Выбрать главу

— Daj spokój, F’larze — powiedział Groghe. — Przecież nie zmarnowałeś ani chwili. Biegaliście po jaskiniach w ciemnościach, ściągając uczniów i czeladników z całego kontynentu, aby wprawić w ruch to dziwne urządzenie. I osobiście się z tobą zgadzam, Przywódco Weyru. Decydowanie o czymkolwiek podczas Kwartalnych Zebrań Lordów Warowni może wyczerpać nawet cierpliwość smoka. Jednak ja widziałem i słyszałem Siwspa. — Odwrócił się w stronę innych Lordów. — To urządzenie jest zdumiewające i jestem przekonany o jego przydatności.

— Był taki czas, Cormanie — powiedział F’lar z lekkim uśmiechem, który przypomniał Panu Warowni o innej okazji, gdy Przywódca Weyru Benden stanął twarzą w twarz z armią Lordów i pokonał ją — kiedy ty i wszyscy inni Lordowie pilnie mnie potrzebowaliście, żeby walczyć z Opadami Nici. Z pewnością chcecie, abym kontynuował zadanie?

— Postąpiłeś dokładnie tak, jak powinieneś — powiedział Groghe, wyzywając Cormana, aby zaprotestował.

— To prawda, Przywódco Weyru — przyznał Toronas. — Nowy Lord Warowni Benden był, zdaniem F’lara, o wiele lepszy od swego poprzednika, Lorda Raida.

— Jednak — mówił dalej Przywódca Weyru — jest całkiem oczywiste, że utraciliśmy większość umiejętności, które posiadali nasi przodkowie. Musimy je odzyskać, a Siwsp nam w tym pomoże. Wtedy rzeczywiście zdołamy na zawsze usunąć groźbę Opadu Nici. — F’lar wodził wzrokiem od Norista do Cormana i Warbreta oraz innych Lordów Warowni, którzy nie wzięli udziału w dyskusji. — Czy nie byłoby rozsądnie rozpocząć program jak najszybciej, aby odtworzyć to, co utraciliśmy?

— Spodziewasz się, że wszyscy będziemy słuchali rozkazów Siwspa? — zapytał Norist ironicznie. Odnosił się do całej sprawy bardzo niechętnie. Gdy Siwsp wypytywał go o jego Cech, ledwo raczył odpowiadać.

— Mistrzu Noriście — zaczął Fandarel na swój powolny sposób — jeśli istnieją możliwości udoskonalenia naszych rzemieślniczych umiejętności, z pewnością mamy obowiązek z tego skorzystać, prawda?

— Zmiany zaproponowane przez Siwspa w moim zawodzie, w którym jestem Mistrzem, i to dobrym, od trzydziestu Obrotów, są sprzeczne ze wszystkimi procedurami Cechu! — Norist nie miał zamiaru się poddać.

— Włączając te obecnie już nieczytelne z twoich najstarszych Kronik? — spytał łagodnie Mistrz Robinton. — A popatrz: Mistrz Fandarel aż się rwie do odtworzenia elektrowni przodków i z radością dostosuje się do nowych procedur, jeżeli ma to ułatwić współpracę z Siwspem.

Grube, pełne blizn wargi Norista wykrzywiły się w pogardliwym uśmiechu.

— Wszyscy wiemy, że Mistrz Fandarel bez końca zabawia się nowinkami i sztuczkami.

— Które są zawsze skuteczne — odparł Mistrz Fandarel, ignorując obrazę. — Widzę jasno, że każdy Cech może zyskać dzięki wiedzy przechowanej przez Siwspa. Dziś rano Bendarek otrzymał bezcenną radę dotyczącą polepszenia jakości papieru, jak to nazwał Siwsp, i przyspieszenia jego produkcji. Bendarek natychmiast docenił te możliwości i wrócił do Lemos, aby nadal nad tym pracować. Dlatego go tu nie ma.

— Ty i Bendarek — zakpił Norist, zbywając pstryknięciem palców najnowsze osiągnięcia obu Mistrzów — możecie sobie zachwycać się nowościami. Ja wolę skoncentrować się na utrzymywaniu wysokich standardów mojego Cechu bez rozdrabniania wysiłków na płoche zajęcia.

— Jednak — powiedział Lord Asgenar z szyderczym uśmiechem — nie masz nic przeciw korzystaniu z rezultatów niepoważnych zajęć innych Cechów. Takich, jak ryzy kart dostarczonych ci w zeszłym miesiącu. Bendarek spodziewa się, że będzie mógł zwiększyć produkcję papieru — Asgenar uśmiechnął się jeszcze złośliwiej — i nikt nie będzie już musiał czekać na dostawy.

— Ale szkło to szkło, robi się je z piasku, potasu i czerwonego ołowiu — upierał się Norist. — Nie można go ulepszyć.

— Siwsp właśnie zaproponował sposoby udoskonalenia produkcji szkła — poinformował go Mistrz Robinton swoim najbardziej rozsądnym i pełnym perswazji tonem.

— Zmarnowałem tu już dość czasu. — Norist wstał i wymaszerował z sali.

— Przeklęty głupiec — mruknął Asgenar pod nosem.

— F’larze, wróćmy do najważniejszej sprawy — odezwał się Warbret, pochylając się przez stół w stronę Przywódców Weyrów. — Jak właściwie Siwsp zamierza wyeliminować Nici? F’nor nie miał wiele szczęścia, kiedy próbował.

Pamiętając, jak bliski śmierci był F’nor gdy usiłował przebyć drogę pomiędzy do samej Czerwonej Gwiazdy, F’lar na chwilę odbiegł myślami od obecnych wydarzeń, ale zaraz się otrząsnął z zadumy.

— Lordzie Warbrecie, dopóki nie usłyszysz i nie zobaczysz, co Siwsp nam przekazał, nie będziesz mógł ocenić, jak wiele musimy się nauczyć, zanim zaczniemy rozumieć jego wyjaśnienia.

— A to, co Siwsp pokazuje i opowiada, przekracza moją ubogą wiedzę — powiedział Robinton z niezwykłą dla niego pokorą. — Dlatego, że on tam był! Znał naszych przodków. Został stworzony na ich planecie! Był świadkiem i kronikarzem wydarzeń, które dla nas przerodziły się już tylko w mity i legendy. — Jego głos dźwięczał takim uczuciem, że zapadł moment pełnej szacunku ciszy.

— Tak. Ty i Lord Corman powinniście usłyszeć Siwspa zanim odrzucicie dar, jaki nam zaoferowano — dodała Lessa cicho, ale równie gorąco.

— Zważcie, że nie jestem przeciwny dołączeniu do was — powiedział Warbret po chwili — jeśli może to pomóc w pozbyciu się Nici. Władczyni Weyru, skoro mówisz, że powinniśmy powstrzymać się z decyzją, aż usłyszymy tego Siwspa, to kiedy będzie to możliwe?

— Mam nadzieję, że jeszcze dziś — odparł F’lar.

— Chyba już zaniesiono baterie na miejsce — oznajmił Fandarel — więc powinienem iść. Siwsp będzie potrzebował o wiele więcej mocy, a ja dopilnuję, żeby ją dostał. — Wstał i przez chwilę w milczeniu obserwował zebranych. — Niektórzy z nas będą musieli zmienić przyzwyczajenia i rutynę całego życia, co nie jest łatwe, ale zyski zrekompensują ten wysiłek. Znieśliśmy już dość od Nici! Teraz mamy szansę pozbycia się tego nieustannego zagrożenia, więc wykorzystamy ją. Facendenie — zwrócił się do swojego czeladnika — ty tu zostaniesz, a potem zdasz mi raport ze wszystkiego, co się zdarzy do mojego powrotu. — Potem wyszedł, a jego ciężkie kroki odbijały się echem w korytarzu.

— Ja też sądzę, że to spotkanie trwało już wystarczająco długo — powiedział Corman. — Rób jak chcesz, Przywódco Weyru. Tak czy inaczej, zazwyczaj postępujesz w ten sposób. — Ale tym razem jego komentarz nie zawierał goryczy. — Dopilnuj tylko, żeby na kwartalne zebranie Lordów Warowni był gotowy pełny raport z waszych działań.

On także wstał, i klepnięciem w ramię zaprosił Bargena, aby przyłączył się do niego. Ale Lord Warowni Dalekich Rubieży tylko spojrzał na niego w zamyśleniu.

— Nie zostaniesz tu, aby usłyszeć opowieść, Cormanie? — spytał Robinton.

— W tym małym, dusznym pokoju? — obruszył się Corman. — Naucz jej mojego harfiarza, a ja potem wysłucham wszystkiego w mojej własnej Warowni, w spokoju i wtedy, kiedy zechcę. — I z tym wyszedł.

— Ja zostaję — oznajmił Bargen. — Przebyłem taki kawał drogi, chociaż wcale nie jestem pewien, czy mądrze jest współpracować z tak przerażającą rzeczą jak Siwsp.

— Ale przynajmniej go posłuchasz. — Robinton z aprobatą pokiwał głową. — Sebellu, ile osób może się wygodnie zmieścić w tym małym, dusznym pokoju? — Powiedział to ukrywając rozbawienie, ale kilku Przywódców Weyrów uśmiechnęło się pod nosem.

— Z pewnością zmieszczą się wszyscy, którzy tego zechcą — odparł Sebell. — Jest tam teraz dość ławek i stołków, a jeśli nawet ktoś będzie musiał stać, to nic się nie stanie. Wczoraj nikomu to nie przeszkadzało. Ja też mogę postać.