Выбрать главу

— Jak rozumiem, modernizacja Werewolfa jest prawie skończona — to było stwierdzenie, nie pytanie.

— Teoretycznie okręt za dwa tygodnie powinien opuścić stocznię, ale sądzę, że trochę się to opóźni. Po rozpoczęciu rozmów pokojowych tempo pracy stoczniowców nieco spadło, a odkąd zaczęto redukować stan floty, znacznie spadło.

— Wiem i choć generalnie mi się to nie podoba, w tym konkretnym przypadku nie mam nic przeciwko sensownemu poślizgowi. Wydaje mi się, że mamy jeszcze trochę czasu, nim wydarzenia w Konfederacji nabiorą tempa, a Admiralicja potrzebuje miesiąca, by zebrać wszystkie okręty, które mają wzmocnić stację Sidemore.

— Miło mi to słyszeć, bo to opóźnienie zaczynało mnie niepokoić.

— Żaden kapitan tego nie lubi, Rafę, a zwłaszcza flagowy, bo może przez to stracić w oczach admirała. Ja też byłam kapitanem flagowym i wiem, że niewiele można zrobić, by pogonić stoczniowców.

— Nie chodzi tylko o poślizg w remoncie, ma’am — przyznał Rafę. — Kapitan Thurmond, mój dowódca skrzydła, jest na urlopie, i to długim. Jego żona zginęła w wypadku na planecie Gryphon, a mieli trójkę dzieci. Nie sądzę, by szybko wrócił do służby. A już na pewno nie, gdy okręt wyjdzie za stoczni.

— Wiem i na twoim miejscu nie martwiłabym się tym. Dostaniesz nowego dzięki uprzejmości admirał Draskovic. Wierzę, że już się spotkaliście z kapitanem Tremaine’em.

— Scotty?! Załatwiła mi pani Scotty’ego! — Cardones uśmiechnął się szeroko. — Harknessa też?

— Gdzie jeden, tam i drugi, zapomniałeś?

— Zacznę wierzyć w cuda! — Cardones przyjrzał się jej podejrzliwie. — Musiała mieć pani niezły dar przekonywania w rozmowie z admirał Draskovic.

Honor zbyła ten komentarz milczeniem.

— A kogo jeszcze pani z niej wydusiła, jeśli wolno spytać?

— Cóż… dowódcę jednej grupy wydzielonej nazwiskiem Truman, drugiej, niejakiego McKeona, Fritza Montoyę jako głównego lekarza, kapitan Andreę Jaruwalski jako oficera operacyjnego i komodor Brigham jako szefa sztabu. Ale ją zwolnił na moją prośbę admirał Matthews. I jeszcze jedną albo dwie osoby, ale to wszystko.

— Żałuję, że nie słyszałem tej rozmowy — westchnął Rafę. — Więc będzie jak za starych czasów.

— Mam nadzieję, że nie. To dobry, solidny zespół, ale wolałabym nie znaleźć się znów w tak krytycznej sytuacji jak na placówce Basilisk.

— Wcale mnie to nie dziwi, ma’am. Straciliśmy sporo ludzi, ale wykonaliśmy zadanie. W systemie Yeltsin tak samo, prawda? — spojrzał jej w oczy i poczekał, aż przyzna mu rację, choć wyglądało to nieco wymuszenie. — W takim razie teraz też wykonamy. Przynajmniej mamy w tym wprawę.

— Większą niżbym chciała.

— Życie jest brutalne, ma’am.

— Niestety, jest — Honor upiła piwa i skrzywiła się, gdy jej chronometr pisnął. — Przykro mi, Rafę, ale mam spotkanie z Maxwellem i Odomem. Zanim wyruszę, muszę ustalić parę spraw związanych z zarządzaniem księstwem.

— Nie ma sprawy, ma’am. Sądzę, że takich drobiazgów ma pani na głowie całą masę, biorąc pod uwagę, iloma oficjalnymi osobistościami jest pani równocześnie.

— Niestety, tu się nie mylisz — przyznała z uczuciem. — Będę jeszcze musiała zjawić się na Graysonie, żeby poczynić podobne ustalenia. Zamierzam lecieć Tankersleyem i mam nadzieję wrócić, nim Werewolf opuści stocznię, ale nie mogę tego zagwarantować.

— Jakoś przeżyjemy do pani powrotu, ma’am — zapewnił ją Rafę.

— Wiem. Przywiozę ze sobą Mercedes. Według ostatnich informacji z kadr, Alistair powinien przybyć pojutrze na Hephaestusa, a kapitan Jaruwalski jest w Królestwie. Nie znasz jej, ale jest dobra, Rafę, naprawdę dobra. Jutro zresztą zapraszam cię na obiad, będzie niewielu gości, sami swoi. Alice powinna zdążyć, jeśli nie, zjawi się dzień później; powinieneś sobie bez niej poradzić. A we czwórkę dacie radę ze wszystkim do czasu, aż wrócę z Mercedes. Jeśliby się nie dało, grajcie na zwłokę. Wyjaśniłam w Admiralicji, że moje obowiązki jako patronki Harrington mogą spowodować pewne opóźnienie w rzeczywistym objęciu dowodzenia, więc nikt nie powinien siedzieć wam na karku i was ponaglać.

— Jestem pewien, że admirał McKeon i admirał Truman poradzą sobie z każdą biurwą niezależnie od płci w czasie pani nieobecności, ma’am — uspokoił ją Cardones.

— A jeśli sobie nie poradzą, wiem, kto to zrobi — zapewniła go Honor ze złośliwym błyskiem w oczach. — Scotty i sir Horace także powinni być na obiedzie. Więc jeśli sprawy zaczną wymykać się spod kontroli, pamiętaj, że Harkness ma podejście do komputerów. Wpuść go do bazy danych Admiralicji na moją prośbę.

ROZDZIAŁ XVII

— Powtórz mu to, Mecia — poleciła kapitan Erica Ferrero dowodząca ciężkim krążownikiem HMS Jessica Epps. — I powiedz, że następny raz nie poprosimy.

— Aye, aye, ma’am! — potwierdziła porucznik Mecia McKee, oficer łącznościowy.

I odwróciła się do klawiatury, odruchowo chowając pasmo rudych włosów za lewe ucho. Uaktywniła mikrofon i powiedziała:

— Niezidentyfikowana jednostka, macie wyłączyć napęd i przygotować się do przyjęcia grupy abordażowej. Powtarzam, macie wyłączyć napęd i przygotować się do przyjęcia grupy abordażowej. Jeśli nie wykonacie polecenia, użyjemy siły. To ostatnie ostrzeżenie. Jessica Epps bez odbioru.

Czerwony symbol na głównym ekranie taktycznym w żaden sposób nie zareagował na ten komunikat — nadal uciekał z maksymalnym przyspieszeniem, co było zdecydowanie głupim posunięciem. Fakt, że jednostka była mniejsza, więc powinna być w stanie rozwinąć przyspieszenie większe o przynajmniej 30–40 g od ciężkiego krążownika, ale tak się pechowo dla jej załogi składało, że Jessica Epps była wyposażona w kompensator bezwładnościowy najnowszej generacji, co przy 80% mocy redukowało tę przewagę do 21 g, a gdyby Ferrero dała naprzód, ryzykując przeciążenie kompensatora, jej okręt byłby szybszy. Nie miało to zresztą akurat znaczenia, bo Jessica Epps zaskoczyła niezidentyfikowaną jednostkę lecącą z niewielką prędkością. To właśnie wzbudziło podejrzenia oficera taktycznego, a w połączeniu z pozycją tuż przy granicy przejścia w nadprzestrzeń, niewielką masą i kursem prosto na słońce systemu Adelaide, było bardziej niż podejrzane. Jeśli jednostka wielkości małej fregaty leciała tak wolno w głąb systemu, prawdopodobnie byli to piraci lub korsarze czekający na łup. Frachtowce zawsze wychodziły z nadprzestrzeni z niewielką prędkością i blisko granicy przejścia. I wtedy były najbardziej podatne na atak, podobnie jak okręty wojenne, bo sensory potrzebowały czasu, by zacząć ponownie funkcjonować w normalnej przestrzeni. Krótkiego czasu, ale jednak, a załoga nie widząca niczego nie jest w stanie podjąć żadnej akcji, a nawet gdy już dostrzeże zagrożenie, to frachtowce są jednostkami powolnymi i nieruchawymi. W połączeniu z zaskoczeniem ich szanse na umknięcie szybszemu piratowi są niewielkie.

Tym bardziej że wystarczyło, by pirat miał frachtowiec w zasięgu broni pokładowej, by próba ucieczki dobiegła końca. Dlatego ulubionym sposobem polowania piratów było krążenie w pobliżu granicy przejścia z niewielką prędkością i kursem zbliżonym do przyjmowanych przez frachtowce. Rozwinięcie zbyt dużej prędkości groziło przegonieniem potencjalnej ofiary lub daniem jej czasu na ucieczkę w nadprzestrzeń. Zbyt małej zaś — wymknięciem się ofiary przez gwałtowne zmiany kursu i ucieczkę w nadprzestrzeń, nim agresor będzie miał go w zasięgu rakiet.