Выбрать главу

W odpowiedniej odległości za ambasadorem stało pięciu innych Consu, każdy z nich trzymał dwa długie, przerażająco wyglądające noże. Nie musiałem pytać, jaka będzie ich rola.

— Mój wielki lud potwierdza, że właściwie poprosiliście o nasze rytuały i że przedstawiliście się zgodnie z naszymi wymaganiami — powiedział ambasador. — Jednak byśmy odprawili wasze prośby jako niegodne, gdybyście nie przynieśli ze sobą tego jednego, który tak honorowo odprawił naszych wojowników do cyklu ponownych narodzin. Czy ten jeden to ty?

— Jestem nim — powiedziałem.

Consu na chwilę zamilkł i zdawał się mnie oceniać.

— Dziwne że taki wielki wojownik może wyglądać tak — powiedział w końcu.

— Też mnie to dziwi — odparłem. Z naszych informacji wynikało, że jeśli Consu raz zgodzą się na naszą prośbę, to dotrzymają warunków umowy niezależnie od tego, w jaki sposób będziemy prowadzić negocjacje — bylebyśmy walczyli w odpowiedni sposób. Więc pozwoliłem sobie na ten mały żarcik. Zresztą po zastanowieniu się stwierdziłem, że Consu nawet wolą, gdy tak się zachowujemy, ponieważ to ich utwierdza w poczuciu własnej, rasowej wyższości. W każdym razie nic się nie stało.

— Pięciu kryminalistów zostało wybranych, żeby zmierzyć się z waszymi żołnierzami — powiedział ambasador. — Ponieważ ludziom brak fizycznych atrybutów Consu, zapewniliśmy noże dla waszych żołnierzy, jeśli tak oni wybiorą. Nasi uczestnicy je mają, i przez dostarczenie ich jednemu z waszych żołnierzy wybiorą tych, z którymi będą walczyć.

— Rozumiem — powiedziałem.

— Wasz żołnierz przeżyje, to może zatrzymać noże jako dowód zwycięstwa — powiedział ambasador.

— Dzięki — powiedziałem.

— Nie będziemy życzyć sobie mieć je z powrotem. One będą nieczyste — powiedział ambasador.

— Zrozumiałem — powiedziałem.

— Odpowiemy na pytania na które zasłużycie po zawodach — powiedział ambasador. — Wybierzemy przeciwników teraz.

Ambasador wydał z siebie wrzask, którym można by ogolić nawierzchnię autostrady. Pięciu Consu za nim wystąpiło do przodu, minęło nas obu i podeszło do naszych żołnierzy, trzymając noże przed sobą.

Consu nie marnowali czasu na dokonywanie wyboru. Szli po prostych liniach i wręczali noże tym, którzy stali dokładnie naprzeciwko. Dla nich my wszyscy byliśmy tacy sami. Noże zostały wręczone kapralowi Mendelowi, z którym jadłem lunch, szeregowym Joe’mu Goodallowi i Jennifer Aquinas, sierżantowi Fredowi Hawkingowi i porucznik Jane Sagan. Wszyscy przyjęli noże bez słowa. Consu wycofali się za ambasadora, podczas gdy reszta naszych żołnierzy odsunęła się o parę metrów do tyłu za tych, którzy zostali wybrani.

— Ty będziesz zaczynał każde zawody — powiedział ambasador i wycofał się za swoich wojowników. Zostałem sam z dwoma szeregami przeciwników stojącymi po obu moich stronach w odległości piętnastu metrów ode mnie, cierpliwie czekającymi, żeby móc się pozabijać. Odsunąłem się na bok, wciąż pozostając pomiędzy szeregami i wskazałem na żołnierza i wojownika Consu, którzy stali najbliżej mnie.

— Zaczynajcie — powiedziałem.

Consu rozłożył swoje ramiona tnące, ukazując płaskie, ostre jak brzytwa ostrza swojego zmodyfikowanego odwłoku, uwalniając jednocześnie drugą parę przypominających ludzkie ręce kończyn. Wypełnił kopułę zgrzytliwym dźwiękiem swojego wrzasku i ruszył do przodu. Kapral Mendel upuścił jeden z noży, drugi chwycił lewą dłonią i ruszył w stronę Consu. Kiedy znaleźli się w odległości trzech metrów od siebie, wszystko zamieniło się w jedną wielką zamazaną plamę. Po dziesięciu sekundach kapral Mendel miał głębokie do kości cięcie biegnące wzdłuż całej długości prawej strony klatki piersiowej, natomiast Consu miał nóż wbity głęboko w miękkie ciało w miejscu, w którym głowa łączyła mu się z tułowiem. Mendel został zraniony kiedy wtulał się w objęcia Consu, żeby dostać się do jego najsłabszego punktu. Consu drgnął, kiedy Mendel obrócił ostrze, przerywając przewód rdzeniowy stworzenia jednym pociągnięciem, odłączając wtórny kłąb nerwów w głowie od znajdującego się we wnętrzu tułowia mózgu, przy okazji przecinając również kilka głównych naczyń krwionośnych. Consu przewrócił się i znieruchomiał. Mendel wyjął z ciała nóż i wrócił do tylnego szeregu żołnierzy Sił Specjalnych, trzymając prawe ramię przy boku.

Dałem znak Goodallowi i kolejnemu Consu. Goodall wyszczerzył się i tanecznym krokiem opuścił szereg, trzymając oba noże w dole, zwrócone ostrzami do tyłu. Consu wrzasnął i zaatakował, z wyciągniętymi do przodu ramionami tnącymi. Goodall także zaczął szarżować, z tym że w ostatniej chwili wszedł w ślizg, jak napastnik usiłujący wbić piłkę między nogami bramkarza. Kiedy był w dole Consu odciął mu lewe ucho i spory kawałek skóry twarzy. Goodall chwycił jedną z chitynowych nóg Consu i szarpnął — kończyna z cichym trzaskiem złamała się jak szczypce homara i odchyliła się prostopadle do toru ruchu Goodalla. Consu przechylił się i upadł.

Goodall obrócił się na tyłku, podrzucił noże do góry i wykonawszy przewrót do tyłu stanął na nogach w odpowiednim momencie, żeby złapać spadające noże. Lewa strona jego głowy była jednym wielkim, szarym strupem, ale Goodall wciąż się uśmiechał, kiedy wystartował w stronę swojego Consu, który desperacko próbował odzyskać równowagę. Był jednak zbyt powolny i Goodall bez problemu przebił się przez jego obronę. Wykonał piruet i wbił jeden z noży w grzbietową część odwłoku, następnie wykonał podobny manewr i równie łatwo wbił drugi z noży w piersiową część odwłoku. Obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i znalazł się przodem do Consu, chwycił za uchwyty obu noży i z całą siłą wprawił je w ruch obrotowy. Consu drgnął, kiedy pocięte kawałki jego ciała wypadały przez oba otwory w jego odwłoku a potem upadł po raz ostatni. Goodall nie przestając się uśmiechać wrócił do szeregu tańcząc jiga. Najwyraźniej dobrze się bawił.

Szeregowa Aquinas nie tańczyła, i nie wyglądało na to, żeby dobrze się bawiła. Ona i jej Consu ostrożnie krążyli wokół siebie przez dobre dwadzieścia sekund zanim Consu w końcu zaatakował, wystawiając do góry jedno ze swoich tnących ramion, jakby chciał wbić je Aquinas w brzuch. Aquinas odchyliła się do tyłu i straciła równowagę. Consu podskoczył do niej, unieruchomił jej lewe ramię ściskając je między kością promieniową i kością łokciową swojego lewego ramienia tnącego, jednocześnie przystawiając jej do szyi drugie ze swoich tnących ramion. Po czym poruszył tylnymi nogami, ustawiając się we właściwej pozycji do zadania odcinającego głowę cięcia i przesunął swoje prawe ramię tnące odrobinę w lewo, żeby nabrać rozmachu.

Kiedy Consu zaczął wykonywać cięcie, mające odciąć głowę jego przeciwniczki, Aquinas wydała potężne stęknięcie i przechyliła swoje ciało w kierunku ruchu tnącego ramienia przeciwnika, rozrywając pod wpływem siły nacisku tkanki miękkie i ścięgna swojej lewej ręki. Consu w końcu również się przechylił, kiedy dodała całą siłę przechyłu swojego ciała do siły rozmachu jego ramienia tnącego. Wciąż pozostając w jego objęciach, Aquinas odwróciła się w jego stronę i zaczęła dźgać w piersiową część jego odwłoku trzymanym w prawej ręce nożem. Consu próbował ją od siebie odepchnąć, więc owinęła wokół niego swoje nogi i dźgała dalej. Consu przed śmiercią także zdążył parę razy dźgnąć Aquinas w plecy, ale w tak bliskim zwarciu jego ramiona tnące nie mogły zadać jej śmiertelnych ran. W końcu Aquinas zwlekła się z martwego ciała przeciwnika. Zanim upadła, udało jej się o własnych siłach przejść połowę dzielącego ją od szeregu dystansu. Paru żołnierzy zaniosło ją na jej poprzednie miejsce.