Выбрать главу

A to mogło sugerować, że cały incydent miał jeszcze inny, znacznie groźniejszy podtekst — miał stanowić ostrzeżenie, iż Imperialna Marynarka dysponuje znacznie nowszym i groźniejszym uzbrojeniem, niż zakładano. Co w zupełnie innym świetle stawiało zachowanie kapitana Gortza…

— Mecia, przygotuj się do nagrania wiadomości — poleciła, przerywając rozmyślania.

— Aye, aye, ma’am… gotowe.

— Kapitanie Gortz — oznajmiła zimno Erica Ferrero. — Mówi kapitan Ferrero. Pańska obcesowa interwencja w pościgu za podejrzewaną o piractwo jednostką stanowi naruszenie ustalonych zasad i przepisów prawnych sygnowanych tak przez Imperium Andermańskie, jak i przez Gwiezdne Królestwo Manticore. Zniszczenie tegoż okrętu przez pana doprowadziło do śmierci całej jego załogi, nim zostało jednoznacznie ustalone, czy parała się piractwem czy nie. Nie oddał pan strzału ostrzegawczego, czego wymagają przepisy prawa międzyplanetarnego, popełnił więc pan morderstwo z premedytacją, nie dając tym ludziom szansy poddania się. Protestuję przeciwko takiemu zachowaniu łamiącemu wszelkie obowiązujące konwencje prawne i złożę pisemny protest zarówno w swoim dowództwie jak i w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Będę rekomendowała natychmiastowe wszczęcie postępowania przeciwko panu i pańskim oficerom przez powołane do tego międzyplanetarne organy sprawiedliwości. Z niecierpliwością oczekuję dnia, w którym zostanie pan postawiony w stan oskarżenia za swoje dzisiejsze postępowanie. Ferrero, bez odbioru.

— Nagrane, ma’am — potwierdziła cicho Mecia. Ferrero skrzywiła się w duchu, słysząc ten ton, ale wiedziała, że nie mogła inaczej postąpić. Musiała ostro zareagować na postępowanie Gortza, zwłaszcza jeśli działał na rozkaz i była to próbka nowej polityki Imperialnej Marynarki wobec RMN. Dowództwo zawsze może się wycofać z tak ostrego stanowiska, ale dopóki się nie dowie, co zaszło, ona musiała zrobić wszystko, by władze Imperium zastanowiły się, czy naprawdę opłaca się dążyć do konfrontacji.

— Wyślij ją, proszę — poleciła McKee i spojrzała na oficera astronawigacyjnego, porucznika McClellanda.

— James, zmień kurs tak, byśmy jak najszybciej dotarli do granicy wejścia w nadprzestrzeń. I oblicz najszybszą trasę do systemu Marsh.

— Aye, aye, ma’am — potwierdził niewysoki szatyn, jeden z niewielu mieszkańców Sidemore na okręcie, po czym zajął się obliczeniami.

Po chwili uniósł głowę znad klawiatury i polecił:

— Sternik, zwrot o sto osiemdziesiąt stopni, przyspieszenie 5-0-5 g. Proszę wykonać.

— Aye, aye, sir… Jest zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i przyspieszenie 5-0-5, sir.

Jessica Epps zgrabnie wykonała manewr i zaczęła zbliżać się do granicy przejścia w nadprzestrzeń.

— Hellbarde nas wywołuje, ma’am — zameldowała McKee. — Nalega na rozmowę z panią.

— Zignoruj go! — poleciła lodowato Ferrero.

— Aye, aye, ma’am — potwierdziła McKee.

A kapitan Ferrero skupiła uwagę na ekranie taktycznym fotela.

ROZDZIAŁ XVIII

Kobieta czekająca na Honor pod kopułą lądowiska dla promów miała nieco bardziej przetykane siwizną włosy niż w dniu, w którym pierwszy raz się spotkały, ale poza dystynkcjami na mundurze była to jedyna zmiana w jej wyglądzie. Mercedes Brigham była kontradmirałem w Marynarce Graysona, ale jak wielu „wypożyczonych” z Royal Manticoran Navy wolała czarny, lamowany złotem mundur od graysońskiego błękitno-granatowego. Nie chodziło tyle o kolory, ile o koszulę ze sztywnym kołnierzykiem i krawat, stanowiące nieodzowne elementy graysońskiego uniformu, i piekielnie niewygodne. W Królewskiej Marynarce miała stopień komodora. Ranga ta niepokoiła nieco Honor, gdyż była zbyt wysoka jak na szefa sztabu, ale znała Mercedes wystarczająco dobrze, by mieć nadzieję, że nie poczuje się obrażona. Tyle że nie miała pewności, czy ta nie przyjmie propozycji nowego przydziału wyłącznie z poczucia obowiązku i przyjaźni, a nie dlatego że naprawdę jej odpowiada.

Szeroki uśmiech i emocje Mercedes odebrane dzięki więzi z Nimitzem rozwiały te wątpliwości.

— Mercedes! — powitała ją, schodząc z rampy promu. I uśmiechnęła się, czując świeży wiatr pachnący roślinami i wiosennym deszczem. Po tygodniu oddychania nijakim powietrzem okrętowym była to miła odmiana, choć zdawała sobie sprawę, że nim graysońskie powietrze dotrze do jej płuc, przechodzi przez serię filtrów, toteż o jakimkolwiek naturalnym wietrze pod kopułą można było jedynie pomarzyć. Co do zapachów, nie miała pewności, i wolała nie sprawdzać. Tak było znacznie przyjemniej.

— Miło cię znów widzieć — dodała, ujmując dłoń czekającej.

— Mnie także, księżno — odwzajemniła Brigham i skinęła głową reszcie wysiadających, czyli pięciu gwardzistom.

Wolną ręką wskazała zapraszającym gestem limuzynę w barwach domeny Harrington.

— Proszę wsiadać, zaraz lecimy do Harrington.

— Nie do Austin? — zdziwiła się Honor.

— Nie, bo admirał Matthews musiał pilnie polecieć na Blackbird i wróci dopiero jutro rano, więc obaj z Protektorem zdecydowali, że sensowniej będzie pozwolić pani odpocząć w domu przed oficjalnym spotkaniem. Rodzina czeka z kolacją, a jak rozumiem, lord Clinkscales wraz z żonami też będzie obecny. Matka stwierdziła, że ma… kilka spraw do przedyskutowania.

Honor uśmiechnęła się krzywo, spodziewając się, co ją czeka. Im dłużej trwała kampania kłamstw, tym trudniej było jej utrzymać rodzicielkę na Graysonie. Allison Harrington nie była znana z łagodności charakteru i dobroci serca, jeśli ktoś zagrażał jej rodzinie, toteż gdyby zjawiła się na Manticore, przystąpiłaby natychmiast do zemsty. Honor bez trudu mogła sobie wyobrazić jej publiczne wystąpienia, w trakcie których z czarującym uśmiechem przejechałaby się po co najmniej tuzinie prominentów politycznych, zaczynając od „a nie mówiłam”, a potem przechodząc do subtelnych i niezwykle celnych inwektyw pod adresem każdego z osobna oraz jego protoplastów. Honor nie miała nic przeciwko zemście, ale nie w tej chwili — teraz miała poważniejszy problem i przede wszystkim była zbyt zmęczona.

— Lord Clinkscales także ma do pani kilka spraw i na pewno skorzysta z okazji — dodała Brigham. — To raczej wypełni pani wieczór, a jutro ma pani prywatną audiencję u Protektora w porze lunchu, a jeśli to pani odpowiada, to potem spotkanie z admirałem Matthewsem.

— Oczywiście, że odpowiada — Honor spojrzała na LaFolleta i dodała: — Nie krępuj się, wiem, że chcesz sprawdzić, czy w wozie nie kryje się zamachowiec albo nawet paru.

— Jeśli komandor Brigham da słowo, że nie spuściła go z oka, tym razem mogę darować normalne środki ostrożności, milady — odparł z powagą i błyskiem w oczach.

— Mercedes, wsiadamy! — poleciła Honor. — Trzeba korzystać z jego chwili słabości, bo długo nie potrwa!

Brigham parsknęła śmiechem i przepuściła ją przodem. Gwardziści jak zwykle utworzyli romb, a piąty zajął się bagażami. I w takim szyku dotarli do pojazdu.

Honor usiadła na tylnej kanapie luksusowej opancerzonej limuzyny i umieściła Nimitza na kolanach. Brigham usiadła obok, LaFollet naprzeciwko, a Mattingly uprzejmie, acz zdecydowanie przegonił kierowcę i zajął jego miejsce, Hawke zaś usiadł obok niego.

Maszyna płynnie się uniosła, a krążące w górze myśliwce zajęły miejsca z jej boków i z przodu, mimo że przelot do miasta był krótki.

— Omal nie zrezygnowałam z poproszenia o ciebie Matthewsa. — Honor spojrzała na Brigham. — Raz dlatego, że wiem, jak Alfredo na tobie polega, dwa, że nawet czasowe obniżenie stopnia nie jest rzeczą miłą.