Выбрать главу

W roku 1988 wystąpił o przeniesienie, lecz jego prośba została odrzucona. A rok później pojawiły się plotki o znacznych przekroczeniach kosztów budowy okrętów powstających w ramach projektu „Expedition”. Prace wstrzymano, w stoczni New Coastal Shipyards zaroiło się od różnorodnych komisji rządowych i wojskowych. Benny’emu grunt zaczął się palić pod nogami.

Tymczasem firma Platt & Rockland znana była z zawyżania kosztów, fałszowania rachunków oraz innych machinacji finansowych w ramach kontraktów dla przemysłu zbrojeniowego. Ilekroć tego typu oszustwa wychodziły na jaw, zarząd spółki natychmiast zwalniał winnych, po czym przystępował do negocjacji z Pentagonem na temat nowych warunków umowy.

Benny nawiązał kontakt z miejscowym adwokatem, Charlesem Boganem, najstarszym ze wspólników firmy, w której pracował również Patrick Lanigan. Bliski kuzyn Bogana był natomiast senatorem stanu Missisipi, przewodniczył senackiej podkomisji zatwierdzającej wydatki wojskowe i cieszył się olbrzymim poparciem najwyższego dowództwa sił zbrojnych.

Ponadto promotor pracy dyplomowej Bogana pełnił obecnie stanowisko sędziego federalnego, toteż kancelaria miała powiązania z lokalnymi politykami. Aricia doskonale o tym wiedział i właśnie dlatego wybrał Bogana.

Ustawa antymalwersacyjna, zwana niekiedy pogardliwie prawem donosicieli, uchwalona została przez Kongres specjalnie w celu zachęty do ujawniania nadużyć w przedsiębiorstwach realizujących zlecenia rządowe. Benny szczegółowo się z nią zapoznał, zasięgnął nawet opinii radcy prawnego, zanim przedstawił swą sprawę Boganowi.

Oznajmił mu, iż może udowodnić, że w ramach wykonywania projektu „Expedition” spółka Platt & Rockland zawyżyła koszty budowy okrętów o jakieś sześćset milionów dolarów. Nie ukrywał też, że sytuacja stała się dla niego nieprzyjemna, a nie zamierza odejść z pracy jako nieudacznik. Doskonale wiedział, iż ujawniając malwersacje zarządu, jednocześnie zamyka sobie furtkę do znalezienia jakiegokolwiek innego równorzędnego stanowiska. Nie miał złudzeń, że kierownictwo spółki wystawi mu wilczy bilet. Skoro więc miał się znaleźć na czarnej liście i zapomnieć o dalszej karierze w przemyśle maszynowym, chciał maksymalnie wykorzystać otwierające się przed nim możliwości.

A w myśl przepisów ustawy człowiek ujawniający aferę finansową mógł uzyskać nawet piętnaście procent sumy, jaką utracił rząd na skutek malwersacji. Aricia dysponował pełną dokumentacją, pomoc adwokata potrzebna mu była jedynie do tego, by wywalczyć owe piętnaście procent sumy.

Bogan bez wahania najął różnorodnych konsultantów, żeby sprawdzili owe setki dokumentów, które Aricia zaczął kopiować w biurach New Coastal Shipyards. Szybko wyszły na jaw mechanizmy gigantycznego oszustwa, które wbrew pozorom wcale nie było tak skomplikowane. Kierownictwo spółki stosowało powszechnie znane metody: wielokrotnie nabywało te same materiały, zawyżało ceny, powielało rachunki. Niemniej o podobnych praktykach wiedzieli wyłącznie przedstawiciele ścisłego kierownictwa. Aricia utrzymywał, że tylko przypadkiem natknął się na trop afery.

Pospiesznie przygotowano dowody i we wrześniu 1990 roku adwokaci wystąpili do sądu z pozwem, oskarżając zarząd spółki Platt & Rockland o defraudację sześciuset milionów dolarów. Benny złożył wymówienie tego samego dnia, kiedy wpłynął pozew.

Adwokaci bardzo starannie przygotowywali się do rozprawy, tymczasem kuzyn Bogana podniósł szum w senackiej podkomisji. Znacznie wcześniej został przygotowany do odegrania właściwej roli, z oczywistych względów nadając bulwersującej sprawie niezwykłą wagę. Wszyscy mieli się na tym nieźle wzbogacić. Kancelaria adwokacka zażądała standardowego honorarium w wysokości trzeciej części wywalczonego odszkodowania, czyli od piętnastu procent z sześciuset milionów dolarów. Nikt nie wiedział, ile z tego miało wpłynąć na konto senatora.

Bogan umyślnie rozpuścił informacje wśród przedstawicieli miejscowej prasy, natomiast jego kuzyn uczynił to samo w Waszyngtonie. Zarząd spółki Platt & Rockland znalazł się niespodziewanie pod ostrzałem. Wycofała się część kontrahentów, zerwano niektóre umowy, akcjonariusze poczuli się zagrożeni. Niemal natychmiast kilkanaście osób z kierownictwa New Coastal Shipyards znalazło się na bruku, zapowiadano dalsze zwolnienia.

Jak można było oczekiwać, prawnicy firmy przystąpili do negocjacji z urzędnikami Departamentu Sprawiedliwości, ale rozmowy nie były łatwe. Po roku przepychanek zarząd spółki postanowił zwrócić sześćset milionów dolarów i obiecał solennie poprawę. A ponieważ dwa okręty podwodne znajdowały się już na ukończeniu, Pentagon zgodził się nie wycofywać z kontraktu. Ostatecznie firma Platt & Rockland została zobligowana do realizacji zamówienia o pierwotnej wartości dwunastu miliardów dolarów, tyle że wskutek inflacji oraz powtórnego skalkulowania kosztów cena czterech okrętów wzrosła do dwudziestu miliardów.

Po zawarciu ugody Benny Aricia zaczął planować, jak spożytkuje swoją fortunę. Dokładnie tym samym zaprzątali sobie głowy adwokaci. Tymczasem Patrick zniknął, zgarniając im sprzed nosa całą sumę.

ROZDZIAŁ 20

Pepper Scarboro posługiwał się prostym jednostrzałowym karabinkiem Remingtona kalibru 12, który kupił w sklepie ze starzyzną w Lucedale, kiedy miał szesnaście lat, a więc był za młody na to, aby zdobyć legalnie broń. Zapłacił za karabin dwieście dolarów i według zeznań matki, Neldene, traktował go jak największy skarb. Sweeney, który tydzień po śmierci Patricka przeszukiwał domek myśliwski w obecności szeryfa okręgu Greene, Tatuma, odnalazł pod łóżkiem broń wraz z mocno zniszczonym śpiworem i maleńkim jednoosobowym namiotem. Owa rewizja nie była do końca zgodna z prawem, bo choć Trudy udzieliła na nią zgody, to jednak nie dysponowała żadnym prawem własności domku pod lasem. A co za tym idzie, nie dało się wprost zaliczyć tych rzeczy do materiału dowodowego w sprawie domniemanego morderstwa popełnionego przez Lanigana, ponieważ odnaleziono je w trakcie przeszukania prowadzonego bez nakazu rewizji. Istniała jedynie wątła szansa argumentowania przed sądem, iż przedmioty te zostały znalezione przypadkiem, podczas rutynowej kontroli, jako że w tamtym okresie na Patricku nie ciążyło jeszcze podejrzenie o jakąkolwiek zbrodnię. Szeryf zamierzał jedynie zebrać rzeczy osobiste zmarłego tragicznie adwokata i przekazać je najbliższej rodzinie.

Trudy jednak nie chciała namiotu i śpiwora. Twierdziła stanowczo, że nie są to rzeczy jej męża. Nigdy wcześniej ich nie widziała. A Patrick z pewnością nie używałby takich starych, zniszczonych sprzętów, zresztą nie musiał obozować w lesie, miał przecież domek myśliwski. Dlatego też Sweeney spisał protokół i umieścił znalezisko w magazynie rzeczy znalezionych. Zamierzał przetrzymać je tam ze dwa lata, po czym wystawić na dorocznej wyprzedaży organizowanej przez biuro szeryfa. Ale sześć tygodni później musiał długo uspokajać rozhisteryzowaną Neldene Crouch, która od razu rozpoznała sprzęt obozowy syna.

Karabinek Remingtona spotkał nieco odmienny los. Sweeneya bardzo zaskoczył fakt znalezienia broni pod łóżkiem Lanigana w domku myśliwskim. Dało się to jedynie wytłumaczyć pośpiechem właściciela. Zarazem zrodziły się pierwsze podejrzenia. Szeryf sam był zapalonym myśliwym, wiedział zatem doskonale, że nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł zostawić karabinu w opuszczonym budynku wystawionym na łup złodziei. Właściciele podobnych domków letniskowych nigdy nie zostawiali w środku żadnych wartościowych rzeczy, zwłaszcza na takim odludziu, na obrzeżu wielkiego kompleksu leśnego. Dlatego też Sweeney poddał broń szczegółowym oględzinom i szybko odkrył, że numery fabryczne zostały przebite. Należało stąd wnioskować, że karabin pochodził z kradzieży.