Выбрать главу

— Ja to wszystko rozumiem i możesz nawet mieć rację, Alice — zgodziła się Honor. — Ale jeśli Thomas Theisman gotów jest podjąć działania wojenne z nami, wszystko jedno z jakiego powodu i w jakich warunkach, to znaczy, że Shannon Foraker udało się znacznie bardziej zmniejszyć naszą przewagę techniczną, niż ktokolwiek w wywiadzie Jurgensena ośmiela się podejrzewać. A skoro tak, to każdy układ sił, jaki rozpatrywał Gustaw, jest nieaktualny. I to bardzo nieaktualny. A czego by sobie nie życzyły nowe władze Republiki, Gustaw Anderman nie jest władcą, który liczyłby lub polegałby na dobrych zamiarach potężnego sąsiada. A już zwłaszcza sąsiada, który jeszcze cztery lata standardowe temu na serio próbował podbić całą okolicę.

— Tym bardziej potężnego sąsiada, co do którego nie ma pewności, czy pozostanie pod aktualnym kierownictwem — dodał z namysłem Yu.

— Właśnie — zgodziła się Honor — Od samego początku Dom Andermański nie cenił i nie ufał republikańskiej formie rządów. Znacznie bardziej odpowiadali im Legislatorzy, pod rządami których poza oficjalną nazwą Ludowa Republika była monarchią dziedziczną, niż Komitet Bezpieczeństwa Publicznego, który ich zastąpił. Ale nie zdziwiła bym się zbytnio, gdyby okazało się, że Gustaw uzna Komitet za lepszy od Republiki opartej na autentycznych zasadach demokracji. Dla Imperatora wybieralna forma rządów nawet w najlepszych okolicznościach jest czymś niebezpiecznie podatnym na zmiany i nieprzewidywalnym.

— Sugerujesz więc, że gdyby uznał, iż Republika rzeczywiście jest na tyle silna, by mieć realne szanse pokonania Gwiezdnego Królestwa, niezbyt by mu się to spodobało — powiedział powoli McKeon. — Imperium zawsze kierowało się zasadą głoszącą, że długotrwałe bezpieczeństwo najlepiej jest sobie zapewnić, pilnując równowagi sił w okolicy — uzupełniła Honor. — Jeśli Republika Haven, która już jest znacznie większa od Gwiezdnego Królestwa, zniszczy lub poważnie osłabi Sojusz, równowaga sił przestanie istnieć, a najsilniejszą potęgą militarną w okolicy zostanie ponownie państwo, do którego systemów rządów Imperator podchodzi nieufnie i z obawą.

— I którego obecne władze muszą dopiero udowodnić, że są na dłużej — dodał Yu.

— W tym coś jest — przyznała Truman. — Ale nawet jeśli mas zrację, obawiam się, że jest już za późno, by to cokolwiek zmieniło. Niezależnie od tego, co zrobią Theismana i Pritchart, Gustaw najwyraźniej zaplanował zajęcie co lepszych fragmentów Konfederacji i włączenie ich do Imperium. A nasz rząd nie uczynił nic, by go do tego zniechęcić, poza wysłaniem na śmierć tego zespołu wydzielonego. I nie spodziewałabym się, że kiwnie palcem po przeczytaniu twojego raportu. Zakładając naturalnie optymistycznie, że ktokolwiek będzie miał ochotę przeczytać czy wysłuchać czegokolwiek, co pochodzi od ciebie.

— Fakt! — skrzywił się McKeon. — Już widzę, jak High Ridge czy Descroix cię słucha i zmienia politykę zagraniczną.

— Akurat nie ich miałam na myśli — odparła spokojnie Honor.

— Że co? — McKeon usiadł prosto i obrócił się z fotelem tak, by mieć ją na wprost. — A można wiedzieć, kogo miałaś na myśli?

— Rusz głową! Skoro nie nasze władze, to kto może wchodzić w grę?

— A skąd masz pewność, że admirał Rabenstrange uwierzy w twoją wiadomość o teoretycznej Drugiej Flocie, której nikt na oczy nie widział? — spytał McKeon. — Cholera, skąd wiesz, że on w ogóle będzie chciał ją przeczytać?

— A kto mówi o wysłaniu mu wiadomości? — spytała niewinnie Honor.

I stwierdziła, że cała trójka podkomendnych gapi się na nią w niemym osłupieniu.

* * *

— Że co?!

Chien-lu von Rabenstrange uniósł głowę i przyjrzał się szefowi swego sztabu z kompletnym niedowierzaniem.

— Według dowództwa obrony systemowej to pojedynczy okręt liniowy Royal Manticoran Navy — odparł Kapitan der Sterne Isenhoffer tonem człowieka nie bardzo wierzącego w to, co mówi. — Zidentyfikował się jako HMS Troubadour. Według informacji wywiadu to superdreadnought rakietowy klasy Medusa dowodzony przez kontradmirała Alistaira McKeona.

— I ten okręt pojawił się w systemie Sachsen zupełnie sam?

— Tak twierdzi dowództwo obrony, sir — potwierdził Isenhoffer.

Rabenstrange zamyślił się głęboko. Sensory pasywne, jakie posiadał Sachsen, nie były aż tak czułe jak te chroniące systemy centralne takie jak New Berlin, ale ślad wyjścia z nadprzestrzeni jakichkolwiek jednostek towarzyszących Troubadourowi powinny wykryć bez trudu.

— Czy poza identyfikacją otrzymaliśmy z tego okrętu jakąkolwiek wiadomość? — spytał.

— Tak, Herr Herzog.

— To może ją wykrztusisz, a nie będziesz mnie zmuszał, żebym z ciebie wyciągał informacje po kawałku, co?

— Przepraszam, sir, ale jest ona tak absurdalna… — Isenhoffer przerwał, wziął się w garść i zameldował już dokładnie: — Dowódca Troubadoura poinformował, że ma na pokładzie księżną Harrington, która oficjalnie poprosiła o rozmowę z panem. Osobistą.

— Osobistą… — powtórzył Rabenstrange. — Księżna Harrington we własnej osobie?

— Tak brzmiaJa wiadomość, sir.

— Rozumiem.

— Z całym szacunkiem, sir, ale jestem przeciwny, byśmy pozwolili Troubadourowi na dalszy lot w głąb systemu.

Rabenstrange uniósł pytająco brwi i czekał.

— Prośba księżnej Harrington, nawet zakładając, że jest prawdziwa, jest też niesłychana — wyjaśnił szef sztabu. — Istnieją właściwe kanały umożliwiające kontakt dowódcy floty jednego państwa z innym.

— A jak sądzisz, dlaczego z nich nie skorzystała?

— Podejrzewam, że chodzi o jakąś dramatyczną próbę znalezienia pokojowego rozwiązania problemu napięcia panującego między dowodzonym przez nią związkiem taktycznym a podlegającymi panu siłami — odparł ostrożnie i formalnie Isenhoffer.

Z racji zajmowanego stanowiska wiedział, jak bardzo Herzog usiłował wpłynąć na Imperatora w kwestii metod użytych w Konfederacji. Podobnie jak wiedział, co usłyszał Sternhafen, nim został odesłany w niełasce do stolicy. Był też świadom, jakim szacunkiem Herzog darzy Honor Harrington.

— Z twojego tonu sądząc, nie uważasz, by to było prawdopodobne — ocenił Rabenstrange.

— Prawdę mówiąc, nie uważam, sir — przyznał Isenhoffer. — A nawet jeśli się mylę, księżna powinna zdać sobie sprawę, że już jest za późno na podobną próbę.

— Jakoś nie przypominam sobie, żebym wydał rozkaz zaatakowania stacji Sidemore — oświadczył nagle lodowatym głosem Rabenstrange.

— Oczywiście, że pan nie wydał, sir — potwierdził szef sztabu, ale nie odpuścił. — Nie o to mi chodziło, sir. Natomiast księżna Harrington musi być świadoma, że Jego Wysokość zamierza zmienić przebieg naszych granic i zadbać o ich bezpieczeństwo tu w Konfederacji. A w tej sytuacji jedyne, co mogłoby rozładować panujące napięcie, to wiadomość, że Królestwo zgadza się na to. Gdyby to nastąpiło, rząd Królestwa Manticore poinformowałby nas o tym we właściwy sposób, czyli stosownymi kanałami dyplomatycznymi.

— I tak wróciliśmy do podstawowego pytania: dlaczego nie uznała za stosowne z nich skorzystać — podsumował Rabenstrange. — Skoro nie sądzisz, by przybyła proponować jakieś rozwiązanie dyplomatyczne, to jak myślisz, co ją sprowadza?

— Widzę dwa możliwe powody, sir. Pierwszy, że przybyła tu z własnej inicjatywy, próbując choćby odwlec nieuniknione. Może zaproponować jakąś formę, nazwijmy to, rozejmu, z braku lepszego określenia, na czas potrzebny jej do uzyskania nowych rozkazów czy instrukcji od rządu. Nie byłbym zaskoczony takim jej zachowaniem, ale byłbym przeciwny przyjęciu jej propozycji, gdyż zwłoka może pozwolić Królestwu na przysłanie jej posiłków. Drugi to idealna okazja do zdobycia dokładnych informacji o naszych siłach. Nie twierdzę, że to cel główny, ale z pewnością skorzysta z okazji, by to zrobić, a okręt liniowy ma doskonałe sensory pasywne. Jeśli więc zezwolimy mu na wlot do wewnętrznej części systemu, będzie w stanie nie tylko policzyć, ale i zidentyfikować wszystkie stacjonujące tu jednostki.