X
Rozległ się dźwięk gongu. Otworzyły się lustrzane drzwi: zajęcia skończone. Królowe i caryce w jednej chwili przemieniły się w poczciwe radzieckie komsomołki, plotkujące na temat modnego filmu „Piotr Pierwszy”. Do niedawna wszystkie filmy opowiadały o bojownikach-rewolucjonistach: Czapajewie, Budionnym, Kirowie, Leninie. A ostatnio pojawiła się fala ciekawych filmów o hetmanach, kniaziach, carach i imperatorach: o Aleksandrze Newskim, Bohdanie Chmielnickim, albo właśnie o Piotrze. Podobno kręcą już o Iwanie Groźnym…
Wychodzą w stałym szyku: skład podstawowy przodem, rezerwowa z tyłu.
W lustrzanych drzwiach rezerwowa spojrzała na pustą salę i uśmiechnęła się do siebie: teatr marionetek, to nie dla mnie.
XI
Fatalny dzień dobiegł końca. Przyszła noc, niewiele lepsza. Czas spać. Chołowanow ma obowiązek spać nie mniej niż cztery godziny na dobę. To osobisty rozkaz towarzysza Stalina.
Czas płynie nieubłaganie, ale sen nie przychodzi. Gryf leży na wznak ze wzrokiem wbitym w klasztorne sklepienie.
Ostatnio przestał Go rozumieć. To bardzo niepokojący objaw. Przez wiele lat potrafił skutecznie unikać ciosów tylko dlatego, że rozgryzł Stalina, że z góry wiedział, za co Stalin będzie chwalić, a za co rozstrzeliwać. Ale oto w grupie hiszpańskiej pojawiła się ta cholera i cała dotychczasowa logika wzięła w łeb. Podczas szkoły przetrwania dotarła na metę ostatnia, ale to jakoś nie interesowało Stalina. Wszystkie dziewczyny złożyły pod pomnikiem imponujące wiązanki kwiatów, a jemu spodobał się akurat mały bukiecik lawendy, przemycony w rękawie. Z niezrozumiałych powodów uparł się, żeby być osobiście obecnym w punkcie kontrolnym. Siedział w długiej, czarnej limuzynie, zerkając zza aksamitnej zasłonki… Podczas ostatniego strzelania na cztery kilometry nawet nie trafiła w głowę skazańca, pocisk przeciwpancerny uderzył niżej, rozrywając pierś i ramiona. Ale Stalin tym się nie przejmował, natomiast spodobał mu się jej entuzjazm. Był tuż obok, niewidoczny, ukryty w małej drewnianej budce. Mniej go interesowały wyniki strzelania, bardziej emocje strzelających. No, a z wypracowaniem po prostu dała plamę: napisała dwa słowa, dokładnie piętnaście liter. Czy to jest wypracowanie? A Stalin, z niewiadomych powodów, aż promieniał z zachwytu nad tym, przepraszam za wyrażenie, „wypracowaniem”. No a dziś? Siedzieli we trzech, obserwując przez weneckie lustro. Wszystkie dziewczyny wykonują polecenie i odstawiają caryce. Nawet nieźle im wychodzi: gesty, mimika… Tylko jedna nie potrafiła zagrać carycy. Nawet nie próbowała. Demonstracyjnie. Wyzywająco. A wychodząc cisnęła hardym spojrzeniem wprost tam, gdzie za lustrem stał towarzysz Stalin. Albo się domyśliła, albo wyczuła… Rzuciła spojrzeniem, jak cegłą. Towarzysz Stalin aż drgnął.
– Charakterek – mruknął Chołowanow.
– Wywalić na zbity pysk – zareagował Mazur.
A towarzysz Stalin pokiwał głową, uśmiechnął się pod wąsem:
– Popatrzcie tylko, jakie dziewczyny zrodziła nam Ruś.
Rozdział 12
I
Nie potrafi odnaleźć się w grupie. Każdy to widzi, a przede wszystkim ona sama. I już wie, że nie będą jej tu trzymać. Dlatego czas ruszać w drogę. Na razie nikt nie wydał takiego polecenia. Ale ona sobie już rozkazała. Nie potrzebuje wiele czasu na spakowanie manatków. Od dawna wyznaje zasadę, że cały dobytek musi się zmieścić w regulaminowym plecaku żołnierskim. Wszystko inne jest zbędne i musi zostać wyrzucone. Ale ona nie ma czego wyrzucać. Nie posiada nic zbędnego. I druga zasada: do plecaka wkładać tylko to, co można utracić. To, czego nie można utracić, trzymać przy sobie. Dlatego odpięła ze ściany fotografię towarzysza Stalina i schowała w kieszeni munduru. Legitymację komsomolską i dowód tożsamości – do wewnętrznej ukrytej kieszonki. Zdjęła szynel z gwoździa, zacisnęła szeroki oficerski pas. Parabellum – do kabury, dwa Ordery Lenina – na pierś. Dziewuchy przymurowało: ani jedna w grupie nie ma dwóch orderów, a ta niedojda ma dwa. I to jakie! A milczała, zaraza jedna. Zresztą, ordery niewiele jej pomogą. Nie ma dla niej miejsca w grupie. Nawet z orderami. Nawet jako rezerwowa. A swoją drogą ciekawe, gdzie zdążyła się dochrapać aż dwóch orderów?
W drzwiach stanął Chołowanow:
– Gotowa? Pożegnaj się. Nie ma cię już w tej grupie.
II
Wkażdej przyzwoitej komisji zasiada troje ludzi. Taki już obyczaj: jeśli obalać flaszkę, to na trzech. W każdej rosyjskiej piwiarni wisi reprodukcja trzech junaków. W trybunałach zawsze zasiada trójca, podobnie w kolegiach rewolucyjnych. Jest więc zrozumiałe, że w Komisji ds. Zatwierdzenia Pretendentki na Stanowisko Królowej Hiszpanii również obraduje triumwirat: dyrektor Instytutu Rewolucji Światowej towarzysz Stalin, jego pozaetatowy konsultant towarzysz Mazur i zastępca dyrektora towarzysz Chołowanow.
Trwają obrady.
Posiedzenia u towarzysza Stalina prowadzone są wedle procedur typowych dla narad wojennych. Jako pierwszy głos zabiera najmłodszy stopniem, funkcją i pozycją. Po nim występują kolejno wyżej postawione osoby według hierarchii, na końcu mówi on. Gdyby było odwrotnie, gdyby Stalin przemawiał jako pierwszy, co mogliby powiedzieć podwładni? Jaki w ogóle sens miałyby narady?
Ustalono tak: kto najważniejszy, to wiadomo, jako drugiego wskazano Chołowanowa, bo ma oficjalne stanowisko. Mazur był trzeci, gdyż nie pełni żadnej funkcji, jest wolnym konsultantem. Dlatego Mazurowi przypadł obowiązek zagajenia:
– Towarzysze – zaczął, mimowolnie przyjmując stosowaną w takich okolicznościach formę. – W grupie hiszpańskiej jest sześć osób ze składu podstawowego i jedna rezerwowa. Rezerwową usunęliśmy z grupy z uwagi na jej ewidentne niedopasowanie. Biorąc pod uwagę sześć pretendentek z podstawowego składu i rezerwową, właśnie rezerwowa jest, moim zdaniem, najlepsza. Uważam, że wszystkie pozostałe należy skreślić. Nie dlatego, że są źle wyszkolone, ale dlatego, że rezerwowa ma w sobie jakąś niezwykłą siłę. Nie potrafię wyrazić tego słowami, ale odbieram tę siłę bardzo wyraźnie. Dlatego skoro spotkaliśmy się tutaj, aby omówić kandydaturę przyszłej królowej Hiszpanii, to proponuję rozważać tylko tę jedną kandydaturę. Pozostałe odrzucić bez dyskusji.
– Zgoda – przytaknął Chołowanow.
– Zgoda – skinął Stalin.
– A zatem – ciągnął dalej Mazur – pozostaje nam tylko zastanowić się, czy rezerwową można byłoby mianować królową Hiszpanii? Moim zdaniem, towarzysze, w żadnym wypadku.
III
Makaremu śni się dziewczyna o wielkich, granatowych oczach. Śni mu się co noc. A w dzień, kiedy nikogo nie ma, zakłada rolkę z tym pogodnym filmem i wyświetla sam sobie. Kim była? Za co ją rozstrzelali? Ciekawe: a gdyby to właśnie Makaremu wypadło ją rozstrzelać, co wtedy…
IV
Nie jest taka, jak inne. W jakimś sensie jest dużo gorsza od pozostałych z grupy, ale pod pewnymi względami jest nieporównanie lepsza. Innymi słowy, jest jakby z innego wymiaru. Na jej tle pozostałe pretendentki wypadają tak, że nawet nie ma się ochoty rozważać ich kandydatur. Z drugiej strony, nasza faworytka jest niesubordynowana i niepokorna. Obawiam się, że po przejęciu władzy nad Hiszpanią stanie się natychmiast niesterowalna.
– A wasze zdanie, towarzyszu Chołowanow?
– Nie wiem, towarzyszu Stalin. Kompletować nową grupę? Ponownie z trzech tysięcy kandydatek wyselekcjonować sześć odpowiednich? I od nowa je szkolić? A potem, siedząc przy tym stole, będziemy rozważać kandydatury. I znów rozpędzimy nowy skład, tylko dlatego, że uznamy iż nie ma lepszej pretendentki do tronu od naszej rezerwowej. Z drugiej strony, dobrze znam ten cholerny jej charakterek. Jest uparta i nieprzewidywalna. Rzeczywiście, możemy stracić nad nią kontrolę. Nie wiem, sam nie wiem…