Pomysłem, który pan José wziął z sufitu, było przerwanie urlopu i powrót do pracy, Powiesz szefowi, że już nabrałeś dość sił i poprosisz, żeby zostawił ci resztę wolnych dni na inną okazję, kiedy wreszcie znajdziesz jakieś wyjście z tego ślepego zaułka, w który zabrnąłeś, może odkryjesz jakiś nowy trop, Szef będzie zdziwiony, że jakiś urzędnik wraca do pracy bez potrzeby i bez wezwania, Ostatnio robiłeś dużo dziwniejsze rzeczy, Przedtem żyłem sobie tak spokojnie, to jakaś absurdalna obsesja, po co ja szukam jakiejś nieznajomej, która nawet nie wie o moim istnieniu, Ale ty wiesz o jej istnieniu, w tym cały problem, Najlepiej będzie raz na zawsze z tym skończyć, Może i tak, w każdym razie pamiętaj, że nie tylko mądrość sufitów, ale także liczba niespodzianek, jakie przynosi życie, jest nieskończona, To oklepany frazes, co chcesz przez to powiedzieć, Że dni płyną, lecz nie powtarzają się, To jest jeszcze bardziej oklepane, czyżby mądrość sufitów sprowadzała się do podobnych komunałów, spytał pogardliwie pan José, Widać nie znasz życia, skoro myślisz, że można tu coś jeszcze dodać, odpowiedział sufit i zamilkł. Pan José wstał z łóżka, schował referencje między papiery biskupa, potem wyjął notatnik i zaczął opisywać frustrujące wypadki ostatniego poranka, szczególnie podkreślając antypatyczne zachowanie aptekarza i jego przeszywające spojrzenie. Pod koniec relacji napisał, zupełnie jakby to był jego pomysł, Myślę, że najlepiej będzie, jak wrócę do pracy. W chwili gdy wkładał notatnik pod materac, przypomniał sobie, że nie jadł obiadu, ale to nie żołądek mu o tym przypomniał, tylko głowa, tak to już jest, że osoby nie przywiązujące uwagi do jedzenia z wiekiem przestają odczuwać głód. Gdyby pan José zamierzał kontynuować urlop, mógłby sobie leżeć do wieczora bez jedzenia i picia, a nawet iść spać bez kolacji lub też, szukając ucieczki od przykrej rzeczywistości, mógłby z własnej woli pogrążyć się w stanie głębokiej apatii.