Выбрать главу

— Bez obaw: dowiesz się dziś na kolacji.

— Co ty znowu kombinujesz?

— Ja?! Absolutnie nic. Ale jakbyś zapomniała, Abigail Hearns ukończyła akademię, a gdyby to także umknęło twej pamięci, Rachel niedawno obchodziła szesnaste urodziny. Zgadnij, kto chce pójść w ślady Abigail?

— No proszę… — wykrztusiła Honor, z trudem opanowując wesołość.

Nimitz niczego nie próbował ukrywać i bleeknął radośnie, za co Benjamin obdarzył go pełnym niesmaku spojrzeniem.

— I z czego się cieszysz? — spytał retorycznie. — Z Hippera też nie ma żadnego pożytku.

— Przyznaję, że czas może nie jest idealnie wybrany — powiedziała ostrożnie Honor. — Ale Abigail poradziła sobie doskonale, a sądzę, że Rachel poradzi sobie jeszcze lepiej. A między nią a sukcesją są Bernard, Raoul i Michael, nie wspominając już o tym, czy patroni zaakceptowaliby Protektora płci żeńskiej. I ty, i ja wiemy, że nie.

Więc o co chodzi?

— Wiem, że nie jest już moją ewentualną następczynią. Cat i Elaine powtarzają mi to do znudzenia, choć na szczęście nie w obecności Rachel. I jako Protektor Graysona przyznaję, że w innych okolicznościach byłby to doskonały pomysł, ale teraz, gdy stosunki między naszymi państwami są tak napięte, a patroni coraz bardziej protestują przeciwko bliskim związkom z Królestwem, zapisanie się najstarszej córki Protektora do akademii Royal Manticoran Navy jest proszeniem się o dodatkowe problemy, jeśli nie receptą na katastrofę.

— Co do tego masz rację, ale by zostać przyjętą, musi mieć ukończone siedemnaście lat standardowych. Daje ci to rok, a przez rok wiele może się zmienić.

— A równie wiele może pozostać bez zmian! Nie chciałbym być zmuszony najpierw wyrazić zgodę, a potem złamać słowo. Nigdy tego nie zrobiłem i nie chcę teraz zaczynać, nawet jeśli powodem byłaby racja stanu.

— To dlatego, że jesteś dobrym ojcem. Zrobimy tak: porozmawiam z nią dziś po kolacji, jeśli naturalnie chcesz. Znam ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że jest na bieżąco z sytuacją polityczną w Królestwie, czy się wam do tego przyznaje czy nie. Musi zdawać sobie sprawę, że obecnie na twoją decyzję w rozmaity sposób wpływa wiele czynników politycznych, a niektóre z nich będą także miały wpływ na nią. Mimo to może faktycznie lepiej przyjmie ode mnie niż od ciebie tłumaczenie, że robienie za ruchomy cel dla bandy takich skurwieli jak High Ridge, Hayes czy Clausel nie jest miłym przeżyciem, w związku z czym może się okazać niemożliwe wysłanie jej w przyszłym roku na wyspę Saganami. Ty jesteś jej ojcem, więc bunt nastolatki przeciw autorytetom i inne takie mogą wpłynąć na to, jak przyjmie twoje wyjaśnienia, a ja jestem po prostu ciotką Honor, której choć raz na coś może się przyda sława admirał Harrington.

ROZDZIAŁ XIX

— Jordin, spójrz na to!

Jordin Kare uniósł głowę znad ekranu i obrócił się wraz z fotelem, słysząc głos doktora Richarda Wixa. Wix był blondynem o nieco niechlujnej brodzie i wąsach znacznie jaśniejszych od czupryny i brody. Cieszył się zasłużoną reputacją osobnika rozrywkowego i lubiącego się bawić i miał przydomek „Radosny Miś”, choć skąd on się wziął, Kare nie miał pojęcia. Był poza tym także nader kompetentnym astrofizykiem, a co ważniejsze, miał rzadki dar intuicyjnego dostrzegania współzależności danych. Kare był przekonany, że Wix bardziej działa na wyczucie, niż opiera się na obliczeniach i analizach.

— O co chodzi? — spytał.

— Cóż, nie jestem pewien, ale jeśli się poważnie nie mylę, to na podstawie danych z ostatniego przelotu załogi admirał Haynesworth da się ustalić wektor podejścia; właściwie to już go ustaliłem — poinformował go spokojnie Wix.

— Co?! — Kare zgoła magicznym sposobem znalazł się obok niego i przez ramię zajrzał na to, co pokazywał ekran komputera Wixa.

Magicznym, bo w żaden sposób nie przypominał sobie, by się poruszył.

— To niemożliwe! — jęknął. — Jakim cudem możemy mieć już wektor podejścia?!

— Złośliwość Pana Boga? — zasugerował Wix.

— Cholernie zabawne! — Kare pochylił się bardziej i wpisał na klawiaturze nowe polecenie.

Obraz zmienił się po paru sekundach, a Kare zaklął pod nosem w sposób, którego z pewnością nie pochwaliłby jego rabin.

— A widzisz? — spytał z lekką urazą Wix.

— Rzeczywiście, widzę — przyznał Kare, nie mogąc oderwać wzroku od serii strzałek i danych wypisanych w słupku obok. — Zdajesz sobie sprawę, jak astronomicznie małe, przepraszam za to może niestosowne porównanie, są szanse czegoś… czegoś takiego?

— Przemknęło mi przez myśl — zgodził się Wix. — Ale zaraz uciekło. W mojej ostrożnej zresztą ocenie z sześć do siedmiu miesięcy powinno nam zająć znalezienie locusa, a co dopiero samego wektora. Ale go znaleźliśmy, a dane grawitacyjne nie pozostawiają raczej miejsca na wątpliwości, prawda?

— Nie pozostawiają — zgodził się Kare.

Po czym wyprostował się i zmarszczył brwi, analizując niesamowite wręcz konsekwencje odkrycia Wixa. Obaj z Reynaudem zdołali skutecznie ukryć przed politykami stopień zaawansowania poszukiwań. Tej nowiny jednakże ukryć nie zdołają, bo jak słusznie Wix zauważył, oszczędzała ponad pół roku poszukiwań i obliczeń. Bardziej prawdopodobne było, że prawie rok standardowy. Politycy mogą się wściec, gdy dowiedzą się, jak doszło do tego, że ich zausznicy w Agencji nie mieli o niczym pojęcia. Z drugiej jednak strony…

* * *

— To wspaniała wiadomość! — oceniła entuzjastycznie hrabina New Kiev.

W opinii High Ridge’a była niezrównana w niepotrzebnym powtarzaniu oczywistego, ale tym razem mógł zrozumieć powody jej radości.

Zebranie dla bezpieczeństwa zwołał w sali konferencyjnej pod siedzibą premiera. Pomieszczenie przykrywała pięćdziesięciometrowa warstwa ziemi i cerambetu, choć dołożono wszelkich starań, by wewnątrz w niczym nie przypominało bunkra. Drogie i eleganckie meble, puszysty błękitno-srebrny dywan w barwach Domu Winton oraz ręcznej roboty drewniany stół konferencyjny, a nade wszystko programowalna ściana holograficzna z widokiem na Zatokę Jasona potęgowały wrażenie, że są w jednej z sal rezydencji.

Mimo to wszyscy obecni zdawali sobie doskonale sprawę, jak głęboko pod ziemią się znajdują. I jak nieprawdopodobne jest, by ktokolwiek był w stanie ich podsłuchać.

— Zgadzam się, że to wspaniała nowina — odezwał się Stefan Young. — Wszystkich zelektryzuje nadzieja na nową trasę handlową i nowy rynek. Jako minister handlu jestem zachwycony tą perspektywą. Niemniej jednak ogłoszenie odkrycia może spowodować pewne trudności…

— Na szczęście nie z rodzaju tych nie do przezwyciężenia — odparł High Ridge z lekkim grymasem, który starannie ukrył przed New Kiev.

To nie był odpowiedni moment, by jej przypominać o finansowych kwestiach związanych z Agencją. Dlatego właśnie chciał, by Melina Makris znalazła się na stosownej pozycji w Agencji Zwiadu Kartograficznego. Makris dobrze wiedziała, wobec kogo powinna być lojalna, a stanowiła doskonałe ogniwo pośrednie między rozliczeniami a New Kiev, co było nieodzowne, biorąc pod uwagę, w jak nieprzewidywalny sposób dawało o sobie znać sumienie polityczne tej ostatniej. High Ridge podejrzewał, że był to jakiś mechanizm obronny niezrównoważonego umysłu, bo odzywała się zawsze w sprawach drobnych, nigdy w poważnych, jakby jej podświadomość zapobiegała przyznaniu się do grubych grzechów.

— Naturalnie że nie — zawtórowała mu entuzjastycznie Descroix. — To największe odkrycie od dziesięcioleci, nie od wieków. Manticore Junction to źródło dobrobytu Królestwa. Nowy terminal oznacza zwiększenie ruchu, a to spowoduje boom gospodarczy największy od prawie stu standardowych lat. A wszystko to dzięki stworzonej przez nas Agencji.