Było oczywiste, że ten, kto ją wymyślił, zdawał sobie sprawę z technicznego zacofania Republiki, ale też miał dar do wykorzystania wszystkiego, czym dysponował. A raczej dysponowała, bo wszystko jednoznacznie wskazywało na Shannon Foraker, i Honor podejrzewałaby ją, nawet gdyby nie wiedziała, że kieruje i projektem, i stocznią o nazwie Bolthole. Takie podejście było niesamowitym marnotrawstwem możliwości systemów używanych przez Royal Manticoran Navy, ale stanowiło doskonałą adaptację gorszych możliwości do osiągnięcia zbliżonej skuteczności. Sprowadzało się to do zasady ilość przeciwko jakości. I okazywało się skuteczne.
Honor, nie wiedząc zresztą o tym, kierowała się tymi samymi kryteriami co Lester Tourville przy wyborze okrętu flagowego. I odkryła, że choć zupełnie nie brała tego pod uwagę, jest on praktycznie ignorowany przez wrogie rakiety. Było to logiczne, bo lotniskowiec, z którego już wystartowały kutry, stawał się znacznie mniej atrakcyjnym celem niż jakikolwiek, nawet klasyczny okręt liniowy, zajęty wystrzeliwaniem rakiet czy też naprowadzaniem na cel rakiet wystrzelonych przez inną jednostkę. Dlatego właśnie Werewolf nie odniósł żadnych uszkodzeń w wyniku pierwszej, najsilniejszej salwy oddanej przez okręty Drugiej Floty. Inne okręty jej zespołu wydzielonego nie miały tyle szczęścia. Troubadour Alistaira McKeona stał się głównym celem, choć nie wiadomo dlaczego, bo niczym się nie wyróżniał. Ponad dziesięć rakiet przerwało się przez jego obronę i detonowało. Jego siostrzany okręt Hancock został trafiony prawie równie ciężko, a Trevor Star podziurawiło przynajmniej dziesięć promieni laserowych. Podobny los spotkał klasyczne superdreadnoughty: Horatiusa, Romulusa i Yawatę. Krążownik liniowy Retalitation miał pecha znaleźć się na drodze pełnej salwy burtowej przeznaczonej dla dreadnoughta King Michael. Wszystkie trafione okręty liniowe przetrwały. Retalitation nie.
Patrząc w miejsce, w którym przed sekundą był jeszcze symbol tego krążownika liniowego, Honor zastanawiała się, ile jeszcze okrętów i ile tysięcy ludzi podzieli los jego i jego załogi. I ilu ludzi już zginęło na pokładach jej okrętów.
Świadomość, że przeciwnik poniósł i poniesie większe straty, nie była żadną pociechą.
Lester Toundlle obserwował rosnącą listę strat i zniszczeń i robił, co mógł, by w jego głosie nie było słychać rozpaczy i braku nadziei.
Pomimo bowiem niewiarygodnej odległości i długiego czasu lotu rakiet, co dawało obronie przeciwrakietowej okazję do maksymalnej skuteczności, pierwsze dwie salwy praktycznie przetrąciły kręgosłup jego zdolnościom ofensywnego ognia. Zdolny do akcji pozostał tylko okręt flagowy 21. Eskadry Liniowej, superdreadnought rakietowy Hero. Dwa jego siostrzane okręty przestały istnieć, cztery inne zmieniono w dryfujące bezwolnie wraki. Zostały one opuszczone przez niedobitki załóg i tylko sekundy dzieliły je od eksplozji założonych przed ewakuacją ładunków wybuchowych. Cztery kolejne będą musiały zostać opuszczone wkrótce, jeśli nie da się naprawić ich węzłów napędu. Zresztą fakt, iż Hero pozostał zdolny do walki, nie oznaczał, że nie odniósł poważnych uszkodzeń. Jego centrala artyleryjska została zniszczona podobnie jak pomost flagowy wraz z całą obsadą, która zginęła na miejscu wraz z kontradmirałem Zrubekiem. Oznaczało to, że okręt był ślepy i głuchy, ale nadal z maksymalną możliwą szybkością stawiał zasobniki, przekazując kierowanie nimi starszym, klasycznym superdreadnoughtom posiadającym sprawne centrale artyleryjskie. Tylko dzięki temu Druga Flota była w stanie odgryzać się wrogowi, ale Hero był jedynym okrętem mogącym stawiać zasobniki, a ich liczba nie była nieograniczona.
To oczywiście nie były jedyne straty poniesione przez Drugą Flotę. Sześć klasycznych superdreadnoughtów zostało zniszczonych lub tak poważnie uszkodzonych, że wypadły z szyku i zostały z tyłu, nie mogąc rozwinąć odpowiedniego przyspieszenia. Jeden lotniskowiec przestał istnieć, a dwa inne były wrakami, za którymi ciągnęły się chmury skrystalizowanego powietrza, co oznaczało, że na straty będzie trzeba spisać także ponad siedemset kutrów, niezależnie od tego co stanie się z resztą Drugiej Floty.
A do granicy przejścia w nadprzestrzeń nadal pozostały prawie dwie godziny. I choć zmiana kursu wreszcie zaczęła dawać odczuwalne efekty, gdyż odległość między okrętami jego i Harrington rosła, nadal znajdowały się w zasięgu jej rakiet. I tak pozostanie, nim odległość obu flot nie zwiększy się o kolejne dwie minuty świetlne. Równocześnie dystans dzielący Drugą Flotę od graysońskich okrętów stale malał.
Jedyną pociechę stanowił fakt, że okręty Harrington także nie były niezniszczalne, o czym świadczyły sygnatury napędów jednostek pozostających coraz bardziej za siłami głównymi. Z danych przesyłanych przez sondy wiedział też, że przynajmniej dwa krążowniki liniowe i trzy lekkie krążowniki lub duże niszczyciele przestały istnieć. Nikt do nich nie celował, stąd trudno było to jednoznacznie określić, ale sprawdziło się ostrzeżenie Shannon, że część wielostopniowych rakiet po utracie zaprogramowanych celów skieruje się ku najbliższemu wrogiemu okrętowi, nie zwracając uwagi na jego klasę czy wielkość. Na szczęście tak zachował się tylko niewielki ich procent. Cały czas czuł też rosnący podziw dla Shannon i jej ludzi — Druga Flota znalazła się w katastrofalnej sytuacji taktycznej, złapana między dwie silne grupy wrogich okrętów dysponujących większą siłą ognia od niej. Żadne manewry nie były w stanie tego zrównoważyć, ale choć możliwości ofensywne jego okrętów zostały prawie zniszczone, większość z nich przetrwała jak dotąd ten niszczycielski huragan. Nie mógł już liczyć na zadanie przeciwnikowi poważniejszych strat, ale dopóki jego jednostki utrzymywały szyk, dopóty miały szansę obronić się przy stosunkowo niewielkich stratach. A jeśli Hero zaczynała się kończyć amunicja, to podobnie musiała wyglądać sytuacja na superdreadnoughtach rakietowych wroga.
Może więc zdoła wyprowadzić z masakry więcej okrętów i ludzi, niż jeszcze niedawno miał nadzieję.
— Zużyliśmy osiemdziesiąt procent rakiet — poinformował Honor Alistair McKeon.
Jego widoczna na ekranie łącznościowym twarz miała ponury wyraz, czemu trudno się było dziwić, biorąc pod uwagę, jak ciężkie uszkodzenia odniósł Troubadour. Nadal jednak pozostał zdolny do akcji i stawiał zasobniki z prawie normalną szybkością.
— Klasyczne superdreadnoughty mają większy zapas pocisków — dodał — ale nie są w stanie oddawać takich salw. Zostało nam rakiet na mniej więcej kwadrans, potem salwy będą zbyt słabe, żeby któraś przebiła się przez tę ich cholerną obronę!