Выбрать главу

Wskazał kobiecie krzesło i poprosił sekretarkę o kawę. Leah usiadła i założyła nogę na nogę. Mimo woli Sandy zerknął na jej kolana. Brazylijka była ubrana dość elegancko, lecz nazbyt klasycznie. Uwagę przyciągały jej oczy, pięknie osadzone, duże, piwne, ale zaczerwienione i lekko podkrążone, co mogło świadczyć o przemęczeniu. Ciemne włosy luźno opadały na ramiona.

No cóż, Patrick zawsze miał szczęście do takich piękności – pomyślał. Trudy nie należała do szczególnie bystrych, lecz na jej widok kierowcy zatrzymywali się na ulicy.

– Przybyłam tu w imieniu Patricka – powiedziała Leah z ociąganiem.

– To on panią do mnie skierował?

– Tak, oczywiście.

Mówiła powoli, niemalże cedząc słowa. Obcy akcent był ledwie wyczuwalny.

– Studiowała pani w Stanach Zjednoczonych? – spytał Sandy.

– Tak. Ukończyłam prawo w Georgetown.

To wyjaśniało jej wręcz nienaganną angielszczyznę.

– A gdzie pani praktykuje?

– W pewnej firmie w Rio de Janeiro. Specjalizuję się w handlu zagranicznym.

Przez cały czas zachowywała śmiertelną powagę, co trochę go zaniepokoiło. Przyjechała z daleka i była urzekająco piękna, reprezentowała rzadki typ kobiety inteligentnej i jednocześnie zgrabnej. Bardzo mu zależało na tym, aby czuła się swobodnie w jego gabinecie. Nie należało zapominać, że byli w Nowym Orleanie.

– I tam poznała pani Patricka? – zapytał.

– Owszem, w Rio.

– Rozmawiała pani z nim od czasu…

– Nie, w ogóle go nie widziałam od chwili pojmania.

Eva ugryzła się w język, żeby nie powiedzieć, jak bardzo się martwi o Lanigana. Byłoby to nie na miejscu. Poza tym nie przyjechała z towarzyską wizytą, nie chciała rozmawiać o tym, co ją łączy z Patrickiem. Pamiętała, że Sandy McDermott jest w pełni godzien zaufania, ale trzeba go stopniowo wprowadzać w ich sprawy.

Przez chwilę oboje w milczeniu patrzyli sobie w oczy. Sandy od razu się domyślił, iż życie Patricka kryje wiele tajemnic, których nigdy nie będzie mu dane poznać. Przełykał więc cisnące mu się na język pytania, choć tak bardzo chciał się dowiedzieć, jakim sposobem przyjaciel zwędził tak olbrzymią sumę, czym się zajmował w Brazylii i jak nawiązał bliższą znajomość z tą piękną prawniczką.

A przede wszystkim nurtowało go to najważniejsze: gdzie są pieniądze?

– Zatem czym mogę pani służyć?

– Chcę, żeby reprezentował pan Patricka.

– Jestem do dyspozycji.

– W tej sprawie najważniejsze jest zachowanie całkowitej tajemnicy.

– Jak zwykle.

– To nie jest jednak zwykła sprawa.

Rzeczywiście nie była zwykła, chodziło wszak o dziewięćdziesiąt milionów dolarów.

– Mogę zapewnić, że wszystko, co usłyszę od pani bądź Patricka, pozostanie tajemnicą – rzekł, uśmiechając się przymilnie.

Tym razem Eva również odpowiedziała delikatnym uśmiechem.

– Niewykluczone, że będzie pan przymuszany do ujawnienia tajemnic swego klienta.

– O to proszę się nie martwić. Potrafię zadbać o siebie.

– Może się pan zetknąć z pogróżkami.

– To nie pierwszyzna.

– I zapewne będzie pan śledzony.

– Przez kogo?

– Dosyć niesympatycznych ludzi.

– To znaczy?

– Tych samych zbirów, którzy węszą tropem Patricka.

– Wydawało mi się, że on został ujęty.

– To prawda, lecz nie odnaleziono jeszcze pieniędzy.

– Rozumiem.

A więc, jak można się było spodziewać, forsa nie została roztrwoniona. Sandy już wcześniej był przeświadczony, że ktoś taki jak Lanigan nie mógł wydać olbrzymiej kwoty w ciągu czterech lat. Ciekawiło go jednak, ile z tego zostało.

– A gdzie są pieniądze? – zapytał, choć wcale nie liczył na to, iż uzyska odpowiedź.

– Nie powinien pan o to pytać.

– Proszę uznać, że mi się wyrwało.

Leah uśmiechnęła się szerzej i pospiesznie przeszła do rzeczy:

– Ustalmy najpierw pewne szczegóły. Jakiego honorarium pan żąda?

– To zależy, czym miałbym się zająć.

– Już mówiłam, obroną Patricka.

– Ale przed jakimi zarzutami? Jeśli wierzyć temu, co piszą w gazetach, potrzebna byłaby cała armia prawników, aby sprostać temu zadaniu.

– Sto tysięcy dolarów?

– Na początek może być. Czy w grę wchodzą tylko sprawy cywilne, czy również karne?

– Wszystkie.

– I sam miałbym się nimi zająć?

– Tak. Patrick nie chce żadnego innego adwokata.

– Czuję się zaszczycony – odparł Sandy, zresztą całkiem szczerze.

Doskonale zdawał sobie sprawę, iż Lanigan mógłby z łatwością nająć kogoś innego, sławniejszego, mającego znacznie większe doświadczenie w sprawach karnych i rozległe kontakty w światku prawniczym, kogoś ze znanej firmy dysponującej ogromnymi funduszami, może nawet jednego z przyjaciół, których przecież musiał zyskać w ciągu ostatnich ośmiu lat.

– Zgoda – odparł stanowczo. – Nie mógłbym odmówić staremu znajomemu.

– Byłam tego pewna.

Ciekawe, ilu rzeczy jeszcze jesteś pewna? – pomyślał Sandy. Czy rzeczywiście łączą cię z Patrickiem tylko interesy?

– Chciałabym już dzisiaj przekazać pieniądze. Będzie mi do tego potrzebny numer pańskiego konta.

– Oczywiście. Zaraz każę przygotować umowę.

– Patricka niepokoją jeszcze inne kwestie, przede wszystkim opinia publiczna. Pragnie, aby pan w ogóle nie rozmawiał z dziennikarzami. Pod żadnym pozorem. Jakiekolwiek wywiady czy konferencje prasowe są możliwe wyłącznie za jego aprobatą. Proszę unikać nawet tradycyjnej formułki: „Bez komentarza”.

– Nie ma sprawy.

– I nie będzie pan mógł napisać później książki na ten temat.

Sandy wybuchnął śmiechem, Leah pozostała jednak całkowicie poważna.

– Nawet mi to nie przyszło do głowy – odparł.

– Patrick chciałby, aby w umowie znalazło się odpowiednie zastrzeżenie.

Spoważniał i zapisał tę uwagę w notatniku.

– Coś jeszcze?

– Tak. Jest bardzo prawdopodobne, że pańskie telefony, biurowe i domowy, znajdą się na podsłuchu. Powinien pan skorzystać z usług fachowca, który zająłby się tym problemem. Koszty również pokryje Patrick.

– Załatwione.

– Będzie też lepiej, jeśli nie spotkamy się więcej w pańskim biurze. Agenci podążają moim tropem, ponieważ sądzą, że doprowadzę ich do pieniędzy. Dlatego będziemy się spotykać w innych miejscach.

Sandy nie odpowiedział. Z całego serca chciał pomóc tej kobiecie, zaoferować jej ochronę, wypytać, dokąd ma zamiar się udać i gdzie ukryć. Doszedł jednak do wniosku, że Leah chyba nie potrzebuje żadnej pomocy i w pełni panuje nad sytuacją.

Spojrzała na zegarek.

– Za trzy godziny odlatuje samolot do Miami. Zarezerwowałam dwa bilety w przedziale pierwszej klasy. Porozmawiamy w czasie podróży.

– A co ja miałbym robić w Miami?

– Poleci pan dalej, do San Juan, żeby się zobaczyć z Patrickiem. Wszystko zostało już przygotowane.

– A pani?

– Udam się w innym kierunku.

Sandy zamówił jeszcze kawę i pączki, musieli bowiem zaczekać na sfinalizowanie przelewu pieniędzy. Polecił sekretarce odwołać wszelkie swoje spotkania w ciągu najbliższych trzech dni. Powiadomiona telefonicznie żona przywiozła mu do biura rzeczy niezbędne w podróży.

Jeden z aplikantów odwiózł ich na lotnisko. Dopiero w samochodzie McDermott stwierdził ze zdumieniem, że Leah nie ma żadnego bagażu poza niewielką brązowa aktówką, dość elegancką, ale podniszczoną.

– Gdzie chce się pani zatrzymać? – spytał, wyglądając przez okno.

– Tu i ówdzie – odparła wymijająco.