Jaxom pomyślał, że Robinton lepiej się poczuje, gdy wypije trochę wina. Nalał kielich, ale sam trochę upił, zanim podał go Robintonowi. Mistrz Robinton dał małe przedstawienie nieufności, które wzbudziło śmiech tłumu i nieco zmniejszyło napięcie, ale potem uniósł kielich w stronę Jaxoma i wypił, uśmiechając się z aprobatą.
— Najbardziej mnie zasmuca — powiedział cicho do Jaxoma — że ludzie mogą pomyśleć, iż przestałem dobrze znosić wino. Przecież widzieli, jak wcześnie zasnąłem podczas Zgromadzenia.
— Lordzie Jaxomie, podjęliśmy decyzję — oznajmił Groghe. Lordowie zajęli swoje miejsca.
— My także — dodał Mistrz Idarolan.
— Jaka jest wasza decyzja, Lordzie Groghe? — zapytał Jaxom.
— Nasza Rada odżegnuje się od Lordów Sigomala i Begamona. Nie będą dłużej rządzić swoimi Warowniami. Są zhańbieni. Po pierwsze, spiskowali i dokonali karnej ekspedycji na inną Warownię lub wspólną własność, bo tak można nazwać Lądowisko. Po drugie, porwali człowieka w celu wymuszenia działań sprzecznych z najlepszymi interesami planety i nas wszystkich.
Sigomal przyjął wyrok z pewną godnością, ale Begamon zaczął szlochać, osuwając się z ławy na kolana.
— Trzeci syn Sigomala, Sousmal, jest znany większości z nas i zadecydowaliśmy, że to on powinien zarządzać Warownią Bitry do czasu, gdy Rada Lordów Warowni podejmie w tej sprawie decyzję. Ponieważ Begamon nie ma dzieci dostatecznie dorosłych, by przejęły Warownię, mianujemy jego brata, Ciparisa na stanowisko tymczasowego Lorda Warowni, także do chwili podjęcia decyzji. Gomalsi ma zostać wygnany wraz z ojcem. To jest kara za jego rolę w pierwszym ataku na Siwspa i w porwaniu, a także za to, że wyznaczając siebie samego jako kapitana statku mimo braku odpowiednich kwalifikacji, obraził wszystkich członków Cechów Żeglarzy. Proponujemy, by jedna z wysp we Wschodnim Pierścieniu została wyznaczona jako miejsce zesłania.
Sigomal jęknął, ale Gomalsi powstrzymał się od protestów.
— Mistrz Norist także zostaje pozbawiony swojej rangi, podobnie jak inni członkowie jego Cechu, którzy brali udział w spisku — oświadczył Idarolan. — Wszyscy mają zostać wygnani w to samo miejsce, gdzie bez wątpienia będą się nawzajem cieszyć swoim towarzystwem. — Popatrzył w stronę, gdzie w tłumie kryli się pozostali Mistrzowie Szklarscy. — Postanowiliśmy, że Mistrz Morilton będzie waszym najwyższym Mistrzem do czasu, aż my, równi wam, zadecydujemy, że możecie wybrać, bez uprzedzeń, człowieka bardziej otwartego i patrzącego w przyszłość niż Norist.
Lytol skinął na Jaxoma, który miał przedłożyć wyrok na najemników. Jaxom nigdy jeszcze nie musiał decydować o losie człowieka na resztę jego życia, ale ciągle miał w pamięci niepokój, który odczuwał podczas tej szalonej jazdy na ratunek Mistrzowi Robintonowi.
— Wygnanie! — oznajmił. Większość najemników zaakceptowała to, chociaż dwóch najmłodszych wyglądało na tak zrozpaczonych, że Jaxom dodał: — Wasze rodziny mogą się do was przyłączyć, jeśli zechcą.
Zauważył lekki uśmiech Sharry i aprobujące skinienie Lessy.
— Skazanych odprowadzi się do kwater i jutro wyśle do miejsca wygnania. Od teraz nie posiadają ziemi, rzemiosła i nie podlegają opiece Weyrów. — Jaxom wzniósł głos ponad przerażone pomruki Begamona. — Posiedzenie skończone.
Strażnicy otoczyli skazańców, a sędziowie i ława przysięgłych udali się do Warowni.
Służba jakoś zdołała przygotować jedzenie dla tylu niespodziewanych gości, którzy oblegali Ruathę. Sharra dopadła Jaxoma i powiedziała mu, że wszyscy: Warownie, Cechy i Weyry, okazali ogromną pomoc dostarczając dość żywności, by nikt nie odszedł głodny.
— I, mój kochany, byłeś wspaniały — dodała. — Wiem, jak ci było trudno, ale przy posiadanych dowodach i zeznaniach nikt nie może nic zarzucić twojej decyzji. Wyrok był łagodniejszy niż zasługiwali. — Jej twarz przybrała gniewny wyraz. Zacisnęła dłoń w pięść. — Kiedy zobaczyłam skaleczenia Mistrza Robintona…
— Dojdzie do siebie? — Jaxom pomyślał, że może był zbyt łagodny, chociaż nie potrafiłby skazać nikogo na śmierć. Gdyby Mistrz Robinton umarł lub gdyby Biswy nie umarł na serce, być może musiałby podjąć inną decyzję.
Lord Groghe szukał go tak długo, aż wreszcie go znalazł i zapewnił, że gdyby przestępstwa te zdarzyły się w jego Warowni, postąpiłby dokładnie tak samo. Ku zaskoczeniu Jaxoma i raczej smutnej satysfakcji, Lord Corman także podszedł do niego później tego wieczora.
— Dobrze sobie poradziłeś, Jaxomie. Jedynie tak mogłeś postąpić w tych okolicznościach.
Lord Keroonu nie zatrzymał się na wieczorny posiłek, ani nie odwiedził więcej Lądowiska. Ale od tej pory ani nie powstrzymywał swoich ludzi od używania nowych produktów, ani nie sprzeciwiał się, gdy młodzież prosiła go o pozwolenie studiowania na Południu. Z przedmiotów wytwarzanych dzięki Siwspowi, Lord Corman kupował tylko papier. Powiedział kiedyś swojemu harfiarzowi, że Bendarek sam odkrył papier zanim „maszyna” się obudziła.
Następnego ranka trzy skrzydła Weyru Fort przybyły do Ruathy, żeby zabrać skazańców na miejsce wygnania. Obiecano, że listy, które napisali do rodzin, zostaną adresatom dostarczone. Ci, którzy pragnęli dołączyć do wygnanych mężczyzn, mieli być przewiezieni na wyspę, kiedy tylko będą gotowi.
To Mistrz Idarolan wybrał miejsce wygnania.
— Niezbyt duże, nie za małe, dużo ryb, trochę zwierzyny, choć whery nie smakują za dobrze — oświadczył. — Mnóstwo owoców i warzyw korzennych. Będą musieli pracować, żeby przeżyć, ale my też musimy to robić.
— A co z Opadami Nici? — spytał Jaxom.
Mistrz Idarolan wzruszył ramionami.
— Jest parę jaskiń, a przecież ty już o nich zadbasz. Mogą to znieść lub nie, jak chcą. Jest tam też stary wulkan i świadectwa, że wyspa była niegdyś zamieszkana. Jest o wiele bardziej gościnna niż Daleki Zachód, gdzie istnieją tylko piaski i węże.
Kiedy skazańcy wsiedli na smoki, wręczono im worki z podstawowymi narzędziami i zapasami. Potem skrzydła ruszyły w pomiędzy.
Jaxom był zdenerwowany jak nigdy przedtem. Ale jako Lord Ruathy musiał rozmawiać z ludźmi uprzejmie i grzecznie, nawet jeżeli nie zgadzali się z jego decyzją i głośno wyrażali swoje pretensje do skazańców. Najbardziej podziwiał Lordów, którzy zachowywali milczenie.
Asgenar i Toronas odjechali, żeby pomóc młodemu Sousmalowi w Bitrze. W drodze powrotnej do Cove, D’ram i Robinton zostawili Lytola w Neracie. Miał powiadomić Ciparisa, który przedtem pracował jako zarządca Begamona, o jego nowej randze.
Brand i podlegli mu zarządcy zajęci byli organizowaniem powrotnej podróży gości i sprzątaniem Warowni po Zgromadzeniu i sądzie. Upewniali się, że wszyscy mają dość zapasów na drogę, a także zlecali pilnowanie służby podczas sprzątania i naprawiania szkód wyrządzonych przez wielkie tłumy.
Jaxom z prawdziwą radością przyjął wiadomość o tym, że Sharra ma propozycję pracy, chociaż, rozdarta między różnorodnymi obowiązkami, jednak zaproponowała, że z nim zostanie.
— Chcą, żebyś wróciła do laboratorium na „Yokohamie”? — zapytał.
— Tak. Potrzebują tam i Oldive’a i mnie.
Uścisnął ją i pocałował, a potem skinął głową. Do pewnego stopnia byłoby mu łatwiej ułożyć swoje myśli, gdyby przez jakiś czas nie musiał troszczyć się również o jej samopoczucie.
— Spędzę jakiś czas z chłopcami — powiedział. — Nie jestem w tej chwili potrzebny na „Yokohamie” czy Lądowisku. — Nie mówił całej prawdy, i Sharra wiedziała o tym. Spojrzała na niego uważnie, ale potem uśmiechnęła się smutno, pocałowała go w policzek i zostawiła go samego w ich pokoju.