— To prawda — zgodził się Jaxom. Było tak wiele przedsięwzięć nakazanych przez Siwspa i znajdujących się w najrozmaitszych stadiach zaawansowania, że zastanawiał się, czy którekolwiek z nich zostaną ukończone na czas, a termin zbliżał się szybko.
— Czy ty i Ruth znajdziecie czas, żeby zabrać mnie na „Yokohamę” jutro przed Opadem? — zapytała Sharra.
— Myślałem, że zostaniesz przez parę dni — rozzłościł się Jaxom.
— Omówiłam wszystko z Brandem i innymi zarządcami — tłumaczyła się Sharra — i wszystko jest gotowe dla naszych gości. Ale to jest bardzo ważne, Jaxomie… — jej oczy błagały go o zrozumienie.
— Będziesz tak wyczerpana, że nie zdołasz się dobrze bawić na Zgromadzeniu… — powiedział, ale zaraz się rozpogodził. Przyciągnął żonę do siebie, ciesząc się bliskością jej ciała i mocnym zapachem jej włosów. Zgromadzenia zawsze były dla nich radosnym i wyjątkowym wydarzeniem.
— Jaxomie, proszę… — Jej usta otarły się o jego szyję.
— Tylko się przekomarzam, kochana. Przecież nigdy nie postępuję wbrew twojej woli.
— Czy nie będzie cudowne, kiedy to wszystko się skończy, znów wrócić do normalnego trybu życia? — rozmarzyła się. — Wiesz, że chcę mieć też córkę.
To szczere wyznanie spowodowało odpowiedź, której był rad udzielić.
Opad Nici odbył się bez żadnych wypadków, chociaż tym razem nie można było skorzystać z niszczących tarcz statków kosmicznych. Potem Hamian przysłał wiadomość, że ma dla Rutha nowe rękawice, które trzeba przetestować w kosmosie. Ruth je wypróbował, stwierdził, że są wygodne i stanowią dobrą ochronę, a zapięcie na klamerkę jest łatwe w obsłudze. Jaxom złożył Siwspowi raport, w którym ocenił je pozytywnie, co miało zostać przekazane Hamianowi. Tym razem Jaxom i Ruth byli sami na mostku i Ruth jak zwykle rozciągnął się przy oknie, pożerając wzrokiem swój ulubiony widok.
— Siwsp, właściwie dlaczego masz tę obsesję na temat projektu dotyczącego mutantów? — zapytał Jaxom po przekazaniu wiadomości dla Hamiana. — Sharra mówi, że nazywasz to „Masakrą”. Dlaczego wysadzenie Czerwonej Gwiazdy z jej orbity nie wystarczy?
— Jesteś sam? — upewnił się Siwsp.
To było niezwykłe pytanie, gdyż Siwsp zazwyczaj wyczuwał obecność innych.
— Tak, jestem sam. Masz zamiar wyznać mi wszystko? — Jaxom na wpół żartował.
— Równie dobrze mogę to zrobić teraz — odparł Siwsp, zaskakując młodego Lorda.
— To nie brzmi zbyt zachęcająco.
— Wprost przeciwnie. Musisz wiedzieć, czego po tobie oczekuję odkąd dowiedziałem się o niezwykłych umiejętnościach Rutha.
— O tym, że wie dokładnie gdzie i kiedy jest? — dopowiedział złośliwie Jaxom.
— Tak. Potrzebujecie bliższych wyjaśnień.
— To nic nowego, jeśli chodzi o pracę z tobą.
— Niefrasobliwość pokrywa obawę. Potrzebna jest szczerość. Po to, by wytrącić Czerwoną Gwiazdę z orbity niebezpiecznej dla Pernu, trzeba doprowadzić do eksplozji trzech silników. Dwie z tych eksplozji już nastąpiły.
— Co takiego? — Jaxom usiadł prosto w wygodnym krześle i wpatrzył się w ekran przed sobą.
— Jak wiesz, zapoznałem się z kronikami każdego Weyru, Cechu i Warowni i przeanalizowałem je. Dwa niewielkie zapisy wskazują na anomalie.
— Znając pozycje Czerwonej Gwiazdy w czasie, kiedy ludzie wylądowali na Pernie, wnioskuję, że planeta nie znajduje się w punkcie, w którym powinna. Podczas pierwszego Opadu kapitanowie Keroon i Tillek przeprowadzili wielokrotne obliczenia jej orbity i drogi, po której się będzie poruszać. Choć to dziwne, obecna pozycja różni się od ekstrapolacji z tych oryginalnych wyliczeń. Stwierdzam, że jej przebieg odchylił się o 9,3 stopnia od swojej pierwotnej eliptycznej orbity. To nie jest zgodne z wyliczoną trasą. Czyli coś już musiało zmienić orbitę. Dowód na to znajduje się w dwóch niewielkich zapisach znalezionych w kronikach Isty i Keroonu, z Czwartego i Ósmego Przejścia, które poprzedziły Długie Przerwy. Podczas każdego z tych Przejść zaobserwowano jasne błyski. To zdarzało się wówczas, gdy Czerwona Gwiazda znajdowała się w apogeum w stosunku do Pernu. Te błyski były na tyle jasne, że zauważono je i zapisano.
Jaxom odczuł prawdziwy szok. Zamrugał, tak jakby zamknięcie i otworzenie oczu mogło mu pomóc w skoncentrowaniu myśli na tym, co mówił Siwsp.
— Te dwa kratery?
— Masz bardzo wyostrzoną spostrzegawczość.
— Och, Siwspie, strach też.
— Strach jest bardzo dobrą reakcją człowieka, gdyż potęguje jego instynkt samozachowawczy.
— Ale to, co czułem, gdy po raz pierwszy ujrzałem krater, to nie był strach. To było… to musiało być… tak jakbym wiedział, że już tam byłem! Wtedy odrzuciłem tak dziwaczny pomysł. A ty, Siwspie, nie chciałeś bym wierzył, że już tam byłem?
— Paradoks czasu oszołamia ludzi. Twoje przeczucie, że miałeś coś wspólnego z kraterem nie jest niezwykłe, ale wiele podobnych zdarzeń zostało już uwiecznionych w zapisach psychicznych fenomenów.
— Naprawdę? — spytał żartobliwie Jaxom. — Nie jestem pewien, że podoba mi się to, co sugerujesz, jeżeli oczywiście dobrze cię rozumiem.
— Jak rozumiesz to, co zostało powiedziane?
— Że w jakiś sposób ja, na Ruthcie, z wystarczającą do wykonania tej pracy liczbą jeźdźców, zabrałem silnik do tyłu w czasie i pozostawiłem go w rozpadlinie. Tam silnik wybuchł i uformował krater, który odnalazłem podczas mojej pierwszej podróży na Czerwoną Gwiazdę jakieś tysiąc osiemset Obrotów później. O to ci chodzi?
— Zrobiłeś to dwa razy. Drugi raz był sześćset Obrotów temu. To jedyne wyjaśnienie. Co więcej, wiesz, że to zrobiłeś.
— Nie chcę tego robić — zaprotestował Jaxom, myśląc o tym, że będzie musiał prosić Rutha, by zabrał jego i innych tak daleko w przeszłość. Jednak Siwsp miał tak dokładne informacje o tylu niezwykłych sprawach. — A jeśli coś pójdzie źle?
— Zgodnie z paradoksem czasu, gdyby tak było, nie byłoby cię tutaj, a na dodatek w obecnym czasie brakowałoby trzydziestu lub czterdziestu smoków.
— Nie, to nie tak — powiedział Jaxom, usiłując zrozumieć. — Jeszcze się tam nie udaliśmy. Więc nadal tu jesteśmy. Nie byłoby nas tu, gdybyśmy ponieśli klęskę podczas tej podróży w przeszłość. Nie, nie! — Zamachał w irytacji ręką. Te pętle czasowe są takie niezrozumiałe.
— Jednak poleciałeś i odniosłeś sukces, a każda z tych wcześniejszych eksplozji spowodowała Długie Przerwy, których w żaden inny sposób nie można wyjaśnić. Przygotowałeś planetę do ostatecznej zmiany orbity.
— Zaraz, zaczekaj — powiedział Jaxom. Pokiwał palcem w stronę ekranu, a na twarzy malowała mu się niezwykła powaga. — Siwspie, razem dokonaliśmy już wielu niezwykłych rzeczy, a dokonaliśmy ich dlatego, że dowiodłeś swoich racji.
— Lordzie Jaxomie, komputer zwany Siwspem odnalazł prawdziwe informacje i wyciągnął z nich prawdziwe wnioski.
— Nie próbuj zachowywać się wobec mnie tak dyplomatycznie, przyjacielu. Nie o to mi chodzi. Nawet jeżeli ja ci wierzę, jeźdźcy smoków na to nie pójdą. Loty pomiędzy w czasie są bardzo niebezpieczne. Wiesz, że Lessa nieomal zginęła udając się czterysta Obrotów w przeszłość.
— Będziecie mieli aparaty tlenowe, więc nie ucierpicie od braku powietrza, tak jak ona. Jesteście przyzwyczajeni do tego, że w pomiędzy nie doświadczacie żadnych wrażeń zmysłowych i to was nie zdezorientuje.