— Niebezpieczeństwo może nas wiele nauczyć — odpowiedział Siwsp. — Na przykład już teraz jest mało prawdopodobne, że Caselon zapomni opukać surowiec na szkło, bez względu na to, ile naczyń wydmuchał do tej pory.
Upłynęła godzina, zanim Robinton i Lytol, którego Mistrz Harfiarz zainteresował doświadczeniami z ciekłym gazem, powrócili do swoich zwykłych obowiązków.
Na Lądowisku coraz więcej mieszkań było zajętych. Zaczęto używać wielu przedmiotów tak długo przechowywanych w Jaskiniach Katarzyny, chociaż zarządcy rozkazali, by próbki każdego zostały zachowane do wystawienia w budynku Archiwum Mistrza Esselina. Niegdyś porzucone Lądowisko znów stało się siedzibą pracowitej społeczności. Kiedy oczyszczono z wulkanicznego pyłu dróżki i podwórka, pojawiły się nawet trawy i zioła.
— Czyż nie jesteśmy szaleni odtwarzając tę osadę? — spytała Lessa pewnego wieczora, kiedy razem z F’larem jedli kolację w budynku Siwspa z Jaxomem, Robintonem, D’ramem, Lytolem, Piemurem i Jancis. — Te wulkany mogą znowu wybuchnąć.
— Wspomniałem o tym Siwspowi — powiedział Lytol — a on odrzekł, że monitoruje aktywność sejsmiczną, gdyż niektóre z instrumentów zainstalowanych przez osadników nadal funkcjonują. Zapewnił mnie także, że aktywność wulkaniczna górskiego łańcucha jest niewielka.
— I mamy się z tego cieszyć? — Lessa nadal wykazywała sceptycyzm.
— Tak mówi Siwsp — odpowiedział Lytol.
— Nie chciałbym stracić tego wszystkiego, co tu odkryliśmy — odezwał się F’lar.
— Na nieszczęście — wyjaśnił mu Lytol z ironicznym uśmieszkiem — nie można przenieść Siwspa w inne miejsce.
— Wobec tego nie martwmy się czymś, co może nigdy się nie zdarzyć — stwierdził stanowczo Robinton. — Już teraz mamy dość kłopotów. Na przykład, co zrobić z Mistrzem Noristem. Jak wiecie, zagroził wyłączeniem z Cechu Mistrza Moriltona oraz wszystkich czeladników i uczniów, którzy produkowali szkło, według… hm, fałszywych metod Siwspa.
— On nazywa Siwspa „obrzydliwością”! — powiedział Piemur chichocząc złośliwie. — Siwsp powiedział…
— Mam nadzieję, że nie powtórzyłeś tego Siwspowi! — Jancis była zaszokowana brakiem taktu Piemura.
— Jemu to nie przeszkadza. Nawet wydaje mi się, że go to rozbawiło.
Mistrz Robinton z dziwnym wyrazem twarzy spojrzał na Piemura.
— Czy… czy komuś z was kiedykolwiek wydało się, że bawimy Siwspa?
— Jasne — odparł Piemur radośnie. — On może być maszyną albo czymkolwiek. Ale chociaż wiem teraz o wiele więcej o maszynach niż dawniej, Siwsp jest tylko Mistrzem Maszyną, która porozumiewa się z ludźmi, więc musi mieć zaprogramowane kryteria, dzięki którym rozpoznaje żarty. Być może nie ma możliwości, by zaśmiewać się, jak wielu z was, z moich żartów i anegdotek, ale z pewnością dobrze się bawi słuchając ich.
— Hm — mruknął harfiarz, bo nie wiedział, co na to powiedzieć. — Jeśli chodzi o Norista… Jako prawie wybrany Mistrz Cechu może być pozbawiony stanowiska tylko na zgromadzeniu wszystkich Mistrzów. Niestety, Cech Szklarzy nie jest duży, a większość jego Mistrzów jest tak samo dogmatyczna jak Norist. Z drugiej strony, nie będę patrzeć obojętnie jak wyklucza się, zamęcza lub upokarza Mistrza Moriltona tylko dlatego, że nauczył się czegoś, czego nie nauczył go sam Norist. A przecież Morilton okazał się zdolny do przyswojenia całkiem nowych umiejętności.
— Norist zbytnio polega na nieszczęsnym, starym Wansorze — powiedział Lytol. — Na szczęście, Wansor wydaje się nieświadomy krytyki, jak również faktu, że może ucierpieć, gdy poznajemy nową wiedzę. Mimo oświadczeń Norista, Morilton zdołał przyciągnąć do siebie sporo czeladników i uczniów, którzy nie życzą sobie podporządkowywać się ograniczeniom, jakie Norist stawia swojemu Cechowi odwołując się do zacofanych technik.
— Ale skoro Norist polega na Wansorze, dlaczego my mu nie ufamy? — spytał Jaxom.
— Ja chętnie mu zaufam — powiedział Lytol, i na jego ponurej twarzy zajaśniał cień uśmiechu. — Człowiek, który nie widzi dalej niż czubek swego nosa nie ma prawa być Mistrzem Cechu! — Lytol znów wykrzywił się ze złości.
— Tak jest! Dobrze mówi! — poparł go harfiarz.
— Słyszałem także, że Norist odmawia Moriltonowi dostępu do najlepszego piasku — mówił dalej Lytol, marszcząc brwi.
— To w ogóle nie stanowi problemu. Tutaj mamy go pełno — odparł Piemur.
— Głupek. Piach z plaży nie nadaje się do wyrobu szkła — powiedział Jaxom z lekką pogardą. — Kopalnie w Igen i Ista mają świetny piasek.
— Właśnie z tego Norist zabronił korzystać Moriltonowi — wyjaśnił Lytol.
— Ale nie zabroni Lordowi Jaxomowi z Warowni Ruatha!
— Ani D’ramowi — stary jeździec spiżowego smoka oznajmił to równie stanowczo co młody pan Warowni. Nawet Lytol uśmiechnął się słysząc, jak ominąć zakazy nieprzejednanego Norista. — Jak wiecie, mikroskopy wymagają szkła niezmiernie wysokiej jakości.
— W każdym razie nie sadzę, aby to była główna trudność — powiedział D’ram, spoglądając w stronę Jaxoma.
— Jestem pewien, że Ruth i Tiroth nie będą mieć nic przeciwko małej wycieczce. — Jaxom skinął głową.
— Ty leć na Istę, a ja wybiorę się do Igen.
— Czy na mapach osadników nie zaznaczono bliższych złóż? Moglibyśmy w ten sposób oszczędzić czas — zastanawiał się F’lar.
Robinton uniósł w górę palec.
— Zapytamy. — I z wprawą wystukał pytanie na klawiaturze terminala znajdującego się w pokoju.
Natychmiast z drukarki wysunęła się lista lokalizacji, z zaznaczonym typem piasku, który można tam było znaleźć. Złoża, których piasek nadawał się do wytwarzania szkła do celów medycznych, były oznaczone gwiazdką, ale Siwsp rekomendował szczególnie piaski znajdujące się koło Rajskiej Rzeki i wewnątrz kontynentu, w kopalni koło dawnego Cardiff.
D’ram zgłosił chęć udania się do Cardiff, gdyż wiedział, że Jaxom chciałby skorzystać z okazji i zobaczyć się z Jaygem i Araminą, którzy osiedlili się nad Rajską Rzeką.
— Hm — powiedział harfiarz, wpatrując się uważnie w ekran. — Siwsp przypomina nam, że więcej jeźdźców zielonych i spiżowych smoków powinno pobierać naukę.
— Przyjmie jednego czy dwa duże brązowe? — spytał F’lar. — Mam paru jeźdźców, którzy pragną dołączyć do programu, a Siwsp chyba woli duże smoki od średnich.
— Pytałem go, czym się kieruje — powiedział D’ram — gdyż wydawało mi się dziwne, że chce tylko największe i najmniejsze. Mówi, że operacja wymaga ich udziału, ale nie chciał podać więcej szczegółów. Zaznaczył tylko, że musi mieć dość kandydatów, aby móc wybrać najlepszych i dysponować wystarczającą liczbą wyszkolonych pracowników. — D’ram wzruszył ramionami nie mogąc wyjaśnić nic więcej.
— Byłoby miło — powiedziała Lessa — gdyby czasem udzielał dokładniejszych informacji. Wtedy wiedzielibyśmy, co mówić tym, których musimy rozczarować. Nie byłoby dobrze, gdyby jeźdźcy zaczęli odczuwać zniechęcenie. Chociaż, ogólnie, morale poprawiło się we wszystkich Weyrach. I wszystkie Weyry chcą w tym uczestniczyć.
— Siwsp twierdzi, że łatwiej jest uczyć młodszych jeźdźców — ciągnął dalej D’ram — ponieważ mają mniej sztywne poglądy. Oczywiście są wyjątki — dodał, zadowolony, że do nich należy.
— Poza tym wszystko w porządku? — spytał Jaxom. — Chciałbym wrócić do Ruathy. — Uśmiechnął się nieśmiało. — Piasek z Rajskiej Rzeki przywiozę jutro, ale lepiej, żebym teraz spędził trochę czasu w domu.