Выбрать главу

— Przyznaję, że był to nader niefortunny zbieg okoliczności — przyznał. — Ja natomiast chciałem ci tylko zwrócić uwagę, że różnica oddanych głosów była tak niewielka, że uważam za nieuczciwe winienie Jessiki za to, że nie zdała sobie wcześniej z tego sprawy.

— To po cholerę nam ktoś taki jak ona? — warknęła Descroix.

High Ridge nie odpowiedział, jako że pytanie było retoryczne.

Sama Descroix po dłuższej chwili wzruszyła ramionami i zmieniła temat:

— W każdym razie dzisiejsze fiasko może oznaczać poważne problemy.

— Problemy na pewno, ale jak poważne to inna sprawa. — High Ridge nie wyglądał na specjalnie zmartwionego.

— Nie oszukuj się: Alexander i White Haven chcieli krwi. A New Dijon też dołożył swoje… hipokryta zasrany!

High Ridge skrzywił się ponownie — na szczęście New Kiev była nieobecna dzięki kreatywnemu rozkładowi zajęć, jaki jej zorganizował. Była na spotkaniu z prezesem banku Manticore i rady Funduszu Rozwoju Międzyplanetarnego. Podejrzewał co prawda, że miała pełną świadomość celu jego zagrywki, ale protestowała jedynie z poczucia obowiązku, co mówiło samo za siebie. Zdołała dojść do ładu ze swoim sumieniem, wysyłając dobrego przyjaciela i jeszcze lepszego liberała, sir Harrisona Maclntosha, by dopilnował partyjnych interesów. W tej chwili Macintosh wyglądał na równie nieszczęśliwego, jak zapewne wyglądałaby New Kiev po wysłuchaniu zwięzłej charakterystyki partyjnego kolegi, earla New Dijon.

High Ridge w tej kwestii całkowicie zgadzał się z Descroix. New Dijon zawsze starannie dystansował się od obecnego rządu. Nie znaczyło to naturalnie, by nie wiedział, z kim trzymać w imię własnych interesów, ale dokładał starań, by publicznie uchodzić za niezależnego, choć głosował jak należało.

Aż do dzisiaj.

To, że William Alexander wraz z braciszkiem poprowadzą atak, było tak pewne jak wschód słońca. Nikogo także nie zaskoczyło, że dobry tuzin posłów opozycji dołożył swoje pytania. Dziwne natomiast było, że dołączyli do nich trzej niezależni, którzy rutynowo wspierali dotąd rząd. A prawdziwym zaskoczeniem było włączenie się w proces wypytywania New Dijona.

— W sumie jego zachowanie może nam wyjść na dobre — ocenił niespodziewanie High Ridge.

— Proszę?! — Descroix spojrzała na niego, jakby mu rogi urosły.

Premier wzruszył ramionami i wyjaśnił:

— Nie chodzi mi o to, dlaczego to zrobił, ale o to, że to zrobił publicznie. Według prasy udowodnił tym samym niezależność i odwagę mówienia tego, co myśli, a pytania zadał niegroźne i nie przypierał cię do muru. W ten sposób świadomie czy nie, ale znalazł się w pozycji bufora, nie wyrządzając nam żadnej rzeczywistej szkody. A to znaczy, że gdy później wypowie się w duchu zatroskania, ale i pewności, że rząd dobrze radzi sobie z negocjacjami, jego oświadczenie dzięki dzisiejszym wątpliwościom będzie miało znacznie większą wagę.

— Naprawdę uważasz, że zrobił to właśnie dlatego? — spytała Descroix, nie kryjąc niedowierzania.

High Ridge ponownie wzruszył ramionami.

— Wątpię, ale tak naprawdę nic mnie to nie obchodzi — wyznał. — Jego poparcie w kwestii polityki zagranicznej zawsze było chwiejne, ale jednoznacznie wykazał, że zna konsekwencje upadku tego rządu dla Izby Lordów. Nie zdziwiłoby mnie więc, jeśli kierownictwo jego partii zdołałoby go przekonać o konieczności popierania nas w tej konkretnej sprawie. Nieprawdaż, Harrison?

Spojrzał na Maclntosha, który skrzywił się kwaśno. A potem z oporami, ale skinął głową.

— Jestem pewien, że earl New Dijon będzie… rozsądny, jeśli właściwie do niego podejdziemy — wtrącił niespodziewanie earl North Hollow.

Wszyscy odruchowo spojrzeli na niego mniej lub bardziej otwarcie.

High Ridge także, starannie ukrywając przy tym zaskoczenie. Nie miał pojęcia, że akta starego North Hollowa zawierały haka także na New Dijona.

— No cóż, dziś oberwaliśmy, i to zdrowo — odezwała się po chwili nieco mniej rozeźlona Descrobc. — I nie ma sensu udawać, że jest inaczej.

— Chciałbym, żebyś była w błędzie — westchnął High Ridge.

Wiedział jednak, że tak nie jest — William Alexander wydusił z niej dokładną treść „propozycji” Pritchart, a jedynym sukcesem Descroix było uniknięcie konieczności dania mu samej wiadomości wysłanej przez sekretarza stanu Giancolę. Dzięki temu mogła złagodzić ostry, bezkompromisowy język oryginału i ukryć to, że Republika zajęła znaczniej bardziej stanowcze niż dotąd stanowisko.

Po przeczytaniu oryginalnej wiadomości nikt nie mógłby mieć wątpliwości, że Pritchart ma dość odpowiadania na propozycje przedstawiane przez Królestwo, zamierza postawić własne żądania i uprzeć się, by Królestwo dla odmiany ustosunkowało się do nich. Już to, że Alexander wymusił ujawnienie treści pisma, było złe, ale potem nastąpiło coś jeszcze gorszego — do akcji wkroczył jego brat z pytaniem, jak też rząd ocenia wpływ posiadania przez Marynarkę Republiki nowych okrętów na przebieg negocjacji.

Descrobc upierała się, że będzie on minimalny, zwłaszcza w obliczu kroków podjętych przez rząd w celu przywrócenia dotychczasowego stosunku sił. Było to dość niewygodne stanowisko, biorąc pod uwagę wcześniejszą, konsekwentnie powtarzaną przez White Havena opinię, że rządowe redukcje floty są niebezpieczne, nieuzasadnione i przedwczesne. Było to jednakże jedyne stanowisko, jakie mogła przyjąć, toteż zrobiła potem, co mogła, by je obronić.

Niespecjalnie jej się udało.

Pomimo to rząd nadal mógł liczyć na poparcie w Izbie Lordów, a przynajmniej High Ridge był o tym przekonany. Przynajmniej dziewiętnastu, a prawdopodobnie dwudziestu parów, którzy dziś zdołali znaleźć powody do nieobecności przy głosowaniu nad odwołaniem rządu, będzie obecnych i będzie głosowało jak dotąd. Dzisiejsza nieobecność spowodowana była chęcią uniknięcia potencjalnie niewygodnej sytuacji, a nie zmianą stanowisk. A głosowanie wykazało, że wyłamało się mniej niezależnych, niż w tych okolicznościach można było się spodziewać.

— Sądzę, że dałaś sobie radę z Alexandrem najlepiej, Jak to było możliwe — powiedział całkiem szczerze High Ridge.

— Naprawdę? — Descrobc skrzywiła się z niesmakiem. — Chciałabym móc powiedzieć to samo, jeśli chodzi o jego cholernego braciszka!

High Ridge też się skrzywił — częściowo z uwagi na język, jakiego użyła, częściowo dlatego że zgadzał się z jej oceną. White Haven wyrządził duże szkody w publicznym wizerunku rządu. Jak duże, należało sprawdzić.

— Powiedz mi, Edwardzie, jak byś zareagował na jego małe śledztwo? — spytała niespodziewanie Descroix.

— Miałem już tę nieprzyjemność — burknął zapytany. — Tobie dotąd dopisywało szczęście.

— Skoro spodziewałeś się, że coś podobnego nastąpi, powinieneś nas ostrzec — nie doszłoby do takiego upokorzenia mnie i całego rządu — warknęła lodowato.

— A może gdyby wszyscy w MSZ-ecie nie spali z ręką w nocniku i ostrzegli nas, że Pritchart zacznie stawiać żądania, nie byłoby ostatniej redukcji floty — odpalił Janacek. — I wstyd byłby mniejszy.

— Nie stawiałaby żądań, gdyby twój wywiad nie spieprzył roboty! — Descroix bardziej wysyczała, niż wypowiedziała te słowa. — Bez nowych okrętów nie byliby tacy bezczelni.

— Nie jestem tego taki pewien. A poza tym zaczynam mieć dość…

— Wystarczy. — High Ridge nie podniósł głosu, ale zmienił ton, tak że stał się on wyraźnie słyszalny mimo kłótni.

Janacek zamilkł w pół zdania; spojrzał tylko bykiem na Descroix.

Ta odpowiedziała mu identycznym spojrzeniem, ale także się nie odezwała.