Выбрать главу

Co było przejawem niewybaczalnego otumanienia.

— Co najmniej — potwierdził Benjamin. — Nie zdołaliśmy też jednoznacznie stwierdzić, gdzie znikają te pieniądze. Powodów jest kilka: to naprawdę olbrzymi kraj i ma tak potężny rynek wewnętrzny, że może on wchłonąć większe kwoty bez śladu. Był też tak długo zdestabilizowany, że niemożliwe jest wykrycie nawet jak najbardziej legalnych miejsc, w które szłyby mniejsze sumy. Natomiast nie sądzimy, aby tak było, a raczej jest tak do pewnego stopnia — jest jedno miejsce, w które trafia cała ta kwota, i to właśnie najmniej nam się podoba.

— Co to za miejsce?

— Supertajny projekt rozpoczęty jeszcze przez Komitet bezpieczeństwa Publicznego przed zamachem McQueen, kontynuowany przez Pritchart i Theismana. Wiemy tylko tyle, że nosi kryptonim „Bolthole” i że przez cały czas, nawet w okresie najgorszych problemów finansowych i klęsk, Pierre oraz Saint-Just przeznaczali na ten cel olbrzymie kwoty. Teraz może są to mniejsze pieniądze, ale nadal dluże. Wiemy też na pewno, że blisko związana z tym projektem od czasu przejęcia władzy przez Theismana i Prithart jest pewna oficer, którą, jak sądzę, znasz.

— Ja? — zdumiała się Honor.

— A ty — potwierdził z posępnym rozbawieniem gospodarz. — Wiceadmirał Shannon Foraker.

— O szlag! — westchnęła Honor. — Jesteś pewien?

— Nie mamy stuprocentowej pewności, ale jej nazwisko pojawiło się na liście awansów, a nigdzie nie możemy jej znaleźć. Od dwóch niezależnych źródeł w Republice otrzymaliśmy też wiadomości łączące ją z projektem „Bolthole”. Jedno donosi, że Foraker kieruje tym projektem. Nie zdołaliśmy tego potwierdzić, ale gdybym był na miejscu Theismana i odziedziczył ściśle tajny ośrodek badawczo-konstrukcyjny zajmujący się nowymi systemami uzbrojenia i unowocześnianiem floty i miałbym do dyspozycji kogoś o uzdolnieniach Foraker, to właśnie jej dałbym dowództwo tego ośrodka.

— No to jest nas dwoje. I masz rację: to znacznie groźniejsze od sporu z Imperium na temat Konfederacji. Tylko jakoś nie mogę uwierzyć, że Thomas Theisman chce wznowić działania wojenne. Jest na to zbyt inteligentny i rozsądny.

— Jestem skłonny zgodzić się z twoją oceną, ale Pritchart to niewiadoma, a to ona jest prezydentem. A poza tym oboje możemy mylić się w ocenie Theismana, a nawet jeśli nie, to on i Pritchart nie są dyktatorami i nie działają w próżni.

— A nawet gdyby byli i nie mieli ochoty na dalszy ciąg wojny, elementarny zdrowy rozsądek nakazuje wyrównanie poziomu technicznego choćby po to, by pozbawić nas przewagi taktycznej, skoro mają taką możliwość. Gorzej — nieskorzystanie z niej byłoby niewypełnieniem obowiązków, jakie na nich spoczywają.

— I to właśnie najbardziej martwi Grega. I mnie także. Jak również i to, że nikt, nawet moi agenci, nie znają żadnych efektów programu „Bolthole”. Minęły prawie cztery standardowe lata, a wyposażenie i uzbrojenie ich okrętów jest dokładnie takie samo, jak w chwili przerwania walk. Uważasz, że flota, która dokładnie wie, czym ją pokonano, potrzebowałaby aż tyle czasu na opracowanie i uruchomienie choćby jednego nowego systemu uzbrojenia? — Nie — przyznała cicho Honor.

I sklęła się w duchu za karygodną głupotę — przez cały ten czas nie zwróciła na to uwagi, a przecież była to jawna bzdura mimo ślicznych, okrągłych i nieprawdziwych analiz wywiadu.

— Wniosek jest tylko jeden — dodał Protektor. — Robią to samo co Królewska Marynarka przed rozpoczęciem operacji „Buttercup”. I to jest prawdziwy powód, dla którego obaj z Wesleyem nadal tak ostro rozbudowujemy flotę mimo coraz większego sprzeciwu w obu izbach. Będziemy ją rozbudowywali, jak długo zdołamy, ale w naszej ocenie nie potrwa to niestety dłużej niż dwa, może trzy lata standardowe. Potem będziemy musieli znacznie ograniczyć wydatki na te cele albo nawet zaprzestać rozbudowy w ogóle.

Honor przytaknęła. Wolała mu nie mówić, że zbyt wielu polityków w Królestwie podziela zdanie rządu, iż obsesja Protektora w sprawie rozbudowy floty odzwierciedla jego megalomanię. Skoro wojna się skończyła, jak uważali, po co państwu składającemu się z jednego systemu planetarnego flota trzecia co do wielkości po Marynarce Republiki i Royal Manticoran Navy. A Marynarka Gray-sona składała się z prawie stu okrętów liniowych i to co do jednego superdreadnoughtów rakietowych. Poza tym w jej skład wchodziło kilkanaście lotniskowców tak rodzimej budowy, jak i zbudowanych w stoczniach Królestwa. Jedynie dzięki zwiększeniu stopnia zautomatyzowania i dużej liczbie zdemobilizowanych ludzi z RMN zdołano obsadzić je załogami. Spowodowało to także skandaliczny wzrost liczby pracujących na Graysonie kobiet jako skutek uboczny. Natomiast Benjamin nie musiał jej tłumaczyć, jak rujnującym finansowo obciążeniem była taka polityka rozbudowy floty.

— Przekazaliście te informacje Jurgensenowi? — spytała po chwili.

— Próbowaliśmy, ale cierpi na specyficzną odmianę silnej ksenofobii. Jeśli coś mu nie pasuje do rządowo zleconego obrazu, a nie pochodzi z jego własnych źródeł, po prostu jest wymysłem albo nie istnieje.

— A wy nie jesteście jego źródłem — dodała Honor.

— Zgadza się.

— Naturalnie jest też druga możliwość: nie wprowadzili niczego nowego do użytku, bo niczego nie mają. Przynajmniej w sensownych ilościach. A Theisman na pewno nie popełni błędu odkrywania kart po kawałku.

— Co oznacza, że jak powiedziałem, robi to samo co RMN przed rozpoczęciem ostatniej ofensywy.

— Masz dar do miłych przewidywań, wiesz? — mruknęła zgryźliwie.

— Robię, co mogę, by goście się nie nudzili. Skoro tak doceniasz moje wysiłki, mam dla ciebie chyba jeszcze jedną niespodziankę — powiedział Benjamin dziwnie niechętnie.

Nimitz zastrzygł uszami, czując dziwną mieszankę jego emocji, a Honor spytała ostrożnie:

— Jaką?

Protektor westchnął i zastrzegł:

— To jest nieoficjalna wiadomość.

I poczekał, aż Honor ruchem głowy potwierdzi, że rozumie.

— Jak na razie są to jedynie niepotwierdzone i niedokładne pogłoski, głównie z kręgów dyplomatycznych. Ale wszystkie dotyczą tego samego.

I zamilkł.

— Czyli czego? — ponagliła, gdy milczenie się przeciągało.

— Erewhonu. Wiesz, że tak władze, jak i mieszkańcy planety byli prawie tak samo wściekli, gdy High Ridge przyjął bez konsultacji propozycję rozejmu. Ale w ich przypadku chodzi o coś jeszcze: rząd Cromarty’ego coś im obiecał po zakończeniu wojny, a rząd High Ridge’a się z tego wycofał. Dla ludzi z Erewhonu złamanie słowa czy to w interesach, czy prywatnie to najgorsze, co można zrobić. To zdrada, chamstwo i hańba w jednym.

Honor pokiwała głową — Benjamin nie przesadzał. Władze Erewhonu, przystępując do Sojuszu, zdecydowały się zerwać traktat z Ligą Solarną, co nie było łatwą decyzją. Fakt, Sojusz dawał większe gwarancje bezpieczeństwa, a zagrożenie ze strony Ludowej Republiki Haven wisiało nad Erewhonem znacznie dłużej niż nad Graysonem. Ale to także zwiększyło ich rozczarowanie i wściekłość za cios w plecy, za jaki uznano samowolną zgodę rządu High Ridge’a na zawieszenie broni.

— Greg nie ma na to dowodów, ale w ciągu ostatnich kilku tygodni pojawiło się kilka niezależnych od siebie sugestii, że władze Erewhonu zastanawiają się nad… przemyśleniem swego stosunku wobec Republiki Haven — dodał Benjamin.