Ważne, że tamten był żywy i wracał do zdrowia, nic więcej się na razie nie liczyło. Sandy nie zdołał ukryć rozbawienia, kiedy przypomniał sobie ceremonię pogrzebową owego pochmurnego i zimnego dnia sprzed czterech lat, skromną urnę składaną do grobu, ostatnie słowa pastora i wymuszone z widocznym wysiłkiem łzy Trudy. Zapewne wybuchnąłby wtedy gromkim śmiechem, gdyby wiedział, że Patrick, cały i zdrowy, obserwuje z ukrycia tę podniosłą uroczystość, o czym głośno mówiono od trzech dni.
Nie ulegało wątpliwości, że znalazł sobie dobrą kryjówkę, a potem zgarnął pieniądze. Niektórzy mężczyźni dostają fioła około czterdziestki. Tak zwany syndrom wieku średniego popycha ich do rzucenia rodziny, szukania sobie kochanki czy podjęcia nauki w college’u. Patrick chyba pobił w tym względzie rekord. Upozorował własną śmierć, skradł dziewięćdziesiąt milionów dolarów i zniknął w brazylijskiej dżungli.
Wspomnienie zwęglonych zwłok w samochodzie błyskawicznie odegnało resztki wesołości. Sandy zapragnął poznać prawdę.
– Na twój powrót czeka dość okazały komitet powitalny, Patricku – rzekł.
– Kto wziął na siebie rolę przewodniczącego?
– Trudno powiedzieć. Dwa dni temu Trudy wystąpiła o rozwód, podejrzewam jednak, że to dla ciebie najmniejszy powód do zmartwienia.
– Masz rację. Jeśli wolno mi zgadywać, Trudy domaga się połowy pieniędzy.
– Lista jej pragnień jest o wiele dłuższa. Komisja przysięgłych jednogłośnie zadecydowała wytoczyć przeciwko tobie zarzut popełnienia morderstwa z premedytacją. Ale oskarżają cię według kodeksu stanowego, a nie federalnego.
– Widziałem reportaż w telewizji.
– Świetnie. Zatem wiesz także o innych pozwach.
– Owszem. CNN stanęło na wysokości zadania i poinformowało mnie ze wszelkimi możliwymi szczegółami.
– Trudno dziennikarzy o cokolwiek winić, Patricku. Przecież twoje sprawa to prawdziwa sensacja.
– Dzięki.
– Kiedy zamierzasz uchylić rąbka tajemnicy?
Lanigan przekręcił się na bok i utkwił wzrok w ścianie. McDermott zerknął przez ramię. Nie było tam niczego, jedynie monotonna biała płaszczyzna. On widocznie miał przed oczyma coś zupełnie innego.
– Torturowali mnie, Sandy – rzekł po chwili, jeszcze ciszej, niepewnym, łamiącym się głosem.
– Kto?
– Przyczepili mi elektrody do ciała i dawkowali silne wstrząsy elektryczne, dopóki nie zacząłem mówić.
Sandy wstał, podszedł do brzegu łóżka i położył dłoń na ramieniu przyjaciela.
– Co im powiedziałeś?
– Sam nie wiem. Nie wszystko pamiętam. Szprycowali mnie narkotykami. O, zobacz.
Wyjął spod prześcieradła lewą rękę i pokazał skłute, poznaczone krwiakami przedramię.
McDermott znalazł włącznik lampki stojącej na nocnym stoliku i zapalił światło.
– Mój Boże! – szepnął.
– Chcieli wiedzieć, co zrobiłem z pieniędzmi. Traciłem przytomność, a kiedy ją odzyskiwałem, znowu włączali prąd. Obawiam się, że zdradziłem im wszystko, także nazwisko dziewczyny.
– Tej prawniczki?
– Tak. Jakim imieniem ci się przedstawiła?
– Leah.
– W porządku, będę ją zatem tak nazywał. W każdym razie chyba im o niej powiedziałem. Mówiąc szczerze, jestem tego niemal pewien.
– Kto cię torturował, Patricku?
Lanigan zamknął oczy i skrzywił się boleśnie, poruszywszy nogą. Mięśnie nadal miał zesztywniałe, często powracał okresowy paraliż. Obrócił się ponownie i ułożył na wznak, a po chwili zsunął prześcieradło do pasa.
– Tylko popatrz – mruknął, wodząc dłonią ponad olbrzymią raną oparzeniową na piersi. – Oto dowód.
Sandy pochylił się i obejrzał dokładnie zaczerwienienie obrzeżone żółtawymi strupkami w tych miejscach, gdzie lekarz naciął martwą skórę.
– Kto ci to zrobił? – zapytał po raz drugi.
– Nie wiem. Było ich wielu. Niekiedy wokół mnie robił się ścisk.
– Gdzie to było?
Patricka ogarnął żal z powodu nienasyconej ciekawości przyjaciela. Sandy chciał jak najszybciej poznać wszelkie szczegóły, zresztą nie tylko dotyczące tortur. Jak wszystkich, interesowały go również pozostałe aspekty sprawy. To rzeczywiście była sensacja. Ale on nie miał jeszcze pewności, do jakiego stopnia może Sandy’emu zaufać. Wszak nikt nie umiał wyjaśnić przyczyn katastrofy samochodowej, w której zginął nieznany człowiek. Dlatego też Lanigan postanowił na razie opowiedzieć tylko o swoich cierpieniach i torturach. Jeszcze raz ułożył się wygodnie i z powrotem podciągnął prześcieradło pod brodę. Od dwóch dni świadomie nie brał żadnych leków, powracała mu więc jasność myśli, lecz zarazem ból dotkliwie dawał się we znaki.
– Przysuń sobie bliżej krzesło i siadaj, Sandy. Jeśli możesz, wyłącz także lampkę. Światło mi przeszkadza.
Adwokat pospiesznie zgasił lampkę i usiadł tak blisko łóżka, jak tylko było to możliwe.
– Teraz już wiesz, co mi zrobili – mruknął Patrick.
Rozpoczął swą opowieść od opisu domu w Ponta Porã, swej codziennej porcji joggingu oraz samochodu z przebitą oponą, użytego później do porwania.
Ashley Nicole miała zaledwie dwa latka i miesiąc, kiedy pochowano jej ojca. W ogóle go nie pamiętała. Jedynym mężczyzną, którego widywała w domu i który nieustannie towarzyszył mamie, był Lance. Niekiedy odwoził ją do szkoły. Czasami też jadali razem obiady, jak typowa rodzina.
Po pogrzebie Trudy ukryła fotografie i wszelkie przedmioty mogące przypominać małej ojca. W domu nigdy nie wymawiano nawet imienia Patricka.
Ale trzeciego dnia po zjawieniu się wokół posesji dziennikarzy dziewczynka poczęła zadawać trudne pytania. Nurtowało ją, że matka zachowywała się dziwnie, była bowiem pod tak silną presją, iż nawet sześcioletnia córka to zauważyła. Dlatego też Trudy wybrała moment, kiedy Lance pojechał na spotkanie z adwokatem, i wieczorem przysiadła na brzegu łóżka Ashley Nicole, by wszystko jej wyjaśnić.
Zaczęła ostrożnie od informacji, że kiedyś była mężatką. Ściśle rzecz biorąc, miała nawet dwóch mężów, doszła jednak do wniosku, iż o pierwszym córka nie musi na razie nic wiedzieć. W tej chwili najważniejsze było tylko to, co się stało z drugim.
– Patrick i ja byliśmy małżeństwem przez cztery lata. Później on postąpił bardzo brzydko.
– Co zrobił? – spytała Ashley Nicole, z zaciekawieniem spoglądając na matkę.
– Zabił człowieka i upozorował wszystko tak, żeby wyglądało na wypadek drogowy… tragiczny wypadek, po którym wybuchł pożar. Podpalił swój samochód, a kiedy następnie policja odnalazła we wraku ciało, myślała, że to zginął Patrick. Wszyscy tak myśleli. Jego nigdzie nie było, został tylko spalony samochód. Ogarnął mnie smutek. Patrick był przecież moim mężem, nagle go straciłam. Zwłoki pochowano na cmentarzu. Ale teraz, po czterech latach, wyszło na jaw, że Patrick tylko się ukrywał z dala od całego świata. Uciekł i się ukrywał.
– Dlaczego?
– Ponieważ ukradł swoim przyjaciołom bardzo dużo pieniędzy. Był bardzo złym człowiekiem i chciał zatrzymać te pieniądze tylko dla siebie.
– Zabił człowieka i ukradł pieniądze?
– Zgadza się, skarbie. Patrick to naprawdę bardzo zły człowiek.
– Przykro mi, że był twoim mężem, mamo.
– Chciałabym, kochanie, żebyś dobrze to pojęła. Przyszłaś na świat właśnie wtedy, kiedy ja i Patrick byliśmy małżeństwem. – Zawiesiła głos i spojrzała córce prosto w oczy, wypatrując jakiegoś błysku zrozumienia, ale niczego takiego nie zauważyła. Dlatego położyła małej dłoń na kolanie i dodała: – Patrick jest twoim ojcem.