Выбрать главу

— Jaką? — spytała podejrzliwie Honor, nie bardzo już mając siłę, by się dziwić.

— Naszą własną odmianę realpolitik. Pozwól, że ci najpierw coś wyjaśnię, bo od dawna nie byłaś w Izbie Lordów. Zjednoczenie Konserwatywne i Liberałowie praktycznie nie istnieją, bo i, którzy pozostali w tych partiach, albo nie biorą udziau w obradach, albo wstrzymują się od głosu. Oznacza to, że cały parlament wspiera nowy rząd Williego. Żebyś miała pojęcie, jak dalece, powiem ci, że Izba Lordów zgodziła się zaproponować ustawę dającą Izbie Gmin kontrolę nad skarbem po okresie przejściowym wynoszącyn pięć lat standardowych. Jeżeli nie zajdzie nic niespodzewanego, to zostanie ona przegłosowana i przyjęta w przyszłym tygodniu.

Honor nawet nie próbowała się odezwać.

White Haven zaś wzruszył ramionami i powiedział:

— Wiem. Głupie, prawda? Powód, dzięki któremu High Ridge zdołał tyle czasu utrzymywać się przy władzy. Największy polityczny straszak w dziejach Gwiezdnego Królestwa skłaniający większość parów do ignorowania każdego szwindla i głupot rządu High Ridge’a. A teraz w mniej niż miesiąc od wznowienia strzelaniny prawie osiemdziesiąt procent Izby Lordów gotowych jest ustąpić. Gdyby te głupie sukinsyny chciały choćby trochę ustąpić w tej kwestii trzy standartowe lata temu, nic z tego, co zaszło, nie miałoby miejsca. A jeśli nawet, doszłoby do tego w sposób nie dający Pritchart okazji do sfabrykowania usprawiedliwienia. Natomiast poparcie Izby Lordów dla naszych reform finansowych nie ma żadnego związku z Imperium. Powiedziałem ci o tym tylko dlatego, byś uzmysłowiła sobie, że w tej chwili Izba Lordów zgodzi się na wszystko, co zaproponuje rząd, a poprze Królowa. W sprawie przekonania Imperium istotne jest to, że przestał istnieć ideologiczny sprzeciw przeciwko „imperializmowi” w naszej polityce zagranicznej. To prawdopodobnie i tak by w końcu nastąpiło, tylko że trwałoby dłużej i przyszło z większym trudem. A tak pod koniec tego tygodnie Willie na połączonej sesji obu izb zaproponuje, by Królestwo Manticore i Imperium Andermańskie w końcu położyły kres nieustającym aktom przemocy i bezprawiu panującym od lat w Konfederacji Silesiańskiej. I parlament to zaakceptuje.

— Żartujesz?!

— Wręcz przeciwnie, mówię to jak najzupełniej poważnie. To jest logiczne, a Republika nie zostawiła nam wyboru. Żeby przetrwać, potrzebujemy Imperium, a ceną Imperium jest zgoda na zajęcie części Konfederacji. Skoro musimy się na to zgodzić, to dlaczego nie pójść na całość?

— A jeśli rząd Konfederacji będzie protestował przeciwko temu rozbiorowi? — spytała Honor.

— Bywałaś w Konfederacji częściej niż większość oficerów Royal Manticoran Navy. Uważasz, że mieszkańcy posłuchają rządu? Że mając okazję zostać poddanymi Korony, nie skorzystają z niej?

Honor już otwierała usta, by zaprzeczyć, gdy zrozumiała, że Hamish tak naprawdę ma rację. Przeciętny mieszkaniec Konfederacji pragnął tego samego co każdy normalny człowiek — bezpieczeństwa, porządku i rządu, który brałby pod uwagę jego dobro i opinię, a nie traktował wyłącznie jako ofiarę i źródło podatków oraz łapówek.

— To, czego chce przeciętny obywatel Konfederacji, nie musi pokrywać się z pragnieniami rządu tejże Konfederacji — zauważyła.

— Rząd Konfederacji to banda skorumpowanych złodziei i oszustów, których interesuje wyłącznie stan ich kont bankowych i bezkarność — odparł rzeczowo White Haven. — Sama dobrze wiesz, że to jedyny legalny rząd, na tle którego nasz poprzedni prezentował się świetnie!

Honor odruchowo uśmiechnęła się, słysząc jego pełne świętego oburzenia słowa.

— Willie i sir Anthony są właśnie w trakcie organizowania stosownej łapówki — dodał z niesmakiem Hamish Alexander. — Do spółki z Gustawem po prostu kupią tę bandę hurtem na wagę. Oprócz kasy dostaną amnestię obejmującą wszystkie dotąd popełnione przestępstwa, znane czy nieznane. I to właśnie jest hak na tych, którzy je wezmą i nie będą siedzieć cicho: popełnione dotąd. Potem mają obowiązek przestrzegać prawa tak jak wszyscy, a ci ludzie nie są do tego przyzwyczajeni, jest więc na to nie wielka szansa. Większość spróbuje starych chwytów, tylko na mniejszą skalę, no bo to już nie oni będą rządzić. A wtedy dobierzemy się im do dupy tak, że aż będzie gwizdać. I sprawa niejako rozwiąże się sama. Nie powiem, że jestem zachwycony metodą, ale w ten sposób zyskamy sojusznika, którego desperacko potrzebujemy, i równocześnie ostatecznie zlikwidujemy źródło napięć istniejących między nami a Imperium od sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu lat standardowych. Przy okazji też zakończymy istnienie czegoś, co rok w rok kosztuje nas życie setek tysięcy ludzi.

— A przy okazji staniemy się Gwiezdnym Imperium Manticore — dodała Honor z mieszanymi uczuciami.

— Nie bardzo widzię, żebyśmy mieli wybór — zauważył White Haven. — Po przyłączeniu Trevor Star i Gromady Talbott raczej konsekwentnie zmierzaliśmy w tym kierunku.

— Też prawda — przyznała niechętnie. — Sądzę, że najbardziej martwi mnie to, że może to zostać uznane za potwierdzenie zarzutów Republiki Haven oskarżającej nas o ekspansjonizm. To według Republiki był prawdziwy powód, dla którego rząd High Ridge’a nie miał nigdy zamiaru uczciwie negocjować pokoju: po prostu nie zamierzał oddać okupowanych systemów.

— Mnie to także martwi, bo stosunki międzynarodowe często bardziej zależą od odbioru rzeczywistości niż od obiektywnego stanu rzeczy — wtrąciła Emily. — Dla Ligi Solarnej na przykład będzie oczywiste, że to my jesteśmy winni, bo tak jak powiedziała Honor, potraktują to jako dowód naszych ekspansjonistycznych skłonności i uznają, że Republika nie miała innego wyjścia, jak zaatakować nas w samoobronie.

— Możesz mieć rację — przyznał White Haven po namyśle. — Ale to i tak niczego nie zmienia. Liga od początku uważała nas sa winnych tej wojny, a w tej chwili przetrwanie jest nieporównanie ważniejsze od dobrej opinii u sąsiadów. Żeby przetrwać, potrzebujemy Imperialnej Marynarki i zaplecza przemysłowego Imperium. Kwestiami propagandowymi będziemy się martwić, gdy minie to zagrożenie. W tej chwili szkoda na to czasu, bo jeżeli nie przetrwamy, doskonała opinia w całej zasiedlonej galaktyce i tak na nic nam się nie przyda.

Honor kiwnęła głową. Nie dlatego, by przestała mieć wątpliwości, lecz dlatego, że tak jak Hamish powiedział, przetrwanie było znacznie ważniejsze.

Zapadła chwila ciszy. Na szczęście krótka, bo przerwała ją Emily.

— Cóż, sądzę że wystarczy polityki na dziś.

— Też tak sądzę — zgodził się White Haven. — Tym bardziej że twój arystokratyczny, uparty i nienawidzący polityki małżonek w przewidywalnej przyszłości będzie w tej polityce tkwił po uszy, wszystko więc wskazuje na to, że aż zbyt wiele wieczorów przegadamy na ten właśnie temat.

— Jest to wysoce prawdopodobne — przyznała Emily i uśmiechnęła się niespodziewanie. — To może być całkiem interesujące! To, że ty nie lubisz polityki, nie oznacza, że ja także, mój drogi!

— Wiem — skrzywił się White Haven. — To jedyna pociecha w tej parszywej sytuacji.

— Nie przesadzaj. Zawsze jeszcze możesz zapytać o zdanie Samanthę.

— Jeszcze tego tylko brakowało! — uśmiechnęła się Honor. — Dobrze pamiętam, jak się namęczyłam, żeby Stinkerowi wyjaśnić najprostsze zasady rządzące naszą polityką, i co z tego wyniknęło.

I spróbowała pociągnąć Nimitza za ucho, za co dostała od niego po łapach.