Выбрать главу

ROZDZIAŁ XXXVIII

Jednostka kurierska z Sidemore nie zdążyła jeszcze opuścić systemu, gdy kapitan Erica Ferrero zarządziła odprawę wszystkich starszych oficerów okrętu.

Zebrali się z lekką obawą, ponieważ humor dowódcy ostatnimi czasy był zmienny a niepewny dzięki krążownikowi Imperialnej Marynarki Hellbarde. Wszyscy wiedzieli, że Ferrero wysłała niedawno kolejny formalny protest w związku z prowokacyjnym zachowaniem Kapitana der Sterne Gortza do księżnej Harrington. Miał on być dla księżnej pretekstem do złożenia oficjalnego protestu w dowództwie Imperialnej Marynarki, ale nie wszystkim musiał podobać się język użyty przez Ferrero. W związku z powyższym kurier mógł przywieźć komentarz dowódcy stacji dotyczący tegoż języka.

Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na minę Ferrero, by każdy czym prędzej porzucił taką nadzieję. Zielono-błękitne oczy dowódcy płonęły wręcz bowiem zadowoleniem, jakiego w nich nie było od dość długiego czasu, a energia, z jaką dała znać, by usiedli, dopełniała obrazu osoby w doskonałym humorze i pełnej chęci do życia.

— Panie i panowie — zagaiła, ledwie zajęli miejsca. — Wygląda na to, że czeka nas mała robótka dla księżnej Harrington. I to taka, która naprawdę sprawi nam przyjemność.

Uruchomiła holoprojektor i nad stołem pojawiła się holograficzna mapa systemu planetarnego.

— Układ planetarny Zoraster — wyjaśniła Ferrero. — Niezbyt blisko Sidemore, ale też niezbyt daleko, bo w odległości dwadziestu czterech lat świetlnych. Znajduje się w sektorze Posnan i należy do bogatszych w okolicy. Możecie być ciekawi, co też takiego w tym systemie wzbudziło nagle nasze zainteresowanie.

Ferrero umilkła, wyraźnie czekając na to pytanie, co świadczyło, że jest wręcz w znakomitym humorze. Dlatego porucznik McClelland odchrząknął i zapytał posłusznie:

— No dobrze, ma’am: co też wzbudziło nasze zainteresowanie w tym systemie?

— Miło, że pytasz, James — uśmiechnęła się promiennie Ferrero. — Sądzę, że wszyscy pamiętacie, jak kapitan Ackenheil przechwycił tego solarnego handlarza niewolników?

— Wayfarera? Oczywiście, że tak, ma’am — potwierdził komandor Llewellyn.

— Właśnie. Wygląda na to, że przynajmniej kilku członków jego załogi postanowiło wstąpić na drogę cnoty. Prawdopodobnie nawrócenie nastąpiło po tym, jak ktoś ze sztabu księżnej poinformował ich, że jedynym sposobem na uniknięcie stryczka za handel żywym towarem jest zostanie świadkiem koronnym.

Wśród obecnych zapanowało nagłe ożywienie. Co prawda w złapaniu statku niewolniczego jak dotąd uczestniczyli jedynie Llewellyn i Ferrero, ale wszyscy widzieli nagrania i meldunki z takich akcji i mieli świadomość, że ten proceder jest szczególnie lukratywny na obszarze Konfederacji, ponieważ w zasadzie bezkarny dzięki przekupnym gubernatorom i oficerom Marynarki Konfederacji. Dlatego Manpower uznało, że to doskonałe miejsce do przeładunku żywego towaru i kontaktów z klientami — Czego nie pochwalał nikt z obecnych w sali odpraw.

— Dzięki tej zmianie frontu komandor Reynolds był w stanie uzupełnić posiadane dotąd informacje dotyczące operacji Wilberforce — kontynuowała już poważniejszym tonem Ferrero. — I dlatego zainteresowaliśmy się systemem Zoraster. Wygląda na to, że jego gubernator, niejaki Chalmers, dogadał się z handlarzami niewolników, a co więcej, jest głównym udziałowcem rekreacyjnej stacji orbitalnej w systemie New Hamburg, która wymaga regularnego uzupełniania stanu personelu.

Ostatnie zdanie dodała już bez śladu humoru. Powód był prosty i wszystkim znany: podobnie jak Mesa New Hamburg był niezależnym systemem, który odmówił podpisania jakichkolwiek międzyplanetarnych aktów prawnych zakazujących niewolnictwa genetycznego i uznających je za najcięższe, karane śmiercią przestępstwo. Sześćdziesiąt dziewięć lat standardowych temu New Hamburg został przekonany dzięki argumentom nie do odparcia w postaci dobrowolnego podpisania traktatu zakazującego obywatelom i statkom rejestrowanym w systemie handlu niewolnikami genetycznymi. Natomiast niewolnictwo jako takie pozostało na jego obszarze legalne. Przed wybuchem wojny Królewska Marynarka pilnowała raczej dokładnie okolic systemu, dzięki czemu przewóz niewolników do New Hamburg stał się zdecydowanie ryzykownym przedsięwzięciem i stacje rekreacyjno-rozrywkowe, z których słynął, mocno podupadły. Kiedy jednak brak lekkich jednostek na froncie zmusił Admiralicję do redukcji sił zwalczających piractwo, wszystko wróciło do normy.

— Zgodnie z informacjami komandora Reynoldsa, Chalmers zapłacił ostatnio za trzystu nowych niewolników — kontynuowała Ferrero. — Zostali przywiezieni dwa tygodnie temu na pokładzie solarnego statku niewolniczego i w ciągu najbliższych dwóch miesięcy mają zostać odebrani przez jednostkę z New Hamburg. A teraz siedzą w systemie Zoraster, tylko nie wiadomo gdzie. Zgodnie z traktatem z New Hamburg przysługuje nam prawo zatrzymywania i przeszukania statków w nim zarejestrowanych, gdziekolwiek mielibyśmy na to ochotę. Właśnie dostaliśmy rozkaz, żeby to zrobić w systemie Zoraster.

— Należy chyba założyć, że w tych warunkach na pomoc ze strony lokalnych władz nie mamy co liczyć — skomentował komandor porucznik Harris.

— To sensowne założenie — oceniła Ferrero.

— To nam utrudni życie, bo trudno go będzie zauważyć… — oficer taktyczny zaczął myśleć na głos.

— Może być łatwiejsze, niż sądzisz — wtrącił Llewellyn. — Zoraster to nie Gregor czy New Potsdam, w systemie nie powinno znajdować się więcej niż cztery czy pięć frachtowców zdolnych do lotu w nadprzestrzeni.

— Ale nasz jest tylko jeden, sir — uśmiechnął się Harris.

— I możemy być równocześnie tylko w jednym miejscu — dokończyła Ferrero. — Na szczęście dzięki uprzejmości komandora Reynoldsa nie będziemy musieli uganiać się za każdym frachtowcem zdolnym do lotów w nadprzestrzeni.

Zrobiła przerwę, toteż wszyscy spojrzeli na nią wyczekująco.

— Wygląda na to, że gubernator Chalmers także zapoznał się z warunkami traktatu między Królestwem a systemem New Hamburg, bo statek niewolniczy będzie używał kodu andermańskiego frachtowca.

— A to może stanowić problem — ocenił zamyślony Llewellyn. — Biorąc pod uwagę, jak napięte stały się stosunki z Imperium.

— Jestem pewna, że właśnie dlatego wybrał imperialny kod — odparła Ferrero. — Żaden królewski oficer przy zdrowych zmysłach nie zaryzykuje spowodowania incydentu, zatrzymując andermański frachtowiec. Pechowo dla Chalmersa, jeśli informacje komandora Reynoldsa są prawdziwe, wybrał złą jednostkę.

— Co pani ma na myśli? — zdziwiła się porucznik McKee. — Jak to „złą”?

— Chalmers spodziewa się statku używającego kodu frachtowca Sittich. W imperialnym rejestrze floty handlowej jest taki statek. To jednostka klasy Spica mająca cztery miliony ton. A ten, który ma przylecieć po niewolników, to o połowę mniejszy tramp. Nie mamy jego dokładniejszych danych, ale dzięki astrokontroli Gregor dysponujemy pełnym odczytem emisji prawdziwego Sitticha sprzed pół roku. Jeśli więc spotkamy statek podający się za Sitticha, wystarczy porównać odczyty sensorów z bazą danych: jeśli nie będą się zgadzać, mamy poszukiwany statek niewolniczy. A według informacji komandora Reynoldsa będzie miał on już na pokładzie niewolników, bo wiezie dostawy też dla innych niż Chalmers odbiorców z New Hamburg.