— Pozwolił — przyznał zimno High Ridge. — I mogę zrozumieć twoją irytację, ale choć mnie również rozzłościły bezczelność i chamstwo Protektora przy wybitnej pomocy White Havena, muszę przyznać, że efekt końcowy może wcale nie być zły.
— Co?! — Janacek wytrzeszczył na niego oczy. — Benjamin i jego ukochana flota właśnie zagrali nam na nosie w naszym własnym systemie, a ty mówisz, że efekt może nie być zły?! Do cholery, ta banda prymitywnych chamów właśnie pokazała nam jęzor w obecności całej galaktyki!
— W rzeczy samej pokazała — zgodził się High Ridge, wykazując niebezpieczny poziom spokoju. — Ale spowodowała to twoja odmowa poproszenia Protektora o zrobienie dokładnie tego, co zrobił, na co zwrócono mi wczoraj uwagę w pałacu. Jej Wysokości ani trochę nie spodobała się twoja decyzja.
— Zaraz, momencik! Poparłeś tę decyzję razem z resztą rządu!
— Ale dopiero po tym, jak odrzuciłeś argumenty White Havena przemawiające za poproszeniem o pomoc Marynarki Graysona — oznajmił lodowato premier. — Podjąłeś tę decyzję, nie pytając nikogo o zdanie. A z tego samego powodu wcześniej, jak słyszałem, admirał Chakrabarti złożył rezygnację.
— Kto ci to powiedział? — wykrztusił Janacek, czując rosnącą panikę.
— Nie on, jeśli to dla ciebie takie ważne. Zresztą źródło nie jest istotne. Ważne są skutki.
— Chcesz mi powiedzieć, że nie pochwalasz mojej decyzji?! Bo na posiedzeniu rządu jakoś nie odniosłem takiego wrażenia. Można zresztą sprawdzić w stenogramach, czy się nie mylę.
Obaj spojrzeli na siebie wrogo.
— Masz rację. Może i nie uważałem tego za najrozsądniejszą decyzję, ale nie sprzeciwiłem się jej ani nie protestowałem. Głównie dlatego, że już ją za mnie podjąłeś, ale prawdę mówiąc, po części dlatego, że ja też ich nie lubię. I nie chciałem mieć wobec nich takiego długu wdzięczności. Natomiast fakt, że sami uznali za stosowne wysłać takie posiłki do Trevor Star, może okazać się korzystny. W najgorszym razie fakt, że zrobili to tak jawnie i głośno, powinien powstrzymać choćby chwilowo Pritchart i jej zwolenników wojny. A to z całą pewnością nie byłoby złe!
Janacek chrząknął z irytacją, co mogło być uznane za potwierdzenie. Ogarniała go wściekłość, gdy myślał o postępku Mayhewa a jeszcze bardziej udziale w nim Hamisha Alexandra, ale przyznawał, iż pomoc Trzeciej Flocie przyda się na pewno. Każdy czynnik, który mógł wstrząsnąć Pritchart i Thismanem na tyle, by przestali snuć sny o potędze i spojrzeli prawdzie w oczy, był mile widziany. Naturalnie musi minąć trochę czasu, nim wieść o tym dotrze do Nouveau Paris, ale kiedy to nastąpi, nawet taka wariatka jak Prithart będzie musiała sobie uzmysłowić, że Sojusz pozostał zbyt niebezpieczny, by go lekceważyć. A tego, sądząc po treści ostatnich not, bardzo potrzebowała. I to szybko.
— W Republice to może i przynieść pozytywne efekty — przyznał po chwili. — Ale w sprawach wewnętrznych będzie miało niefortumne konsekwencje.
High Ridge spjrzał na niego wyczekująco, wzruszył więc ramionami dodał:
— Na pewno Alexander i jego grupa nabiorą śmiałości i zaczną dowodzić, że byliśmy zbyt głupi lub zbyt uparci, by podjąć samem stosowne środki ostrożności, nasi sojusznicy musieli więc zrobić to za nas.
— A gdyby tego nie zrobili, to czym… — zaczaj High Ridge ostro i ugryzł się w język.
Wściekły błysk w oczach Pierwszego Lorda Admiralicji jednoznacznie jednak świadczył o tym, że wie, co premier chciał powiedzieć.
— Nieważne, co by było gdyby — dokończył High Ridge. — Ważne, co jest. A na to, co się stało, nie możemy nic poradzić, a poza tym w państwie panuje obecnie takie zamieszanie, że nie jestm pewien, czy zachowanie Protektora w ogóle będzie mało jakiekolwiek zauważalne konsekwencje.
Kolejny raz Janacek zmuszony był się z nim zgodzić. Oficjalna decyzja o zgodzie na prośbę Gromady Talbott o przyłączenie do Gwiezdnego Królestwa znacznie zwiększyła popularność rządu. Naturalnie zgodę na to musiał także wyrazić parlament, ale wszyscy wiedzieli, że wyrazi.
Pogorszenie stounków dyplomatycznych z Republiką Haven z drugiej strony spowodowało prawie równie silnie negatywne reakcje opinii publicznej. Stan Królewskiej Marynarki był kolejnym czynnikiem wpływającym na spadek notowań rządu. Ale znaczna część społeczeństwa nadal nie była pewna, czy w tej sprawie prawdę mówi rząd czy opozycja. Programy finansowe rządu wciąż cieszyły się popularnością wśród wszystkich, którzy dzięki nim mieli pieniądze, co oznaczało, że oni także byli za utrzymaniem tego stanu rzeczy. No a informacje podane przez media o incydentach zbrojnych z Imperialną Marynarką w Konfederacji skutecznie skupiły uwagę opinii publicznej na tej cholernej Salamandrze i jej paśmie sukcesów, odwracając ją tym samym od innych problemów. Tyle że przy okazji wyciągnięto temat pogarszającej się sytuacji międzynarodowej Królestwa, co nie było dobre dla rządu.
Jeśli chodziło o Konfederację, dobre było jedynie to, że dla przeciętnego obywatela nie była to kwestia naprawdę istotna. Przeciętny obywatel był urażony i rozgniewany bezczelnością Imperium oraz poważnie rozzłoszczony zniszczeniem królewskiego okrętu wraz z całą załogą, ale wiedział też, że nie uszło to Imperium bezkarnie, no i że tam dowodzi Harrington. I tu przydatna była jej przereklamowana reputacja, co Janacek niechętnie, ale zmuszony był przyznać. Rząd ogłosił, że Harrington ma wystarczające siły, by uspokoić awanturnicze Imperium, i przeciętny obywatel był przekonany, że nawet jeśli rząd trochę zełgał, Salamandra i tak tego dokona. Janacek czuł się tym osobiście urażony, ale z drugiej strony wiedział, że powinien być wdzięczny losowi, gdyż dzięki temu choć jeden problem miał z głowy.
— Jak wyglądają wyniki ostatnich sondaży? — spytał.
— Niedobrze — przyznał z rzadką szczerością High Ridge. — Jest stała tendencja spadkowa, bo choć na paru sprawach ładnie zapunktowaliśmy, rosnące zaniepokojenie postawą Republiki stale odbiera nam te punkty… podobnie jak to, że Królowa prawie nie odzywa się do nas, a w ogóle o nas nie mówi. I prawdę mówiąc, jeszcze dają o sobie znać skutki kampanii przeciwko Harrington i White Havenowi. Zwłaszcza teraz, gdy tak wielu respondentów wyraża zaufanie do niej, uważając, że jeśli ktokolwiek poradzi sobie z problemami w Konfederacji, to tylko ona. Jeśli zdołamy utrzymać jedność w rządzie i przetrwamy obecne problemy z Republiką bez poważnego konfliktu zbrojnego w Konfederacji, prawdopodobnie się wybronimy. To, czy zdołamy zakończyć program wewnętrznych reform i zapewnić sobie dłuższe pozostanie przy władzy, jest niestety zupełnie inną kwestią.
Janacek poczuł na plecach lodowatą stonogę. Pierwszy raz usłyszał zdecydowanie pesymistyczną prognozę przyszłości z ust High Ridge’a. I nie dość, że pesymistyczną, to jeszcze pełną rezygnacji. Zupełnie jakby premier pogodził się z nieuniknionym, by nie rzec, że spodziewał się nieszczęścia.
— A sądzisz, że możemy nie utrzymać jedności w rządzie? — spytał ostrożnie.
— Nie wiem — przyznał High Ridge i wzruszył ramionami. — Bez odpowiedniej… zachęty Macintosh będzie na pewno trudniejszy do kontrolowania, a New Kiev już jest nieprzewidywalna. Co gorsza, ta wariatka Montaigne stale zyskuje na popularności jej kosztem, atakując ją za… prostytuowanie się, czyli przynależność do rządu. Marisa może uznać, że nie ma innego wyjścia, jak wycofać się z rządu, nie chcąc utracić kierownictwa partii. Wybierze sobie jakąś pryncypialną kwestię i stoczy z nami widowiskowy pojedynek, denuncjując nas przy tej okazji. A jeśli stracimy ją, stracimy Izbę Gmin i pewną większość w izbie Lordów. Natomiast jeśli liberałowie nie przejdą do opozycji, a to wydaje mi się mało prawdopodobne, nikt nie będzie miał oczywistej większości w Izbie Lordów i trudno przewidywać, czy uda się nam ją uzyskać w drodze rozmaitych targów.