Выбрать главу

Nikt jednak tej sprawy nie poruszył w rozmowie z kapitanem. Najwyraźniej mimo iż nie mieli pojęcia, o co chodzi, gotowi byli mu zaufać, i to pomimo braku jakichkolwiek wyjaśnień z jego strony.

Dalsze rozmyślania przerwało mu podejście Grubera.

Bachfish uśmiechnął się i dał mu znak, by zbliżył się jeszcze bardziej.

— O co chodzi, sir? — spytał cicho pierwszy oficer.

— Jak ci się wydaje: dokąd on leci?

— Nie mam pojęcia. Może lecieć do wielu miejsc tym kursem, tylko za nic nie mogę znaleźć powodu, dla którego niszczyciel Marynarki Republiki miałby się do któregokolwiek z nich udawać. A przynajmniej żadnego powodu, który by mi się podobał.

— Hm… — Bachfish potarł podbródek i wstukał polecenie na wmontowanej w poręcz klawiaturze.

Ekran taktyczny fotela zrekonfigurował się w tryb nawigacyjny, ukazując mapę okolicy z zaznaczonym zieloną linią przewidywanym kursem niszczyciela.

— Popatrz no tutaj — zachęcił Grubera. — Mówisz, że jest wiele miejsc, do których on może lecieć, ale jakąś godzinę temu zaczął zmieniać kurs. Ten nowy zdaje się prowadzić donikąd.

— Niemożliwe. Dokądś przecież leci!

— A owszem, tylko nie wydaje mi się, żeby to był którykolwiek z zamieszkanych systemów.

— Co proszę?! — Gruber wytrzeszczył oczy. — To gdzie on według pana leci, sir?

— Zaraz ci powiem. Zacznijmy od tego, że podobnie jak ty nie mogę znaleźć żadnego powodu, dla którego miałby lecieć do którejoś z zamieszkanych systemów w tym rejonie. A jeśli utrzyma ten zmieniony kurs, opuści falę dosłownie w środku pustki. Do najbliższego zasiedlonego systemu będzie miał siedem-osiem lat świetlnych, a do najbliższej fali jeszcze dalej. Jedynym więc logicznym miejscem, do którego noże się kierować, jest to.

Nacisnął kolejna klawisz i na ekranie pojawił się symbol oznaczający gwiazdę typu K, ale bez zielonego kręgu oznaczającego zamieszkany system i bez nazwy, bo obok niej znajdowało się jedynie oznaczenie katalogowe.

— A dlaczego pen sądzi, że właśnie tam, sir? — spytał Gruber.

— Mógłbym skoiczyć odpowiedź na tym, że dlatego iż jest to jedyny system w odległości mniejszej niż półtora roku świetlnego od miejsca, w którym opuści falę, ale sądzę, że to by cię nte zadowoliło, Jinchu. Prawda?

I przyjrzał się Gruberowi z uniesioną pytająco brwią. Ten po chwili pizytaknął powoli.

— Tego się właśnie obawiałem — westchnął Bachfish. — Leci tam, bo czekają na niego koledzy. Prawdopodobnie cała kupa, i to przeważnie większych od niego.

— Flota Republiki Haven w samym środku Konfederacji, i to na dodatek w niezamieszkanym systemie planetarnym… — Gruber potrząsnął głową. — Nie twierdzę, że pan oszalał, ale nie pojnuję, po co mieliby robić coś takiego.

— Ja widzę, choć wzyznaję, że tylko jeden — głos Bachfisha stał się nagle ponury. — Horus to jedyny w całym sektorze system z oficjalną misją dyplomatyczną Republiki Haven. Na dodatek leży prawie w prostej linii od terminalu Basilisk Marticore Junction do sektora Sachsen. A gdyby przedłużyć kurs, jakim w tej chwili leci ten niszczyciel, stanie się także linią prostą łączącą system Horus z systemem Marsh.

Gruber milczał przez kilkanaście sekund, spoglądając na ekran. Dopiero potem zerknął na Bachfisha.

— Z całym szacunkiem, sir, ale to wariactwo. Sugeruje pan, że Republika wysłała tu jakieś duże siły, które czekają w zupełnie pustym systemie położonym na samym środku obszaru zapomnianego przez Boga i ludzi po to, by zaatakować stację Sidemore. Chyba że uważa pan, że z jakiegoś powodu Republika chce zaatakować Imperium!

— Nie widzę żadnego powodu, dla którego w obecnej sytuacji Republika miałaby szukać zwady z Imperium. I przyznaję, że atak na siły księżnej Harrington byłby w normalnych warunkach faktycznie wariactwem. Ale wiesz równie dobrze jak ja o rosnącym napięciu między Republiką a Królestwem Manticore. Theisman ogłosił, że mają okręty nowej generacji, tak więc je mają. Ale to wcale nie oznacza, że mają ich tyle, ile powiedział publicznie. Gdybym był na jego miejscu i wiedział, że mój rząd ma dość zwodzenia i okłamywania w tak zwanych negocjacjach pokojowych przez rząd High Ridge’a, opracowałbym różne plany na wypadek wznowienia wojny. A gdyby Admiralicja Royal Manticoran Navy okazała się tak uprzejma, że wysłałaby jednego ze swoich najlepszych oficerów na takie zadupie, dając temuż oficerowi na dodatek ledwie parę przestarzałych okrętów, mógłbym skorzystać z okazji i wysłać znacznie większe siły złożone z nowoczesnych okrętów liniowych, by wyeliminować z dalszej walki tak ją, jak i jej siły jako część skoordynowanej ofensywy przeciwko Sojuszowi.

— Pan naprawdę przypuszcza, że Republika nie tylko planuje wznowienie walk, ale na dodatek chce zacząć od ataku bez uprzedzenia? — spytał naprawdę cicho Gruber.

— Prawdę mówiąc, jestem zaskoczony, że jeszcze tego nie zrobiła. Gdybym był na miejscu Theismana czy Pritchart, od dobrego roku standardowego by mnie to kusiło — odparł posępnie Bachfish, a widząc minę Grubera, wyjaśnił: — Od samego początku było oczywiste, że High Ridge nie zamierza poważnie negocjować pokoju. Dlaczego więc mieliby mieć opory przed skopaniem dupy komuś, kto ignoruje ich wysiłki zmierzające do zakończenia tej cholernej wojny i ustabilizowania sytuacji? Sam bym to zrobił, zakładając, że bym mógł, a oni teraz mogą. Przecież przez ostatnie miesiące robią, co mogą, żeby rząd Królestwa zaczął ich poważnie traktować bez zmuszania do tego siłą. Według mnie uczynili wszystko, co mogli, poza przesłaniem High Ridge’owi swojego planu ataku! Jak myślisz, dlaczego Theisman ogłosił, że mają te nowe okręty?

— Żeby wywrzeć nacisk na Królestwo.

— Zgadza się. Tylko że ostrzeżenie nie dotarło ani do tego durnia premiera, ani do drugiego idioty patentowanego Janaceka. Uważam, że to było celowe ostrzeżenie, że mają teraz możliwość przeciwstawić się Królewskiej Marynarce. Ostrzeżenie mające na celu uświadomienie władzom Królestwa, że jeśli nie zaczną traktować Republiki i rozmów pokojowych poważnie, może się to skończyć nową strzelaniną. Tylko że się przeliczyli, bo w tym rządzie nie ma nikogo, kto potrafiłby myśleć o czymś innym niż to, jak utrzymać dupę na stołku, a ryj przy korycie!

— Zabrzmiało to prawie tak, jakby był pan po stronie Republiki, sir — powiedział z namysłem Gruber.

— Nie jestem, ale to nie znaczy, że nie dostrzegam tego, iż mają prawo być wściekli z powodu ciągłego ignorowania i lekceważącego traktowania ważnego obiektywnie problemu.

— W takim razie co my tu robimy, sir?

— Chwilowo chciałbym tylko wiedzieć, gdzie on opuści falę, a jeśli byłoby to możliwe, gdzie wyjdzie z nadprzestrzeni. To by potwierdziło, czy leci tam, dokąd myślę, że leci. Natomiast nie mam zamiaru tego dalej sprawdzać, bo raz, że nie bylibyśmy tam mile widziani, jeśli się nie mylę, a dwa, jako że system jest niezamieszkany, nie mogę jakoś znaleźć przekonywającego powodu, dla którego mielibyśmy się tam przypadkiem pojawić.

— A jeśli potwierdzi się to, co pan podejrzewa?

— Jeśli potwierdzi się choćby połowa moich przypuszczeń, natychmiast lecimy do systemu Marsh. Wiem, że czekający na ładunek będą bardziej niż wkurzeni, gdy się nie zjawimy, i wiem, że gdy w końcu dotrzemy na miejsce, grozić nam będą całkiem pokaźne kary, ale byłbym bardzo zaskoczony, gdyby księżna Harrington nie wyrównała ich z nawiązką z funduszu operacyjnego. A jej spece od wywiadu prawdopodobnie pomogą nam wymyślić jakieś sensowne wyjaśnienie dla odbiorców.

— Rozumiem… — mruknął Gruber, przenosząc spojrzenie na ekran.