Выбрать главу

Alfredo Yu zajął fotel przy biurku i bazgrolił coś na kartce papieru, mając przed sobą podobnie jak McKeon kufel piwa.

Honor siedziała bokiem na sofie. Nogi wygodnie wyciągnęła, z czego natychmiast skorzystał Nimitz, by zwinąć się na nich w kłębek. W lewej trzymała kubek z kakao, prawą gładziła go delikatnie po grzbiecie, a w zasięgu ręki miała miseczkę z dwoma kawałkami selera naciowego.

Scenka była sielska, domowa i nieprzyzwoicie pokojowa. Niestety wszystko wskazywało, że jest to cisza przed burzą, a uwaga Alistaira tylko podkreślała nastrój oczekiwania.

— Wszyscy byśmy tego chcieli — zawtórowała mu Alice. — Ale nie wiemy.

— Nie wiemy, gdzie są — zgodził się Yu. — Za to wiemy, gdzie będą, gdy tylko otrzymają rozkazy.

Wniosek nie był odkrywczy, ale za to bez wątpienia słuszny.

— Myślicie, że Imperium wie o ich obecności? — spytał McKeon.

— Nie sądzę — odparła po chwili Honor. — My wiemy tylko dzięki Bachfishowi. Jeśli nie zdarzył się jakiś inny przypadek, Imperium nie miało jak się o tym dowiedzieć.

— No nie wiem… Bachfish zwrócił uwagę na te dwa niszczyciele, bo były nowe. — McKeon najwyraźniej myślał głośno. — A Imperialna Marynarka ma dobry wywiad, myślę, że też mógł to zauważyć, a to z kolei mogło kogoś skłonić do myślenia.

— O ile zauważyli, że to nowe jednostki, co wcale nie jest takie pewne, bo w Konfederacji zrobiło się aż gęsto od rozmaitych uciekinierów z Ludowej Marynarki i UB. Niszczycieli różnych klas i z różnych lat jest tu wprost zatrzęsienie — sprzeciwił się Yu.

— A nawet jeśli zwrócili na nie uwagę, nie oznacza to, że domyślili się prawdziwego powodu ich obecności — dodała Truman. — Pozornie cały pomysł jest tak absurdalny, że odrzuciłby go każdy sensownie myślący analityk.

— Nie absurdalny, tylko nietypowy — poprawiła ją Honor.

— Najbardziej pasuje określenie „zwariowany” — Yu miał inne zdanie. — Choć objaw manii wielkości też by pasował. Wygląda to na taki przykład strategicznej przesady, że aż mi żal, że Tom Theisman się na to zgodził.

— Przesadą jest to tylko wówczas, jeśli nie mają dość sił, by im się powiodło — zauważyła Truman.

— Alice ma rację, Alfredo — poparła ją Honor. — I to właśnie najbardziej mnie martwi. Nie znam Theismana tak dobrze jak ty, ale to, co o nim wiem, jednoznacznie wskazuje, że nie jest skłonny do żadnej bufonady. Nie sądzę, by wysłał tu większy związek taktyczny, nie uważając, że dysponuje wystarczającymi siłami w głównym teatrze działań, by osiągnąć to, co zaplanował.

— Ja też nie sądzę, by tak postąpił — przyznał z westchnieniem Yu. — Może próbuję sobie dodać odwagi i wmawiam, że Tom tym razem popełnił błąd. Problem w tym, że to ostatni człowiek, którego podejrzewałbym o chęć wznowienia wojny z Królestwem. Przez te cztery lata naprawdę wiele osiągnął, dlaczego więc miałby to wszystko przekreślać, na dodatek jeszcze w trakcie trwających negocjacji?!

— To może nie być jego pomysł — powiedziała Honor prawie ze współczuciem. — Wiesz, że nie tylko on podejmuje decyzję w Republice Haven. Przykro to mówić, ale ze strony władz Republiki sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej. Fakt, negocjacje się toczą — i co z tego? Toczą się bez żadnego efektu od tylu lat. Dyplomaci rozmawiają, a czy High Ridge albo Descroix poza frazesami w jakikolwiek sposób okazali, że chcą zawrzeć pokój?

— Mam nadzieję, że oboje mnie źle nie zrozumiecie, ale z naszego punktu widzenia tak naprawdę jest bez znaczenia, kto i dlaczego zdecydował się wysłać Drugą Flotę do Konfederacji — odezwał się McKeon. — Istotne jest, że tu jest po to, by kogoś zaatakować. Polubiłem Theismana, kiedy się poznaliśmy w systemie Yeltsin, i też bym go nie podejrzewał o skłonności do kontynuowania wojny, ale dla nas ważne są w tej chwili konsekwencje. A nie to, czy zrobił to dobrowolnie, bo obudził się w nim agresor, czy też jest w pełni usprawiedliwiony, bo pchnęła go do tego konkursowa głupota i skrajny egoizm naszego własnego rządu. A konsekwencje są takie, że gdzieś niedaleko czai się gotowa do ataku flota Republiki o nieznanej sile i liczebności jak też zajmowanej obecnie pozycji. Jedyne, co znamy, to cel jej obecności. Czyli wracamy do tego, co powiedziałem: chciałbym wiedzieć, gdzie oni się, do cholery, podziali!

— Przynajmniej wiemy, gdzie ich nie ma. Już nie ma — skomentowała kwaśno Truman.

— Ano właśnie — przytaknęła Honor.

Truman spojrzała na nią. Yu zrobił to samo, a McKeon obrócił się z fotelem, słysząc jej ton. Cała trójka przez kilkanaście sekund przyglądała się jej z namysłem, a potem popatrzyła na siebie z pełnym zrozumieniem.

— I? — spytał z naciskiem McKeon.

— Co? — Honor jakby się ocknęła. — Co mówiłeś?

— Wszyscy znamy ten ton — oznajmił z wyrzutem McKeon. — Coś ci właśnie przyszło do głowy i teraz jest tylko pytanie, czy podzielisz się tym pomysłem z nami, zwykłymi śmiertelnikami.

Honor potrząsnęła głową.

— Nie jesteś przypadkiem za bystry dla własnego dobra? — spytała niewinnie.

— Nie jestem. Nie zmieniaj tematu, nie uda się.

— No dobrze. Zastanawiałam się nad czymś… nad czymś, co zresztą sam wcześniej poruszyłeś.

— Kiedy?

— Kiedy się zastanawiałeś, czy Imperium wie o Drugiej Flocie.

— Doszliśmy do tego, że nie wie, o ile mnie pamięć nie myli — McKeon przekrzywił głowę i przyjrzał się jej pytająco. — I co z tego?

— Ano tak sobie pomyślałam, że na miejscu Imperatora nie byłabym zachwycona obecnością tutaj dużej formacji okrętów należących do Marynarki Republiki. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak nie pasuje mu już sama nasza obecność.

— Przepraszam, ale niekoniecznie — sprzeciwił się Yu. — Na miejscu Imperium wcale nie byłbym niezadowolony z pojawienia się okrętów Republiki mającej zamiar zaatakować tych, których chciałoby się pozbyć z Konfederacji. Jeśli do tego ataku dojdzie, niezależnie od tego kto wygra, obie strony poniosą poważne straty, a więc Imperium albo po prostu każe niedobitkom wynosić się stąd, albo przegoni zwycięzcę ze znacznie mniejszymi stratami własnymi.

— To wszystko prawda, Alfredo. Ale nie przyszło ci do głowy, że to, co Imperium zaczęło tu wyprawiać, może być skutkiem błędu? — spytała Honor.

— Którego? — zainteresowała się Truman. — Bo popełnili ich kilka.

— Tego samego błędu, który od lat popełniają High Ridge i Descroix, zakładając, że wojna między nami a Republiką jest definitywnie zakończona — wyjaśniła Honor. — Imperator i jego doradcy mogli przyjąć to samo błędne założenie.

— Nawet jeśli tak sądzili, musieli zdać sobie sprawę z pomyłki, gdy Theisman ogłosił istnienie nowych okrętów — zaprotestował McKeon.

— Niekoniecznie. Zawsze uważaliśmy imperialny wywiad za bardzo dobry, ale wszystko ma swoje granice. A nawet jeśli udało mu się zdobyć potrzebne informacje, nie znaczy to, że Imperator musiał wyciągnąć z nich właściwe wnioski — nie ustąpiła Honor.

— No dobrze, ale dlaczego ma to być aż tak istotne? — spytała Truman. — Nowe kierownictwo Republiki nie wydaje się zainteresowane podbojem galaktyki, a Imperium na dodatek od Republiki oddziela cały Sojusz. Nie wydaje mi się, aby w tych warunkach Imperator czy jego doradcy uważali Republikę za zagrożenie, niezależnie od tego, co stanie się z Królestwem Manticore. Powinni być wręcz zadowoleni, gdyby wojna między nami ponownie wybuchła, bo wtedy na pewno stacja Sidemore nie zostałaby wzmocniona. Już sama groźba wznowienia walk wystarczyła, byśmy nie dostali posiłków.