— Wskaźniki pokazują, że mechanizm pobiera prąd — powiedział Caselon patrząc na tarczę. — Pozwól, ja spróbuję.
Sharra cofnęła ręce, ale Caselon też nie odniósł sukcesu.
— No więc, Siwspie, co teraz? — spytała.
Zapadła jedna z tych chwil ciszy, które już poznali, gdy Siwsp przeprowadzał wewnętrzne poszukiwania.
— Mechanizm nie był używany przez dwa i pół tysiąca lat. Być może będzie konieczna naprawa. Przypuszczam, że nasmarowanie stawów palcowych manipulatora smarem silikonowym przywróci im ruchomość.
— Smar silikonowy? — spytał Caselon.
Manotti uniósł dłoń.
— Wiem, o czym on mówi. Siwspie, czy jest tam wolny czeladnik lub mistrz?
— Mogę wysłać po to Tolly’ego — podsunęła Mirrim.
Manotti rzucił jej sardoniczne spojrzenie.
— Będzie musiał czekać przez cały dzień.
— No to ja polecę na dół — powiedziała. — Potrzebuję kąpieli, świeżego jedzenia, i chcę spędzić trochę czasu z moim partnerem.
— Jeśli naprawdę nie możemy nic zrobić dopóki nie przygotują tego smaru, ja też wezmę wolny dzień — oznajmiła Sharra myśląc o tym, że cała wieczność upłynęła odkąd widziała ostatnio synów i Jaxoma.
Caselon uśmiechnął się.
— Ja tu zostanę i wyprodukuję jeszcze trochę narzędzi. Jeśli udam się na dół, zaraz ktoś znajdzie mi coś do roboty.
Siwsp uprzejmie pozwolił im na wyjazd ale tym, którzy zostali, natychmiast przydzielił inne zadania.
Jaxom był pochłonięty swoimi zadaniami tak samo jak Sharra, ale ostatnio udawało mu się spędzać więcej czasu w Ruathcie, z chłopcami, niż jej. Kiedy była w domu, słuchał opowieści o jej pracy, o błędach i małych sukcesach, i zachęcał ją do wytrwania.
— Siwsp wie co robi, nawet jeśli nie poświęca wiele czasu na wyjaśnienia — powiedział podczas którejś rozmowy. — Zrobił dla nas tak wiele, że po prostu musimy wierzyć w niego i wypełniać jego instrukcje. — Jaxom pomyślał, że sam również powinien stosować się do własnej rady.
Ku niezadowoleniu Lessy i F’lara, Siwsp chciał, by Jaxom i Ruth uczestniczyli w każdym etapie szkolenia smoków i jeźdźców dotyczącym przebywania poza statkiem. Według Siwspa, Jaxom i Ruth mieli być także tymi, którzy poprowadzą wszystkie przyszłe ekspedycje na powierzchnię Czerwonej Gwiazdy.
— Ruth jest młodym smokiem — powiedział Siwsp dyplomatycznie — i nie ucierpiał zbyt wiele na skutek napięć powodowanych walką podczas Opadów Nici…
— Walczę z Opadem za każdym razem — zaprotestował Jaxom, częściowo żeby uspokoić Lessę i przypomnieć jej, że on i Ruth nigdy nie zaniedbali swoich głównych obowiązków.
— Nie zamierzałem nikogo obrazić — w tonie Siwspa zabrzmiał szacunek. — Zresztą i tak nie będę nikogo wysyłał w tak długą podróż bez ważnego powodu.
— A miejsce z pewnością nie nadaje się na zgromadzenia — żachnęła się Lessa.
— Proponuję jeszcze jedną wyprawę badawczą — wtrącił F’lar — na którą zabierzemy obserwatora, który zarejestruje wygląd rozpadliny. Każdy smok i jeździec, który ma pomóc w przeniesieniu silników, musi mieć w umyśle doskonały obraz miejsca, w które się udaje.
— To przedsięwzięcie winno zostać zarejestrowane również z innych powodów — kontynuował Siwsp gładko. — Na żadnym ze znanych światów nie dokonano jeszcze niczego, co można by chociaż przyrównać do waszego wyczynu.
— Czyżby inne światy interesowały się naszymi wyczynami? — zamruczał żartobliwie Robinton.
— Ludzkość potrzebuje bohaterów — odrzekł Siwsp. — A wasz projekt nosi znamiona heroizmu.
F’lar zaprzeczył gestem.
— Nie można nazywać heroizmem tego, co i tak musi być zrobione.
Mistrz Robinton rzucił Przywódcy Weyru długie, zamyślone spojrzenie.
— Mamy do rozmieszczenia trzy silniki — mówił dalej F’lar, ignorując spojrzenie harfiarza — a dowódcy każdej grupy powinni zobaczyć te miejsca. Ja prowadzę jedną grupę…
— Jaxom drugą — dodał Siwsp sucho.
— Dobrze — przyzwolił F’lar.
— A ja trzecią — powiedziała Lessa.
F’lar natychmiast się sprzeciwił.
— Już dosyć narażałaś siebie i Ramoth.
— Jeśli ty idziesz, to ja też — oświadczyła stanowczo Lessa. Ramoth nie jest jedyną królową na Pernie.
Nagle opór F’lara zniknął, co zdumiało Jaxoma, ale nie Rutha.
Co się stało? spytał Jaxom bardzo dyskretnie swojego smoka.
Lessa nie zaryzykuje takiego lotu gdyby Ramoth miała złożyć jaja, prawda?
Jaxom pospiesznie zakrył dłonią usta zmieniając parsknięcie śmiechem w kaszlnięcie. Nic dziwnego, że F’lar nie upiera się więcej przy wyłączeniu Lessy z ekspedycji. Mnementh mu pomoże. F’lar nauczył się już, jak subtelnie kierować swoją towarzyszką.
— Uważam — powiedział Jaxom głośno — że powinniśmy zaprosić również F’nora do udziału w wyprawie.
F’lar rzucił Jaxomowi przyjazne spojrzenie.
— Chciałem właśnie wam przypomnieć, że F’nor i Canth zasługują, na to, by polecieć na Czerwoną Gwiazdę.
— Tak będzie sprawiedliwie — przyznał Robinton kiwając mądrze głową. — A Canth nie będzie miał nic przeciwko zabraniu Perschara, który jest najlepszy jeśli chodzi o zauważanie szczegółów. D’ram też powinien polecieć. A Tiroth może z łatwością przenieść mnie — dodał wywołując natychmiast protesty.
— Nie pozwolę ci narażać się na takie ryzyko — rozzłościła się Lessa.
— Nie będzie w tym żadnego ryzyka, prawda Siwsp? — Robinton bezwstydnie odwołał się do autorytetu, z którego opinią Lessa jednak zawsze się liczyła.
— Mistrz Harfiarz nie zostanie narażony na niebezpieczeństwo.
— Tiroth jest zbyt stary! — narzekała Lessa, rzucając wściekłe spojrzenia Robintonowi.
— Tiroth jest mocniejszy niż większość zwierząt w jego wieku, a doświadczenia jego jeźdźca i Mistrza Robintona mogą okazać się bardzo cenne — tłumaczył Siwsp.
Upłynęło trochę czasu zanim irytacja Lessy nieco opadła, ale wkrótce wszystko zostało ustalone. Dokona się jeszcze jednej ekspedycji na powierzchnię Czerwonej Gwiazdy. W grupie badawczej znajdą się D’ram, F’nor, N’ton i Jaxom ze swoimi smokami. Jako obserwatorów zabiorą Mistrza Robintona, Fandarela, Perschara i Sebella. Wszyscy odznaczają się wyjątkową dyskrecją, więc nie będzie ryzyka, że się wygadają i zacznie krążyć jeszcze więcej plotek niż do tej pory.
Lord Larad z Telgaru i Lord Asgenar z Lemos poprosili Mistrza Harfiarza Sebella, żeby spotkał się z nimi w Warowni Telgar w odpowiednim dla niego terminie.
Ponieważ Sebell rozumiał język dyplomacji, wysłał swoją jaszczurkę Kimi z wiadomością, że spotka się z nimi godzinę po wieczornym posiłku w Telgarze.
— Jak myślisz, co ich niepokoi? — spytała Menolly, kiedy Sebell powiedział jej o spotkaniu.
— Ostatnio namnożyło się plotek, kochanie — odrzekł Sebell z westchnieniem.
Menolly odchyliła się do tyłu od pulpitu, przy którym komponowała większość swojej muzyki, uśmiechnęła się przebiegle i przekrzywiła głowę spoglądając na męża.
— Masz na myśli te o Sharrze i Jaxomie, te o G’lanarze i Lamothcie, o ostatnich wybrykach „Obrzydliwości”, czy też spekulacje, dlaczego spiżowe smoki wydają się tak zadowolone z siebie?
— Wolałbym nie mieć tak wielkiego wyboru. — Ostrożnie wsunął zabłąkany kosmyk jej włosów z powrotem pod wiązanie, a potem pochylił się, żeby pocałować ją w szyję. — Nie słyszałem, żeby Telgar czy Lemos miały jakiekolwiek kłopoty z sabotażystami, więc na pewno nie o to chodzi.