Выбрать главу

— Panika? — Pritchart potrząsnęła głową. — Przyznaję, że to twoja działka, ale czy przypadkiem nie przesadzasz? Oboje pamiętamy, jak Królewska Marynarka dokopywała nam, gdzie i kiedy chciała. Gdyby Saint-Justowi nie wyszedł zamach, a nowy rząd nie dał się wziąć na negocjacje, White Haven obróciłby w pył Dwunastą Flotę, rozwalił w drobiazgi Flotę Systemową i dyktował warunki kapitulacji z orbity Haven. Nie było żadnego sposobu, by go powstrzymać!

— Oczywiście, że nie było — zgodził się Theisman. — I to ci właśnie tłumaczę: wtedy nie było. Teraz jest, tyle że oni o tym nie wiedzą, a całą swoją strategię opierają na założeniu, że go nadal nie ma. W połączeniu z redukcją liczby okrętów oznacza to, że muszą utrzymać tę przewagą, jeśli więc się zorientują, że cichcem budujemy zupełnie nową flotę, specjalnie opracowaną, by ich tej przewagi pozbawić, uderzenie prewencyjne może wydać im się logicznym wyjściem. Zdadzą sobie sprawę, że stworzyli sytuację, w której możemy rozpocząć działania wojenne jak równy z równym, a wtedy przypuszczą atak, nim będziemy dysponowali wystarczającą liczbą nowych okrętów, by się obronić. Dodając do tego ograniczenie umysłowe, strach i chęć obicia sobie dupy blachą, to całkiem prawdopodobne, że wybiorą to rozwiązanie.

— To byłoby naruszenie warunków rozejmu!

— I co z tego? To tylko rozejm, czasowe zawieszenie broni. Wojna się oficjalnie nie skończyła, co Giancola bez przerwy ci wypomina. Jestem pewien, że dostałaś te same co ja analizy ostatniej mocy High Ridge’a. Nadal „traktuje z obawą” stosunki z nami, choćby dlatego by utrzymać wysoki poziom podatków. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by podjęli działania zbrojne, kiedy tylko będzie im to odpowiadało. A jeśli oficjalnie przyznamy, że budujemy nową flotę zdolną przeciwstawić się im w walce, pokusa likwidacji zagrożenia w zarodku będzie duża. Janacek, chroniąc własny tyłek, zarekomenduje właśnie coś takiego.

— Jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że reagujesz dość alarmistycznie — oceniła szczerze Pritchart. — Ale to ty jesteś sekretarzem wojny, powinieneś więc znać się na tych sprawach lepiej. A ostrożność jeszcze nikomu nie zaszkodziła: nikt nie będzie panikował w związku z czymś, o czym nie wie. Póki co jednak twoja chęć utrzymania tajemnicy może stworzyć nam problemy wewnętrzne. I to nie wspominając już o tym, że nie jestem do końca pewna, czy takie ukrywanie funduszy w budżecie jest zgodne z konstytucją, niezależnie od opinii prokuratora generalnego. Takie praktyki kojarzą mi się odruchowo z postępowaniem Pine’a i Saint-Justa. A to nie są miłe skojarzenia.

— Mogę to zrozumieć, ale jak sama wiesz, komisja do spraw floty jest informowana, co oznacza, że Kongres oficjalnie, czyli zgodnie z wymogami konstytucji, także.

— Przecież nie powiedziałeś komisji wszystkiego o swoich nowych zabawkach — uśmiechnęła się Pritchart.

— A po co miałbym im mówić? Żeby większą liczbę polityków świerzbiły języki? Wiedzą o celu całego projektu i w ogólnych zarysach o tym, czym zajmuje się Shannon. Możesz więc być spokojna, że Giancola tak szybko nie pozna szczegółów.

— Dobre i to. Żałuję, że większość senatorów i członków rządu jest za bardzo spolegliwa. Gdyby wykształcili sobie jakieś kręgosłupy, mogłabym ich wykorzystać do zrównoważenia wpływów Giancoli, ale niestety nie nastąpi to szybko. Jedyną korzyścią jest akceptowanie ograniczeń w dostępie do informacji tylko dlatego, że rząd uważa to za niezbędne. Natomiast jeśli Giancola zacznie porządnie naciskać, żebyśmy przyjęli twardsze stanowisko w negocjacjach pokojowych, w końcu zacznie uzasadniać swoją opinię informacjami uzyskanymi od brata. Co doprowadzi do bezpośredniego konfliktu między departamentem stanu a departamentem wojny.

— Czym będziemy się martwili, gdy one wynikną — podsumował Theisman. — Rozumiem, że to może okazać się kłopotliwe, i będę nalegał na utrzymanie tajemnicy tylko tak długo, jak okaże się to naprawdę niezbędne.

Ale prawda jest taka, że nim ogłosimy rzecz publicznie, musimy mieć dość nowych okrętów, by móc się obronić.

— Nie kwestionuję twojego zdania — westchnęła Pritchart. — Chciałabym tylko, żeby rząd Królestwa Manticore przestał dostarczać Giancoli powodów do zajmowania coraz ostrzejszego stanowiska. A poza tym nie mogę się oprzeć wrażeniu, że coś kombinują… Przecież musi istnieć poważny powód, dla którego nawet nie chcą rozmawiać o zwrocie okupowanych systemów planetarnych?

Skoro, jak twierdzą, nie zamierzają ich zatrzymać i zaanektować, to o co, do ciężkiej cholery, im chodzi?!

ROZDZIAŁ III

Midszypmen Zilwicka dostrzegła znajomy zielonkawo-zielony uniform wcześniej, niż zauważyła księżnę Harrington. Wszyscy na wyspie Saganami znali te uniformy, gdyż były jedynymi mundurami, poza noszonymi przez Marines i flotę, na jakie zezwalały przepisy akademii. A nie tak dawno ich obecność nabrała dodatkowego znaczenia. Helen teoretycznie nie miała prawa wiedzieć, do jakich ataków złośliwości prowadziła obecność gwardzistów u niektórych obecnie wysoko postawionych person i wyłącznie w prywatnych gronach za starannie zamkniętymi drzwiami. Była jednak nieodrodną córką swego ojca, który jeszcze parę lat temu należał do najlepszych oficerów wywiadu Royal Manticoran Navy. Od niego nauczyła się słuchać i uważnie analizować to, co usłyszała, dzięki czemu drobne, pozornie oderwane fragmenty rozmów w pewnym momencie zaczynały tworzyć większy, spójny obraz.

Nie bez znaczenia był tu związek ojca z lady Catherine Montaigne, hrabiną Tor, gdyż dzięki niemu miała dostęp do informacji, o których nie mógł nawet pomarzyć przeciętny midszypmen. Nie żeby podsłuchiwała ich rozmowy — nie musiała, bo Cathy była impulsywna i miała zwyczaj mówić wprost, co myśli, zwłaszcza we własnym domu. A na dodatek robiła to głośno i dosadnie, a jako że była inteligentna, naprawdę rzadko myliła się w ocenie kierujących ludźmi pobudek. Zwłaszcza tych najniższych.

W przeciwieństwie do Antona nie czuła żadnego szacunku do tradycji czy powszechnie uznawanych autorytetów. Jeśli zaś chodziło o jej komentarze dotyczące członków i polityki obecnego rządu oraz Admiralicji, określenie „obelżywe” było najłagodniejszym, jakie przychodziło na myśl.

Dlatego też Helen miała na przykład okazję usłyszeć o głupim planie obecnego Pierwszego Lorda Admiralicji wraz z przepięknym złośliwym komentarzem w tym samym dniu, w którym ów plan spalił na panewce. Sir Edward Janacek otóż próbował cofnąć wydane księżnej Harrington specjalne zezwolenie na obecność uzbrojonych i umundurowanych członków jej osobistej ochrony na świętym obszarze akademii Królewskiej Marynarki.