Piemur usłyszał cichą rozmowę w końcu korytarza i pobiegł do wyjścia na wypadek, gdyby strażnicy Esselina okazali się nadgorliwi. Przeszedł zaledwie parę kroków, kiedy Jaxom, Sebell i Menolly, zgięci pod ciężarem worów, które nieśli, wkroczyli na korytarz. Menolly, z ciemnymi włosami ciągle jeszcze potarganymi od skórzanego hełmu, natychmiast spytała:
— Gdzie jest Mistrz Robinton? — Rozejrzała się wokół siebie, niespokojna o swego mentora.
— Tutaj, Menolly — uspokoił ją Piemur. — Przecież dbamy o niego. Wepchnęła mu w ręce ciężki worek i wbiegła do pokoju, gdzie spał Robinton, aby upewnić się, że nic mu nie jest.
— Zostawili cię samego, abyś opiekował się Siwspem? — zapytał Jaxom szeptem. — Poznałeś już wszystkie sekrety wszechświata?
Piemur prychnął.
— W końcu to ja odpowiadałem na jego… na pytania tej rzeczy. Ale, mimo wszystko, było to interesujące — wyjaśnił Piemur. — I dałem mu… ee… parę dobrych rad. — Uśmiechnął się łobuzersko. — Spełniałem swój obowiązek harfiarza.
Sebell, którego cera wydawała się jeszcze bardziej brązowa w słabo oświetlonym korytarzu, uśmiechnął się łagodnie do Piemura, co dodało uroku jego przystojnej, inteligentnej twarzy.
— Jaxom mówił, że wasz Siwsp opowiada o tym, czym byliśmy i czym możemy być takie historie, o jakich nie śniło się nawet najlepszym harfiarzom.
— No cóż, podejrzewam, że Siwsp równie dobrze może przysporzyć więcej problemów niż ich rozwiązać — powiedział Piemur — ale gwarantuję, że będzie to ekscytujące. — Pomógł Jaxomowi, który ostrożnie wyjmował Kroniki z worków. — Jest też bardzo zainteresowany tobą i Ruthem.
— Co mu naopowiadałeś? — zapytał Jaxom głosem, który Piemur prywatnie nazywał tonem Lorda Warowni.
— Ja? Nic takiego, co mogłoby wzbudzić twój gniew, przyjacielu — zapewnił go pospiesznie. Jaxom ciągle jeszcze był przewrażliwiony na punkcie Rutha. — Większość czasu recytowałem opowieść o przejażdżce Lessy, a on powiedział, że należy o tym układać pieśni. — Uśmiechnął się szeroko.
Podczas gdy Piemur mówił, Sebell rozglądał się po pokoju, przyglądając się dziwnemu wystrojowi ścian. Sebell, w przeciwieństwie do Piemura, rzadko działał pochopnie.
— I ten Siwsp przebywa tu od chwili, gdy nasi przodkowie wylądowali na Pernie? — Sebell gwizdnął cicho i przeciągle. Popukał w jeden z pustych paneli i jeszcze raz rozejrzał się po pokoju. — Gdzie przechowuje swoje kroniki? Jaxom powiedział, że pokazał też zadziwiające obrazy z naszej przeszłości.
— Siwspie, opowiedz im o tym — rozkazał Piemur zarozumiale, pragnąc zobaczyć, jak Sebell lub Menolly, która właśnie weszła, zareagują na tę rzecz. — Siwsp? — ponaglił, gdy maszyna milczała. — To jest Sebell, Mistrz Harfiarz Pernu, następca Mistrza Robintona, a to Mistrzyni Menolly, najzdolniejsza kompozytorka Pernu. — Kiedy Siwsp nadal nie odpowiadał, Piemur poczuł, że wzbiera w nim irytacja. — Przynieśli ci Kroniki.
Siwsp pozostał niemy.
— Może zużył całą energię zawartą w słonecznych panelach — tłumaczył Piemur usiłując zachować lekki ton, a jednocześnie zastanawiał się, jak można zmusić Siwspa do odpowiedzi. Spojrzał spode łba na obojętny ekran i zielone światełko mrugające w rogu. To przeklęte urządzenie było włączone, więc musiało słyszeć. — Nie rozumiem — powiedział zmieszany. — Ze mną gadał bez przerwy. Tuż przed waszym przybyciem… Och, na Skorupy! — Uderzył się dramatycznie dłonią w czoło. — Ani ty, Sebellu, ani Menolly nie zostaliście jeszcze wpisani na jego listę.
— Jaką listę? — zapytał Jaxom, marszcząc brwi z irytacją. Piemur westchnął ze zmęczenia i osunął się na najbliższy stołek.
— Chodzi o listę osób upoważnionych do porozumiewania się z nim. Mistrz Robinton i inni postanowili ograniczyć liczbę tych, którzy mają dostęp do Siwspa.
— Ale ja tu byłem! — wykrzyknął Jaxom.
— Och, prawdopodobnie będzie z tobą rozmawiał, jak tylko Sebell i Menolly wyjdą. Ustalono, że Siwsp może dopisać kogoś do listy upoważnionych jedynie wtedy, gdy jednocześnie pozwolą na to Przywódca Weyru, Lord i Mistrz Cechu.
— Przecież jestem Lordem Ruathy… — zaczął Jaxom.
— Ale Piemur nie jest jeszcze Mistrzem i nie ma tu żadnego Przywódcy Weyru. — Menolly cicho się roześmiała. — Siwsp robi dokładnie to, co mu polecono, a to więcej niż można by kiedykolwiek spodziewać się po tobie. — Uśmiechnęła się do Piemura łagodząc przyganę.
— Tak, ale teraz jest cicho i spokojnie, więc to najlepsza pora, by Siwsp zaznajomił się z naszą historią. Potem wróci Fandarel i całkowicie zajmie jego uwagę sprawami technicznymi — powiedział Piemur rozcierając twarz. Był już bardzo zmęczony po tak podniecającym, pełnym wrażeń dniu.
— Ale ja jestem na tej liście, prawda? — zapytał Jaxom nieco opryskliwie.
— Tak. Ty, ja, Jancis, Mistrz Robinton, wszyscy, którzy tu byli, kiedy Siwsp się obudził.
— I rozmawiał z tobą, gdy byłeś sam w pokoju — upewnił się Jaxom. — Sebellu, Menolly zechcecie mi wybaczyć? Może gdybyście wyszli, Siwsp się odezwie, a ja przekażę mu Kroniki.
— Nie zrani to naszych uczuć — odparła Menolly, spoglądając na Sebella, który skinął głową na znak, że się z nią zgadza. Zdrowy rozsądek i zrównoważone usposobienie Sebella były dwoma z wielu powodów, dla których go kochała i szanowała. — Teraz się prześpimy. Ty, Piemurze, też powinieneś odpocząć, bo wygląda na to, że masz dosyć na dziś. Ty i Sebell idźcie spać do Mistrza Robintona, a ja dołączę do Jancis. Jeśli ten Siwsp czekał… ile to już Obrotów powiedziałeś Jaxomie? Dwa i pół tysiąca? — myśl o tak długim czasie przyprawiła ją o dreszcz — my też możemy poczekać do jutra.
— Nie powinienem zostawiać tego wszystkiego Jaxomowi — protestował słabo Piemur, wyraźnie skuszony myślą o wyciągnięciu się na posłaniu. Ten ostatni kubek klahu wcale mu nie pomógł pozbyć się zmęczenia.
Menolly wzięła go za rękę.
— Otulę cię tak, jak mojego synka. — Uśmiechnęła się słysząc jego zdegustowane prychnięcie. — Gdy chodzi o dbanie o siebie, nie jesteś lepszy niż Mistrz Robinton. Idź teraz spać. Ty też, Sebellu. Jutro… chociaż tutaj już jest jutro, prawda?… wszyscy będą biegać bez sensu jak głupie whery. Przynajmniej my powinniśmy zachować spokój i opanowanie.
Kiedy drzwi zamknęły się cicho za nimi, Jaxom zwrócił się do Siwspa.
— Siwspie, jestem tu sam.
— Widzę.
— Nie odzywając się do tej pory, wypełniałeś rozkaz, prawda?
— To mój obowiązek.
— W porządku. A moim obowiązkiem jest pokazanie ci Kronik naszej historii, jak tego chciał Mistrz Robinton.
— Proszę, połóż Kroniki drukiem w dół na oświetlonym blacie.
Ostrożnie, z pełną świadomością, że Mistrz Arnor, główny archiwista w Cechu Harfiarzy, wypruje mu wnętrzności, jeśli uszkodzi choćby jedną z cennych stronic, Jaxom otworzył pierwszą Kronikę: Obecne Przejście, Pierwszy Obrót, i położył na jaśniejącym zielono panelu.
— Następna!
— Co? Ledwo miałem czas, żeby ją położyć! — wykrzyknął Jaxom.
— Skanowanie jest natychmiastowe, Lordzie Jaxomie.
— Zapowiada się długa noc — zauważył Jaxom i posłusznie otworzył Kronikę na następnej stronie.