Выбрать главу

– Pozwolę sobie omówić go krótko – rzekł Riddleton.

Zaczął cytować spisane daty, miejsca i czas trwania kolejnych spotkań. Jego klienci sprawiali wrażenie zaszokowanych, lecz bardziej chyba przytłaczała ich świadomość tak rzetelnej dokumentacji niż samego faktu ujawnienia romansu.

– Nadal chcecie wszystkiemu zaprzeczać? – zapytał Murray, skończywszy przytaczać długą listę.

– Każdy może coś takiego nabazgrać – mruknął Lance, ale Trudy zachowywała milczenie.

Adwokat sięgnął po drugi raport, dotyczący ostatnich siedmiu miesięcy przed zniknięciem Patricka. Znów zaczął cytować daty i miejsca schadzek. Wystarczyło, żeby Patrick na krótko wyjechał z miasta, a już Lance pojawiał się przed drzwiami domu.

– Czy ci prywatni detektywi mogą zeznawać przed sądem? – zapytał, gdy Murray odłożył papiery.

– W ogóle nie dojdzie do rozprawy – uciął adwokat.

– Dlaczego? – wtrąciła Trudy.

– Otóż dlatego.

Położył na skraju biurka powiększone fotografie. Trudy chwyciła pierwszą i omal się nie zachłysnęła, ujrzawszy siebie nago, w towarzystwie Lance’a, na brzegu basenu kąpielowego. On także wybałuszył oczy, lecz już po chwili uśmiechnął się leciutko. Chyba spodobały mu się te zdjęcia.

Oboje w milczeniu przejrzeli cały komplet odbitek. Murray nie mógł się powstrzymać i rzucił:

– Byliście zbyt nieostrożni.

– Darujmy sobie wykłady – odparł szybko Lance.

Jak należało oczekiwać, Trudy zalała się łzami. Najpierw zamrugała energicznie, potem wargi zaczęły jej dygotać, raz i drugi pociągnęła nosem, wreszcie uderzyła w płacz. Riddleton setki razy był świadkiem podobnych scen. Ciekawe – pomyślał – że kobiety nigdy nie płaczą z powodu własnego postępowania, lecz wobec smutnej konieczności poniesienia konsekwencji wcześniejszej głupoty.

– Nie oddam mu córki! – syknęła ze złością.

Jakby na wspomnienie dziecka zaczęła szlochać głośniej, z pozoru była już bliska histerii. Lance objął ją czule i szepnął jakieś słowa pocieszenia.

– Przepraszam – mruknęła po chwili Trudy, ocierając łzy.

– Nie ma się o co martwić – powiedział sucho Riddleton, daleki od chęci okazywania współczucia. – On wcale nie chce praw do dziecka.

– Nie chce? – zdumiała się kobieta, błyskawicznie odzyskując panowanie nad sobą.

– Nie, ponieważ to nie jego dziecko.

Trudy i Lance tym razem przez kilka sekund trwali w osłupieniu.

Murray sięgnął po następny dokument.

– Kiedy Ashley Nicole miała czternaście miesięcy, pozwany pobrał dziecku próbkę krwi i przekazał do analizy DNA. Wyniki wskazują jednoznacznie, że to nie on jest ojcem.

– Więc kto… – zaczął Lance, ale natychmiast ugryzł się w język.

– To zależy, kogo jeszcze powinniśmy brać pod uwagę – usłużnie podsunął Riddleton.

– Nikogo! – parsknęła ze złością Trudy.

– Oprócz mnie – bąknął Lance.

Świadomość niespodziewanego ojcostwa spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Powoli zamknął oczy i odchylił się na krześle. Nie znosił dzieci. Ashley Nicole tolerował jedynie dlatego, że należała do Trudy.

– Moje gratulacje! – wykrzyknął radośnie adwokat. Sięgnął do szuflady, wyciągnął tanie cygaro i uroczyście wręczył je Lance’owi. – Ma pan córkę!

Wybuchnął gromkim śmiechem.

Trudy z wściekłością popatrzyła na Lance’a, który trzymał cygaro w palcach, jakby nie wiedział, co z nim zrobić. Kiedy Murray wreszcie ucichł, zapytała stanowczym tonem:

– W jakiej nas to stawia sytuacji?

– Dość klarownej. Jeśli zrezygnuje pani z wszelkich roszczeń wobec jego majątku, zgodzi się dać pani rozwód, wyłączne prawa do dziecka i cokolwiek pani sobie jeszcze zażyczy.

– O jaki majątek chodzi?

– Nawet jego adwokat nie umiał tego powiedzieć. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Jeśli facet wyląduje w celi śmierci, forsa może na zawsze pozostać zakopana pod jakimś drzewem.

– Ale to oznacza, że stracę wszystko – szepnęła. – Stawia mnie w sytuacji bez wyjścia. Po jego śmierci dostałam dwa i pół miliona dolarów, a teraz towarzystwo ubezpieczeniowe żąda zwrotu niesłusznie wypłaconego odszkodowania.

– Przecież należy się jej jakaś działka – wtrącił niezbyt rozsądnie Lance.

– Czy mogę go zaskarżyć o psychiczne znęcanie się, zaprzepaszczenie rodzinnego majątku czy cokolwiek innego?

– Nie. Trzeba pójść na ugodę. Dostanie pani rozwód i zachowa prawa rodzicielskie, a Patrick zatrzyma swoje pieniądze. Wszystko pozostanie między nami. W przeciwnym razie zagroził ujawnieniem tych materiałów w prasie. – Murray postukał palcem w leżące na biurku papiery i fotografie. – Stałaby się pani pośmiewiskiem. Jeśli mimo to zechce pani wyciągać przed sądem rodzinne brudy, on z radością odpłaci tym samym.

– To gdzie mam podpisać? – fuknęła ze złością.

Riddleton napełnił trzy kieliszki wódką, lecz już po paru sekundach musiał nalewać jej po raz drugi. W końcu nadmienił mimochodem, iż pojawiły się plotki o tym, że Lance szuka płatnego zabójcy. Oboje gorąco i pospiesznie zaprzeczyli, toteż Murray przyznał z ociąganiem, że on również nie daje wiary takim bzdurom.

Ostatecznie wzdłuż całego południowego wybrzeża bez przerwy krążyły najrozmaitsze plotki.

ROZDZIAŁ 22

Zaczęli śledzić Sandy’ego McDermotta o ósmej rano, kiedy wsiadł do samochodu i ruszył zakorkowanymi ulicami Nowego Orleanu w kierunku autostrady międzystanowej numer dziesięć. Jechali tuż za nim aż do Lake Pontchartrain, gdzie ruch nieco zelżał. Stamtąd przekazali drogą radiową, że adwokat jedzie do Biloxi. Obserwowanie go nie sprawiało większych kłopotów, ale założenie podsłuchu nie było już takie proste. Guy przygotował całą instalację przeznaczoną do biura, domowej linii telefonicznej, a nawet do samochodu, ale decyzja o jej założeniu wciąż nie zapadała. Wszyscy bali się ogromnego ryzyka, zwłaszcza Aricia. Próbował przekonywać zarówno Guya, jak i Stephano, że adwokat jest zapewne przygotowany na taką okoliczność i zacznie ich zasypywać mylącymi, nieprawdziwymi informacjami. Ostatecznie Lanigan kilkakrotnie już dowiódł, iż jest nadzwyczaj dobrze na wszystko przygotowany. Raz po raz wybuchały w tej sprawie kłótnie.

Sandy niczego nie zauważył. Zapewne nie dostrzegłby wywiadowców nawet wtedy, gdyby mu zagrali na nosie. Jak zwykle w czasie podróży błądził myślami bardzo daleko.

Z czysto strategicznego punktu widzenia wszystkie toczone przez Lanigana bitwy przebiegały dotąd po jego myśli. Pozwy złożone przez towarzystwo Monarch-Sierra, jego byłych wspólników oraz Benny’ego Aricię musiały spokojnie zaczekać na swoją kolej. W ciągu miesiąca Sandy miał obowiązek udzielić formalnych odpowiedzi na stawiane zarzuty. Wstępne posiedzenia we wszystkich sprawach mogły się odbyć najwcześniej za trzy miesiące, a gromadzenie materiału dowodowego musiało potrwać co najmniej rok. Zatem rozprawy mogły się odbyć dopiero za dwa lata. Podobną procedurę czekał pozew wystosowany przez Patricka przeciwko FBI, choć sformułowane w nim oskarżenia z pewnością któregoś dnia trzeba było przedstawić Stephano i finansującym go zleceniodawcom. Ta rozprawa zapowiadała się wręcz rewelacyjnie, on jednak miał przeczucie, że nigdy do niej nie dojdzie.

Sprawa rozwodowa znajdowała się pod pełną kontrolą.

Zupełnie inaczej należało traktować najpoważniejsze oskarżenie, czyli zarzut popełnienia morderstwa z premedytacją. Było to nie tylko największe zmartwienie Lanigana, ale jeszcze dochodzenie w tej sprawie posuwało się najszybciej. Zgodnie z przepisami Patrick powinien stanąć przed sądem w ciągu stu siedemdziesięciu dni od daty sformułowania oskarżenia, a czas mijał nieubłaganie.