Выбрать главу

— Tak, sir — odparła Trenis.

— To dobrze.

— Ale równocześnie należy wziąć pod uwagę, że w najbliższej przyszłości kłopoty z Imperium powinny zwiększyć naszą przewagę nad Królewską Marynarką — dodała.

— To jest prawda tylko do pewnego stopnia — wtrącił wiceadmirał Edward Rutledge, szef działu logistyki. — Bo jak dotąd wysłali na stację Sidemore bardzo niewiele jednostek nowej generacji.

— Zgadza się, ale ponieważ mają ich niewiele, nawet taka liczba robi różnicę — upierała się Trenis. — No i dzięki Bogu mają tylko jedną Harrington! Im dłużej ona dowodzi stacją Sidemore, tym lepiej dla nas.

Kilkoro obecnych roześmiało się, ale był to śmiech nerwowy, by nie rzec z lekka histeryczny.

— Salamandra nie jest wszechmocna, Lindo — powiedział miękko Theisman. — Nie mówię, że nie jest twardym przeciwnikiem. Jest. I jest naprawdę dobra: wiem coś o tym, bo dwa razy mnie pokonała. Ale ją też można pokonać, co z kolei myśmy udowodnili. Naturalnie nie mam nic przeciwko temu, by Admiralicja Royal Manticoran Navy wykazała się jak największą głupotą i pozostawiła ją na obecnym przydziale jak najdłużej, ale jestem prawie równie wdzięczny, że ich tępota jest jeszcze większa i że White Haven nadal znajduje się na połowie pensji bez żadnego przydziału.

— Podobnie jak Caparelli i Givens — dodał Marquette.

Theisman pokiwał głową z emfazą.

— Janacek zrobił, co mógł, by pozbyć się wszystkich najlepszych dowódców. Webster, D’Orville, White Haven, Sarnów… w praktyce jedynym naprawdę dobrym admirałem, jaki pozostał w aktywnej służbie, jest Kuzak — potwierdził. — I prawdą też jest, że wysłanie do Konfederacji takiej liczby okrętów dodatkowo zwiększyło naszą przewagę.

— W takim razie być może powinniśmy uwzględnić przewagę wynikającą z ich nowego rozmieszczenia sił w Planie Czerwonym, sir — zaproponowała Trenis.

— A dokładniej? — Theisman przekrzywił głowę i spojrzał na nią pytająco.

— Aktualnie Królewska Marynarka podzielona jest na trzy floty i kilkanaście mniejszych formacji. Z tego co pan powiedział, sir, zarówno dziś, jak i wcześniej, wnoszę, że nie powinniśmy brać pod uwagę bezpośredniego ataku na system Manticore.

Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie, ale Theisman potrząsnął głową i odparł:

— W każdym razie nie w początkowej fazie działań. Najprawdopodobniej będziemy musieli zagrozić ich stolicy, ale nie możemy pozwolić sobie na takie uderzenie, dopóki ich jednostki znajdują się tak głęboko w naszym obszarze.

— Tak właśnie sądziłam. W takim razie możemy nie brać pod uwagę w pierwszej fazie Home Fleet, ponieważ przeniesienie do rezerwy fortów broniących nexusa nie bardzo pozwoli przeciwnikowi na zredukowanie sił tej floty strzegącej systemu Manticore. Pozostają więc dwie: flota Kuzak stacjonująca w Trevor Star oraz flota Harrington w systemie Marsh. Sądzę, że to są główne nasze cele i powinniśmy skupić się na zniszczeniu obu.

— Obu? — Marquette uniósł brwi. — Zdajesz sobie sprawę, że Marsh leży prawie czterysta lat świetlnych od Haven?

— Zdaję sobie, sir.

— W takim razie wiesz, że przelot tam zająłby naszym okrętom dwa i pół miesiąca standardowego.

Trenis skinęła głową.

A Marquette wzruszył ramionami i stwierdził:

— Doceniam, że myślisz z rozmachem, ale jeśli proponujesz skoordynować dwie tak od siebie odległe ofensywy, to myślisz z trochę zbyt dużym rozmachem.

— Z całym szacunkiem, sir, ale tak nie uważam. Nie proponuję dokładnej koordynacji. Jest oczywiste, że przy tej odległości dowódca sił wysłanych do Konfederacji będzie musiał opierać się na własnej ocenie sytuacji, ale możliwe jest nieco skuteczniejsze skoordynowanie przynajmniej początkowej fazy działań, niż pan zakłada, sir.

— Chciałabym wiedzieć, jak to sobie wyobrażasz, zwłaszcza że to Royal Manticoran Navy może przerzucać siły do i z Konfederacji przez terminale Basilisk i Gregor znacznie szybciej, niż my możemy o tym marzyć — skomentował Marąuette.

— Musimy wcześniej wysłać naszą flotę do Konfederacji, sir. Jest tam wystarczająco wiele niezamieszkanych systemów planetarnych, w których może się ukryć i czekać na rozkaz ataku. Jeśli z jakiegoś powodu go odwołamy, okręty po prostu wrócą do domu i nikt nie będzie nawet wiedział o ich czasowej obecności w Konfederacji. Co naturalnie będzie równoznaczne z tym, że nigdy nie rozważaliśmy nawet możliwości zaatakowania stacji Sidemore.

— Hmm… — Theisman potarł górną wargę. — Brzmi to dość cynicznie… niekoniecznie niewłaściwie, ale cynicznie.

— Jeśli faktycznie poważnie rozważamy możliwość wznowienia działań wojennych, to wydaje mi się, że cynizm byłby najmniejszym z naszych zmartwień — w głosie Trenis było zdecydowanie zbyt wiele spokoju, by było to naturalne.

— Co do tego masz całkowitą rację — zgodził się Theisman. — Ale by to, co proponujesz, było wykonalne, potrzebne są dwie rzeczy: po pierwsze musimy mieć te dwa i pół miesiąca na dotarcie do celu bez użycia Manticore Junction, po drugie musimy mieć pewność, że flota znajdująca się w Konfederacji nie zaatakuje bez wyraźnego rozkazu. Może się bowiem okazać, że wzrost napięcia, który spowodował wysłanie jej, zostanie rozładowany bez użycia siły tutaj w Republice. A niedopuszczalna jest sytuacja, w której nie moglibyśmy odwołać rozkazu ataku i sprowokowalibyśmy wznowienie działań wojennych.

— Wydaje mi się, że mam rozwiązanie obu tych problemów — stwierdziła niewzruszona Trenis.

— W takim razie słucham.

— Pierwszy problem możemy dość poważnie zredukować, jeśli siły wyznaczone do ataku na stację Sidemore będą rozlokowane blisko granicy, na przykład w systemie Seljuk. Znajdą się wtedy o sto pięćdziesiąt lat świetlnych bliżej, a na podróż potrzebować będą nieco ponad półtora miesiąca. Można zresztą wysłać je znacznie wcześniej na obszar Konfederacji, jeśli znajdziemy rozwiązanie drugiego problemu, sir.

— Sądzę, że można — przyznał z namysłem Theisman. — Naturalnie musimy mieć pewność, że te okręty nie będą nam potrzebne tutaj, by pokonać Trzecią Flotę admirał Kuzak. No i oczywiście siły, które wyślemy, muszą być wystarczające do pokonania jednostek stacjonujących w systemie Marsh. Inaczej bez sensu podzielimy siły, co jedynie doprowadzi do sytuacji, że każda z nich okaże się zbyt słaba, by wykonać zadanie, i przegra.

— To zrozumiałe, sir, dlatego zanim rozważyłam taką możliwość, dokładnie sprawdziłam dane wywiadu. Wynika z nich, że jeśli Królewska Marynarka nie ma gdzieś ukrytych co najmniej dwudziestu superdreadnoughtów rakietowych, o których istnieniu nie mamy pojęcia, dysponujemy wystarczającymi siłami do przeprowadzenia obu ataków.

— Skoro tak, pozostaje problem łączności z dowódcą sił wysłanych do Konfederacji, tak by można było odwołać w razie konieczności rozkaz ataku.

— Niekoniecznie, sir — sprzeciwiła się Trenis, nadal z szacunkiem. — Proponuję proste rozwiązanie: wysłać flotę wcześniej do wybranego systemu w pobliżu Marsh, położonego gdzieś na uboczu i na trasę prowadzącą albo do systemu Basilisk, albo do Gregor, z zastrzeżeniem, że atak może zostać przeprowadzony wyłącznie po otrzymaniu rozkazu wysłanego stąd.