Выбрать главу

Henneman analityką się w tym czasie nie zajmował, nie miał więc tego problemu.

Theisman zaś specjalnie tak ustalił termin narady, by jej uczestnicy mogli najpierw obejrzeć program.

— Cóż, Rolandzie, to raczej skomplikowane pytanie — odparł McGwire. — Chodzi mi o to, że choć prezydent i sekretarz stanu konsultowali się cały czas z Kongresem, sprawa negocjacji pokojowych od czasu przejęcia władzy od Komitetu ciągle pozostaje problemem.

— Chodzi panu o to, że Królestwo uporczywie odmawiało poważnego potraktowania tych negocjacji i że systematycznie odrzucało, ośmieszało lub ignorowało każdą propozycję naszych negocjatorów? — bardziej stwierdził, niż spytał Henneman.

A Theisman uśmiechnął się w duchu — Henneman nie podniósł głosu, a wyraz jego twarzy wyrażał uprzejme zainteresowanie, ale to tylko dodawało wagi jego pytaniu. A to z tego prostego powodu, że powiedział to, co myślała i mówiła między sobą poważna część mieszkańców Republiki.

— Nie ująłbym tego w ten sposób — McGwire nie uśmiechnął się nawet leciutko. — Faktem jest, że negocjacje przeciągają się bardziej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać, i przyznaję, że w Kongresie, a zwłaszcza w komisji spraw zagranicznych, często odnosimy wrażenie, że na tym właśnie zależy rządowi High Ridge’a. Mógłbym więc zgodzić się z tezą, że Królestwo nie prowadziło dotąd negocjacji w sposób, który uważamy za poważny. Natomiast zapewniam, że nie ośmieszano ani naszych propozycji, ani negocjatorów.

— Sądzę, że takie subtelności nie mają znaczenia, panie senatorze. Natomiast uważam także, że zgodzi się pan ze mną, że efektem tych poczynań jest całkowity impas w negocjacjach.

— Obawiam się, że tak — zgodził się z żalem McGwire. — Stwierdzam także, że tak jako osobie prywatnej, jak i jako przewodniczącemu komisji spraw zagranicznych nie wydaje mi się, by obecny rząd Gwiezdnego Królestwa Manticore miał zamiar oddać pod naszą kontrolę okupowane systemy.

Jeden z obecnych na sali oficerów wciągnął ze świstem powietrze.

Theisman zaś uśmiechnął się zimno — oświadczenie McGwire’a nie było dlań zaskoczeniem, jeśli chodziło o treść, choć nigdy dotąd nie wygłaszał on tej opinii publicznie.

— Uważa pan, że chcą te systemy zatrzymać na stałe? Tak jak Trevor Star?

— Uczciwość wymaga, by przyznać, że Trevor Star to przypadek szczególny. Podbiliśmy go wbrew aktywnie wyrażonemu sprzeciwowi mieszkańców, a to, co obie służby bezpieczeństwa wyprawiały na San Martin, przechodzi ludzkie pojęcie. Nie jest niczym zaskakującym, że mieszkańcy nie chcą mieć z nami nic wspólnego, bez względu na to, jakie byśmy przeprowadzili reformy. W systemie znajduje się także jeden z terminali Manticore Junction, co oznacza, że Królestwo jest żywotnie zainteresowane bezpieczeństwem tego systemu planetarnego. Nie twierdzę, że podoba mi się przyłączenie go do Królestwa, ale rozumiem jego powody. Istnieje jednak zagrożenie, że gdyby zdecydowali się zatrzymać inne okupowane systemy, mogliby argumentować, że korzystają z precedensu, jaki stworzyła sprawa Trevor Star, co byłoby kłamstwem. Pragnę też jednocześnie dodać, że jak dotąd absolutnie nic na taki zamysł nie wskazuje. Natomiast z utratą Trevor Star należy się po prostu pogodzić, podobnie jak z tym, że będzie on stanowił część Królestwa Manticore.

— Pomimo braku formalnego traktatu pokojowego, w którym Republika zrzekłaby się prawa do tego systemu?

— Wolałbym oczywiście, by ta sprawa została uregulowana aktem prawnym, ale w świetle całkowicie jednoznacznej woli mieszkańców San Martin wyrażonej w referendum oraz deklaracji konwencji konstytucyjnej, że żaden z systemów wchodzących w skład starej Republiki nie będzie wbrew woli jego władz i mieszkańców zmuszony do wejścia w skład nowej Republiki, nie widzę innej opcji niż pogodzenie się z faktami.

— Rozumiem.

W opinii Theismana nie ulegało wątpliwości, że Henneman nie jest usatysfakcjonowany stanowiskiem rozmówcy w kwestii Trevor Star. Było to niepokojące, bo choć McGwire miał według Theismana poglądy zbyt zbliżone do poglądów Arnolda Giancoli, w ciągu trzydziestu sześciu godzin, które minęły od przemówienia Pritchart, zaczęło stawać się oczywiste, że w niektórych sprawach ludzie zajmowali jeszcze bardziej zdecydowane stanowisko niż Giancola. Jedną z takich rozpalających spory i emocje kwestii była sprawa Trevor Star. I choć to, co McGwire powiedział, było oczywiste i logiczne, spora grupa tak dziennikarzy, jak i ludzi najwyraźniej się z tym stanowiskiem nie zgadzała.

Zniesienie cenzury i kar za głoszenie nieprawomyślnych poglądów doprowadziło nie tylko do rozkwitu, ale zgoła do przerostu wolności słowa, gdyż bardzo często mówiący rozpalali wyobraźnię, nie biorąc żadnej odpowiedzialności za to, co mówią. Narodziło się to zjawisko, które Theisman nazywał publicznym wariactwem. Zaliczał do niego między innymi żądania zwrotu wszystkich systemów łącznie z Trevor Star. Zresztą Trevor Star stał się hasłem jednoczącym ekstremistów rozmaitej maści, mimo iż nawet półgłówek powinien wiedzieć, że to akurat żądanie jest nie do spełnienia.

Nie wiedział natomiast, czy Henneman sam był zwolennikiem odzyskania Trevor Star, czy jedynie wykorzystał hasło w nadziei zwiększenia popularności i sprowokowania rozmówcy. Miał nadzieję, że to drugie.

— Ale zgadza się pan z tym, co zdaje się sugerować prezydent Pritchart, że wszystkie pozostałe systemy obecnie okupowane muszą zostać nam zwrócone? — spytał po chwili Henneman.

— Prezydent Pritchart ani tego nie powiedziała, ani nie sugerowała, Rolandzie — upomniał go McGwire.

— Dla mnie tak to właśnie brzmiało.

— To znaczy, że nieuważnie słuchałeś. Można sprawdzić, że zażądała, by status okupowanych systemów został ustalony w sposób zgodny z naszym prawem.

— Czyli mówiąc po ludzku, by zostały nam zwrócone.

— Nie! Chodzi jedynie o to, by zostały przywrócone pod naszą jurysdykcję na okres wystarczający do obiektywnego ustalenia, jakie zdania w tej sprawie mają ich mieszkańcy. Ludność każdego systemu ma zdecydować w drodze plebiscytu, czy chce znaleźć się w Republice Haven czy nie, ale musimy mieć pewność, że wypowie się szczerze, a plebiscyt będzie uczciwy. Obecność wojsk okupacyjnych tego nie gwarantuje, a rodzi podejrzenia, że stanie się wręcz odwrotnie. Żądanie oddania nam systemów może być rozumiane jako żądanie, by zostały oddane pod naszą polityczną kontrolę na stałe bez względu na pragnienia ich mieszkańców.

— Ale ustalenie tych pragnień ma się odbyć pod naszym nadzorem. Tak pan rozumie słowa prezydent Pritchart, panie senatorze?

— Tak.

— A wierzy pan, że Królestwo kiedykolwiek się na to zgodzi?

McGwire zawahał się przed odpowiedzią, a potem potrząsnął głową.

— Szczerze mówiąc, Rolandzie, nie wiem — przyznał z żalem. — A na podstawie dotyczasowego stanowiska rządu High Ridge’a i jego podejścia do negocjacji… bardzo bym się zdziwił.

Theisman zaklął w duchu. Aż do tego momentu wszystko, co McGwire mówił, było sensowne i mogło uspokoić opinię publiczną. Ba, było nawet zgodne z poglądami Pritchart. Co prawda niepotrzebnie wyciągnął kwestię Trevor Star, no ale nie było sensu liczyć na cud, a zresztą McGwire miał prawo do własnego zdania. Niestety ostatnia wypowiedź bez żadnych wątpliwości dolała oliwy do ognia. Sprzeciw wobec dalszego okupowania przez Królestwo spornych systemów wzrośnie.