Выбрать главу

— Albo Younga — przyznała po chwili. — Tak po prawdzie jego los jest doskonałym przykładem, że władze partii postanowiły się ratować za wszelką cenę. Jako członek możnego rodu i oficer flagowy Young był osobą widoczną, toteż jego „odizolowana działalność kryminalna” i proces zostały wykorzystane jako pokazówka. A tak naprawdę był dalekim krewnym North Hollowa i nikim w strukturze władzy Zjednoczenia Konserwatywnego, więc idealnie nadawał się do poświęcenia „w imię zasad”. To, że North Hollow oficjalnie nie wstawił się za nim, miało być najlepszym dowodem na to, że ani on sam, ani władze partii nie miały nic wspólnego z tymi przestępstwami. I dlatego właśnie władze wszystkich ugrupowań tak bezwzględnie i publicznie rozliczyły się ze wszystkimi płotkami obciążonymi przez Cathy. W końcu mało, że złamali oni prawo, to jeszcze zawiedli zaufanie tychże władz i wyborców. Muszę przyznać, że był to piękny przykład skutecznej kontroli uszkodzeń na arenie politycznej. Ale High Ridge mógł to zrobić tylko dlatego, że większość członków Izby Lordów, która nie była wplątana w ten skandal, zdecydowała się pozwolić mu na to i zadowoliła się oczywistymi kozłami ofiarnymi.

— Ale dlaczego? Matka też mi o tym pisała, ale nie pojmuję logiki tego wywodu.

— Wszystko sprowadza się do czegoś, co można nazwać historycznym imperatywem ewolucji konstytucyjnej, choć to strasznie naukowo brzmi — odparła Honor i zamilkła, przyglądając się parze myśliwców eskortujących limuzynę.

Oba miały znaki identyfikacyjne Gwardii Harrington. Lot do domeny Mayhew był długi, a Protektor nieugięty — oznajmił, że jeśli Honor nie weźmie eskorty, przyśle swoją. Tak na wszelki wypadek.

— Powód jest prosty — podjęła Honor. — Większość członków Izby Lordów gotowa była nie dociekać prawdy nawet w kwestii tak poważnej jak niewolnictwo genetyczne, bo wolała mieć do czynienia z rządem High Ridge’a niż z tym, który go zastąpi. I nie dlatego, że są przekupni czy nieuczciwi: po prostu uważają go za mniejsze zło niż oddanie kontroli nad obu izbami Elżbiecie i jej zwolennikom.

— Matka coś mi opowiadała o roli San Martin w tym całym politycznym układzie, ale spieszyła się i nie wyjaśniła dokładnie, a ja nie nalegałam.

— Jak kiedyś powiedział mi admirał Courvoisier, żaden kapitan czy komodor Królewskiej Marynarki nie może pozwolić sobie na pozostawanie polityczną dziewicą, Mikę. Zwłaszcza jeśli stoi tak blisko tronu jak ty.

— Wiem — przyznała cicho. — Po prostu nigdy nie lubiłam polityki podobnie jak ty, ale do dnia śmierci taty i Cala nie musiałam się tym martwić. A potem na samą myśl, że mam usiąść w tej samej sali co wszarz, który ukradł funkcję Williemu Alexandrowi, robiło mi się niedobrze.

— I ty krytykujesz Królową, że jej nerwy puściły!

— Ano krytykuję… ale mówiłaś, zdaje się, o czymś innym.

— Mówiłam, że większość członków Izby Lordów popiera High Ridge’a z własnych powodów, i to miała na myśli twoja matka, wspominając San Martin. Większość z nich bowiem boi się tego, co nastąpi, gdy parowie z San Martin będą wreszcie mieli prawo zasiąść w Izbie Lordów.

— Dlaczego? — W głosie Henke było czyste niezadowolenie i Honor jęknęła cicho.

— Mikę, to podstawy historii i matematyki. Spałaś w szkole czy co? Co Korona próbuje odebrać Izbie Lordów praktycznie od początku istnienia Gwiezdnego Królestwa Manticore?

— Kontrolę nad finansami.

— Doskonale. Założyciele, w sumie całkiem przyzwoita banda, muszę przyznać, w jednej kwestii wykazali się nieprzejednanym uporem. Chcieli mianowicie zapewnić sobie i swoim potomkom prawdziwą władzę polityczną. Dlatego zgodnie z konstytucją premier musi należeć do Izby Lordów i dlatego projekt każdej ustawy finansowej musi wyjść z Izby Lordów. Uważam, tak na marginesie, że to całkiem niegłupi pomysł, by dać dużo władzy izbie, która jest, powiedzmy… odizolowana od politycznej i ideologicznej histerii i której członkowie nie muszą co trzy lata myśleć tylko o tym, by znów zostać wybrani, ale założyciele przesadzili. Dziedziczność tytułów i miejsc w Izbie Lordów powoduje, że duża część jej członków ma wątpliwy kontakt z rzeczywistością, a łatwo wpada w przekonanie o własnej nieomylności i skłonność do prowadzenia prywatnej polityki. Możesz mi wierzyć: naoglądałam się tego dość na dwóch planetach…

Umilkła i wbiła niewidzący wzrok w okno, odruchowo głaskając Nimitza. Ten spojrzał na nią podejrzliwie, czując jej emocje, i przez moment wyglądało na to, że delikatnie użyje pazurów, by wyrwać ją z ponurego nastroju, jak zwykle w sytuacjach, gdy nie była w stanie nic poradzić na to, co ją gnębiło. Tym razem jednak zdecydował, że zapaść jest niegroźna, i pozwolił Honor ocknąć się samodzielnie.

— Prawda jest taka, że Korona pragnie utrzymania dziedzicznej arystokracji, podobnie zresztą jak my obie. Przynajmniej obecnie — odezwała się Honor, spoglądając znów na Henke.

— Natomiast od pokoleń Korona próbowała bardziej zrównoważyć władzę posiadaną przez obie izby, a najlepszym ku temu sposobem jest oddanie władzy finansowej w ręce Izby Gmin jako przeciwwagi dla premiera pochodzącego z Izby Lordów. Tyle tylko że nigdy nie udało się zebrać w Izbie Lordów wymaganej większości, by wprowadzić stosowną poprawkę do konstytucji.

— A czego byś się spodziewała?! — prychnęła Henke, odruchowo broniąc zasad, w których została wychowana. — Sądzisz, że ktoś dobrowolnie odda połowę władzy, którą ma od zawsze? Przecież to wbrew naturze!

— A jednak to właśnie tego boi się High Ridge i wszyscy, którzy go popierają, w tym niezależni.

— Matka twierdzi to samo, a ja po prostu nie rozumiem, jak to możliwe.

— High Ridge rozumie. Elżbieta i Willie Alexander też. To kwestia liczb, Mikę, i parowie z San Martin mogą zmienić równowagę sil w Izbie Lordów na korzyść Korony. Natomiast należy pamiętać jeszcze o dwóch kwestiach: konstytucyjnym limicie tworzenia nowych parowstw i o warunkach traktatu przyłączającego Trevor Star do Gwiezdnego Królestwa. Konstytucja określa, że liczba członków Izby Lordów między dwoma kolejnymi wyborami może wzrosnąć najwyżej o dziesięć procent, a traktat, iż parowie z San Martin mogą zasiąść w Izbie Lordów dopiero po następnych wyborach. I to właśnie próbuje wykorzystać rząd i jego stronnicy w Izbie Lordów. Chodzi im po prostu o to, by jak najdłużej odwlec wybory. W tej chwili nikt nie ma wątpliwości, że parowie z San Martin staną za Królową i centrystami. W końcu to nasza flota kierowana przez nią i rząd Cromarty’ego wykopała Ludową Marynarkę z systemu Trevor Star. To Cromarty i twój ojciec negocjowali warunki traktatu przyłączeniowego, a na SanMartin wcześniej nie istniała dziedziczna arystokracja, więc nie będą przywiązani do idei utrzymania status quo w parlamencie. Wdzięczność za oswobodzenie połączona z brakiem arystokratycznych tradycji gwarantują poparcie przez nich wniosku ustawy złożonej przez lorda Alexandra, przywódcę partii centrystycznej, o przekazanie w gestię Izby Gmin władzy finansowej. Ale parowie z San Martin póki co nie są członkami Izby Lordów, a High Ridge wykorzystuje każdą okazję, by zwiększyć wśród obecnych parów grono przeciwników takiej ustawy. Zgodnie z ostatnimi ocenami ma mniej więcej piętnastoprocentową przewagę, ale to może się zmienić. A nawet jeśli się nie zmieni, po drugich wyborach w Izbie Lordów znajdzie się dość parów z San Martin, by można było przegłosować to, co chce Królowa. Rząd próbuje więc zabezpieczyć się, zmniejszając popularność centrystów w Izbie Gmin, bo to Izba Gmin zatwierdza utworzenie każdego nowego parostwa. Ma nadzieję, że w ten sposób spowolni proces albo też parami zostaną ludzie, których da się przekonać, by głosowali za utrzymaniem dominującej pozycji Izby Lordów. Sytuację rządu komplikuje dodatkowo fakt, iż praktycznie wszyscy reprezentanci San Martin w Izbie Gmin będą należeli albo do centrystów, albo do lojalistów Korony. Teoretycznie rzecz biorąc, jeszcze ich naturalnie nie wybrano, ale „specjalni przedstawiciele” San Martin w Izbie Gmin pełnią tę samą funkcję i nie ma cienia wątpliwości, że praktycznie co do jednego są lojalni wobec Korony. I właśnie dlatego, Mikę, sporo w sumie rozsądnych i uczciwych ludzi aktywnie wspiera takiego wszarza jak High Ridge i pozwoliło mu wytłumić reperkusje skandalu Manpower. Żaden z nich tak naprawdę go nie lubi, niewielu ma jakiekolwiek złudzenia co do uczciwości śledztwa, żaden nie powierzyłby mu opieki nad swoimi psami, ale stoją na stanowisku, że nawet jeśli obecna konstytucja jest niedoskonała, to system, jaki stworzyła, dobrze służy Gwiezdnemu Królestwu, więc lepiej go nie zmieniać. Wątpię, by wielu z nich nie zdawało sobie sprawy, iż ich stanowisko w znacznej części spowodowane jest chronieniem własnych interesów, ale to akurat niczego nie zmienia w ogólnej sytuacji.