Poziom wyszkolenia i gotowości, jaki tu zastała, dosłownie odebrał jej mowę na dłuższy czas. Słyszała, że Schumacher był uważany przez obecną Admiralicję za cudowne dziecko, choć o ograniczonym doświadczeniu bojowym. Jej zdaniem dziecko przypominał rzeczywiście — pijane i we mgle. Niestety jako najmłodszy dowódca dywizjonu w skrzydle al-Salila nic nie była w stanie poradzić na rażące braki zdolności bojowych tak skrzydła, jak i całej obrony systemowej.
Wzięła się do czytania rozkazów i zaklęła zwięźle, ale z uczuciem. Al-Salil chciał, by jej załogi przeprowadziły inwentaryzację wszystkich alarmowych zapasów. Obsługa techniczna skrzydła była do tego zupełnie wystarczająca, a nawet więcej, należało to do jej obowiązków. Po co więc personel latający miał je sprawdzać? Na racjach ratunkowych jeszcze nikt się nie dorobił poza producentem, bo spożywcze były tylko wówczas, gdy nic innego jadalnego nie znajdowało się w pobliżu, więc kradzież na skalę przemysłową w ogóle nie wchodziła w grę. A po to by złapać jakiegoś drobnego złodziejaszka, kilkuset ludzi, którzy powinni spędzać czas na doskonaleniu swych umiejętności, miało go marnować na bezproduktywnym zajęciu. Westchnęła ciężko i miała już potwierdzić otrzymanie tego idiotyzmu, gdy cały wszechświat uległ drastycznej zmianie.
Nagłe, przeszywające wycie klaksonu alarmowego zaskoczyło ją kompletnie, ale wyćwiczone odruchy zadziałały bezbłędnie. Była w połowie drogi do drzwi, gdy dotarło do niej, że się w ogóle poruszyła. A na korytarzu i w pełnym biegu znalazła się, gdy w okolicy dopiero wybuchł gwar zdumionych okrzyków, trzaskających mebli i gwałtownie otwieranych drzwi przy wtórze tupotu rosnącej lawinowo liczby stóp. Pierwsza dopadła windy, nim jeszcze umilkł dźwięk alarmu bojowego.
Gabinet dowódcy dywizjonu znajdował się na tym samym poziomie co pokład hangarowy tego dywizjonu, toteż wyprzedził ją tylko jeden członek załogi, ale na to nie było już rady — chorąży Giuliani praktycznie mieszkał na pokładzie Switchblade. Giuliani był sternikiem i zdołał przekonać jakoś komputer pokładowy do występowania w roli jego osobistego symulatora lotów. Było to oczywiście rażące naruszenie dyscypliny, bo samowolnie używał sprzętu bojowego i zużywał go w ten sposób bez potrzeby — i tak by to bez dwóch zdań ocenił al-Salil. Tylko że Flanagan jakoś zapomniała mu o tym wspomnieć.
— Co się dzieje, Cal? — spytała zdyszana, hamując z piskiem obcasów w wejściu do kabiny.
— Nie jestem pewien — odparł Giuliani, nie odwracając się od ekranu taktycznego, który uaktywnił, gdy tylko rozległ się dźwięk alarmu bojowego. — Ale wygląda na to, że mamy przesrane!
Flanagan zamarła zaskoczona — Giuliani nigdy nie przeklinał, a na dokładkę pierwszy raz słyszała, by mówił tak ponurym tonem.
— Mógłbyś być nieco bardziej konkretny? — spytała, otrząsając się z zaskoczenia.
Tym razem spojrzał na nią i uśmiechnął się przepraszająco.
— Przepraszam, skip. Regulaminowa odpowiedź brzmi, że wygląda na to, iż jesteśmy atakowani przez przeważające siły niewiadomego pochodzenia. Tyle tylko, że jeśli się całkowicie nie mylę, to jak najbardziej wiadomego. To Marynarka Republiki.
— Marynarka Republiki… — Flanagan chciała, by zabrzmiało to jak pytanie, ale zabrzmiało jak potwierdzenie.
No bo niby kto inny miałby atakować siły Royal Manticoran Navy w systemie Tequila? Elfy? Mimo to czuła niedowierzanie — wszyscy słyszeli plotki o nowych okrętach Republiki, ale nikt nie zasugerował nawet, że może ona uderzyć w najbliższym czasie.
— Jakoś nikt inny nie przychodzi mi do głowy — odparł Giuliani.
W tym momencie na pokład Switchblade zaczęli przybywać pozostali członkowie załóg i natychmiast zabrali się do wkładania skafandrów próżniowych. Z reguły nie były one przechowywane na kutrach, ale przeróbka stacji nie była do końca przemyślana i zapomniano o takim drobiazgu jak magazyn skafandrów. Postanowiono więc, że każda załoga będzie swoje trzymała na pokładzie kutra, skoro w kutrze znajdowały się jej stanowiska bojowe. Powodowało to nieco zamieszania, gdy wszyscy próbowali je równocześnie włożyć, toteż na Switchblade robiono to na dwie tury, co w praktyce zajmowało tyle samo czasu, a było wygodniejsze. Flanagan przydzieliła się do drugiej tury, toteż teraz podeszła do Giulianiego i zajrzała mu przez ramię.
I uznała za całkowicie słuszną jego ocenę sytuacji. Jedyną obronę systemu stanowiły dwa skrzydła kutrów bazujące na stacjach T-001 i siostrzanej T-002. Był to idiotyzm, biorąc pod uwagę, że Teąuila była najgłębiej położonym systemem w obszarze Republiki zdobytym w czasie ostatniej ofensywy Dwunastej Floty. Dwa skrzydła wystarczały do odparcia próbnego ataku, czyli rozpoznania bojem, ale poza tym nadawały się jedynie do roli dzwonka ostrzegawczego. Obronić systemu nie były w stanie, choć mogły zwiększyć cenę jego zdobycia.
Niestety wyglądało na to, że Marynarka Republiki przygotowała się, by ją zapłacić.
Wiceadmirał Schumacher przynajmniej ustawił sieć wczesnego ostrzegania na obrzeżach systemu. Dzięki temu obrońcy dysponował: jakimiś konkretnymi danymi o napastnikach, bo anteny pasywnych sensorów, które miały obejmować cały perymetr i być w stanie wykryć ślad wyjścia z nadprzestrzeni daleko poza granicą przejścia w tę nadprzestrzeń, nigdy nie zostały zbudowane, jako że było to zbyt kosztowne. W tym przypadku miało to niewielkie znaczenie, bo Marynarka Republiki nie bawiła się w subtelności — wysłała eskadrę superdreadnoughtów, w osłonie krążowników. Oznaczało to, że poniosą straty, bo grasery Shrike’ów mogły zaszkodzić nawet superdreadnoughtom, ale kutry zostaną przez nie zmasakrowane, ponieważ atakować będą bez wsparcia.
— Dostaliśmy polecenie startu, skip — oznajmił porucznik Benedict, pierwszy oficer Switchblade.
Flanagan odwróciła się i spojrzała na niego pytająco.
— Wygląda na Delta Trzy, przynajmniej w pierwszej fazie lotu — dodał.
— Kiedy mamy startować? — spytała.
— Za trzydzieści jeden minut. Obsługa zaczęła rozgrzewać węzły, gdy tylko ogłoszono alarm. Za dwadzieścia osiem minut będą w pełni sprawne.
— Jaki zestaw rakiet?
— O tym ani słowa. — Benedict wzruszył ramionami. — Wygląda na to, że mamy lecieć ze standardowym.
Flanagan dużym wysiłkiem woli zdołała nie zakląć i nie wytrzeszczyć na niego oczu — to nie byłoby dobre dla morale załogi — natomiast sparaliżowało ją na dobrych kilka sekund. Zestaw standardowy zawierał po trochu wszystkiego, a więc niczego w wystarczającej ilości. Był przewidziany tak, by umożliwić działanie w praktycznie każdych warunkach, ale był to zestaw alarmowy. Zwyczajowo dowódca skrzydła dobierał uzbrojenie do czekającego go zadania taktycznego, chyba że nie miał na to czasu. W tym wypadku czasu było dość, bo nawet gdyby przeciwnik dysponował rakietami o takim samym zasięgu jak Royal Manticoran Navy, stacja znalazłaby się w jego zasięgu dopiero za prawie trzy godziny; udałoby się przezbroić całe skrzydło na sensowniej sze zestawy rakiet. Tym bardziej że system przeładowywania amunicji był jedną z niewielu rzeczy, które się na Tamale nie psuły.
Problem polegał na tym, że ani al-Salil, ani Schumacher o tym nie pomyśleli.
Omal nie skontaktowała się z tym pierwszym i nie powiedziała mu, że najwyższy czas, by przestał panikować. Nie wątpiła, że większość załóg zginie w tym ataku, choć emocjonalnie nie mogła w to uwierzyć. Dlatego też była w stanie funkcjonować jak na dobrze wyszkolonego zawodowca przystało. I tenże zawodowiec nie miał zamiaru ginąć na darmo tylko dlatego, że miał idiotę za dowódcę.