Wreszcie siły Chen wtargnęły do układu. Wszyscy operatorzy czujników wytężali uwagę, by dostrzec wroga. Sula przełączyła swój displej na wirtual. Pociski czujnikowe, które wcześniej weszły do układu, wykonały swoje zadanie — kawałki układu niemal natychmiast zabłysły w jej mózgu. Dopasowywały się jak układanka, aż Sula ujrzała ku czemu Naksydzi uciekali.
Na chwilę serce jej zamarło. Wydawało się, że w układzie czeka gotowa olbrzymia wraża Flota — rzeczywiste okręty okrążone dziesiątkami wabików, których lojaliści jeszcze nie odsiali od prawdziwych okrętów. Ale jeśli nawet dziewięćdziesiąt procent wrogich sił to lipa, mimo wszystko ich rozmiar zaskakiwał.
Znajdowały się dokładnie tam, gdzie przewidywała Sula. Zawróciły wokół zewnętrznych gigantów gazowych, a teraz pędziły z przyśpieszeniem ośmiu lub dziewięciu g na spotkanie z ocalałymi okrętami z Floty Magarii, które ostro hamowały, by spotkanie doszło do skutku.
Te ostre przyśpieszenia torturujące Naksydów to wina Michi, gdyż popędzała pościg.
— Czujniki, ustaw lasery zwiadowcze na nowe sygnały echa — poleciła Sula.
— Już zrobione, milady.
Relatywistyczne pociski czujnikowe mknęły przez układ bardzo szybko i nie mogły zbyt długo mieć wroga w zasięgu czujników.
Jednak reszta układu zdawała się jałowa. Naksydzi przed tą ostateczną bitwą wszystko uprzątnęli.
Lady Michi w niezaszyfrowanym przekazie zażądała kapitulacji. Tylko czas pokaże, czy na czele rządu na Naxas stoi taki sam gaduła, jak Dakzad przy Magarii.
— Milady — powiedział Maitland — mam wstępną analizę sił wroga. Niektóre z tych ech są… są bardzo duże.
— Rzucę okiem.
Powiększyła czujnikowy obraz na swym displeju. Niektóre echa były rzeczywiście wielkie — nie wielkie, ale gigantyczne, i to zarówno na radarze, jak i na wizerunkach otrzymanych z laserów zwiadowczych.
Nie mogli tego zrobić — pomyślała natychmiast. Wojna nie trwała aż tak długo, by Naksydzi byli w stanie zbudować eskadrę gigantycznych pancerników klasy Praxis, taką jak ta zniszczona podczas pierwszej bitwy przy Magarii. Nawet uwzględniając wprowadzone w stanie wojennym ekspresowe terminy, złożenie w całość takiego giganta zabrałoby całe wieki.
Policzyła. Tych nadzwyczaj wielkich cętek było dziewięć. Cała Flota miała tylko osiem pancerników i wszystkie zostały zniszczone.
Wielkie statki musiały zatem być czymś innym: okrętami wojennymi. Wszystkie inne statki miały dostatecznie wiele czasu, by opuścić układ. Ale te wielkie cętki nie mogły być zbudowane jako okręty wojenne, musiały zostać przerobione na okręty.
— Oni przebudowali statki kupieckie — powiedziała i natychmiast poczuła, jak w sterowni wszyscy wzdychają z ulgą.
Statki kupieckie nie mogą stanowić wielkiego zagrożenia — pomyślała. W dniach po pierwszej bitwie przy Magarii, kiedy Zanshaa w każdej chwili spodziewała się zwycięskiej Floty Naksydów, część małych prywatnych statków zarekwirowano lub kupiono; Flota wyposażyła je w wyrzutnie pocisków i wysłała, by patrolowały Zanshaa jako statki-czujki. Na szczęście te śmieszne pojazdy zostały wycofane ze służby, zanim Naksydzi dostali szansę ich unicestwienia.
Ale te naksydzkie statki, myślała Sula, to nie jachty, nie małe transportowce czy wehikuły drobnych kupców. To największe statki, jakie istnieją, większe nawet od starych pancerników klasy Praxis. By je przemienić w okręty wojenne, wystarczyło: kilka baterii pocisków, wieżyczki dla broni obrony bezpośredniej, modernizacja elektroniki i dodatkowych osłon przeciwradiacyjnych przy pomieszczeniach załogi i w niektórych innych częściach statku. Statki nie były bardzo zwrotne, a ich obrona przeciwawaryjna była bezwartościowa, ale takie pojazdy mogły znieść wiele uszkodzeń. Jako platformy pociskowe mogły nieźle spełniać swoją rolę.
Prawdopodobnie przebudowy dokonano w parę miesięcy. Jeśli prace modyfikacyjne zaczęto wtedy, gdy Naksydzi stracili Zanshaa, przebudowane statki powinny zacząć się pojawiać właśnie teraz, a więc zbyt późno dla drugiej bitwy przy Magarii. To rozpaczliwe posunięcie, choć teoretycznie praktyczne.
Sula zaczęła obliczać, ile baterii pocisków można by wepchnąć na powierzchnię mieszczącą dziesięć tysięcy obywateli, tak jak w pojazdach transportowych, które widziała przy Zanshaa.
Liczba okazała się przerażająca.
Poprosiła o połączenie z Chandrą Prasad.
— Tak, milady? — spytała Chandra.
Kamera pokazywała, że jest odziana w skafander i hełm. Sula nagle poczuła się obnażona bez hełmu.
— Te wielkie cętki to są zmodyfikowane transportowce. Odległość powodowała, że między słowami Suli a odpowiedzią upływało kilka sekund.
— Tak, milady — przyznała Chandra. — Doszliśmy do tego.
Ton jej głosu był odrobinę protekcjonalny. „Tak, wiemy o tym, nie zawracaj nam głowy”.
— A czy wiecie, ile wyrzutni pocisków może wieźć wielki transportowiec? Około sześciuset.
Po kilku sekundach zobaczyła, jak Chandrze opada szczęka.
— Wątpię, czy mają aż tyle — powiedziała. — Transport z magazynów byłby niewiarygodnie skomplikowany. Ale nie powinniśmy lekceważyć tych statków tylko z tego powodu, że zaczynały jako statki handlowe.
Jej głos dźwięczał takimi samymi protekcjonalnymi nutkami, jak uprzednio głos Chandry.
— Powiadomię dowódcę eskadry — oznajmiła Chandra, Dziesięć sekund później do konwersacji przyłączyła się Michi.
— Sześćset? — zapytała. — Jak pani to obliczyła?
Sula wyjaśniła. Olbrzymi półkolisty kadłub transportowca miał wielką powierzchnię, na której może się zmieścić mnóstwo wyrzutni.
Pociski były tanie. Wyrzutnie również były tanie. Najdroższe były silniki, a kupieckie transportowce już były w nie wyposażone. Ograniczeniem była nie dostępna powierzchnia, lecz układy hydrauliczne niezbędne do zaopatrywania baterii pocisków w amunicję. Baterie musiały znajdować się obok magazynów, a zarówno magazyny, jak i baterie potrzebowały ciężkich osłon przeciwradiacyjnych. Z kolei ciężkie osłony wymagały konstrukcyjnych podpór. Sula uważała, że większość wielkich statków była kompletnie pusta, z wyjątkiem miejsc, gdzie baterie pocisków prowizorycznie przymocowano na specjalnych podporach.
— Dziękuję za tę analizę — powiedziała Michi. Między jej brwiami, tuż pod grzywką pojawił się niewielki znak X. — Zastanowię się nad tym.
— Bez względu na to, jak wielki jest statek — kontynuowała Sula — wystarczy jeden pocisk, by go zniszczyć.
Michi uśmiechnęła się.
— Będę o tym pamiętała, kapitanie.
Michi miała dwa dni na myślenie o zmodyfikowanych transportowcach, ponieważ przy obecnej szybkości tyle czasu miało zająć siłom Chen ściganie przeciwnika. Naksydzi będą jednak musieli podjąć walkę przed dotarciem do Naxas.
Sula wiedziała, że bitwa odbędzie się tam, gdzie chcą Naksydzi. Gdyby Michi posłuchała jej sugestii i kontynuowała pościg bez hamowania, złapałaby wroga, zanim dołączyłyby do niego posiłki. Zniszczyłaby grupę z Magarii i pomknęła ku Naxas, zanim zmodyfikowane transportowce zdołałyby się włączyć do walki.
Ale Sula nie skarżyła się na decyzję Michi. Przynajmniej kierowała się racjonalnymi przesłankami, a nie tak jak Tork bezsensownymi uprzedzeniami.
Michi nie otrzymała odpowiedzi na żądanie kapitulacji. Sula uważała, że to jeszcze jeden dowód na to, że Dakzad nie żyje. Miała nadzieję, że jego następca będzie równie stary i beznadziejny.
Dwa dni przed bitwą przy Naxas były wypełnione działaniem. Oficerowie i technicy czujników uważnie przyglądali się displejom, próbując wywnioskować, który sygnał powrotny oznacza prawdziwy okręt, a który nie. Znali parametry statków ocalałych z pierwszej bitwy przy Magarii, ale te nowe obiekty były niewiadomą. Dziewięć wielkich sygnałów to prawdziwe statki, a przynajmniej dwa z pozostałych też są prawdziwe, choć nie można było stwierdzić, czy są to rzeczywiste okręty, czy przebudowane pojazdy cywilne. Miały chyba rozmiar fregaty.