszenie trzech g. Pozostały czas poświęcano na ćwiczenia i eksperymenty, których zadaniem było zintegrowanie dwóch nowych okrętów z eskadrą. Tylko kucharzy zwolniono z ćwiczeń — przygotowywali posiłki, a załoga połykała je na stanowiskach bojowych.

Michi Chen dawała załogom każdego dnia godzinę wolnego czasu, kiedy przyśpieszenie zmniejszano do jednego g i nie prowadzono ćwiczeń. Ludzie mogli wstać z foteli, przeciągnąć się i opróżnić swoje skafandrowe torby z odchodami. Nigdy nie było to miłe zajęcie, a teraz sytuację pogarszał tłok w toaletach i przy urządzeniach do przerobu odchodów. Sula cieszyła się z prywatnej toalety i prywatnego prysznica. Nie była przygotowana na to, by dzielić z kimś urządzenia sanitarne. Teraz prawie nie miała problemów ze swoimi kapitanami. Widzieli, co zrobiła w drugiej bitwie przy Magarii, i wierzyli w taktykę Ducha.

Spotykała Martineza na wirtualnych konferencjach z Michi i innymi oficerami. Była uprzejma. On też. Meldował o postępach swojej eskadry. Ona też. Wszyscy uczyli się szybko pod presją nadciągającej bitwy. Sula chciała, by jej podkomendni automatycznie wykonywali swoje zadania, nim w wysokiej grawitacji staną się ociężali umysłowo i niedbali.

Między Magarią a Naxas znajdowały się trzy układy. Napuchły czerwony gigant, niebiesko-biała gwiazda wyrzucająca wściekłe promieniowanie i gwiazda neutronowa otoczona przez resztki układu planetarnego, który zniszczyła w swym wybuchu supernowej. Układy przeważnie były jałowe i wlatujące do nich dwie Floty spowodowały podwojenie lub nawet potrojenie ludności.

Siły Chen naciskały Naksydów i zmniejszały dystans. Naksydzi zareagowali na przyśpieszenie lojalistów dopiero po pięciu godzinach, a wtedy przyśpieszali dokładnie tak jak ścigający; nie próbowali zwiększać obciążeń.

Drugiego dnia, o tej samej godzinie, gdy siły Chen zredukowały swoje przyspieszenie, Naksydzi wysłali rój szalup, promów i innych małych pojazdów, by zabrać załogę jednego ze swych statków. Michi zobaczyła, co się dzieje, i nakazała szybki pościg z ostrym przyśpieszeniem. Naksydzi zakończyli ewakuację i pomknęli dalej, a kiedy znaleźli się w bezpiecznej odległości od porzuconego statku, zniszczyli go pociskiem.

Jeden z uszkodzonych okrętów naksydzkich nie zniósł zwiększonego nacisku, stosowanego przez Michi Chen, co zmniejszyło wrogą flotę do dwudziestu dziewięciu okrętów. Sula pochwalała takie postępowanie.

Pościg trwał. Sula oderwała z szyi przylepce i założyła nowe. Źle jadła i źle spała, w snach dusiła się z braku powietrza i dławiła krwią. Casimir wzywał ją ze swego zaanektowanego grobowca.

Raz poczuła na skórze ciepły dotyk. Sięgnęła, by ująć jego dłoń, ale okazało się, że nie jest to dłoń Casimira, długa i szczupła, lecz szeroka dłoń Martineza o grubych palcach. Obudziła się i szeroko otwartymi oczyma patrzyła na mężczyznę, który ją dotknął. Ale nie był to Martinez, lecz syn Terzy, który spod ciężkich brwi wpatrywał się w Sulę ze złośliwym triumfem… Znowu się zbudziła z sercem bijącym o żebra. Wokół widziała świecące pastelowe displeje sterowni i załogę drzemiącą przy konsolach. Haz nadzorował statek w sterowni pomocniczej.

Obie Floty będą musiały hamować, by w ogóle móc wykonać jakieś manewry w układzie Naxas, ale dopóki nie osiągnęli punktu zawracania, gdzie normalnie rozpoczęliby hamowanie, Michi kontynuowała przyśpieszanie. Naksydzi nadal przed nimi uciekali, a ona chciała nieodwracalnie popsuć ich wszystkie harmonogramy.

Sula uważała, że Michi bezwzględnie powinna dalej przyśpieszać i naciskać Naksydów aż do punktu, w którym żadna ze stron nie będzie mogła manewrować w układzie. Będą mogli przemknąć tylko do następnego wormholu. A wtedy naksydzi będą musieli zaakceptować bezpośrednie starcie po tej stronie swej macierzystej planety, w przeciwnym razie siły Chen mogłyby — mijając Naxas — przy okazji zniszczyć tę planetę.

Sula skontaktowała się z Michi i podzieliła się z nią tą sugestią. Michi odpowiedziała, że zastanowi się nad tym, a parę godzin później wysłała Suli wiadomość, że nie zamierza skorzystać z tego pomysłu.

— Nie wiemy, co tam jest w układzie — wyjaśniała. — Jeśli wlecimy wolniej, mamy więcej czasu na analizę naszych opcji.

Sula wzruszyła trzykrotnie cięższymi niż normalnie ramionami. Doszła do wniosku, że Michi prawdopodobnie ma rację.

Siły Chen odwróciły się i rozpoczęły hamowanie. Naksydzi zrobili to samo. Z powodu opóźnienia tego manewru hamowano mocniej i trudniej było znieść zwiększony ciężar. Sula miała wrażenie, że wielka dłoń zaciska się na jej gardle. Jej serce łomotało w rytm nieregularnych przypływów paniki. Pod prysznicem szorowała się perfumowanym mydłem, by zedrzeć z siebie kwaśny zapach zużytej adrenaliny.

Naksydzi nie hamowali tak ostro jak siły Chen. Dlatego lojaliści ich doganiali. Sula sprawdziła trajektorie na bieżącej mapie układu Naxas, przedstawiającej jedenaście planet rozproszonych wokół swej gwiazdy, i obliczyła, że siły Chen dogonią Naksydów mniej więcej w połowie drogi do ich macierzystego świata, tuż po przecięciu się orbit trzech gazowych gigantów.

A zatem naksydzkie posiłki istnieją. Najprawdopodobniej zawrócą wokół jednego lub kilku gazowych gigantów i będą pędzić jak szalone, by przed bitwą dołączyć do naksydzkiej Floty.

Sula przekazała te wnioski Chandrze Prasad. Oficer taktyczny odpowiedziała, że ona, Michi i kapitan Martinez już do tego doszli, ale w każdym razie dziękuje. Sula pocieszyła się myślą, że eskadra posiada przynajmniej kilka przenikliwych umysłów.

Rój naksydzkich pocisków pomknął w głąb układu. Było ich setki. Na displeju Suli zaczęły błyskać sygnały ostrzegawcze. Zbliżywszy się do naksydzkich statków, pociski wyhamowały i zostały zabrane na pokład.

A więc nie tylko lojaliści zastosowali ten sposób uzupełnienia zapasów.

Coraz bliżej było do wormholu do Naxas. Naksydzi uformowali długą kolejkę i zniknęli w wormholu. Tuż za nimi pędziły z szybkościami relatywistycznymi pociski lojalistów. Ich radary i lasery omiatały układ, by go rozświetlić, zanim przybędą siły Chen.

A siły Chen nie śpieszyły się. Michi zredukowała hamowanie do trzech czwartych g i dała wszystkim trzy godziny wolnego czasu. Po raz pierwszy od rozpoczęcia pościgu posiłki podano w mesie. Załoga jadła na zmiany. Rozdzielono skromną ilość alkoholu, tyle, by każdy mógł wychylić kieliszek dla kurażu.

Sula wypiła w swej kabinie wonną herbatę, osłodzoną koniczynowym miodem, zjadła obiad, a potem trzy desery. Każda komórka jej ciała radowała się niskim ciążeniem. Zasnęła na łóżku i spała spokojnie, bez snów, dopóki nie przyszła Spence, aby pomóc jej włożyć skafander.

Redukcja ujemnego przyśpieszenia oznaczała oczywiście, że Floty spotkają się wcześniej niż później. Michi nadal parła naprzód, nadal robiła, co mogła, by namieszać Naksydom w terminach.