Выбрать главу

— Moja droga Elaine — Montaigne uśmiechnęła się zimno. — Naprawdę bardzo wątpię, by nasz obecny premier był uszczęśliwiony, dowiadując się ze szczegółami, jak przebiegała kariera osoby znanej jako Elaine Komandorski, nim zaczęła ona pracować dla zmarłego i nieopłakiwanego Dmitrija Younga. Imponująca i parszywa kariera.

A ten ostatni incydent ze szpiegostwem przemysłowym, fuj. Ofiara szantażu, która popełniła samobójstwo, no nie: jestem pewna, że osobnik tak wrażliwy i sprawiedliwy jak High Ridge byłby zszokowany.

— Widzę, że cieszy się pan zasłużoną reputacją, kapitanie Zilwicki. Mam jednak bardzo poważne wątpliwości, czy ma pan jakiekolwiek dowody na potwierdzenie tych oskarżeń. Gdybym rzeczywiście miała coś wspólnego z opisaną właśnie sprawą, nie sądzi pan, że dopilnowałabym, aby nie było żadnych takich dowodów, prawda? Naturalnie rozmawiamy hipotetycznie.

Zastrzeżenie, podobnie jak tryb warunkowy, było na użytek kamer i mikrofonów, bo nie wątpiła, że rozmowa jest nagrywana.

— Nie wątpię, że by pani próbowała — zgodził się Zilwicki. — Ale nieskutecznie i nie jest to rozmowa hipotetyczna. Mam trzy bardzo interesujące zeznania. Całkowicie legalne i jak najbardziej oficjalne, których nie odrzuci żaden sąd. Cóż, jest pani tylko człowiekiem i przeoczyła pani paru świadków.

— Zeznania, które, jestem pewna, w najlepszym dla pana przypadku okażą się poszlakami, a sądzę, że będą to jedynie plotki — odparła, demonstrując spokój, którego nie czuła. — Po pierwsze dlatego, że naturalnie nie miałam nic wspólnego z tymi wydarzeniami. Po drugie zaś, gdybym nawet miała, dopilnowałabym, aby nie pozostał przy życiu nikt, kto mógłby złożyć zeznania dotyczące mojego bezpośredniego udziału czy też obecności na miejscu przestępstwa.

— Jestem tego prawie pewien — przyznał Zilwicki z dziwnym błyskiem w oczach, który można by uznać za rozbawienie, gdyby nie to, że zupełnie nie pasowała do niego taka reakcja. — Z drugiej strony, jak niedawno mieli okazję przekonać się księżna Harrington i earl White Haven, plotki są bardzo skuteczne w osądzie opinii publicznej. To nie było rozbawienie — to była mściwa satysfakcja.

— Ale księżna i earl udowodnili także, że fałszywe pomówienia, którymi próbuje się kogoś zdyskredytować, mają skłonność do działania na niekorzyść pomawiającego. A biorąc pod uwagę, jak rozległe koneksje ma rodzina mojego męża, jestem pewna, że przetrwam bez uszczerbku podobne oskarżenia. Ba, może być pan zaskoczony faktem, ile osób wystąpi w mojej obronie, zaświadczając o prawości mojego charakteru.

I uśmiechnęła się słodko.

Uśmiech nie trwał długo, gdyż na gospodarzach sugestia o skuteczności Akt Dmitrija nie wywarła żadnego wrażenia.

— Wręcz przeciwnie: nie zaskoczyłoby mnie to — odparł spokojnie Zilwicki. — Tak na marginesie, gratuluję dobrego samopoczucia: księżna Harrington jest świadoma, komu zawdzięcza kampanię oszczerstw, a wiecznie w Konfederacji przebywać nie będzie. Może nie jest aż tak pamiętliwa jak Królowa, ale ma zwyczaj znacznie szybciej regulować długi. Natomiast wracając do tych, którzy będą świadczyli, jaką to pani jest świetlaną postacią, sądzę, że zawstydzające dla nich okażą się badania DNA, z którego jasno wyniknie, że jest pani Elaine Komandorski. Nieźle pani poszła likwidacja śladów istnienia tej postaci, ale przeoczyła pani przynajmniej jedno dossier w policji stołecznej. Fakt, nigdy nie została pani za nic skazana, ale zaskakujące jest, ileż razy śledztwa przeciwko pani toczono. Dwa razy zresztą do oskarżenia nie doszło jedynie dlatego, że nagle i w tajemniczych okolicznościach zniknęli kluczowi świadkowie. To fascynująca lektura. I długa, wystarczy na parę tygodni dla każdego, od premiera po wyborców. W tych warunkach wystąpienia w obronie pani kryształowego charakteru mogą nieco stracić na wiarygodności. A także istnieje możliwość, że podobnie jak w przypadku pewnych osobników zamieszanych w handel niewolnikami, premier uzna, że z politycznych względów rozsądniej będzie nie bronić sprawy skazanej na przegraną.

— Sądzę, że może pan nie doceniać mojego… wpływu na premiera — stwierdziła rzeczowo Georgia.

— A! Więc on też jest w Aktach Dmitrija — ucieszyła się Montaigne. — Zawsze to podejrzewałam. Musisz mieć na niego naprawdę dobrego haka, by zmusić go do stanięcia po twojej stronie, zwłaszcza teraz, gdy sytuacja dyplomatyczna pogarsza się z tygodnia na tydzień. Obawiam się, że baron High Ridge w tych warunkach będzie raczej skłonny do odcięcia się od każdego, kto byłby wplątany w sprawy kryminalne choćby marginalnie. Musiałabym bardzo pomylić się w ocenie jego charakteru, by postąpił inaczej, a pamiętaj także, że gdybyś chciała wykorzystać to, co na niego masz, wiele wpływowych osób powstrzymałoby cię przed tym. Pomyśl, ile karier i interesów zależy od tego, by utrzymał się przy władzy. Nie sądzę, byś miała haki na wszystkich i była w stanie zmusić rząd do popełnienia politycznego samobójstwa w twojej obronie. Bo tak prawdę mówiąc, nie możesz chyba liczyć na to, że postąpi tak z lojalności i dobroci serca. Gdybyś zaś próbowała, radzę zacząć bardzo na siebie uważać: wypadki, jak wiadomo, się zdarzają…

— Może i tak by się stało, ale nawet jeśli nie zdecydowaliby się wystąpić w mojej obronie, raczej nie brak mi środków i sposobów, by samodzielnie odeprzeć oszczercze pomówienia.

— Oszczerstwo to takie niedokładne określenie — skrzywił się Zilwicki. — Gdyby na przykład ktoś zgłosił się na policję z informacją iż niejaka Elaine Komandorski na krótko przed zniknięciem, a przed pojawieniem się Georgii Sakristos, była wplątana w morderstwo jednego z inspektorów z sekcji gospodarczej policji stołecznej, i dostarczył dowody, nie sądzę, by policja uznała to za oszczerstwo, potwarz czy pomówienie, zanim nie zbadałaby sprawy. Bardzo dokładnie.

— Rozumiem — głos gościa był zimny, ale i tak cieplejszy od wyrazu jej oczu. — Jednakowoż ostateczna decyzja w takiej sprawie należy do sądu, a gdyby okazało się, że nie sposób udowodnić tych oskarżeń, gdyż są całkowicie fałszywe, sąd uznałby to za oszczerstwo, zwłaszcza gdyby oskarżenie wyszło od przeciwnika politycznego. Korona z wielką niechęcią traktuje ludzi usiłujących wykorzystać sądy jako broń polityczną.

— Fakt — zgodził się Zilwicki. — Interesująca jest natomiast świadomość, że Dmitrij zdołał zgromadzić haki na wystarczającą liczbę sędziów, by była pani w stanie przetrwać oskarżenie oparte na zestawie dowodów, które zdobyłem. Albo uważać, że pani przetrwa. To zresztą jest czysto teoretyczna dyskusja nie mająca w sumie żadnego znaczenia, bo nie mam zamiaru informować o niczym policji ani kierować jakiejkolwiek sprawy do sądu. Po prostu nie ma takiej potrzeby.

— Co pan chce przez to powiedzieć? — spytała, nie ukrywając napięcia.

— To, że kiedy odkryłem, że Georgia to Elaine, i poznałem dorobek tej ostatniej, zacząłem się zastanawiać, skąd też Elaine się wzięła, by nie rzec uległa. Bo pojawiła się w Królestwie pewnego pięknego dnia z funduszami wystarczającymi na rozpoczęcie działalności na całkiem sporą skalę, jeśli chodzi o oszustwa.

— I jaki jest wynik tych przemyśleń? — spytała nieco drżącym głosem; nie potrafiła nad nim zapanować.

I wyraźnie zbladła.

— Wycieczka — poinformował ją Zilwicki.

— Jaka wycieczka?

— Na planetę o dziwacznej nazwie Smoking Frog. Spotkałem tam pewnego domorosłego genetyka-geniusza. Dokonał czegoś, co Manpower i Balet uważali za niemożliwe, choć nawet nie jest inżynierem, lecz technikiem genetycznym. Wiesz, o kim mówię, prawda? O człowieku, który zdołał wymazać twoje oznaczenie z języka po jego regeneracji.