– Działać na odległość?
– Nie. Mechanizm jest regulowany przez Koordynator.
– Czy możemy porozumieć się z Koordynatorem?
– Z tego powodu?
– Tak. Otrzymać informację o miejscu, w którym znajduje się interesujący nas mechanizm, o jego skali i działaniu.
– Jeżeli pytania te nie są przewidziane w programie, odpowiedzi nie będzie.
– Szkoda – powiedział Mały. – Na wszelki wypadek mimo wszystko wziąłem ze sobą promiennik.
Ciche pogwizdywanie z amfiteatru zwróciło uwagę Fiu. Posłuchał przez chwilę i rzekł:
– Sale regeneracyjne są puste. Taśma zatrzymana. Reanimatorzy wyłączeni.
– Co to znaczy „wyłączeni”? – spytał Kapitan. – O ile dobrze rozumiem, mówisz o ludziach.
– Zdjęci z posterunków i przeniesieni do swych komórek. Tak nazywacie pomieszczenia, w których żyją.
Nowe pogwizdywanie z amfiteatru i kolejne lakoniczne doniesienie Fiu:
– Całkowicie wyłączone zostało sterowanie przyrodą i klimatem w izolowanych przestrzeniach – i cykle laboratoryjne, i przekształcanie pejzażu. Częściowo przeszkodziliśmy już temu pozostawiając naszych ludzi na swoich miejscach. Ale mechanizm zniszczenia jest automatyczny, znikną Hedończycy i otaczająca ich przyroda.
– A więc kolej na Błękitne Miasto?
– Najprawdopodobniej.
– Jeżeli zniszczymy Koordynator, to czy zdołacie opanować choćby podstawy sterowania miastem? Na przykład transport, aprowizację, łączność. – Kapitan nie ukrywał już niepokoju.
– Nie wiem, czy można zniszczyć Koordynator – zamyślił się Fiu i jego wypowiedź od razu straciła precyzję i pewność. – Ale pytani powinno być postawione inaczej. Czy zostanie powstrzymany proces niszczenia wszystkiego co żywe i martwe na planecie, jeżeli zniszczony zostanie Koordynator? Odpowiedź: nie wiem.
– Jedyną szansą ocalenia jest więc wprowadzenie nowych elementów do programu?
– Tal ale nie wiemy, w jaki sposób.
Każde wspaniałe odkrycie zawsze poprzedza nieoczekiwana, rozjaśniająca wszystko myśl. Właśnie taka myśl zaświtała Biblowi w tej strasznej chwili.
– Mam propozycję – powiedział po prostu. – Czym jest Koordynator? Maszyną działającą według wprowadzonego uprzednio programu. Przez kogo? Nauczyciela i jego grupę. Czy z biegiem czasu program ten był przekształcany, uzupełniany? Myślę, że tak. Wiemy o stałej wymianie informacji pomiędzy Koordynatorem i supermózgiem, który wchłonął całą sieć neuronową twórców tej cywilizacji. Czy było ich wielu? Najprawdopodobniej mniej, niż tu obecnych. To nasuwa pewien pomysł: co będzie, jeżeli każdy z nas w tej samej jednostce czasu prześle Koordynatorowi identyczny rozkaz myślowy? Powstanie potok informacyjny o prawie takiej samej albo nawet większej sile energetycznej, który, być może, będzie w stanie zastąpić falę myślową supermózgu. Zastosowaliśmy już coś podobnego wzywając was. Swego rodzaju emocjonalne echo. Niechaj będzie nim rozkaz dla Koordynatora: zatrzymać zniszczenie! Proszę przetłumaczyć. Fiu wydał kilka urywanych treli. Wszystko umilkło.
– Zestroić się – powiedział Bibl.
Fiu przetłumaczył.
– Przygotować się.
Fiu przetłumaczył.
– Już!
W odpowiedzi nie rozległ się ani jeden dźwięk. Tylko głowy wszystkich zwróciły się jednocześnie w tym samym kierunku. „Zatrzymać zniszczenie!” – bezdźwięcznie rozkazywał jednolity potok myśli.
Kilka sekund, a może nawet minut trwała prawie kosmiczna cisza. Tylko dalekie, ledwo słyszalne brzęczenie „ulic” – chodników przywoływało do rzeczywistości.
I nagle jakby pękła zbyt mocno napięta struna, zniknęło napięcie: wszyscy wokoło rozluźnili się i Fiu, zdejmując hełm, całkiem ludzkim gestem wytarł pokryte kroplami potu czoło.
– Sygnał został przyjęty – powiedział. – Zniszczenie zatrzymane. Koordynator podporządkował się.
– Ale przecież wiedział o śmierci mózgu – zawołał Alik – przecież to na jego sygnał automatyczne urządzenie wypuściło odżywczy płyn z akwarium.
– Koordynator to maszyna – powtórzył Bibl – maszyna zaprogramowana na podporządkowanie się potokowi myślowemu o określonej mocy energetycznej. Koordynator nie rozważa, lecz działa. Tak jak przypuszczałem, eksperyment udał się. Otrzymaliście sygnał zwrotny? – pytanie było już adresowane do Fiu.
– Tak – potwierdził Fiu.
– Słyszeli wszyscy?
– Wszyscy.
– Oprócz nas.
– Przecież my myślimy szybciej – powiedział Fiu. – Inne częstotliwości, inne fale. Zniszczony został cały materialny świat w fazie liliowej i granatowej oraz częściowo w zielonej.
– Co ocalało?
– Tylko nie zamieszkana, zalesiona część. Ale przecież mamy możliwość ją rozszerzyć i przebudować. Wszystkie systemy laboratoryjne i automatyka sterowania są w naszych rękach.
– Chwilowo jeszcze cały wasz park supermaszyn będzie musiał pracować na jałowym biegu – zauważył Kapitan – będzie regulować mechanizmy teleportacji i telekinezy, które są już zbędne poza granicach miasta, a wewnątrz miasta są bezużyteczne, tworzyć pramaterię do wytwarzania przedmiotów, których wy sami nie możecie wykorzystywał a których już nikt nie zażąda, będziecie jeździć na chodnikach tai i z powrotem odczuwając całą bezmyślność tych wędrówek. Nie można od razu rozbić konstrukcji i mechaniki Koordynatora, no i, oczywiście, rozbijać ich nie trzeba: przecież w swoim czasie przydadzą się i wam. Ale mimo wszystko nie radzę zdawać się na Koordynator. Przyglądajcie się sami. Uczcie się. Umieśćcie swoich ludzi we wszystkich kluczowych punktach kierowania. A przy okazji, w jaki sposób rozróżniacie ich specjalności?
– Według koloru włosów i oczu. Syntetyzatory to bruneci, łącznościowcy siwi, technicy natury rudzi. W podgrupach według koloru oczu: fizycy przestrzeni są czarnoocy, chemicy produktów spożywczych mają oczy zielone.
– Bydlęcy sposób – westchnął Kapitan. – W przyszłości musicie się nauczyć rozróżniać ludzi w inny sposób. Musicie nauczyć się wielu rzeczy.
Zająknął się i pomyślał o paradoksalności sytuacji, w jakiej znalazło, się to nowo narodzone społeczeństwo. Wszystko, czym włada, nie należy do niego. Musi ono w nowy sposób pracować, wychowywać i przygotowywać zmianę, poznawać i przeobrażać świat, przekształcać pracę w twórczość i zmusić Koordynator do służby ludziom: jako potężną, ale posłuszną im maszynę cybernetyczną. Nie, nie można teraz pozostawić tej maleńkiej ludzkości bez rady i pomocy. Ich misja na Hedonie nie jest jeszcze zakończona, przybiera tylko inną skalę i formy. Kapitan popatrzył na figurki w błękitnych kurteczkach i w oczach najbliżej siedzących odczytał nadzieję i prośbę.