Выбрать главу

— Możesz mieć rację — przyznał po chwili Rabenstrange. — Ale w przeciwieństwie do ciebie miałem przyjemność poznać księżną Harrington i wiem, że opłaca się wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. I wiem też, że nigdy nie kłamie, a przynajmniej nigdy dobrze nie kłamie. Co się zaś tyczy sensorów Troubadoura… to bardzo mi odpowiada, że księżna pozna naszą prawdziwą siłę. Takie incydenty jak ten w systemie Zoraster, gdzie dał się zabić ten idiota Gortz, są niebezpieczne, i to nie tylko ze względu na zabitych i zniszczone czy uszkodzone okręty. Imperator chce zabezpieczyć nasze granice i jest gotów do wojny z Królestwem, by to osiągnąć, ale to nie znaczy, że nie wolałby dokonać tego bez dalszego rozlewu krwi. Mnie też się nie podoba perspektywa posłania na śmierć ludzi, jeśli można by tego uniknąć. Dlatego dobrze będzie, gdy księżna zobaczy naszą siłę i przekaże mi wiadomość, z którą przybyła. Jeśli istnieje jakiś sposób uniknięcia tej wojny, to należy spróbować go wykorzystać. Jeśli okaże się że nie, to świadomość, z jakimi siłami będzie miała do czynienia, skłoni ją do ostrożności, a być może zdoła przekonać tych głupków z rządu, by zgodzili się na propozycję Imperatora. Jeśli to osiągnie, tym lepiej dla nas.

— Ale ona jest graysońską patronką, wszędzie towarzyszą jej uzbrojeni gwardziści, a wie pan, co na ten temat uważa Imperator od czasu ataku Hofschulte’a — zaprotestował Isenhoffer.

— Wiem — Rabenstrange zmarszczył brwi. — Wytłumacz jej warunek narzucony przez Imperatora, Zhenting. Jeśli nie będzie w stanie się na to zgodzić, spotkanie odbędzie się wyłącznie elektronicznie.

* * *

— Nie podoba mi się to, milady — powtórzył z uporem LaFollet.

— Wiem, choć nie bardzo sobie przypominam, żebym cię pytała o zdanie — przypomniała mu Honor.

— Nie musiała pani: jestem odpowiedzialny za pani bezpieczeństwo — poinformował ją spokojnie. — Zwłaszcza teraz, gdy napięcie…

— Zwłaszcza teraz jest szczególnie istotne, by nie zdarzył się żaden incydent — weszła mu w słowo. — Okazanie nieufności Herzogowi von Rabenstrange także nie byłoby mądre z naszej strony. Wniosek jest prosty, Andrew: ten temat nie podlega dyskusji.

Na twarzy LaFolleta wciąż widniał wyraz uporu, ale wiedział już, że przegrał. Obaj z Hawke’em spojrzeli na siebie i wymownie wzruszyli ramionami.

— No dobrze — westchnął LaFollet, odwracając głowę ku Honor. — Niech już będzie moja krzywda. Zrobimy, jak pani chce.

— Nie dramatyzuj. Oczywiście, że zrobimy.

* * *

Fregatten Kapitan eskortujący Honor z pokładu hangarowego superdreadnoughta Imperialnej Marynarki Campenhausen do admiralskiej sali odpraw był nienagannie uprzejmy, ale z całego jego zachowania wynikało, że nie podoba mu się to, co musi robić. To, że kabury trzech towarzyszących Honor gwardzistów były puste, nie wpłynęło znacząco na jego podejście. A spojrzenie, jakim obrzucił Nimitza, świadczyło jednoznacznie, że bojowa sława treecata wyprzedziła go znacznie, a oficer nie był pewien, czy uznać go za broń, czy za gościa. Na szczęście widać też było, że nie ma najmniejszego zamiaru samodzielnie o tym decydować.

Winda dostarczyła pięciu ludzi i treecata bezpośrednio na korytarz prowadzący do admiralskiej sali odpraw, przed drzwiami której stali dwaj wartownicy Imperialnego Korpusu Marines i Kapitan der Sterne z akselbantem oficera sztabowego.

— Księżno Harrington — powitał ją kolokwialnym standardowym angielskim i sztywno, precyzyjnie skłonił głowę.

— We własnej osobie — potwierdziła Honor, odpowiadając płytkim ukłonem. — A pan to…?

— Kapitan der Sterne Zhenting Isenhoffer, szef sztabu Herzoga Rabenstrange. Jestem zaszczycony, mogąc panią poznać, milady.

— Ja także.

Isenhoffer spojrzał na miny gwardzistów i w jego oczach zatańczyły podejrzanie dziwne iskierki.

— Księżno, przepraszam jeśli obraziłem panią, nalegając, by zjawiła się pani bez broni w obecności Herzoga. Było to całkowicie niezamierzone, ale Herzog nie miał wyboru. Imperator zupełnie jednoznacznie nałożył taki wymóg na wszystkich po incydencie z Hofschultem.

— Rozumiem — powiedziała Honor zupełnie szczerze.

Gustaw Anderman nigdy nie słynął z ufności czy kordialności, ale w tym wypadku jego postępowanie było całkowicie uzasadnione. Gregor Hofschulte doszedł do stopnia podpułkownika w Imperialnym Korpusie Marines i był człowiekiem absolutnej lojalności, o prawie trzydziestu latach standardowych nienagannej służby. I pewnego dnia, bez ostrzeżenia, dobył broni i otworzył ogień do księcia Huanga, młodszego brata Imperatora, i jego rodziny. Nim zginął, zdołał zabić trzech członków ochrony i jedno z dzieci Huanga.

Dlaczego tak postąpił, nie było do końca wiadomo, natomiast według informacji zebranych przez graysoński wywiad część oficerów imperialnego kontrwywiadu sądziła, że Hofschulte został zaprogramowany do przeprowadzenia tego ataku. Była to znacznie gorsza możliwość od tej, że nagle zwariował, ponieważ oznaczała, że komuś udało się przełamać blokadę, i to bez zostawienia śladów w zachowaniu ofiary. Oficerowie imperialni tak floty, jak i Marines czy sił lądowych, podobnie jak oficerowie sił zbrojnych wszystkich dużych państw, poddawani byli procesowi uodparniającemu na hipnozę, narkotyki i deprywację sensoryczną, zwanemu potocznie blokadą. Jeśli komuś udało się ją przełamać raz, mogło i drugi, czyli nie sposób było mieć pewności co do lojalności kogokolwiek z korpusu oficerskiego. Dlatego też Gustaw zabronił noszenia broni w obecności wszystkich członków imperialnego rodu wszystkim bez wyjątku poza członkami ich osobistej ochrony.

— Zapewniam pana, że nie czuję się w żaden sposób obrażona, kapitanie Isenhoffer — powiedziała spokojnie Honor. — I zaraz dam panu tego dowód. Proszę o chwilę cierpliwości.

Isenhoffer spojrzał na nią zaskoczony, ale jego mina była niczym w porównaniu z wyrazem twarzy LaFolleta, gdy Honor gestem nie znoszącym sprzeciwu wręczyła mu Nimitza. Przekazał go natychmiast Mattingly’emu, a w następnym momencie omal mu szczęka nie opadła, gdy dostał od Honor jej kurtkę mundurową. Honor podwinęła lewy rękaw elastycznej bluzki, uśmiechnęła się złośliwie i zgięła palce tak, że czubek wskazującego i małego zetknęły się. A raczej wydała takie polecenie protezie, palce bowiem nie drgnęły, za to na wewnętrznej stronie przedramienia otworzył się zasłonięty dotąd skórą i zupełnie niewidoczny otwór o wymiarach dwa na półtora centymetra. Zacisnęła pieść i z otworu wyskoczył standardowy magazynek do pistoletu pulsacyjnego zawierający trzydzieści ładunków. Złapała go prawą ręką w powietrzu i z uśmiechem przyjrzała się najpierw LaFolletowi, potem Isenhofferowi. Tym razem ten ostatni był bardziej zaskoczony.