Выбрать главу

— W normalnych okolicznościach zgodziłbym się z panią, milady — wtrącił Caslet. — Ale zastanawia mnie osoba wybrana na nowego dowódcę sił operujących w Konfederacji.

— Hmm… — mruknęła Honor i zamyśliła się.

Dopiero po dłuższej chwili kiwnęła głową i dodała:

— Pod pewnymi względami zgadzam się z Warnerem.

Obie z Alice miałyśmy okazję spotkać ostatnim razem Chien-lu von Rabenstrange’a, ale nie wiem, czy pozostali obecni zdają sobie w pełni sprawę ze znaczenia faktu, iż został on oficjalnie mianowany przez Imperatora nowrym głównodowodzącym na obszarze Konfederacji. Von Rabenstrange jest nie tylko Grossadmirałem, ale także kuzynem Gustawa i piątą osobą w kolejce do tronu. Nie mówiąc już o tym, że cieszy się reputacją jednego z najlepszych strategów w Imperialnej Marynarce, i to ze sporym doświadczeniem bojowym. Jest to także człowiek honoru i w przeciwieństwie do admirała von Sternhafena nie należy do przeciwników Królestwa. Nie sądzę, by był zadowolony, mając wykonywać rozkazy, które, jak się spodziewa, doprowadzą do wojny z nami, i wątpię, by sprawiało mu przyjemność takie prowokowanie nas, jakie uwielbiał von Sternhafen, ale wykona je, co do tego nie ma dwóch zdań, ponieważ poważnie traktuje swe obowiązki. Natomiast jeśli się naprawdę bardzo poważnie nie pomyliłam w jego ocenie, uczynił, co mógł, by przekonać Imperatora do zaniechania kroków, które na pewno doprowadzą do wojny. A są z Gustawem blisko od czasów nauki w akademii Imperialnej Marynarki, jestem więc pewna, że powiedział mu to bez ogródek. Dlatego fakt, że to on zastępuje von Sternhafena, może oznaczać, że Imperium nie planuje wszczęcia wojny.

— Może — zgodził się kwaśno McKeon. — Ale planować sobie mogą jedno, a zachowują się tak, że w końcu doprowadzą do wymiany ognia i wtedy będziemy mieli wojnę, której nie chce żadna ze stron. Gdyby przedstawili żądania, mielibyśmy szansę się do nich ustosunkować i w zależności od naszej reakcji obie strony wiedziałyby, jaki mają wybór. Dzięki temu przynajmniej nie zaczęlibyśmy się zabijać przez jakiś głupi wypadek czy przypadek!

— Najprawdopodobniej nie wysunęli jeszcze formalnych żądań, bo nie zdali sobie w pełni sprawy, jak tchórzliwa banda półgłówków rządzi Królestwem — oznajmiła z lodowatym spokojem Honor. — Prawdopodobnie sądzą, ze w tym rządzie jest przynajmniej ktoś z jajami nie patrzący tylko, jak utrzymać się przy władzy, i gotów przeciwstawić się ich żądaniom!

Urwała gwałtownie, zdając sobie sprawę, że zaczyna przez nią przemawiać coraz większa wściekłość i rozczarowanie. I że właśnie postąpiła dokładnie wbrew zaleceniom, których sama niedawno udzieliła pozostałym w windzie. Przez przynajmniej trzydzieści sekund w sali panowała cisza.

Potem McKeon odchrząknął i spytał uprzejmie:

— Jak rozumiem z twojej wypowiedzi, nie dostałaś żadnych nowych tajnych rozkazów?

— Nie — prychnęła Honor. — Ale gdyby były tajne, to i tak bym ci powiedziała, że nie dostałam. Prawda?

— Prawda. Ale nie jesteś zbyt dobrą kłamczucha.

Honor parsknęła śmiechem prawie wbrew sobie i pogroziła mu pięścią.

Niemniej McKeonowi udało się, tak jak zamierzał, wyrwać ją z ponurego nastroju, toteż podziękowała mu uśmiechem i już spokojnie zaczęła mówić dalej.

— Prawdę mówiąc, chciałabym otrzymać jakieś nowe rozkazy, tajne czy nie. Nawet złe i głupie byłyby lepsze od żadnych… a tyle dokładnie nam przysłano. Admiralicja potwierdziła otrzymanie wszystkiego, co ostatnio wysłaliśmy, w tym raportu George’a o zwiększającej się skali prowokacji i zmianie dowódcy sił Imperium. I to wszystko. Zupełnie jakby nikt nawet nie zadał sobie trudu przeczytania tego, co od nas dostali.

— W takim razie wiemy, na czym stoimy: na starych rozkazach — podsumował Alfredo Yu.

— Zgadza się. A są one jeszcze bardziej nieaktualne, i powiedzmy sobie szczerze, bezsensowne niż w chwili, gdy się tutaj zjawiliśmy — przyznała Honor ze szczerością, na którą zdobyłaby się w stosunku do naprawdę niewielu osób, a większość z nich znajdowała się właśnie tutaj. — Co gorsza, nikt w Admiralicji i w rządzie pewnie nawet nie myśli już o Imperium czy o Konfederacji.

— Sądzisz, że aż tak skupili się na Republice? — spytał McKeon.

— Właśnie tak myślę — przyznała, decydując się niemówić, że podobnego rozwoju wydarzeń obawiała się od dnia rozmowy z Benjaminem Mayhewem. — Sądzę też, że przekonanie rządu, iż zdoła „zapanować” nad Republiką, jest błędne, a sytuacja pogarsza się, z czego High Ridge i reszta nie zdają sobie sprawy albo też nie chcą tego publicznie przyznać. Wskazuje na to zarówno oświadczenie Thomasa Theismana, jak i to, że poczta prywatna pełna jest artykułów o „upartym” podejściu prezydent Pritchart. Nie wiem, z jakimi wieściami wrócił Harvest Joy i jak one wpłyną na myślenie członków rządu, ale jeśli coś się radykalnie nie zmieni, będą coraz bardziej skupieni na Republice. A nie sądzę, by High Ridge czy ktokolwiek inny z jego ekipy miał wystarczającą podzielność uwagi, by starczyło jej na coś tak nieistotnego jak Konfederacja.

— Co w takim razie robimy? — spytał zwięźle McKeon.

— To, co musimy, najlepiej jak zdołamy — odparła równie zwięźle Honor. — Mamy rozkaz chronić nienaruszalność granic Konfederacji, spróbujemy więc to zrobić. A ponieważ ostatnie incydenty gwałtownie zmierzają w stronę strzelaniny, nie chcę, by ktokolwiek z naszych kapitanów znalazł się samotnie w podobnej co Ackenheil sytuacji. Dlatego, Alfredo, twoje okręty nie ruszą się z tego systemu. Jeśli Imperium już wie o nich, trudno, natomiast jeśli nie, lepiej żeby tak zostało. W tej sytuacji as w rękawie stał się w mojej opinii znacznie atrakcyjniejszy, niż jeszcze kilka dni temu sądziłam. Biorąc pod uwagę to, co się przytrafiło Ackenheilowi, obawiam się, że na zniechęcenie Imperium jest już za późno.

— Uważa pani, że Imperium już zdecydowało, że chce wojny? — W głosie Yu zabrzmiała prawie ulga, że zeszli z tematu rosnącego napięcia między Republikę a Królestwem.

Prawie nikt poza Honor nie był bowiem świadom, że tak on, jak i Caslet są znacznie bardziej wściekli od przeciętnego mieszkańca Graysona na rząd High Ridge’a za zaognianie sytuacji między ich byłą ojczyzną a Królestwem Manticore. I to przez głupotę tegoż rządu.

— Nie wiem, czy chcą wojny, ale jestem pewna, że Imperator podjął już decyzję — wyjaśniła Honor. — Dlatego wysłał tu kuzyna. Może to oznaczać, że dążyć do wojny, może też oznaczać eskalację prowokacji w nadziei, że nasz rząd dojdzie do wniosku, że gra nie jest warta świeczki, i ustąpi bez konieczności uciekania się do otwartego konfliktu. Jakakolwiek byłaby ta decyzja, stwierdziłam, że wolę mieć do dyspozycji niespodziankę gotową do użycia w dowolnym momencie. A Protector’s Own są jedyną szansą, by było to możliwe.

Yu kiwnął głową, a Honor zwróciła się do Brigham i Jaruwalski.

— Chcę też, byście opracowały nowy plan patroli. Skoro graysońskie jednostki pozostaną tutaj, zwolni to sporo okrętów dotąd wykorzystywanych do osłon i pikiet. Będzie więc można zwiększyć liczbę patroli. I dopilnujcie, by żaden okręt nis patrolował sam. W każdym z patrolowanych systemów mają być co najmniej dwie jednostki, i to regularnie się ze sobą komunikujące. Niech Imperialna Marynarka ma pełną świadomość, że jeśli coś się wydarzy, będziemy nieli naocznego świadka, który dostarczy nam wiadomość równie szybko co ich okręt imperialnemu dowództwu. A bliskość wsparcia powinna w sporym stopniu zmniejszyć poczucie osamotnienia i zwiększyć pewność siebie naszych kapitanów.