Stafl-Preonsa Fal Shilde ’Ngeestra dam Crose przeżyła jeszcze jeden wypadek podczas wspinaczki, z powodzeniem rywalizowała z maszynami milion razy inteligentniejszymi od niej, kilkakrotnie zmieniała płeć, urodziła dwoje dzieci, po wojnie wstąpiła do Służby Kontaktu, bez zgody zwierzchników na dwa lata zamieszkała na prymitywnej planecie wśród plemienia dzikich kobiet-koni, powróciła do Kultury na ceremonię przyjęcia drony Jase do zbiorowego umysłu, została przysypana lawiną, ale przeżyła, urodziła jeszcze jedno dziecko, przyjęła ofertę Sekcji Specjalnej Służby Kontaktu i spędziła niemal sto lat (jako mężczyzna) w charakterze pierwszego ambasadora przy Milionogwiezdnej Anarchii Soveleh. Następnie została nauczycielką na orbitalu w pobliżu mniejszego Obłoku Magellana, wydała autobiografię przyjętą życzliwie zarówno przez krytyków, jak i czytelników, wkrótce potem zaś, w wieku 407 lat, zaginęła bez wieści podczas samotnej wakacyjnej wyprawy na stary Pierścień Dra’Azon.
Na planecie Schar ludzie zjawili się jeszcze tylko raz, i to dopiero po zakończeniu wojny. Upłynęło czterdzieści lat od chwili, kiedy nieporadnie sterowany przez Balvedę „Wir Czystego Powietrza” oderwał się od powierzchni planety i wkrótce potem, już po drugiej stronie Bariery Milczenia, został przechwycony przez okręt wojenny Kultury, zanim Dra’Azon zezwolili kolejnemu statkowi na przekroczenie Bariery. Kiedy w pobliżu wejścia do tunelu wylądował prom Specjalizowanej Jednostki Kontaktowej „Zapasowe Sumienie”, stanowiący jego załogę funkcjonariusze Służby Kontaktu stwierdzili, że System Dowodzenia znajduje się w nienaruszonym stanie: dziewięć lśniących czystością stacji, osiem gotowych do drogi pociągów, żadnych wraków, śladów zniszczenia, trupów ani resztek bazy Metamorfów. Po czterech dniach „Zapasowe Sumienie” otrzymało rozkaz opuszczenia orbity wokół Schara, po czym Bariera Milczenia została zamknięta na zawsze. To, że ludzie nie zdołali odnaleźć żadnych szczątków, nie oznaczało, że ich nie było. Ciała, pozostałości po bazie Metamorfów, a także pusty kadłub chuy-hirtsi zostały ściśnięte w niewielką kulę i pogrzebane głęboko pod lodową czapą pokrywającą jeden z biegunów. Wśród szczątków i trudnych do zidentyfikowania resztek znajdowała się zachowana w prawie nienaruszonym stanie, nieduża książeczka Kierachell, o kartkach pokrytych drobnym drukiem. Była to jej ulubiona książka, zawierająca piękną powieść fantastyczną. Pierwsze zdanie zaczynało się od słów: „Jinmoci z Bozlena Dwa…”.
Ocalony przez Perosteck Balvedę Umysł nie pamiętał nic z okresu między wejściem w nadprzestrzeń a naprawą i odzyskaniem świadomości na pokładzie Specjalizowanej Jednostki Kontaktowej „Koniec z Przyjemniaczkami”. Później zainstalowano go w innej SJK klasy Ocean, uczestniczył w wielu zaciętych bitwach, jednak z wszystkich wyszedł bez szwanku. Unowocześniony, trafił na Specjalizowaną Jednostkę Kontaktową klasy Zdobywca, zabierając ze sobą dość niezwykłą nazwę, którą nadał poprzedniemu statkowi. W końcowej fazie wojny w kosmosie zginęli ostatni Metamorfowie i gatunek ten na zawsze przeszedł do historii.
Epilog
Zadyszana, w zaawansowanej ciąży i jak zwykle spóźniona Gimishin Foug weszła na pokład Specjalizowanej Jednostki Kontaktowej równo godzinę po reszcie rodziny. Gimishin była początkującą poetką oraz (zupełnie przypadkowo) prapraprapraprasiostrzenicą Perosteck Balvedy. Statek zabrał ją wraz z rodziną z odosobnionej planety w większym Obłoku, na której spędzali wakacje, i wraz z kilkuset innymi osobami miał dostarczyć na pokład znacznie większej SJK „Determinista”, szykującej się do podróży powrotnej do macierzystej galaktyki.
Znacznie bardziej niż sama podróż zainteresował Gimishin statek, na którym miała ją odbyć. Nigdy do tej pory nie widziała tak dużej Specjalizowanej Jednostki Kontaktowej i miała nadzieję, że rozmiary statku, składającego się z kilkuset autonomicznych komponentów rozmieszczonych w bąblu powietrza dwustukilometrowej średnicy i mieszczącego ponad sześć miliardów pasażerów, staną się źródłem artystycznego natchnienia. Z niecierpliwością czekała na to — miała nadzieję — niezwykłe przeżycie, w porę jednak przypomniała sobie o dobrych manierach.
— Chyba jeszcze się nie znamy — powiedziała do znacznie mniejszego statku, który miał zawieźć ją na „Deterministę”. — Jestem Gimishin Foug. A ty jak się nazywasz?
— „Bora Horza Gobuchul” — odparł statek za pośrednictwem małej drony niosącej jej bagaże.
— Dziwna nazwa… Możesz mi powiedzieć, skąd się wzięła? Drona zakołysała się lekko, co stanowiło odpowiednik wzruszenia ramionami.
— To długa historia.
— Nie szkodzi. Lubię długie historie.