Выбрать главу

— Choć przykro to mówić, pani ocena mojej nieodzowności jest mocno przesadzona — uśmiechnęła się Brigham. — A biorąc pod uwagę, że gdy się poznałyśmy, byłam przekonana, iż karierę skończę w stopniu porucznika, kwestia czasowego obniżenia rangi jakoś mnie nie boli. Zresztą o ile dobrze pamiętam, panią to też spotkało, milady.

— Spotkało. Ale chcę, żebyś wiedziała, jak doceniam to, że ty zgodziłaś się na to teraz.

— Jestem zaszczycona, że pani mnie wybrała — powiedziała cicho Brigham. — A poza tym nie tylko mnie dotyczy czasowe obniżenie stopnia.

— Wiem — przyznała posępnie Honor.

Mercedes miała na myśli damę Alice Truman, która podobnie jak Hamish, ale bez zachowania takich pozorów, stała się ofiarą czystki, gdy Admiralicją zaczął rządzić Janacek i jego klika. Honor pozostało dość kontaktów, by wiedzieć, co było powodem — była to zemsta za incydent z bufonem w stopniu flagowym, gdy Truman dowodziła Minotaurem. W połączeniu z faktem, iż wywodziła się z rodziny służącej w Royal Manticoran Navy prawie od tylu pokoleń co ród Alexandrów, jak i z tym, że o Janaceku wszyscy Trumanowie mieli opinię identyczną co Hamish, skończyło się na tym, że Alice wylądowała na połowie pensji, a jej polowy awans na wiceadmirała nie został potwierdzony.

To ostatnie sprawiło problem nawet Draskovic i Pierwszemu Lordowi Admiralicji, bo kontradmirał Truman awansowana w polu na wiceadmirała dowodziła lotniskowcami Ósmej Floty przez całą kampanię, która powaliła na kolana Ludową Marynarkę. Brak wiarygodnego uzasadnienia nie jest jednak problemem dla osób, którym pojęcie honoru i uczciwości jest obce, i tym razem nie przeszkodziło im to w niczym. Ponieważ Alice nie kryła swych opinii o ich posunięciach, oficjalnie powodem była „nie dająca się pogodzić różnica poglądów politycznych”. Jak Honor odkryła, był to pretekst, pod którym Draskovic usunęła jeszcze paru innych oficerów.

— Można powiedzieć, że jej pech to moje szczęście — dodała, siląc się na weselszy ton. — Janacek i Chakrabarti nie dadzą mi tylu okrętów, ilu potrzeba, bo albo nie będą ich mieli przez własną głupotę, albo nie będą chcieli, ale przynajmniej będziemy mieli doskonały sztab. Gdyby więc nie udało mi się wykonać zadania, wiadomo będzie z czyjej winy, prawda?

— Jakoś nie bardzo mogę się z tym wnioskiem zgodzić, choć ekipę zebrała pani, przyznam, imponującą. Zwłaszcza zaś nie mogę się doczekać spotkania z Rafe’em i Alistairem. Nie wspominając o Scottym i Harknessie! I obie uśmiechnęły się szeroko.

* * *

— To było wspaniałe! — westchnęła Honor, siadając wygodnie z błogim uczuciem wypchania.

Smętne wspomnienia lunchu stały na stole, przy którym oprócz niej zasiadał tylko Benjamin IX, Protektor Graysona. Znajdowali się na jednym z prywatnych tarasów pałacu, wyposażonym we własną kopułę. Bębnił po niej akurat deszcz, bo na zewnątrz szalała prawdziwa ulewa, a popołudniowe niebo było prawie czarne od burzowych chmur. Dzięki temu spokój i wygoda panujące na tarasie były tym przyjemniejsze.

Oprócz Nimitza, LaFolleta i major „Sparky” Rice, byli sami.

— Miło mi, że ci smakowało — uśmiechnął się Benjamin i sięgnął po wino. — Mój kucharz ściągnął przepis na tego Strogonowa od twojego ojca, a ciasto, którego, jak mnie pamięć nie myli, dokładałaś sobie dwa razy, jest według przepisu pani Thorne.

— Tak mi się właśnie wydawało, że znajomo smakuje. Ale Batson dodał czegoś do mięsa albo do sosu.

— Byłbym zaskoczony, gdyby tego nie zrobił. Ale co to mogło być takiego… — gospodarz wzruszył wymownie ramionami.

— Na pewno dilla, ale nie tylko… co by to nie było, ostrzeż go, że ojciec odpłaci mu pięknym za nadobne.

— Jeśli dobrze zrozumiałem twoją matkę, ze dwa tygodnie temu już to zrobił. A Batson nadal nie zdecydował, czy jest oburzony, że ojciec patrona włamał mu się do bazy danych z przepisami kulinarnymi w drodze rewanżu, czy też cieszy się z uznania, jakie było tego powodem.

— Zdecydowanie to drugie — zapewniła z przekonaniem Honor.

— Powiem mu — zapewnił Benjamin i przekrzywił głowę. — A jak twoi rodziciele i moje wnuki?

— W porządku. Rodziciele mają ochotę udusić coś z jedną trzecią populacji Manticore, zaczynając od premiera, a Howard już przygotował listę. Twoje wnuki oprócz tego, że zdrowe, są hałaśliwe do nieprzyzwoitości.

Bliźniaki obchodziły niedawno szóste urodziny i Honor była przerażona energią, jaką przejawiały. Dotyczyło to zwłaszcza Faith, choć brat niewiele jej ustępował. W połączeniu z dorastającymi właśnie kociętami Samanthy dawało to mieszankę, na samą myśl o której bolała głowa. Całemu towarzystwu najlepiej wychodziło objawianie się w miejscach, w których w żadnym wypadku nie powinno ich być. Treecaty wieść o nieobecności matki i powodach tego stanu rzeczy przyjęły lepiej, niż się spodziewała, po części dzięki obecności przybranych matek, a po części dlatego, że wychowały się wśród ludzi i miały nieco inne podejście do wielu spraw. Można byłoby je określić mianem „szerszego” albo „różnorodniejszego”.

— Wszyscy byli zachwyceni, że się zjawiłam — dodała, wracając do rzeczywistości. — Jeszcze mam siniaki na dowód.

— I bardzo dobrze. — Gospodarz upił wina i odstawił kielich gestem oznaczającym, że czas przejść do rzeczy.

Honor rozpoznała go bezbłędnie i teraz ona przekrzywiła głowę pytająco.

— Zaprosiłem cię na prywatny posiłek z paru powodów. Gdyby Katherine czy Elaine mogły nam towarzyszyć, byłyby tu także, ale Cat miała już umówione spotkanie w Stowarzyszeniu Żon Personelu Floty, a Alexandra dorobiła się grypy — wyjaśnił Benjamin. — Nie jest groźna, ale Alex jest prawie tak uparta jak Honor, jeśli chodzi o przyznanie, że nie czuje się dobrze, więc doprowadziła się do odwodnienia, nim ktokolwiek zorientował się, że choruje. Elaine musi więc być chwilowo domowym tyranem.

— Rozumiem i cieszę się, że to nic poważnego. O czym chciałeś porozmawiać?

— O paru problemach, o których nie chciałem mówić inaczej niż osobiście — głos miał spokojny, ale w oczach widać było napięcie wskazujące na troskę i zmęczenie ukrywane pod maską pogody.

Honor dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę, jak Benjamin się postarzał — wyglądał jak rówieśnik Ha-misha, a miał czterdzieści siedem lat standardowych, czyli był o trzynaście lat młodszy od niej. Podobna myśl przemknęła jej przez głowę wczoraj przy kolacji na widok Howarda Clinkscalesa.

Jak po większości jej graysońskich przyjaciół, zbyt starych, by zostać poddanych procesowi prolongu, gdy stał się on dostępny, widać było po nim wiek, jakby czas uparł się nadrobić zaległości. Benjamin naturalnie nie przypominał wyglądem Howarda, ale nie dało się ukryć, że jest już w średnim wieku — we włosach pojawiły się pierwsze siwe nitki, a na twarzy przybyło zmarszczek. A był przecież o pięć lat młodszy od LaFolleta…

Wolała tej myśli nie rozwijać, toteż odepchnęła ją i powiedziała:

— Chciałabym móc oświadczyć, że jestem zaskoczona.

— Ale nie jesteś — dokończył, przyglądając się jej równocześnie badawczo i współczująco.

A potem leciutko się wstrząsnął.

— Nie zapytałem cię o to, czy plotki o tobie i White Havenie są w jakimkolwiek stopniu prawdziwe, z dwóch powodów. Oboje temu zaprzeczyliście, a nigdy nie słyszałem, by którekolwiek z was skłamało nawet w błahej sprawie, a ta taka nie jest, a po drugie, to wasza sprawa, nie moja. A już zupełnie nie High Ridge’a i jego przydupasów. Wiem, że nie musisz tego słuchać ode mnie, ale tak się składa, że ja muszę to powiedzieć, bo zasługujesz na moją pomoc w tej kwestii tak jako przyjaciela, jak i lorda lennego. Niestety, jest też trzeci powód: musisz znać moją opinię, bo niestety powinniśmy porozmawiać o tym, jak ta cała zakłamana kampania wpłynęła na stosunek Graysona do Królestwa.