Выбрать главу

A ona była bezsilna. Poczyniła wszelkie przygotowania obronne, jake przyszły jej do głowy, możliwe w ramach posiadanych rozkazów, jako że żadne nowe nie nadeszły. Mogła wysłać te fragmentaryczne dane, które dało się uzyskać z komputerów Hecate, wraz z własnym komentarzem i mieć nadzieję, że ktoś w Admiralicji jednak je przeczyta. Wiedziała, że tak zrobi, i wiedziała, że to nic nie da, bo nawet gdyby jakimś cudem ktoś w Admiralicji przyznał jej rację, to stacja Sidemore nie była jedynym miejscem potrzebującym w tym układzie posiłków. I to pilnie potrzebującym.

Gdyby Alice znalazła Drugą Flotę, zyskałaby dowód, którego nawet Janacek nie mógłby zignorować. Tak miała jedynie poszlaki, które zostaną zignorowane, bo pochodzą od niej. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby w Admiralicji pozostali Thomas Caparelli czy Paricia Givens, ale przy Jurgensenie i Chakrabartim nie było co marzyć o tym, żeby…

Nagle zmrużyła oczy uderzona niespodziewaną myślą… Janacek i reszta nie działali w próżni, a Royal Manticoran Navy nie była jedyną flotą uwikłaną w cały ten problem. Co więcej, nie tylko członkowie Sojuszu mieli w tej sytuacji coś do stracenia. Naturalnie jeśli zaryzykuje i okaże się, że się pomyliła…

Nimitz uniósł łeb, czując nagłą burzę mieszanych uczuć, i prawie natychmiast zamruczał; burza się skończyła, a Honor podjęła decyzję i spojrzała mu prosto w ślepia. Pozostał nieruchomy, jedynie koniuszek ogona powoli poruszał się w tę i z powrotem, gdy poczuł jej pewność i nagły spokój. A potem postawił uszy, poruszył wąsami i przesłał jej obraz szerokiego uśmiechu.

Honor w odpowiedzi uśmiechnęła się od ucha do ucha. W końcu mogła pójść drogą innej kariery, gdyby to, co planowała, nie wypaliło.

* * *

— I obawiam się, że odpowiedź minister Descroix nie wzbudza specjalnych nadziei — zakończył z żalem Arnold Giancola.

Salę posiedzeń rządu wypełniła ciężka cisza, jako że obecni zdawali sobie sprawę, że sekretarz stanu ujął rzecz raczej delikatnie. Tekst noty przeczytali wszyscy, w formie co prawda elektronicznej, ale jeszcze przed zebraniem, mieli więc dość czasu na osiągnięcie tych samych wniosków.

Naturalnie żadne z nich nie wiedziało, że nie jest to dokładnie ten sam tekst, który wysłała Descroix.

Giancola uśmiechnął się w duchu — zrobienie z Yves’a Grosclaude’a amjasadora w Królestwie Manticore opłaciło się znacznie bardziej, niż się spodziewał. Obaj pracowali w departamencie stanu za czasów Komitetu, nim Giancola został przeniesiony z powrotem do departamentu skarbu w związku z reformą Turnera. Przy okazji zaprzyjaźnili się, gdyż nie dość, że się dobrze rozumieli, to w dodatku obaj szczerze nie ufali Gwiezdnemu Królestwu. Mimo to Giancola nader ostrożnie go wybadał, nim przeszedł do rzeczy. Ponieważ jednak przyjaźń i zaufanie pozostały, nikt w Nouveau Paris nie był w stanie zorientować się, że między notami otrzymywanymi przez ambasadora a tymi, które przedstawiał Giancola rządowi, istniały drobne, acz zasadnicze różnice. Podobnie jak między tymi otrzymywanymi przez niego od Pritchart a dostarczanymi Descroix przez Grosclaude’a.

Zmiany w notach Descroix były znacznie mniejsze, bo High Ridge reagował prawie dokładnie tak, jak Giancola przewidział. W tej na przykład wystarczyło usunąć kilka spójników, by miała bardziej bezkompromisowy charakter. Idealnie natoniast rząd Królestwa zareagował na jedno krótkie zdane, które włączył do poprzedniej noty Pritchart.

Ciszę przerwała wreszcie Rachel Hanriot:

— Nie rozumiem Wiem, że celowo przeciągają rozmowy, ale skoro to jest ich głównym celem, dlaczego teraz tak jednoznacznie dążą do konfrontacji?

— Należy pamiętać, że nasza ostatnia nota była dość ostra — przypomniała spokojnie Pritchart. — Przyznaję, że układając ją, straciłam cierpliwość. Nie twierdzę, że było to usprawiedliwione, ale język, którym ją z Arnoldem napisaliśmy, mógł ich na tyle wyprowadzić z równowagi, że zaowocował tym właśnie.

— Uczciwość nakazuje przyznać, że naprawdę wątpię, by nasza nota odniosła taki efekt, albo raczej by był on potrzebny — zaoponował Giancola. — Od początku założyli, że ponieważ to oni mają kij, będziemy tańczyć, jak nam zagrają. I to przekonanie, że w końcu musimy przyjąć każde warunki, jakie nam łaskawie zaproponują, nie uległo zmianie. Miałem opory przed wysyłaniem im tak ostrej noty, ale w sumie nie sądzę, by ze strategicznego punktu widzenia miała ona istotny wpływ na ich stanowisko. Podejrzewam, że tylko sprowokowała ujawnienie już bez ogródek ich arogancji i nieuczciwości w traktowaniu rozmów pokojowych.

— Może i tak — odezwał się Theisman, obdarzając Giancolę nieprzyjaznym spojrzeniem. — Ale jedno w tej nocie mnie naprawdę zastanawia.

— Pytanie o Trevor Star? — bardziej stwierdziła, niż spytała, Pritchart.

— Właśnie. Pytają konkretnie, czy zamierzamy objąć Trevor Star żądaniem zwrotu wszystkich okupowanych terenów czy nie. Wydawało mi się oczywiste, że nie zamierzaliśmy tego zrobić, i napisaliśmy im to wyraźnie, ale analizując naszą notę, teraz widzę, dlaczego mogło dojść do tego nieporozumienia. Jeśli uznali, że podbiliśmy stawkę, żądając zwrotu systemu, który włączyli w skład Królestwa w normalnym trybie, styl ich noty jest zrozumiały. A poza tym to dość groźny objaw.

— Gdy oceniam rzecz z innej perspektywy, nie tylko to mnie martwi — przyznała Pritchart. — A serdecznie mnie wkurza to, że gdyby naprawdę chcieli zawrzeć ten pokój, w dwa dni wszystko byśmy uzgodnili. Natomiast rozumiem doskonale, o co im chodzi.

— Jest jeszcze coś — odezwał się Dennis LePic, pukając palcem w leżący przed nim na stole wydruk. — Proszą o wyjaśnienie. Uważam, że to istotne, zwłaszcza w połączeniu z końcowym fragmentem o „potrzebie przełamania impasu wywołaiego antagonistycznymi stanowiskami obu stron”.

— Ostatnia część to nic więcej, jak wybielanie się i mydlenie oczu! — prychnął pogardliwie Tony Nesbitt, sekretarz handlu. — Brzmi ładnie zwłaszcza w komunikatach prasowych na domowy użytek, ale nie oznacza nic. Gdyby rzeczywiście o to im chodziło, choć trochę by ustąpili, dając dowód dobrej woli.

— Możesz mieć rację — odparł LePic, choć jego ton świadczył o tym że wcale tak nie uważa. — Z drugiej strony prośba o wyjaśnienie może być zawoalowaną sugestią, że to ich naprawdę niepokoi i że w innych sprawach mogą ustąpić, dając nam pole do manewru. Gdyby chodziło im wyłącznie o przygotowanie opinii publicznej do wznowienia walk, nie prosiliby o to. Po prostu przyjęliby bardziej im odpowiadającą wersję, bo żądanie zwrotu Trevor Star może faktycznie zostać uznane za sensowny pretekst do wznowienia dziatań z ich strony.

— To rzeczywiście możliwe — przyznała z namysłem Pritchart.

— Cóż, wszysko jest możliwe — zgodził się Nesbitt. — Ja tylko sądzę, że pewne rzeczy są bardziej prawdopodobne od innych.

— To wszyscy wiemy — prychnął LePic.

Nesbitt spojrzał na niego wrogo, ale nie posunął się dalej, czując na sobie zimny wzrok Pritchart.

— No dobrze, możemy tu cały dzień siedzieć i zastanawiać się, co chcieli powiedzieć, ale wątpię, by nas to daleko zaprowadziło — oceniła Pritchart. — Sądzę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że nie takiej noty się spodziewaliśmy w odpowiedzi. Zgadza się?

Rozejrzała się po obecnych i nie zauważyła żadnych oznak sprzeciwu. Ci, którzy od początku stanęli za nią przeciwko Giancoli, zdawali się nawet bardziej rozgniewani niż jego poplecznicy. Nie była pewna, w jakim stopniu spowodowało to prawdziwe rozczarowanie postawą Królestwa, a w jakim frustracja, gdyż przewidywania Giancoli mimo wszystko okazały się słuszne. Nie to było jednak najważniejsze.