Выбрать главу

— I wtedy zaczęli strzelać? — ponagliła go Honor.

— Tak i nie. Owszem, wystrzelili, ale tylko raz, a byliśmy tak blisko, że kapitan Hecate mógł zdecydować się na strzał ostrzegawczy z działa laserowego, a nie odpalenie rakiety. I to chyba był strzał ostrzegawczy, bo nas nie trafił. Ale było to naprawdę bliskie pudło, a ja nie mogłem ryzykować, mając za przeciwnika regularny okręt wojenny. A poza tym nerwy mi puściły, bo zamiast poprosić, żeby dał mi spokój i pozwolił lecieć w dalszą drogę, rozkazałem jemu to zrobić. A potem już nie było innego wyjścia, jak odstrzelić poszycie zasłaniające działa.

— I wtedy naprawdę zaczęli strzelać — wtrącił Gruber.

— Ano — westchnął ciężko Bachfish. — Zaczęli.

Honor powoli pokiwała głową. Miała wystarczające doświadczenie i dość bujną wyobraźnię, by wiedzieć, jakie piekło się rozpętało. Kapitan niszczyciela nie mógł podejrzewać, że frachtowiec jest lepiej uzbrojony od jego okrętu. Strzał ostrzegawczy, bo z tego co Bachfish mówił, to był strzał ostrzegawczy, sugerował, iż w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że ma do czynienia z uzbrojonym frachtowcem. Inaczej nie dopuściłby go na odległość umożliwiającą pojedynek artyleryjski. Gdy się zorientował i na dodatek zrozumiał, dlaczego Bachfish za nim leciał, musiał przeżyć nie lada szok.

— Całe starcie trwało dokładnie dwadzieścia siedem sekund — dodał Bachfish. — I najwyraźniej mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu: kapitan Hecate nie ogłosił alarmu bojowego i obsadził załogami tylko cztery działa laserowe. Ale i tak zdołali rozpruć nam dwie ładownie, zniszczyć jeden laser i rozwalić zapasowy układ podtrzymywania życia. Zabili przy tej okazji jedenastu moich ludzi, a ranili osiemnastu.

— Dziewiętnastu — poprawił go ponuro Gruber.

Honor spojrzała nań pytająco, wskazał więc palcem na Bachfisha.

— Razem dziewiętnastu — zgodził się ranny. — W porównaniu z niektórymi członkami załogi wyłgałem się tanim kosztem.

— O tym nie będziemy dyskutować — ucięła Honor zdecydowanie. — Oboje już to przeżyliśmy. Nie pomogę ci wpędzić się w depresję, i to mimo że obojgu nam przytrafiło się to właśnie tu, w Konfederacji.

Bachfish spojrzał na nią zaskoczony, a potem parsknął śmiechem.

Także się uśmiechnęła i to naturalniej, czując, że Bachfish trochę przestaje obwiniać się o śmierć swoich ludzi…

Przynajmniej chwilowo.

— W każdym razie podziurawili nas solidnie — podjął. — Lista zniszczeń jest znacznie dłuższa, ale nie to jest ważne. Ponieważ niszczyciel w zasadzie nie jest opancerzony, to po naszej pierwszej salwie nie było o czym mówić… Zabraliśmy na pokład wszystkich, którzy przeżyli: łącznie czterdziestu trzech ludzi. Dwoje zmarło. Oni nawet nie założyli skafandrów! Potem zniszczyliśmy wrak i przylecieliśmy tutaj.

— Tych czterdziestu jeden trzymamy w zamknięciu, ma’am — dodał Gruber, a widząc spojrzenie Honor, wzruszył ramionami i wyjaśnił: — Kapitan polecił mi jak najszybciej tu dotrzeć i zameldować o wszystkim, ale po drodze przyszło mi na myśl, że ma pani dość na głowie i bez oficjalnego wplątywania w atak na okręt Marynarki Republiki.

— Nie nazwałabym tego, co mi opisaliście, atakiem — oceniła Honor.

— Może i nie był to atak, ale to zależy od tego, jak oceni to rząd, do którego ten okręt należał — zauważył Gruber. — W każdym razie jesteśmy gotowi pokazać przed każdym sądem zapis naszego dziennika pokładowego i zgodzić się z wyrokiem każdego niezależnego sądu admiralicji. Tak jak sytuacja wygląda w tej chwili, sąd będzie miał do rozpatrzenia problem nie sprowokowanego ataku dokonanego przez niszczyciel Marynarki Republiki na jednostkę pomocniczą Marynarki Konfederacji na obszarze tejże Konfederacji. Mamy oficjalne wytłumaczenie śledzenia go: względy bezpieczeństwa Konfederacji. Natomiast jeśli przekażemy tych ludzi Royal Manticoran Navy, to wciągniemy w ten incydent Królestwo Manticore jak najbardziej oficjalnie. Znając obecne stosunki między Republiką a Królestwem, nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.

— Dlatego trzymamy ich pod kluczem tam, gdzie zwykle piratów — dodał Bachfish z aprobatą. — I nie powiedzieliśmy im, na pokładzie jakiej jednostki są ani dokąd ta jednostka się udaje. Nawet nie wiedzą, że już dotarliśmy na miejsce. Jeśli więc chcesz, dostarczymy ich do najbliższej bazy Marynarki Konfederacji i przekażemy stosownym władzom.

— Jestem pod wrażeniem, komandorze Gruber — przyznała Honor. — I doceniam pańskie dalekowzroczne podejście do tematu.

Nie dodała, że zdaje sobie sprawę, iż wynikało to ze świadomości, czego życzyłby sobie Bachfish, a nie z troski o jej sytuację, jako że byłoby to nieuprzejme.

— Niemniej jednak sądzę, że najlepszym rozwiązaniem będzie przekazanie ich nam — dodała po namyśle. — Sidemore to najbliższa baza floty od miejsca zdarzenia, toteż logiczne jest, żeby tak poważnie uszkodzona jednostka jak Pirate’s Bane skierowała się właśnie tutaj. Zwłaszcza że macie na pokładzie rannych z obu jednostek.

— Ale jeśli ci ich przekażemy, będziesz musiała się do nich oficjalnie przyznać — wtrącił Bachfish. — A już żonglujesz wystarczającą liczbą granatów.

— Będę musiała, ale sposób, w jaki to zrobię, zależy ode mnie. Mogę ich spokojnie przetrzymać, dopóki medycy nie zgodzą się na wypisanie ich ze statku szpitalnego, a potem odesłać do Królestwa na pokładzie któregoś z regularnie kursujących między Marsh a Manticore transportowców. — Honor uśmiechnęła się chłodno. — Bez żadnego wysiłku z mojej strony do Manticore dotrą nie wcześniej niż za trzy-cztery miesiące. A do tej pory sprawy powinny się unormować.

— A jeśli się nie unormują? — spytał Bachfish.

— Jeśli się nie unormują, to przybiorą tak zły obrót, że ten drobiazg niczego nie zmieni.

* * *

— Fritz mówi, że kapitana Bachfisha da się całkowicie wykurować — poinformowała Honor dwie godziny później zebranych w flagowej sali odpraw Werewolfa. — W przeciwieństwie do pewnych złośliwych osobników kapitana można poddać procesowi regeneracji. Co prawda odrośnięcie nóg trochę potrwa, ale nie powinno być z tym żadnego problemu. W tych warunkach uważam, że rachunek za to i za leczenie wszystkich rannych z jego załogi powinna pokryć Królewska Marynarka.

— Święte słowa — ocenił Alistair McKeon.

Miał raczej ponurą minę i trudno było mu się dziwić. Żaden z członków załogi Hecate nie przyznał się, jakie zadanie miał ich okręt, za to wszyscy byli wybitnie małomówni. I nie chodziło tylko o wrogość wynikającą z wieloletniego konfliktu. To było coś więcej, to było utrzymanie tajemnicy operacyjnej w związku z wykonywanym zadaniem. A podobnie jak wszyscy obecni, McKeon doskonale zdawał sobie sprawę, przeciwko komu mogła być wymierzona jakakolwiek operacja na obszarze Konfederacji.

— Mamy wobec nich olbrzymi dług wdzięczności za zaalarmowanie nas o zagrożeniu — dodała Mercedes Brigham.

— Właśnie — przytaknęła Honor. — Dlatego poleciłam stoczni remontowej naprawić wszystkie uszkodzenia Pirate’s Bane i doprowadzić go do pełnej sprawności gratis.

Jeśli ktoś w Admiralicji będzie miał coś przeciwko temu, jestem gotowa do dyskusji.