Выбрать главу

— I to jest także oficjalna opinia prezydent Pritchart? — spytał neutralnym tonem McGwire.

— Na podstawie wielu rozmów na podobne tematy jestem pewien, że taka będzie — odpowiedział równie neutralnym tonem Giancola. — A ponieważ mam pewność, że znam jej stanowisko, nie uważałem za konieczne marnować jej cennego czasu na kolejną naradę na ten sam temat.

— Rozumiem… — powtórzył McGwire. — Zresztą sądzę, że próba odwiedzenia Imperium od zrealizowania od dawna znanych planów względem Konfederacji to nie nasz interes. Zwłaszcza że, postępując tak, ułatwilibyśmy życie Królestwu.

— Dopóki nie wyniesie się z naszych systemów, na pewno nie — dodał Younger.

— Też mi to przyszło do głowy — przyznał Giancola. — Zwróciliście może uwagę, że Admiralicja Królewskiej Marynarki właśnie poinformowała o wysłaniu znacznych posiłków do stacji Sidemore… Nie? Jason, bądź uprzejmy…

— Według ostatnich danych, jakie przedstawił wywiad komisji do spraw floty, wysyłają co najmniej pięć eskadr liniowych i eskadrę lotniskowców. To oczywiście przestarzałe informacje, bo kurier leciał tu z Trevor Star prawie dwa tygodnie, okręty więc powinny być już w drodze, ale wywiad floty uważa, że mają lekkie opóźnienie. W ten sposób z naszej okolicy zniknie spora liczba okrętów. Aha, na dowódcę wyznaczyli Harrington.

— Harrington, powiadasz? — mruknął McGwire.

— Właśnie. A wszyscy wiedzą, że ona i High Ridge nienawidzą się serdecznie — dodał Arnold. — Ale nawet on ma najwyraźniej świadomość, że Harrington jest ich najlepszym oficerem. Skoro są gotowi wysłać ponad trzydzieści okrętów liniowych i powierzyli dowództwo komuś takiemu sugeruje to, że są gotowi do raczej zdecydowanego sprzeciwienia się Imperium.

— A sądząc po pytaniu ambasadora von Kaiserfesta, Imperium jest równie zdecydowane zrealizować swoje plany, nieprawdaż? — uśmiechnął się McGwire.

— Też odniosłem takie wrażenie. A gdyby żadna ze stron nie ustąpiła, Królestwo musiałoby wysłać do Konfederacji więcej okrętów. Co przypadkiem oznacza, że zniknęłyby one z naszego bezpośredniego sąsiedztwa.

— Nie jestem pewien, czy podoba mi się sposób, w jaki to mówisz. — McGwire nagle spoważniał. — Skomplikowanie życia High Ridge’a i Descroix, z którym nie mielibyśmy nic wspólnego, a świadome dążenie do kolejnej konfrontacji zbrojnej z Królestwem to dwie różne sprawy. Zapomniałeś, co z nami zrobiła ich Ósma Flota? Ja nie, i zapewniam cię, że niezależnie od różnic w poglądach na temat nowego stanowiska w negocjacjach między mną a Pritchart nie wesprę rozwiązań, które mogłyby nas zbliżyć do wznowienia walk.

— Ja także nie — zapewnił go Giancola. — Ale taka okazja może się nie powtórzyć.

— Od miesięcy robisz rozmaite dziwne uwagi, ale konkretów nie podajesz — oznajmił chłodno McGwire. — A żeby przekonać mnie, że nie chcecie wsadzić ręki w maszynkę do mięsa, tak jak zrobiliście to ostatnim razem, atakując Królestwo, musiałbyś przedstawić mi naprawdę konkretne argumenty. Możesz uważać, że zdołamy się wywinąć albo przynajmniej przetrwać, jeśli nie uda się wykręcić sianem, ale ja mam inne zdanie. I nie zamierzam ryzykować bytu Republiki. Nie będę bazować na nadziei, że przypadkiem może wiesz, o czym mówisz.

— Ale ja mam pewność. — Giancola nie stracił spokoju. — Czego bym nie sądził o poglądach na politykę zagraniczną czy skłonności do teoretycznej praworządności mało praktycznej w życiu, nigdy nie kwestionowałem jego wartości jako oficera. Zgadza się?

— Tylko idiota mógłby ją kwestionować! — prychnął McGwire.

— Miło mi to słyszeć. Bo tak się składa, że właśnie do tego sprowadzają się te moje mało konkretne uwagi. Jak byś zareagował na wiadomość, że nasz sekretarz wojny od paru lat, nie mówiąc nic nikomu, podjął działania mające na celu wyrównanie naszych braków w uzbrojeniu?

— Jakie działania?

— Skuteczne. Dzięki sprzyjającemu splotowi okoliczności możemy dokładniej odpowiedzieć ci na to pytanie. — Arnold Giancola skinął na brata. — Jason, opowiedz Samsonowi i Geraldowi o „Bolthole”.

ROZDZIAŁ XXII

To nie była typowa trasa przelotu do obszaru Konfederacji.

W normalnych okolicznościach zespół wydzielony należący do Royal Manticoran Navy a zmierzający na obszar Konfederacji skorzystałby z Manticore Wormhole Junction, by znaleźć się w systemie Gregor. Ale Gregor był systemem andermańskim, i to zlokalizowanym w samym centrum Imperium. Terminal wraz z umocnieniami należał do Gwiezdnego Królestwa Manticore, podobnie jak baza na orbicie drugiego komponentu systemu, ale cała jego reszta wchodziła w skład Imperium Andermańskiego. Dlatego Honor wybrała Trasę Trójkąta, tyle że w odwróconej kolejności. Zamiast lecieć Gregor-Konfederacja-Basilisk i do domu, Zespół Wydzielony 34 najpierw skierował się do systemu Basilisk, a dopiero stamtąd do Konfederacji. Nie była to najszybsza trasa, ponieważ wymagała przecięcia praktycznie całego obszaru Konfederacji, by dotrzeć do systemu Marsh, ale pozwalała na uniknięcie nieprzyjemności z Imperialną Marynarką po drodze. Owe dodatkowe trzydzieści cztery lata świetlne nawet przy wykorzystaniu pasma zeta przedłużały podróż o pięć dni, co dodatkowo zwiększało początkowe opóźnienie, ale uznała to za najsensowniejsze rozwiązanie.

Nie wszyscy jej podkomendni byli tego samego zdania.

— Nadal uważam, że bez sensu cackamy się z nimi jak ze śmierdzącym jajkiem — burknął McKeon.

Wraz z Alice Truman i szefami swych sztabów przybył na Werewolfa na zaproszenie Honor. Zaproszenie dotyczyło obiadu, a wydawane przez nią obiady były już legendą w Królewskiej Marynarce. Wszyscy wiedzieli, że goście powinni przygotować się na rzeczową dyskusję o problemach, z którymi się borykają. McKeon wiedział o tym lepiej od innych. Honor spodziewała się, że gdy tylko zakończą posiłek, wróci do swego ulubionego ostatnio tematu.

— Nikt się z nikim nie cacka — odparła spokojnie znad kubka kakao.

Pozostali dzierżyli kielichy z przednim burgundem pochodzącym ze Sphinksa. Choć jej osobiście średnio smakował, była pewna, że jest przedni, gdyż polecił go ojciec.

— Mówię, co widzę — Alistair uśmiechnął się krzywo. — A widzę, że się cackamy.

— Pod wieloma względami muszę się z nim zgodzić — dodała Truman. — Nie żebym narzekała na dodatkowy czas, jaki dzięki temu zyskaliśmy. Wraith potrafi znaleźć każdemu zajęcie na dowolnie długi czas.

Przydomek „Wraith” nosił jej szef sztabu, kapitan z listy Craig Goodrick. Zawdzięczał go pracy nad elektroniką pierwszych kutrów klasy Shrike. Z wyglądu niepozorny i niczym się nie wyróżniający, posiadał nieprzeciętny umysł i był zdolny do upiornej koncentracji. Naturalnie kiedy udało się go oderwać od pokera.

Teraz Goodrick wzruszył ramionami i wyjaśnił:

— Mnie dłuższy czas przelotu absolutnie nie przeszkadza, milady, ale nie jestem zachwycony tym, że taką troską darzymy wrażliwe natury przedstawicieli Imperium w czasie, w którym oni zachowują się jak wrzód na tyłku. Natomiast z punktu widzenia stanu gotowości bojowej skrzydeł z wdzięcznością przyjmę każdą minutę, którą będę mógł przeznaczyć na ćwiczenia.