Выбрать главу

— Trudno spodziewać się świadomości politycznej po naukowcu czy biurokracie — upomniał ją delikatnie High Ridge.

— Fakt, ale uważnie obserwowałam Reynauda. Był wściekły, że Clarence kradnie zasługi Agencji, przypisując je ciągle rządowi, i było to widać. Nie będzie z nim dalszych problemów?

— Jakich problemów?

— Daj spokój. Jest dyrektorem Agencji, i to niegłupim. Choć go nie lubię, nie wątpię, że umie liczyć, a nawet Melina nie może mu zabronić dostępu do księgowości firmy, którą kieruje.

High Ridge spojrzał na nią ostro i odstawił filiżankę. Descroix miała niemiły zwyczaj ignorowania obecności służących, jakby ci byli głusi. On sam musiał się pod tym względem ciągle pilnować, dlatego zwracał uwagę na podobne zachowania. Znał zbyt wiele przypadków, gdy niewdzięczna służba mściła się na nieostrożnych pracodawcach, wykorzystując informacje, których w ogóle nie powinna była usłyszeć. I dlatego choć jego służący pracował u niego już prawie trzydzieści lat standardowych, nie zamierzał ryzykować.

— To wszystko, Howardzie — oznajmił. — Zostaw dzbanek z kawą; gdy skończymy, zadzwonię, żebyś posprzątał.

— Oczywiście, milordzie — służący skłonił się i wyszedł.

— Skoro zostaliśmy sami, Elaine, co sugerujesz?

— Sugeruję, że ma dostęp do księgowości swojej agencji i choć przyznaję, że Melina spisuje się lepiej, niż się spodziewałam, nie może odmówić wglądu w rachunki komuś, kto oficjalnie jest jej przełożonym. Reynaud może sobie być admirałem, ale wywodzi się z astrokontroli, a oni umieją liczyć i mają doświadczenia z biurokracją. Nie jest księgowym, ale nie dam głowy, czy nie zorientuje się w… kreatywnej księgowości Meliny. A skoro nie cierpi Clarence’a, czyli nas, może uznać się za rycerza na białym koniu. I podniesie wrzask pod niebiosa.

— Uważam, że to mało prawdopodobne — ocenił po namyśle High Ridge. — Gdyby miał taki zamiar, już mógłby to zrobić, a z tego co wiem, nie zadał nawet jednego kłopotliwego pytania, a co dopiero mówić o publicznym ogłoszeniu jakichś swoich podejrzeń. A nawet gdyby to uczynił, byłoby to tylko jego słowo przeciw słowu rządu Jej Królewskiej Mości. Nie, nie widzę sposobu, by mógł nam zaszkodzić.

— Teraz pewnie nie — zgodziła się Descroix. — I nie chodzi mi o to, że dziś czy za parę miesięcy. A nawet za kilka lat. Ale nie ma się co oszukiwać, Michaeclass="underline" oboje wiemy, że w końcu nastąpi zmiana rządu.

— Cromarty trzymał się stołka przez prawie sześćdziesiąt standardowych lat jedynie z trzema krótkimi przerwami.

— Mając cały czas entuzjastyczne poparcie Korony. Czego nam raczej nie da się zarzucić.

— Gdyby poparcie Korony było decydujące dla przetrwania rządu, nie zdołalibyśmy go nawet utworzyć!

— Oczywiście, ale nie o to chodzi. Królowa może miewać napady złości, ale jest doświadczonym i dobrym politykiem i miała rację: różnice w ideologii i pryncypiach między nami są zbyt fundamentalne, byśmy wiecznie zdołali osiągać porozumienie i kompromis. I to nie biorąc pod uwagę czynników zewnętrznych, jak choćby ta wariatka Montaigne! — Descrobc skrzywiła się z niesmakiem. — Nie myślałam, że ma cień szansy na sukces, a tu proszę; teatralny gest i siedzi w Izbie Gmin. Po tym numerze wolę własnej przyszłości politycznej nie opierać na założeniach, co też ona może, a czego nie może zrobić.

— Chodzi ci o to, że może odebrać Marisie kierowanie partią?

— Jeszcze nie może, ale czy nie będzie mogła… oboje mamy świadomość, że polityka to dynamiczny proces. Sytuacja ulega ciągłym zmianom i Montaigne może osłabić pozycję Marisy na tyle, że ktoś z góry partyjnej pozbawi ją kierownictwa. Albo też zmusi do powrotu na drogę wiary liberałów, czyli z dala od koalicji z nami. Prawdę mówiąc, to właśnie wydaje mi się najprawdopodobniejszą przyczyną przyszłego końca naszego rządu. Marisa nigdy nie była szczęśliwa, że musi z nami współpracować.

— A twoje dogryzanje jej przy każdej okazji na posiedzeniach rządu na pewno nie poprawia sytuacji — High Ridge dołożył starań, by powiedzieć to neutralnym tonem.

— Wiem, ale gdy widzę tę świętoszkowatą hipokrytkę, to mnie ponosi i nie mogę się powstrzymać. Nie oszukujmy się: jest gotowa tak samo jak my zrobić wszystko, byle utrzymać się przy władzy. O ile nie bardziej niż my. Tylko że ona robi to tylko i wyłącznie w imię jedynie słusznej, świętej, ratującej wszechświat i ludzkość od grzechu pierworodnego ideologii. Rzygać mi się chce, jak jej słucham i na nią patrzę!

— Dobrze się maskujesz. Nie mówię, że nie masz racji. — High Ridge upił kawy, tak długo zasłaniając twarz filiżanką, aż miał pewność, że znów panuje nad jej wyrazem.

Wiedział, że Descroix ma coraz mniej cierpliwości dla New Kiev, ale stopień wybuchu stanowił dlań poważne zaskoczenie. Zwłaszcza że był pierwszym objawem braku zgodności, przed którym sama ostrzegała.

— Nie bój się: nie cierpię jej, zresztą jak podejrzewam, z wzajemnością, ale obie wiemy, jak bardzo się teraz potrzebujemy, więc żadna raczej nie zrobi niczego głupiego — pocieszyła go Descroix, zupełnie jakby czytała w jego myślach. — W końcu jednak zajdzie któraś z dwóch możliwości: albo osiągniemy wszystkie cele, dla których stworzyliśmy tę koalicję, albo Alexander i Królowa zdołają się nas pozbyć. Jeśli zajdzie ta pierwsza możliwość, sądzę, że należy być przygotowanym na pewne tarcia przy ostatecznym rozwiązywaniu koalicji. Przy drugiej możemy się założyć o każdą kwotę, że Jej Wysokość będzie chciała krwi. Naszej krwi. W obu należy się spodziewać paru noży w plecy, a Reynaud może być jednym z nich.

— Myślę, że martwisz się na wyrost — ocenił po chwili High Ridge. — Zmiana rządu zawsze wiąże się z pewnymi… niesnaskami, ale żadna ze stron nie jest zainteresowana w rozgłaszaniu ich, bo obie wiedzą, że kiedyś sytuacja się odwróci. Jeśli nowy rząd będzie obsmarowywał poprzedni, obwiniając go o każdy drobiazg, zapewni sobie takie samo traktowanie, gdy przyjdzie jego kolej. Nikt rozsądny tego nie chce.

— Z całym szacunkiem, Michael, ale my nie mówimy o drobiazgach. I choć nadal twierdzę, że nasze decyzje były w pełni usprawiedliwione i słuszne, nie da się ich podciągać pod niezamierzone błędy czy pomyłki biurokratyczne. Alexander nie będzie musiał niczego szukać czy wyolbrzymiać, a trzeba pamiętać, że niezależnie od tego, jak pragmatycznym jest politykiem i czego by nie chciał zrobić, Królowa chce największego polowania na czarownice w politycznych dziejach Królestwa. Uświadom to sobie: ona chce nas jako osoby na zawsze usunąć z życia publicznego. I możesz mi wierzyć: nie cofnie się przed niczym.

— Trochę za późno na strach, nie sądzisz, Elaine? Jeśli uważałaś, że niepotrzebnie ryzykujemy, trzeba było to powiedzieć.

— Właśnie ci powiedziałam, że uważam, iż wszystkie decyzje, które podjęliśmy, są słuszne, ale to nie znaczy, że nie zdaję sobie sprawy z ich potencjalnie groźnych konsekwencji.

— A dlaczego akurat teraz postanowiłaś mi to uświadomić? — spytał, czując rosnącą irytację.

— Bo podejście Reynauda do Clarence’a skrystalizowało je raczej skutecznie. Od początku byłam ich świadoma, ale konieczność skupienia się na codziennych problemach odsuwała je na dalsze miejsca listy zmartwień.