— Oczywiście — przyznał White Haven. — Ja wybrałem planetę, bo była dla Ludowej Republiki ważniejsza od terminala, którego i tak nie mogła użyć. Poza tym ograniczało to zdolności manewrowe Ludowej Marynarki, a na dodatek ich fortyfikacje były nieporównywalnie słabsze od tych, które zbudowaliśmy od tej pory. Mimo to musiałem i tak wykazać dużą ostrożność.
— Jakoś się to nie bardzo pokrywa z tym, co słyszałem i czytałem, milordzie — uśmiechnął się MacDonnell. — Z tego co wiem, w końcu uderzył pan, wykorzystując terminal.
— Zgadza się. Ale prawdę mówiąc, był to akt desperacji. Wtedy obroną dowodziła Esther McQueen, a ona była naprawdę dobrym, tak szczerze mówiąc, nie wiem, czy nie lepszym niż ja taktykiem, i miała doskonały zmysł strategiczny. Przyjęła mobilne, głębokie ugrupowanie obronne. Jak bym nie manewrował, zawsze była na tyle blisko, by nie dać mi okazji do spokojnego ataku na żaden cel. Zrobiłem więc, co mogłem, by przekonać ją, że zdecydowałem się na powolne oblężenie wewnętrznego systemu, a potem Pierre i Saint-Just byli na tyle uprzejmi, że ją odwołali do Nouveau Paris. Z jej następcą poszło łatwiej: bez kłopotu przekonałem go, do czego chciałem, i gdy odpowiednio przegrupował siły…
— Czyli zmusił ich pan do obrony jednego celu, a drugi zdobył zaskakującym atakiem — podsumował MacDonnell.
— Tak, ale dysponowałem pewnymi atutami, których Theisman i jego ludzie nie mają. Użycie terminala jako drogi ataku poza masą niedogodności daje przewagę kompletnego zaskoczenia. Theisman z tej możliwości nie może skorzystać, a więc nie może też zagrozić systemowi z dwóch stron równocześnie. To pozwoli Theodosii użyć metody obronnej McQueen o wiele skuteczniej. Natomiast gdyby nie pomoc Marynarki Graysona, w końcu by przegrała z uwagi na przewagę liczebną atakujących. Zwłaszcza jeśli nasze bardziej pesymistyczne oceny co do składu wysłanej tu formacji okażą się prawdziwe. Natomiast wracając do odpowiedzi na podstawowe pytanie, skoncentrowałbym się na ataku na planetę.
— Ale jak długo w rękach Królewskiej Marynarki pozostaje terminal, tak długo istnieje groźba przesłania przezeń posiłków, które przeprowadzą kontratak — zauważył MacDonnell.
— Przy założeniu, że Królewska Marynarka miałaby czym taki kontratak przeprowadzić — odparł ponuro White Haven, wskazując na holoprojekcję taktyczną, na której z uwagi na odległość Trzecia Flota reprezentowana była przez jeden zielony symbol. — Admirał Kuzak ma prawie sto okrętów liniowych, w tym czterdzieści osiem superdreadnoughtów rakietowych. Dwa przechodzą okresowy przegląd, a w skład Home Fleet wchodzą dwie, słownie: dwie, eskadry takich jednostek. Poza tym jedna eskadra stacjonuje w Grendelsbane, a jedną ma księżna Harrington. Cztery ostatnie okręty tej klasy przechodzą próby po modernizacji w systemie Manticore. To wszystko, czym dzięki obecnemu rządowi i Admiralicji dysponuje Rogal Manticoran Navy. Jeśli Theisman zdoła zniszczyć Trzecią Flotę, stracimy około jednej trzeciej klasycznych okrętów liniowych i dwie trzecie rakietowych. Dlatego prawdziwym celem Marynarki Republiki będą okręty Trzeciej Floty, a jeśli zostaną zmuszone do obrony San Martin, to także zostaną zniszczone. Wtedy Theisman bez większego trudu poradzi sobie z tym, co zostało. Prawdę mówiąc, z całego Sojuszu zostanie tylko Marynarka Graysona jako licząca się siła. I osamotniona. Jaką część floty Grayson może przeznaczyć do działań ofensywnych?
— Prawdę mówiąc, już przekroczyliśmy granicę bezpieczeństwa, choć to nie znaczy, bym uważał, że błędem było wysłanie nas tutaj — zapewnił MacDonnell. — Uważa, że patronka Harrington i Paxton mają rację i Republika na początku nie zaatakuje systemu Yeltsin. To może ulec naturalnie zmianie, zwłaszcza gdy Theisman dowie się, że znaczna część Marynarki Graysona wzmocniła obronę Trevor Star. Natomiast w tej chwili sądzi, że nasze siły skupione są w systemie Yeltsin, nie będzie więc chciał go atakować, dopóki nie rozprawi się z wami.
— Właśnie, zgodził się White Haven, starannie maskując wszelkie ślady irytacji.
Powodem nie było nic, co powiedział MacDonnell. White Haven zgadzał sję z jego oceną sytuacji. Chodziło o to, ze admirał graysoński zupełnie spokojnie i naturalnie oceniał Royal Manticoran Navy jako drugą co do siły flotę w Sojuszu. Dla każdego admirała tejże RMN było to denerwujące.
Zwłaszcza że ocena ta w tej chwili była całkowicie zgodna z prawdą.
— Prawdę mówiąc, najlepiej by się stało, gdyby Theisman dowiedział sję o waszej tu obecności, nim rozpocznie atak — dodał White Haven. — Fakt, że byliście gotowi tak szybko nas wesprzeć mimo doświadczeń z pożałowania godnymi obecnymi władzami Królestwa, powinien zmusić go do myślenia, i to intensywnego. Przede wszystkim na skalę strategiczną, bo sądzę, że oparł się na założeniu, że tego nie zrobicie, a już na pewno nie spodziewał się, że zrobicie to tak szybko. To zaś powinno dać nam czas. Jeśli dałoby cztery czy pięć miesięcy, nawet to ośle podogonie Janacek zdoła doprowadzić do ukończenia budowy jakiejś sensownej liczby okrętów. Zwłaszcza tych najbardziej zaawansowanych w Grendelsbane. Z tego co wiem, pierwszy powinien być gotowy do prób odbiorczych za parę tygodni.
— Oby tak się stało — powiedział z przekonaniem MacDonnell.
— To potwierdzone, sir. Wszystkie.
Admirał eskadry czerwonej Allen Higgins był średniego wzrostu, za to sporej tuszy, o owalnej twarzy cherubinka zwykle rumianej i pogodnej, co dobrze pasowało do jego natury. W tej jednak chwili jego oblicze miało barwę nieświeżego nieboszczyka, a w oczach nie było śladów radości.
Spoglądając na ekran taktyczny, czuł się jak skazaniec przed plutonem egzekucyjnym. Zbliżały się doń trzydzieści dwa superdreadnoughty, w tym sporo, ale nie wiedział ile, rakietowych. Towarzyszyła im nieznana, ale spora liczba lotniskowców, gdyż czterysta kutrów, które zaatakowały formację, zostało zniszczonych przez kontratak znacznie większej liczby kutrów republikańskich.
Liczył na to, że mając szesnaście superdreadnoughtów klasycznych, siedem rakietowych, cztery lotniskowce i dziewiętnaście krążowników liniowych, zdoła powstrzymać każdy, nawet silny atak, zwłaszcza że dysponował rakietami o większym zasięgu. Dlatego zgrał atak kutrów z wysunięciem superdreadnoughtów rakietowych w pobliże przeciwnika, by wsparły kutry ostrzałem z bezpiecznej odległości. Wszystkie siedem zostało zniszczonych salwą oddaną z odległości dwudziestu milionów kilometrów, której liczebności mógł się jedynie domyślać. Zostało mu szesnaście przestarzałych okrętów liniowych i cztery lotniskowce mające łącznie ze czterdzieści kutrów na pokładach i świadomość, że już nic nie może zrobić. Jedynym jego mądrym posunięciem było to, że nie posłał klasycznych superdreadnoughtów razem z rakietowymi. Co prawda tylko dlatego, że uznał, iż nie ma takiej potrzeby, ale dzięki temu kilkadziesiąt tysięcy ludzi i to dobrze wyszkolonych nie zginęło na marne.
— Nie powstrzymamy ich — powiedział cicho i spojrzał na równie zaskoczonego i przygnębionego szefa sztabu. — Wszystko, co poślę przeciwko nim, będzie robiło tylko za ruchomy cel. Stocznie i forty też są nie do uratowania. Polegaliśmy na mobilnej obronie, forty nie zostały więc zmodyfikowane do użycia rakiet wielostopniowych, żeby tego skurwysyna Janaceka szlag trafił!
— Sir, jak… co zrobimy? — spytał niepewnie szef sztabu.
— Wiem, czego nie zrobimy, Chet — warknął Higgins. — Nie będzie drugiego Elvisa Santino! Nie poślę ludzi na bezsensowną śmierć w walce, której nie da się wygrać.
— Jeśli odda pan stocznię bez walki, Admiralicja…
— Może się pierdolić laczkiem! — przerwał mu Higgins. — Jeśli będą mnie chcieli oddać pod sąd, tym lepiej. Będę miał okazję głośno, wyraźnie i publicznie powiedzieć, co sądzę o stanie, do jakiego doprowadzili flotę, i jak dalece narazili bezpieczeństwo Królestwa. Teraz to zresztą zupełnie nieważne. Istotne jest ratowanie, kogo i czego tylko się da. Stoczni i fortów się nie da, a na zakładanie ładunków nie mamy czasu. Zrobimy tak: każ wszystkim zebrać się w głównej stacji. Dopilnuj skasowania wszystkich tajnych danych, a potem wysadź cały bank pamięci i serwery. Mamy dziewięćdziesiąt minut na ewakuację personelu, ale możliwość zabrania nie więcej niż dwudziestu do dwudziestu pięciu procent ludzi. Złap listę priorytetową i odszukaj tych, którzy na niej są. Na pewno wszystkich nie uda ci się znaleźć, daj więc ludziom zapasową, niech łapią każdego inżyniera i technika z istotną wiedzą o nowych systemach uzbrojenia.