Выбрать главу

Ów pierwszy „obiektywny” artykuł napisała Regina Clausel, a pojawił się on w „Landing Guardian”, sztandarowym organie Partii Liberalnej. Clausel od prawie pięćdziesięciu lat standardowych była dziennikarką, a od ponad trzydziestu pięciu pozostawała na usługach władz partyjnych. Udawało jej się co prawda pozować na niezależnego komentatora, ale w branży wszyscy znali prawdę. Była też powszechnie szanowana w tychże kręgach za profesjonalizm, choć niezależności nikt nie mógł jej zarzucić. Ale dla pismaków skuteczność zawsze była ważniejsza od uczciwości.

W tej sprawie liczyło się to, że Clausel było wszędzie pełno i że była wszystkim znana. Regularnie brała udział w czterech programach publicystycznych, a jej artykuły przedrukowywało łącznie siedemnaście gazet. Miała dobry styl, a na wizji zachowywała się naturalnie i spokojnie, budząc zaufanie widzów. Spora część jej fanów nie była liberałami, lecz centrystami uważającymi, iż stanowi ona dowód na to, że nawet wśród przeciwników politycznych zdarzają się osoby inteligentne. Argumentację zawsze miała spójną i starannie przemyślaną, co nawet tych, którzy się z nią nie zgadzali, skłaniało do zastanowienia. Tych, którzy się zgadzali, wbijało w dumę, jacy to są inteligentni.

Należała też do nielicznego grona dziennikarzy spoza centrystów, którzy nie wzięli udziału w poprzedniej nagonce na Honor po dwóch w pełni legalnych pojedynkach.

Honor nie miała pojęcia, dlaczego tak się wówczas zachowała, jako że Partia Liberalna potępiała pojedynki. I był to zresztą jedyny oprócz zwalczania niewolnictwa genetycznego punkt jej programu, z którym Honor się zgadzała. Zasada kodeksu honorowego była słuszna, ale zbyt często ją naginano i wykorzystywano do załatwiania prywatnych porachunków pod płaszczykiem legalności. Najlepiej o tym świadczyła kariera niesławnej pamięci Denvera Summervale’a. Poza tym ta możliwość narażała na pokusy — po zastrzeleniu Younga kilkakrotnie ją samą korciło, by z niej skorzystać.

Według informacji uzyskanych przez Williama Alexandra powód milczenia Clausel był prosty — nienawidziła od dawna całego klanu Youngów. Częściowo było to spowodowane antypatią ideologiczną, ale musiały być również powody osobiste, ponieważ nienawiść ta była zbyt zajadła. Dlatego aktualny sojusz ze Zjednoczeniem Konserwatywnym musiał być dla niej bardziej niewygodny niż dla większości liberałów, ale tego nie sposób było stwierdzić, czytając to, co napisała.

Ani razu otwarcie nie potępiła Honor czy White Ha-vena, ba, jedną trzecią objętości artykułu poświęciła na krytykę Hayesa za niechlujstwo i lichy poziom wypocin. Kolejne trzydzieści procent zaś na apele do innych dziennikarzy, by nie wyciągali pochopnych wniosków i fałszywych ocen na podstawie tak podejrzanego źródła informacji. Dopiero na końcu, gdy już pokazała, że jest profesjonalna, uczciwa, sceptyczna i sympatyzuje z ofiarami, zabrała się do tego, co jej zlecono. Do nadania temu, co napisał Hayes, wszelkich cech prawdopodobieństwa.

Honor była w stanie zacytować jej tekst z pamięci, mimo iż czytała go tylko raz i nie starała się specjalnie zapamiętać tego swoistego majstersztyku kłamstwa.

„Jest rzeczą oczywistą, że prywatne życie każdego obywatela Królestwa, nawet prominentnego, powinno właśnie takim, czyli prywatnym, pozostać. To, co zachodzi pomiędzy dwiema dorosłymi osobami pozostającymi w pełni władz umysłowych, jest ich i tylko ich sprawą i byłoby dobrze, gdyby o tym pamiętali wszyscy przedstawiciele prasy mający zamiar zajmować się tą sprawą. Podobnie jak wskazane byłoby, byśmy wszyscy pamiętali, z jak wątpliwego źródła pochodzą te całkowicie nieudowodnione zarzuty.

Jednakże trzeba także zadać pewne pytania, choćby były one niemiłe i niewygodne, choćby po to, by położyć kres dalszym kłamstwom, jeśli są to rzeczywiście kłamstwa. Z naszych bohaterów uczyniliśmy wzorce i postacie zgoła pomnikowe. Obdarzyliśmy ich najwyższym szacunkiem i podziwem za wielokrotnie okazywaną odwagę i umiejętności w walce z przeciwnikiem godzącym we wszystko, co dla nas drogie i bliskie. Niezależnie od tego, czym zakończy się ta historia, nie powinna ona w żaden sposób zaćmić olbrzymiego wkładu, jakie w zwycięstwo nad agresorem wniósł mężczyzna dowodzący Ósmą Flotą, która zadała ostateczny cios, ani kobieta, która z racji nadzwyczajnej odwagi i umiejętności taktycznych zyskała przydomek «Salamandra».

Należy natomiast zadać sobie pytanie, czy odwaga i umiejętności wystarczą? Jakie wymagania muszą spełniać bohaterowie, których uczyniliśmy także politykami? Czy zdolność do nadzwyczajnych osiągnięć w jednej dziedzinie przenosi się na inną, całkowicie odmienną? A jeśli chodzi o kwestie tak fundamentalne jak charakter, to czy dotrzymywanie słowa i lojalność albo bohaterstwo w czasie wojny oznaczają takie same zachowania w czasie pokoju, gdy bohater staje się zwykłym człowiekiem?

Z pewnością wiele osób jest przekonanych, że tak być musi, a przynajmniej powinno. Że w osobistych wyborach i decyzjach odzwierciedla się prawdziwa natura osób zajmujących publiczne stanowiska. I że to, jakiemu systemowi wartości ktoś hołduje prywatnie, jest prawdziwą miarą tego, czy udźwignie on publiczne obowiązki, czy też się pod nimi ugnie.

Pozostaje jeszcze kwestia oceny. Pojawią się z pewnością głosy, że polityk, który znalazłby się w podobnej sytuacji dzięki własnemu niestosownemu zachowaniu czy złej decyzji w życiu prywatnym, okazał słabość charakteru, która może zaważyć na podejmowaniu decyzji politycznych istotnych dla całego Gwiezdnego Królestwa Manticore. Pytanie, czy taki zarzut jest słuszny czy nie. Jest | zbyt wcześnie, by na to pytanie odpowiadać, można by rzec nawet, że jest zbyt wcześnie, by w ogóle je zadać, skoro na razie nie ma żadnego potwierdzenia, iż plotki te mają cokolwiek wspólnego z prawdą.

Ale pytania te zostały już zadane. Może jeszcze nie na głos, ale każdy, kto usłyszał o tej historii, z pewnością sam je sobie zadał. A to oznacza, że choć to może nierozsądne czy nie w porządku, ale musimy te odpowiedzi znaleźć, choćby po to, by uznać, że pytania te nigdy nie powinny były zostać zadane. Mówimy bowiem o naszych przywódcach, o mężczyźnie i kobiecie uwielbianych przez nas wszystkich w czasie wojny, których zdolność oceny i podejmowania właściwych decyzji w czasie pokoju mogą okazać się krytyczne dla bezpieczeństwa i dobrobytu Królestwa.

Być może też wyniknie z tego lekcja, że nikt nie jest I doskonały, a błędy popełniamy wszyscy, bohaterowie zaś I są tylko ludźmi. Nie jest uczciwe ani sprawiedliwe wymagać, by dany człowiek był najlepszy w każdej dziedzinie i pod każdym względem. By równie dobrze kierował krajem, jak i prowadził wojny. Być może okaże się, że bohaterów wynieśliśmy zbyt wysoko — na takie moralne wyżyny, że żaden śmiertelnik nie byłby w stanie ich osiągnąć. I jeśli okaże się, że spadli z nich niczym mityczny i Ikar, czy wina będzie po ich stronie — czy po naszej?” Artykuł był potwornie niszczący nie z powodu tego, co w nim napisano, lecz z uwagi na to, iż doskonale przygotował grunt dla tych, które ukazały się po nim. Autorzy byli konserwatystami, postępowcami, liberałami i niezależnymi z osobistych powodów oddanymi rządowi. Wzbudzał wątpliwości, a podane to zostało w sposób na pozór obiektywny, toteż tym bardziej przekonujący.