Выбрать главу

— Dali mu Glob? — wyrwało się Martinezowi.

Tork patrzył ze ściany bez wyrazu.

— Dowódca eskadry Chen, pozdrowienia — rzekł dźwięcznie. — Pani pełny raport otrzymano, łącznie z prośbą o dodatkowe pociski. Nie mam tutaj zbytecznych pocisków, ale postaram się zamówić jak najwięcej gdzie indziej w imperium i poinformuję pani dowództwo, kiedy może pani oczekiwać dostaw.

„Nie mam tutaj zbytecznych pocisków” — pomyślał Martinez. W kogo on zamierza strzelać tymi cholernymi pociskami?

— Jak pani widzi — ciągnął Tork — konwokacja nagrodziła mnie Złotym Globem za odzyskanie Zanshaa i zwycięstwo przy Magarii, a także uhonorowała mnie, nadając mi na stałe tytuł wodza naczelnego.

Teraz wiadomo, skąd tyle galonu. Martinez miał ochotę splunąć na podłogę, ale zamiast tego napił się kawy.

— Do moich pierwszych posunięć należy powołanie komisji śledczej, by zanalizowała wnioski taktyczne z tej wojny. Przygotuję też rekomendacje dla Floty. Komisji z siedzibą w dowództwie na Zanshaa będzie przewodniczyć dowódca Floty, Pezzini.

Wszystko pasuje — pomyślał Martinez. Pezzini to emerytowany dowódca Floty, członek Zarządu, który nigdy nie widział pocisku wystrzelonego w prawdziwej walce.

Tork ciągnął dalej głosem jak melodyjne kuranty.

— Dlatego rozkazuję kapitan Suli, kapitanowi Martinezowi i dowódcy eskadry Chen natychmiast zameldować się na Zanshaa i oddać się do dyspozycji komisji. „Prześwietny” i „Odwaga” zostaną skierowane do doków na Zanshaa na rutynowy remont. Eskadra lady Michi pozostanie przy Naxas pod dowództwem kapitana Carmody'ego, którego awansuje się na p.o. dowódcy eskadry. Znajdzie pani tekst tych rozkazów w dołączonym pliku.

Martinez był zszokowany. Zabiera mi mój statek? Statki kierowane do remontu były przekazywane nadintendentowi stoczni i traciły swoich oficerów i załogi.

— Ponieważ publikowanie informacji o bitwach i zastosowanej taktyce przed sprawozdaniem komisji byłoby przedwczesne, muszę potraktować całą tę informację jako wysoce poufną. Każda publikacja czy dyskusja o tych sprawach będzie uważana za pogwałcenie imperialnego edyktu o poufności i będzie podlegać karze. Niech pani potwierdzi odbiór tych rozkazów i natychmiast uda się na Zanshaa.

W kurantowym głosie Daimonga Martinez wyczuł tony triumfu.

Wszystko będzie tajne — pomyślał Martinez. Wniosek komisji został z góry ustalony: innowacje są niewłaściwe, a ortodoksyjna taktyka, za pomocą której Tork zajął Magarię, zostanie postawiona na piedestał. Zwycięstwa Michi uzyskają fałszywą wykładnię lub zostaną zapomniane.

Już sobie wyobrażał, co komisja powie na temat Naxas. To nie była prawdziwa bitwa, toczono ją z naprędce przebudowanymi statkami handlowymi i okrętami już bardzo uszkodzonymi przy Magarii. W tych warunkach Michi Chen wykazała karygodne zaniedbanie, tracąc aż cztery okręty.

— Co robimy? — zwrócił się do Michi.

— Słuchamy rozkazów.

— A potem?

Michi z pół sekundy zastanawiała się nad tym pytaniem, potem odpowiedziała:

— Czekamy, aż Tork umrze.

— Mogłaby pani porozmawiać z lordem Chenem. Jest w Zarządzie Floty.

Kiwnęła głową.

— Oczywiście, pomówię z Maurice'em, ale by móc odwołać rozkaz wodza naczelnego, potrzebowałby większości głosów w Zarządzie, a nie sądzę, by je miał. Wszystko, co próbowałby zrobić w naszej sprawie, będzie wyglądało jak specjalna prośba w interesie krewnych. — Podsunęła mu talerz. — Migdałowe ciasteczko?

W Martinezie szalał wściekły gniew. Odstawił filiżankę, żeby jej nie zgnieść.

— Możemy zażądać sądu wojskowego — powiedział.

— Na jakiej podstawie? — Michi zabębniła palcami po blacie biurka. — Nie wysłano nas do więzienia ani nie rozkazano, byśmy poderżnęli sobie gardła. Nie jesteśmy ukarani, nie udzielono nam nagany. To by spowodowało publiczne protesty, a Tork tego nie chce. Na razie jesteśmy tylko wysłani na Zanshaa w celu złożenia zeznań przed elitarną komisją.

— Tracę statek.

— To rutynowy remont.

Martinez machnął ręką.

— Nie ma w tym nic rutynowego! Mamy kilkadziesiąt statków uszkodzonych w bojach, które powinny iść do doków przed „Prześwietnym”. Ponadto mamy rozkaz dokować w Zanshaa, a pierścień Zanshaa to wrak. Samiśmy go zniszczyli! Lata upłyną, nim statek wyjdzie ze stoczni.

Michi spojrzała na czarną lustrzaną powierzchnię biurka.

— Ale będą inne okręty. Znacznie więcej okrętów. Program rozbudowy Floty nie skończy się wraz z wojną. Maurice powiedział mi, że za parę lat Flota będzie prawie dwa razy większa niż na początku wojny.

Martinez potarł podbródek. Poczuł zarost, który wyrósł, gdy siedział przypięty w fotelu akceleracyjnym.

— Będzie mnóstwo statków. Doskonale. Ale czy Tork odda nam dowództwo któregoś z nich?

W kącikach ust Michi pojawił się cień ironii.

— Przynajmniej mamy wyższe stopnie niż ci, których faworyzuje.

Martinez spojrzał na kobietę z brązu, która patrzyła na niego z góry z niesamowitym spokojem. Chciał wstać z fotela i walnąć w tę idealną, pogodną twarz.

— Czy powiedziała pani o tym kapitan Suli? — zapytał.

— Nie, chociaż mogła przejąć wiadomość i ją osobiście rozkodować. Dlaczego pan pyta?

— Ponieważ kiedy usłyszy rozkaz Torka, nie chciałbym, żeby w jakimś układzie planetarnym znaleźli się razem Tork, Sula i pocisk.

* * *

Reakcja Suli na rozkazy Torka wcale nie była gwałtowna. Wiedziała, że Tork się zemści za jej nieposłuszeństwo przy Magarii. Dziwiło ją tylko jego umiarkowanie. Nie nakazał poderżnąć jej gardło, nie udzielił jej nawet nagany. Uznała to za dowód, jak słaba wydaje się Torkowi jego obecna pozycja.

Co jak co, ale Sula rozumiała jego kalkulacje dotyczące przetrwania. Tork zniszczył około czterdziestu statków wroga, tracąc czterdzieści własnych statków, tymczasem siły Chen zniszczyły ich prawie czterdzieści, a straciły jedynie cztery.

Gdyby te fakty stały się powszechnie znane, kompetencje Torka byłyby kwestionowane. Przyznanie sobie Złotego Globu i dożywotniego tytułu wymagało ukrycia niewygodnych faktów.

Obejrzawszy wiadomość, Sula wykorzystała przerwę w hamowaniu i wzięła prysznic. Kiedy woda biła ją po obolałych, ponadrywanych przeciążeniami mięśniach, kiedy mała kabina prysznicowa o ściankach z metalu napełniała się sandałowym zapachem przezroczystego mydła, Sula zastanawiała się nad swą przyszłością.

Miała stopień kapitana — nigdy nie oczekiwała, że aż tyle osiągnie. Miała medale. Miała skromną fortunę. Nie miała już armii. I wkrótce nie będzie już miała statku.

Miała sławę, ale jej szczególnie nie pożądała. Sława zwraca uwagę, a ktoś z jej przeszłością nie mógł sobie na to pozwolić. Kilka lat na mało eksponowanym stanowisku byłoby najbezpieczniejszym wyjściem.

Podsumowując, miała mało powodów do narzekań.

Sprzeciwiła się lordowi Torkowi nie z żądzy chwały, ale kierowana dumą. Jej dokonania były prawdziwe. Jej duma nie została narażona na szwank, nadal żyła. Tork nie mógł jej tego odebrać.

Zupełnie nieźle wyszła na tej wojnie.

Potem przerwała szorowanie, pomyślała o Martinezie i uśmiechnęła się. To nie jest osoba, która spokojnie zaakceptuje rozkazy Torka.

Na pewno teraz szaleje.