Выбрать главу

– Raczej skąpe.

– Jakich metod używaliście?

– Nie jestem pewien…

– Widzieliśmy na zdjęciach rany przesłuchiwanego, Stephano. I to nasze biuro federalne zostało pozwane do sądu za obrażenia cielesne zadane przez twoich ludzi. Chcielibyśmy zatem wiedzieć, jak powstały te rany.

– Nie było mnie przy tym. To nie ja kierowałem przesłuchaniem, ponieważ w ogóle się na tym nie znam. Wiem tylko tyle, że poprzez elektrody przymocowane w kilku czułych miejscach ciała poddano Lanigana szeregowi wstrząsów elektrycznych. Nie znam żadnych szczegółów. Przed opublikowaniem zdjęć nawet nie podejrzewałem, że mogą od tego powstać tak groźnie wyglądające oparzeliny.

Zapadło milczenie. Przez kilka sekund Oliver i Underhill patrzyli na siebie, jakby porozumiewali się wzrokiem. Na ich twarzach malował się jednak wyraz niedowierzania. Natomiast Stephano spoglądał na nich z rosnącą pogardą.

– Jak długo to trwało?

– Od pięciu do sześciu godzin.

Tamci zajrzeli do notatek i po chwili zaczęli szeptem wymieniać jakieś uwagi. Później Underhill zadał kilka pytań dotyczących metod identyfikacji i Stephano szczegółowo opisał proces porównywania odcisków palców. Tymczasem Oliverowi nadal się coś nie zgadzało, gdyż postanowił uściślić dane i jął wypytywać, o której godzinie cała grupa dotarła na ranczo w Paragwaju, ile kilometrów mieli do przejechania i jak wyglądały początkowe fazy przesłuchania. Następnie poprosili o szczegóły podróży z rancza na lotnisko w Concepción. W dość chaotyczny sposób nawiązywali do różnych zdarzeń, w końcu powrócili do zasadniczej kwestii.

– Czy w wyniku przesłuchania dowiedzieliście się czegoś o pieniądzach skradzionych przez Lanigana?

– Niewiele. Ujawnił tylko, gdzie początkowo je ulokował i skąd później przetransferował na inne konta.

– Możemy chyba zakładać, że wyznał to… pod niezwykle silną presją.

– Tak. Zgadza się.

– Zyskaliście więc przeświadczenie, że nawet on nie wie, gdzie w tej chwili znajdują się pieniądze?

– Powtarzam, że nie było mnie przy tym, ale taką właśnie informację przekazał mi agent kierujący przesłuchaniem. Powiedział, że w jego przekonaniu Lanigan rzeczywiście nie ma pojęcia, gdzie obecnie są te pieniądze.

– Nie nagrywaliście przesłuchania ani na taśmie wideo, ani na magnetofonie?

– Oczywiście, że nie – odparł śmiało Stephano, jakby taka myśl wcześniej nie przyszła mu nawet do głowy.

– Czy Lanigan wymienił nazwiska osób, które mu pomagają?

– Nic mi na ten temat nie wiadomo.

– Jak mamy to rozumieć?

– Dokładnie tak, jak powiedziałem.

– Niemniej twój agent kierujący przesłuchaniem musiałby usłyszeć takie nazwiska, gdyby padły z ust torturowanego?

– Nic mi na ten temat nie wiadomo.

– A zatem według informacji przekazanych do Waszyngtonu Lanigan nie wymienił żadnego nazwiska?

– Zgadza się.

Obaj znów pochylili się nad notatkami i przez kilka sekund wymieniali szeptem uwagi. W zapadłej nagle ciszy Stephano czuł się coraz bardziej nieswojo. Skłamał dwukrotnie, najpierw w kwestii nagrywania zeznań, później zaś w sprawie wymienionego nazwiska. Nie miał jednak najmniejszych powodów do podejrzeń. Wszak nikt z FBI nie mógł wiedzieć, jaki naprawdę efekt dało przesłuchanie w Paragwaju. Niemniej składał oficjalne zeznania wobec urzędników federalnych, musiał więc mieć się na baczności.

Niespodziewanie otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł Hamilton Jaynes. Tuż za nim wkroczył Warren, trzeci z agentów odbierających jego zeznania.

– Cześć, Jack – rzucił głośno Jaynes, przysuwając sobie krzesło do stolika. Warren pospiesznie zajął miejsce obok dwóch swoich kolegów.

– Cześć, Hamilton – mruknął niepewnie Stephano, którego nagle opadły złe przeczucia.

– Przysłuchiwałem się w sąsiednim pokoju – oznajmił z uśmiechem dyrektor. – I wiesz co? Nabrałem przekonania, że usiłujesz nas wykiwać.

– Mówię prawdę.

– Tak, oczywiście. Czy słyszałeś kiedykolwiek nazwisko: Miranda?

– Miranda? – powtórzył wolno detektyw, robiąc zdziwioną minę. – Nie przypominam sobie.

– Eva Miranda jest prawniczką z Rio, bliską przyjaciółką Patricka Lanigana.

– Pierwsze słyszę.

– I to mnie właśnie zaniepokoiło, Jack, ponieważ jestem przekonany, że aż za dobrze wiesz, o kim mówię.

– Nigdy wcześniej nie słyszałem o tej kobiecie.

– Więc dlaczego usiłujesz ją odnaleźć?

– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – bąknął zdeprymowany Stephano.

– To kłamstwo – rzucił Underhill, zwracając się widocznie do swego szefa, chociaż ani na chwilę nie spuszczał wzroku z detektywa.

– Nie ma żadnych wątpliwości – dodał Oliver.

– Bezczelne kłamstwo – wtrącił Warren.

Detektyw kolejno przenosił wzrok z jednego na drugiego. Otworzył już usta, żeby zaprotestować, lecz Jaynes powstrzymał go ruchem ręki. Znów otworzyły się drzwi i do pokoju zajrzał kolejny agent, z wyglądu doskonale uzupełniający ekipę Underhilla, Olivera i Warrena.

– Analiza brzmienia głosu wykazuje, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż przesłuchiwany kłamie – oznajmił, po czym szybko wycofał się na korytarz.

Jaynes położył przed sobą na stole jakąś kartkę.

– Oto kopia notatki, która dziś rano ukazała się w dziennikach z Rio de Janeiro. Przedstawia okoliczności uprowadzenia niejakiego Paulo Mirandy, którego córka jest bliską przyjaciółką Patricka. Uzyskaliśmy potwierdzenie tej informacji od przedstawicieli władz brazylijskich. Porywacze nie zażądali okupu, do tej pory w ogóle nie nawiązali kontaktu.

Popchnął kserograficzną odbitkę w stronę detektywa, lecz przytrzymał ją poza jego zasięgiem.

– A więc gdzie jest Paulo Miranda?

– Nie mam pojęcia. W ogóle nie wiem, o co tu chodzi.

Jaynes powiódł wzrokiem po twarzach trzech swoich podwładnych.

– To kłamstwo – orzekł Underhill, a Warren i Oliver aprobująco pokiwali głowami.

– Zawarliśmy umowę, Jack. Miałeś nam powiedzieć całą prawdę w zamian za wycofanie stawianych ci zarzutów. Jeśli dobrze pamiętam, zgodziliśmy się również zrezygnować z aresztowania twoich klientów. Zatem jak powinienem teraz postąpić, Jack?

Stephano popatrzył na Underhilla i Olivera, którzy przyglądali mu się uważnie, gotowi po raz kolejny ocenić fachowo jego prawdomówność.

– Tylko ona zna dokładnie lokatę pieniędzy – bąknął, skruszony.

– Czy wiesz, gdzie jest teraz Eva Miranda?

– Nie. Uciekła z Rio, kiedy schwytaliśmy Patricka.

– I nie wpadliście na jej trop?

– Nie.

Haynes znowu popatrzył na swoją ekipę sędziowską, lecz zgodne potakiwanie głowami świadczyło, że detektyw mówi prawdę.

– Rzeczywiście zgodziłem się opowiedzieć o wszystkim – wtrącił Stephano – nie obiecywałem jednak, że zrezygnuję z wyjaśnienia sprawy do końca. Mamy prawo poszukiwać tej kobiety.

– Ale nam nic o niej nie powiedziałeś.

– To prawda. Jeśli chcecie na tej podstawie zerwać naszą umowę, z przyjemnością wezwę swojego adwokata.

– Przyłapaliśmy cię na kłamstwie.

– Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy.

– Daj spokój tej kobiecie, Jack, i uwolnij jej ojca.

– Zastanowię się nad tym.

– Nie. Zaraz wydasz odpowiednie polecenia.

Domek letniskowy okazał się nowym, trójkondygnacyjnym segmentem w długim ciągu identycznych budynków, stojących przy świeżo wykończonej ulicy wzdłuż plaży. Październik zaliczał się już do martwego sezonu turystycznego, toteż większość z nich wyglądała na opuszczoną. Sandy ustawił auto tuż za elegancką limuzyną z numerami rejestracyjnymi stanu Luizjana, zapewne pochodzącą z wypożyczalni. Słońce wisiało nisko nad horyzontem, ukośne promienie wzbudzały setki odblasków na lekko sfalowanej powierzchni zatoki. Na plaży nie było żywej duszy, na horyzoncie nie odcinał się ani jeden żagiel. McDermott wbiegł po schodkach na taras, okrążył róg domu i stanął przed wejściem.