Выбрать главу

— Tak?

— Oczywiście, że tak! Nie zauważyłeś wzmianki o zdawaniu sobie sprawy z naszej tradycyjnej troski o bezpieczeństwo terminali?

High Ridge przytaknął i spojrzał na nią pytająco.

— To prawie otwarta propozycja układu, jaki mamy w systemie Gregor — wyjaśniła Descroix. — I nie chodzi o to, że nas to zupełnie nie satysfakcjonuje, skoro cały system stanowi już część Królestwa, ale jest to krok w naszym kierunku. Uważam, że w ten sposób Pritchart daje nam do zrozumienia, że jest otwarta na takie ustalenia w tej sprawie, jakie nam pasują. Podobnie jak sugestia scedowania baz w systemach otaczających Trevor Star.

Pokazuje nam marchewkę, równocześnie stosując kij.

— A ewentualne odwołanie negocjatorów na konsultacje to reszta kija?

— Właśnie. Groźbę trzeba potraktować poważnie, zwłaszcza pamiętając o wzroście potencjału militarnego Republiki.

— Sądzisz, że poważnie zastanawia się nad zerwaniem negocjacji, jeśli nie zaczniemy ustępować.

— Nad ostatecznym zerwaniem raczej nie — powiedziała powoli Descroix. — Natomiast nad czasowym — jak najbardziej. Podkreśliłaby, że nie żartuje. Wątpię natomiast, by miała większą niż my ochotę na wznowienie walk.

— Ale możesz się mylić — skomentował High Ridge, nie potrafiąc ukryć zaniepokojenia.

— Oczywiście. Jestem jednak o tym przekonana; inaczej bym tego nie mówiła.

— Rozumiem. — Premier zabębnił palcami po blacie, odetchnął i spytał: — Clarence dostarczył mi rano najnowsze wyniki sondaży. Widziałaś je?

— Nie, ale spodziewam się, że tendencje nie uległy zmianie.

— Nie uległy. O cały procent zmniejszyła się liczba przekonanych, że Republika już stanowi militarne zagrożenie, a zwolenników przyłączenia Lynxa jest prawie osiemdziesiąt pięć procent, czyli tyle, ile było. Liczba zwolenników przyłączenia całej Gromady Talbott wzrosła do siedemdziesięciu procent, ale tych, którzy spodziewają się zakończenia negocjacji z Republiką, spadła o ponad pół procenta. A ta nota tylko pogorszy ostatni wynik.

— Pewnie że pogorszy — zniecierpliwiła się Descroix. — Na to także liczy Pritchart. Ale jeśli wyrazimy zgodę na jej żądania i podpiszemy traktat, będziemy musieli ogłosić wybory, których żadne z nas nie chce.

High Ridge zacisnął zęby, słysząc ten wykład, ale zapanował nad sobą i powiedział w miarę spokojnie:

— Jestem tego świadom równie dobrze jak ty. Natomiast zaczynam się zastanawiać, czy nie warto byłoby pójść na kilka drobnych ustępstw. Coś, co by ją uspokoiło, a równocześnie zwiększyło w społeczeństwie wiarę w pomyślne zakończenie negocjacji.

— Jeśli chcieliśmy tak postąpić, trzeba było to zrobić przedtem. Za jakiś czas oczywiście możemy, i to nawet niezły pomysł, ale wolałbym nie wykonywać podobnych ruchów zaraz po otrzymaniu tej noty. Ona jest utrzymana w naprawdę ostrym tonie. Jeśli teraz ustąpimy w jakichś kwestiach, przyznamy tym samym rację formalnym zarzutom prezydent Republiki Haven dotyczącym, cytuję, „oszukańczego i celowo odmawiającego rokowań w dobrej wierze podejścia do całego procesu rozmów pokojowych”. Koniec cytatu. Tym samym oddamy jej inicjatywę w rokowaniach, a opinia publiczna tak u nas, jak i w Republice uznaje za pozytywną siłę w całej tej sprawie. Naszym wyborcom może nie spodobać się jej język czy metody, ale ustępując, potwierdzimy, że oskarżenia były prawdziwe, Pritchart zyska więc ich poparcie. A nam będzie tym trudniej przyhamować negocjacje później bez wzbudzania u ludzi bardziej negatywnych reakcji niż te, które martwią cię obecnie.

— Hm… — mruknął High Ridge i zamyślił się.

Po długiej chwili pokiwał głową, ale minę nadal miał ponurą.

— Trudno będzie przekonać do tego Marisę — ocenił.

— Marisę! — prychnęła pogardliwie Descrobc. — I co z tego?

— A to, że nadal potrzebujemy liberałów, a kiedy Marisa przeczyta tę notę, naprawdę ciężko będzie jej wytłumaczyć, że nie możemy poczynić żadnych ustępstw. Ona musi liczyć się z… niezadowolonymi członkami własnej partii, zwłaszcza teraz gdy Montaigne robi takie zamieszanie w Izbie Gmin.

— To nie pokazuj jej noty. Jest tak dobra w przymykaniu oczu na to, co dla niej niewygodne, że można to tym razem wykorzystać.

— Nie sądź, że nie miałbym ochoty, ale wszyscy w Królestwie wiedzą, że Pritchart przysłała nowe pismo, i jeśli nie podamy do publicznej wiadomości, co zawiera, mam na myśli treść, nie formę, możesz być pewien, że ktoś, prawdopodobnie sam Grosclaude, dopilnuje, by kopia dotarła do opozycji. I do mediów. Musimy więc je ujawnić.

A zanim to zrobimy, musimy ujawnić to rządowi. A więc i jej.

— Daj mi się nad tym chwilę zastanowić… Hm, prawdopodobnie masz rację… choć już mi się robi niedobrze na myśl o jej lamentach na temat pryncypiów i niebezpieczeństwa, jakie stanowią nowe okręty Theismana. Cholerna hipokrytka też korzystała z tego, że przeciągamy rozmowy, i godziła się na to świadomie. Przyzwoitość nakazywałaby, żeby wzięła na siebie część odpowiedzialności. A nawet upaprała sobie też niewinne rączęta brudną robotą, którą trzeba wykonać! Ale to nie zmienia przykrej prawdy, że masz rację i trzeba ją zapoznać z tą notą.

Descroix umilkła nagle i przez długą chwilę wpatrywała się w coś, co tylko ona mogła zobaczyć na ścianie. A potem prychnęła i uśmiechnęła się niespodziewanie.

— Wiesz, że ty i ja jesteśmy jedynymi członkami rządu, którzy dotąd widzieli tę notę? — spytała.

— Przecież właśnie o tym rozmawiamy.

Descroix zachichotała.

— Oczywiście że o tym, ale właśnie przyszło mi na myśl, że nie ma żadnego powodu, dla którego nie mogłabym pobawić się w redaktora i poprawić pewnych… niepoprawnych sformułować, zanim pokażemy notę takiej mimozie jak Marisa.

High Ridge wytrzeszczył oczy — szok był zbyt duży, by zdołał go ukryć.

Descroix odpowiedziała mu zupełnie spokojnym spojrzeniem, a widząc, na co się zanosi, ostrzegła, nim zdążył się odezwać:

— Tylko nie udawaj świętszego od Pana Boga, dobrze?

— Ale… chodzi o… sfałszowanie noty dyplomatycznej.

— Jakie sfałszowanie?! Treść zostanie taka sama, niczego nie pominę i niczego nie dopiszę. Wytnę tylko kilka zdań nie mających nic wspólnego z tematem negocjacji.

— A jeśli Republika opublikuje tę notę?