W połączeniu z tym, jak otwarcie się zbliża, sugeruje to przekonanie, że nadal ma decydującą przewagę zasięgu rakiet. Że może otvorzyć ogień, kiedy zechce, znajdując się poza zasięgiem naszych pocisków, i pozostać poza tym zasięgiem.
— Sądzi pan, że ona wie o naszych nowych kompensatorach, sir?
— Nie byłbym zaskoczony, gdyby domyśliła się, że mamy znacznie lepsze od poprzednich, niezależnie od informacji dostarczonych jej przez wywiad floty. Ktoś taki jak Harrington musi zdawać sobie sprawę z tego, jakim głąbem jest Janacek i jakim niekompetentnym wazeliniarzem jest Jurgensen. To, że dołożyliśmy starań, by jak najbardziej zmniejszyć przewagę przyspieszenia królewskich okrętów, jest oczywiste. Naturalnie nie ma pojęcia, na ile nam się to udało, ale że jakieś sukcesy osiągnęliśmy, to powinna zakładać. Niestety nie są one aż takie, jak byśmy chcieli… i tego też może się domyślać, znając nasze zacofanie techniczne. Dlatego może zakładać, że mając przewagę zasięgu, zdoła nam uniemożliwić zbliżenie się.
— Sądzi więc pan, że ona blefuje, próbując skłonić nas do odwrotu — podsumowała DeLaney.
— Można to tak określić, choć nie tak jednoznacznie. Myślę, że jej zamiarem jest dać nam jak najwięcej czasu na dojście do wniosku, że to jednak głupi pomysł, i wycofania się choćby w ostatnim momencie. To nie jest blef, bo tak naprawdę nie spodziewa się, żebyśmy tak właśnie zrobili. Uznała po prostu, że jej obowiązkiem jest dać nam taką możliwość, robi to więc. A to oznacza, że najprawdopodobniej otworzy ogień dopiero wtedy, gdy uzna, że jesteśmy w pobliżu granicy zasięgu naszych rakiet.
— Odległość trzy minuty świetlne, milady — zameldowała Brigham tonem kogoś uprzejmie przypominającego o czymś osobie zapominalskiej.
— Widzę — potwierdziła Honor z uśmiechem.
Przy 54 milionach kilometrów okręty Marynarki Republiki znajdowały się już od dobrej chwili w zasięgu skutecznego ognia jej rakiet.
— I nadal żadnej odpowiedzi na nasze wezwania — dodała Mercedes.
Honor kiwnęła głową i spytała:
— Jak namiary celów, Andrea?
— Nadal niezadowalające, milady — odparła kwaśno Jaruwalski. — Znacznie poprawili całą elektronikę, zwłaszcza ECM-y. Nadal nie są tak dobre jak nasze ani jak te, które widzieliśmy w akcji po stronie Imperium, ale znacznie lepsze niż to, co mieli przed zawarciem rozejmu. Obawiam się, że przy tej odległości połowa rakiet nie trafi. Może nawet więcej.
— A nawet bez dobrych ECM-ów celność przy tej odległości i ruchomym celu nie jest specjalnym powodem do dumy — dodała Brigham.
— Nie jest — zgodziła się Honor. — Ale ich celność prawie na pewno jest gorsza.
Brigham kiwnęła głową, ale ze średnio szczęśliwą miną.
Powód był prosty — Mercedes uważała, że jej założenie, iż rakiety nowych superdreadnoughtów rakietowych Marynarki Republiki mają taki sam zasięg jak wielostopniowe rakiety RMN, jest bezpodstawnie pesymistyczne. Honor zaś wolała się przekonać, że przeceniła ich możliwości, niż przeżyć przykrą niespodziankę i stwierdzić, że była zbytnią optymistką. I nagle znaleźć się pod ostrzałem, będąc w takiej odległości od przeciwnika, którą uznała za całkowicie bezpieczną.
— Niezależnie od celności ich systemów kierowania ogniem, milady, z tego co dotąd zaobserwowaliśmy, wynika, że nasze ECM-y znacznie skuteczniej ogłupią systemy samonaprowadzania ich rakiet niż to, czym oni dysponują, systemy naszych rakiet — dodała Jaruwalski. — I to przy założeniu, że poprawili te systemy samonaprowadzania w takim samym stopniu jak środki wojny radioelektronicznej.
— Biorąc pod uwagę, że mają co najmniej dwa razy więcej superdreadnoughtów rakietowych od admirała McKeona, to naprawdę miła wiadomość — oceniła z kolejnym uśmiechem Honor i spytała porucznika Kgari: — Jak daleko są od punktu bez powrotu, Theophile?
— Lecą od dwóch i pół godziny z przyspieszeniem dwieście siedemdziesiąt g, milady. Przy założeniu, że utrzymają kurs i przyspieszenie, za jedenaści minut i pięćdziesiąt sekund osiągną ten właśnie punkt — poinformował ją oficer astronawigacyjny.
— W takim razie czas na sygnał — oceniła Honor prawie z żalem. — Harper, przekaż proszę na Borderera, by przygotowali się do wykonania za dwanaście minut planu Paul Revere.
— Aye, aye, milady.
Upłynęło kolejnych dwanaście minut. Prędkość Drugiej Floty doszła do 28 530 kilometrów na sekundę, a prędkość Zespołu Wydzielonego 34 osiągnęła 19 600 kilometrów na sekundę. Obie grupy zbliżały się do siebie z łączną prędkością wynoszącą prawie 16% prędkości światła. Powodowało to szybkie zmniejszanie się dzielącego je dystansu — w ciągu tych dwunastu minut spadł on z pięćdziesięciu czterech milionów kilometrów do trzydziestu siedmiu i pół miliona.
W tym momencie HMS Werewolf nadał przy użyciu nadajnika grawitacyjnego krótki sygnał adresowany do HMS Borderer. Niszczyciel znajdujący się dziesięć minut świetlnych poza granicą przejścia w nadprzestrzeń systemu Marsh po odebraniu go potwierdził i natychmiast wszedł w nadprzestrzeń.
Gdzie wysłał równie krótką wiadomość.
Dwadzieścia sześć sekund później z nadprzestrzeni bezpośrednio za rufami okrętów Drugiej Floty wyszły wszystkie jednostki Protector’s Own i z maksymalnym przyspieszeniem ruszyły w pościg.
— Ślad wyjścia z nadprzestrzeni! — zameldował komandor Marston. — Duży! Namiar 1-8-0 na 0-2-9. Odległość około jednej minuty świetlnej!
Lester Tourville gwałtownie usiadł prosto i obrócił się wraz z fotelem ku stanowisku oficera operacyjnego.
Ten przez kilka sekund wpatrywał się jeszcze w ekran, a potem uniósł głowę i powiedział z niedowierzaniem:
— Silne źródła napędu, sir. Albo nowe jednostki RMN, albo Marynarki Graysona.
— Niemożliwe! — zaprotestowała odruchowo DeLaney. — Zidentyfikowaliśmy wszystkie okręty Harrington. Nawet przy ich elektronice z tak małej odległości nie byliby w stanie tak skutecznie ogłupić naszych sensorów!
Tourville próbował dojść do ładu z błyskawicznie odmienioną sytuacją. DeLaney miała rację — od okrętów Harrington dzieliły ich mniej niż dwie minuty świetlne. Na taką odległość sensory pokładowe mogły zostać ogłupione przez systemy elektroniczne Królewskiej Marynarki, ale dane, na podstawie których dokonano identyfikacji, pochodziły z sond znajdujących się mniej niż trzy sekundy świetlne od jej okrętów. Z tej odległości można było dokonać wizualnej identyfikacji okrętu liniowego. I to też zostało zrobione.
I stan faktyczny zgadzał się generalnie z teoretycznym. A przynajmniej z wykazem dostarczonym przez wywiad floty!